Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

CallMeBlondiee

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez CallMeBlondiee

  1. Ugaaa - zgadzam się, faceci mają pod tym względem zdecydowanie lepiej, np. jeden garnitur wystarcza im na wszystkie większe okazje w przeciągu kilku lat i nie muszą się martwić, że nie mają w czym iść na imprezę Sylwestrową. Ech... Ten szał zakupowy też mnie przeraża. W grudniu zawsze upłynniam najwięcej sianka. I cały miesiąc tylko rozmyślam co komu kupić w prezencie, żeby byli zadowoleni. Aż głowa boli.
  2. Zgadzam się, że niektórzy kurierzy czy listonosze są tak mili i sympatyczni, że aż głupio z nimi nie gadać. Czasem aż mam wyrzuty sumienia. że nie potrafię też być wobec nich tak otwarta i rozmowna. Jedyne na co jestem w stanie się zdobyć to miły uśmiech i przytakiwanie. Dobrze, że chociaż tyle. A co do sprzedawczyń - najczęściej próbuję je zbyć odpowiadając że "na razie tylko oglądam", ale nie zawsze działa i nadal próbują "doradzać" :)
  3. Dodam jeszcze, że przez nieśmiałość mam problem z odbieraniem przesyłek od kuriera lub listonosza i najczęściej wyręczam się kimś z domowników.
  4. Matias, Dominika - ja też mam problem z zakupami :) Aby kupić jedną rzecz, muszę z reguły poświęcić cały dzień na chodzenie po sklepach i rozważenie wszystkich za i przeciw. A i tak po całym takim dniu wybierania, często nie kupuję nic. Poza tym, np. w sklepach odzieżowych boję się, że trafię na jakąś niemiłą obsługę. W ogóle staram się wybierać takie sklepy, w których sprzedająca jest zajęta innymi klientami, aby przypadkiem nie podeszła mi doradzać itp. Jest to dla mnie problem, bo muszę wtedy nawiązać z nią rozmowę. I np. jak mi taka pani proponuje rzecz która mi się nie podoba, jest mi głupio powiedzieć, że nie jestem tym zainteresowana. Albo nie daj Boże jak chce abym się pokazała w przymierzonym ciuchu. Dla mnie to jest strasznie krępujące, zwłaszcza że w mojej opinii w większości rzeczy wyglądam beznadziejnie. Poza tym jak już coś sama sobie wybiorę z wieszaka, to krępuję się zapytać czy mogę to przymierzyć - głupie nie? Dlatego najczęściej na takie zakupy chodzę z mamą (siostry niestety nie mam), która donosi mi jakieś ubranka do przymierzalni. A najbardziej nie lubię jak obsługa sklepu śledzi każdy mój ruch, jakbym była potencjalną złodziejką. To bardzo niefajne uczucie i powoduje, że zamiast skupić się na wyborze produktów, myślę cały czas o tym, że jestem obserwowana :( Ostatnio sporo rzeczy kupuję w necie - jest to dla mnie z w/w względów duże ułatwienie. I np. dzisiaj rano (po wielu dniach przemyśleń) w końcu się zdecydowałam jakie prezenciki kupić chłopakowi na gwiazdkę, jedną rzecz już zamówiłam i aż mi się humor poprawił, zwłaszcza że już kurier ją wiezie :)
  5. Matias - moim zdaniem właśnie wystarczy tylko jeden mały przypadek, żeby zdarzył się kolejny przypadek itd. itd. itd., w sumie cały splot przypadków i nie-przypadków. WIERZĘ W PRZYPADKI. Cóż, tej kwestii się nie zgadzamy, ale to akurat nie jest aż tak ważne :) Najbardziej szara mysz - odezwał się ktoś do Ciebie? Nie chciałabym być którąś z kolei, aby Cię nie zamęczyć :) Mam nadzieję, że już Ci troszkę lepiej, ale jeśli nie to chętnie pogadam.
