anik_82
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez anik_82
-
kwoka, dziękuję ci bardzo;) już wszystko wiem, trzeba zatem wybrać się w tygodniu, jak tylko mąż znajdzie wolny dzień;) jeszcze raz dzięki, bardzo mi pomogłaś!
-
kwoka, ponownie piękne dzięki. a czy możesz mi jeszcze napisać jak wygląda kwestia handlu w niedzielę w saksonii? odpuścimy ten czwartek, najwygodniej byłoby podjechać tam w niedzielę. tylko znowu nie wiem jakie u zachodnich sąsiadów zwyczaje w kwestii handlu w niedzielę...
-
no i po spaniu. szlag by to. abecia, mi się też wydaje, że wiele zależy od sali, na której leżał maluch. nie wyobrażam sobie aby dziecko, które pierwsze dni życia spędziło w 23 stopniach nagle wsadzić do auta, w którym w słońcu jest 45. zobaczymy. kwoka - dziękuję ci bardzo. chcemy jechać do goerlitz, to jest chyba saksonia, więc częściowo wolne. muszę odnowić stare kontakty i zadzwonić tam rano, zapytać czy sklepy otwarte... dziś kupuję resztę rzeczy dla małej i do końca tygodnia pakuję torbę. potem powoli zacznę ogarniać dom. moni - i jak te twoje wyniki przepływów? wyjaśniło ci się coś? udało mi się sprzedać auto! w tym tygodniu muszę zrobić próbę wsadzenia wózka do nowego autka. jestem ciekawa jak się zmieści, bo bagażnik tu mam znacznie mniejszy. dobrze, że jest wyłącznik poduszki, będę mogła polkę z przodu wozić:) miłego dnia dziewczyny, u nas dziś chłodno i całkiem przyjemnie!
-
dzieki za info o klimatyzacji, tak też mi się wydawało;) moni, wyniki przepływów 28tc umb ri 0.61 umb pi 0,92 mca ri 0,81 mca pi 1,81 wszystkie w normie 30 tc umb ri 0.66 umb pi 1,04 mca ri 0,86 mca pi 2,06 wszystkie w normie 32tc umb ri 0.71 umb pi 1,13 mca ri 0,89 górna granica normy mca pi 2,41 reszta w normie pozostałych nie mam wpisanych w kartę, zostały w dokumentacji szpitala. mam nadzieję, że pomogłam:)
-
Abecia, dzięki! problem w tym, że w 5 miesiącu to ja miałam 1,5 kg na plusie i brzuch był tak mały, że jeszcze nosiłam nieciążowe ciuchy. dziś, na początku 36 tygodnia mam na plusie 6 kilko za to brzuch już wielki. chyba sukienka jest idealnym rozwiązaniem. mam też takie spodnie 3/4 które można nosić w ciąży i nie tylko bo są na szerokiej gumie. najwyżej to spakuje. Ela, dzięki za link, może odrobinę poćwiczę. malinówka - ja zamierzam przywieźć polkę w foteliku. moją gondolę można wpiąć w pasy i ma do tego wszelkie certyfikaty. ale wyniki crash testów są porażające - bezpieczeństwo dziecka w gondoli jest znacznie mniejsze niż w foteliku. a że ja mam hopla, młoda od początku