  6. Dominika, dla mnie internet też okazał się pod tym względem zbawienny. Nie wyobrażam sobie, jak mogłabym kogoś inaczej poznać. Pewnie byłabym do tej pory sama po poprzednim (podobnie jak u Ciebie - nieudanym) związku i wpadłabym w całkowitą depresję.
  7. Dominika - masz rację, nie można wszystkiego się bać. Swoją drogą, to ja też kiedyś miałam kilka randek zaaranżowanych przez internet i nigdy nie spotkało mnie nic złego, a wręcz przeciwnie. Prawie ze wszystkimi z tych osób mam miły kontakt do dziś, a jeden od 2 lat jest moim facetem :) Może to dlatego, że starałam się jak najdokładniej poznać tych ludzi przed spotkaniem , aby zminimalizować wątpliwości. Poza tym umówienie się na neutralnym gruncie w jakimś publicznym miejscu również zmniejsza ryzyko.
  8. Ugaaa - hehe, jeśli jesteś w posiadaniu takiego sprzętu, to jasne że go weź ;) Ostrożności nigdy za wiele. Ja też chyba zgłębię jakieś tajniki samoobrony, choć wierzę, że nie jest to konieczne :)
  9. Też się zastanawiam gdzie podziewa się Kultura i Kinky :)
  10. Mała Suu Rzeczywiście ktoś mógłby napisać jakiś fajny scenariusz o fobiku społecznym i wyreżyserować piękny film na miarę Rona Howarda Chętnie bym obejrzała, a może i jakaś część ludzi zrozumiałaby tym sposobem ów problem. Dziewczęta, rozumiem waszą podejrzliwość, bo sama ją miewam, ale zamierzam zaryzykować i tak się piszę na spotkanie. Zresztą intuicja mi mówi że nie ma się czego obawiać. A co do niektórych osób mam nawet 200% pewność :) Nie popadajmy w dodatkową paranoję.
  11. 33 na karku - jako osoba nieśmiała nawet bym nie śmiała się śmiać z Ciebie ;) Po prostu fajne zdanie napisałeś, rozbawiło mnie :)
  12. fobia to ja - powiem Ci, że sklepy samoobsługowe i możliwość zakupów i płacenia rachunków przez internet ratują mi życie. Najchętniej konsultacje z lekarzami też przeprowadzałabym przez neta ;) No ale tak się nie da, trzeba wychodzić do ludzi i przyzwyczajać się do nawiązywania bezpośrednich relacji... Matias - a oglądałeś "Efekt motyla"? Zgadzam się z tym, że każde zdarzenie w naszym życiu do czegoś prowadzi i często niesie za sobą lawinę innych zdarzeń, które bez tego pierwszego by się nie wydarzyły. I we wszystkim można odnaleźć jakiś sens i pozytywy. Jednak uważam, że często są to właśnie przypadki i nie należy się w nich doszukiwać przeznaczenia. Gdyby się nie wydarzyły, nasze życie mogłoby wyglądać zupełnie inaczej, ale wtedy i tak wielu powiedziałoby że "tak musiało być" i też znaleźliby jakieś dobre strony, tudzież sens tych zdarzeń. Jeśli człowiek przyjąłby założenie, że "co ma być to będzie", mógłby po prostu niczym Kubuś Fatalista Diderota nie robić nic, aby poprawić swój los, a jedynie czekać na to co ma się stać. Jeśli zaś już koniecznie mamy się doszukiwać przeznaczenia człowieka, to myślę że jedynym takim jest śmierć, a przedtem ewentualne przedłużenie gatunku. Ale to też chyba bardziej prawo natury, niż przeznaczenie. Ech... wystarczy rzucić hasło, a mnie zaraz bierze na filozofowanie :)
  13. Cześć Anke Cześć fobia to ja Cześć Matias Anke - Czyli u Ciebie też postepy? Fobia - A więc witaj wśród "uciekających fobików". Ja jeszcze nigdy nie odważyłam się zadać pytania "kto jest ostatni w kolejce?", zawsze w takich przypadkach kończyło się tak, że albo zwiałam, albo stałam z boku i udawałam że gadam przez tel. itp, czekając na jakiś rodzaj "zbawienia". Matias - W takim razie aż się boję sięgnąć po takie książki. Choć ja akurat w przeznaczenie nie wierzę. Nie jestem fatalistką. Myślę raczej, że nasze życie kształtują właśnie przypadkowe lub zaplanowane działania (nie tylko nasze, ale również te mające miejsce na całym świecie) plus jakieś tam okoliczności przyrodniczo-klimatyczne. No ale to tak lekko odbiegając od topicu ;) Mam książkę "Potęga podświadomości", ale jakoś nie mogę się zebrać aby całą przeczytać.
  14. No to widzę, że dzisiaj dzień ucieczek ;)
  15. To prawda slabiutkamisia. My do wszystkiego podchodzimy zbyt serio, wszystkim sie przejmujemy. Mnie się ciągle wydaje, że każdy mnie ocenia. Że wszystko złe co się dzieje, to jest moja wina, nawet jeśli ktoś inny zawinił. A mała rzecz która mi się nie uda, wydaje mi się olbrzymia i mega ważna. Słabiutka misia - my tak mamy, że nie naśmiewamy się z innych, bo ich rozumiemy, ale... jednak są ludzie którzy rzeczywiście są złośliwi i tylko czekają na cudze potknięcie, żeby mieć z tego radochę. Na szczęście nie wszyscy tacy są, mam nadzieję że mniejszość.
  16. Dominika, doskonale Cię rozumiem. Ja prawdopodobnie też bym nie wsiadła do tego autobusu. Często mam takie odpały. Wiem, że stres i nerwy sprawiają, że często nam się nie udają rzeczy na których bardzo nam zależy. To nie Twoja wina. A później jest tak bardzo wstyd, że już człowiekowi się wszystkiego odechciewa. Ileż to razy popełniłam z tego tytułu podobne gafy... Nie dołuj się kochana. Pewnie będziesz teraz to przeżywać, a przecież nawet nie warto, nic to nie da... (Gadam tak, a pewnie sama bym przeżywała przez kilka dni). Będziesz mieć jeszcze styczność z tymi babami? Mam nadzieję, że nie - niektórzy ludzie są okropni :( Nie wiem jakie miałaś zadania do zrobienia, ale zaległości pewnie da się jakoś nadrobić.
  17. słabiutkamisia - nikt Ciebie nie pomija :) widziałam Twój ostatni post - pytałaś o ludzi z Wa-wy i Radomia, aby zorganizować tam spotkanie. Ale po prostu nikt z tych okolic od tamtej pory chyba nie zaglądał. A pozostali nie mogą się do tego ustosunkować, bo jesteśmy z dalszych stron. Ale wiem, że np. Dominika byłaby chętna - sama zresztą Ci o tym pisała. Nie gniewaj się misia :) (W sumie to Cię rozumiem, bo sama mam podobny syndrom - ciągle mi się wydaje, że większość ludzi mnie ignoruje, bo nie mam nic sensownego do powiedzenia i jestem mało warta.)
  18. Mała Suu - Ze mną nie było tak, że ta fobia przyszła nagle. Jako dziecko (do 6 lat) rzeczywiście byłam bardzo odważna, wiodłam prym towarzyski wśród dzieci, wchodziłam na stół żeby wszyscy widzieli jak śpiewam piosenki itp. Jak poszłam do szkoły podstawowej pojawiły się pierwsze objawy mojej nieśmiałości (okazało się że mam lęk przed nauczycielami, bałam się nie pytana odezwać do nauczycielki, lub nawet zapytać o coś, ogólnie bałam się rozmawiać z dorosłymi, oprócz rodziców i dziadków). Ale z rówieśnikami nadal było ok, nie bałam się pytana odpowiadać na lekcji, recytować wierszy, brać udziału w konkursach, zabawach itd. To się zaczęło zmieniać dopiero jak zmieniłam szkołę. Próbowano mi tam udowodnić że nie jestem najlepsza, zarówno pod względem nauki, jak i ogólnej atrakcyjności. Z tym pierwszym sobie poradziłam, z drugim już nie. Po prostu byłam odważna, dopóki nie byłam narażona na stres, niesprzyjające mi warunki i walkę z nimi. Ta nieśmiałość gdzieś tam się przejawiała już wcześniej, ale w fobię rozwinęła się w ciągu kilku późniejszych lat. I w moim przypadku środowiskowym stymulantem tej fobii była nie rodzina, ale szkoła. Teraz mój strach urasta do rangi absurdu. I zdaję sobie z tego sprawę. Nie dzieje się przecież nic obiektywnie groźnego - tak jak piszesz, a ja jednak mam blokadę. I czuję że coś nie tak jest w mojej głowie, w moim układzie nerwowym. Coś czego nie mogę pokonać.
  19. Witam wszystkich w poniedziałkowy poranek :) Mam nadzieję, że miło spędziliście weekend. U mnie było całkiem, całkiem... choć niestety padł mi net. Mała Suu - Dołączam się do gratulacji, że tak dobrze sobie poradziłaś z referatami, trzymałam kciuki i wiedziałam że będzie OK. Domyślam się ile nerwów Cię to kosztowało, ale się opłaciło :) Noc w BA - Tobie też gratuluję odwagi :) Ja bym się nie odważyła sama pójść na imprezę z obcymi osobami, i w dodatku nie skompromitować się towarzysko :P W ogóle to podziwiam Was dziewczyny, i po cichutku zazdroszczę :) Ja tu chyba jednak jestem najbardziej "zafobiowana", bo dla mnie powyższe sytuacje są nie do przejścia. Ugaaa - Fajnie, że myślisz o psychologii. Kto jak kto, ale Ty na pewno doskonale byś się nadawała. Mam na myśli predyspozycje umysłowe :) 33 na karku - Zgadzam się w całości z Twoim postem. Proszę o częstsze udzielanie się panie kolego ;) Ludzie, przestańcie już pisać o wieku :) Jak mają się czuć nieco starsze od Was osoby ( w tym ja :P)? Matias - ja jednak myślę, że ta fobia, to nie jest nasza wina. Przecież nikt specjalnie nie ściąga na siebie choroby. A to że tkwi to w Twojej czy mojej głowie oznacza, że widocznie jakaś część mózgu pracuje nie tak jak powinna. I nie chodzi tu o to, żeby kogoś lub coś obwiniać. Po prostu każda choroba się skądś bierze, czy to ze złego odżywiania, czy ze stresu, czy nawet jak ktoś wspomniał od ugryzienia kleszcza. Na moją fobię ewidentnie miały wpływ zdarzenia z przeszłości. Może rzeczywiście byłam (jestem) zbyt słaba i wrażliwa, skoro nie udźwignęłam presji i opinii otoczenia. Ale nie mam na to wystarczającego wpływu. Gdybym miała, już dawno bym się pozbyła nieśmiałości, bo przecież bardzo tego chcę. Anke - Każdy zawód (na kimś, lub na czymś) ma to do siebie, że jest bolesny. Ale mam nadzieję, że już lepiej z Twoją duszą :)
  20. OK dziewczyny, na mnie już pora. Jutro muszę wcześnie wstać. Miłej nocki Wam życzę. Do juterka
  21. Ugaaa - to nie Ty jesteś niedomyślna, tylko ja tak głupio napisałam, że wyglądało właśnie tak jak to odebrałaś :)
×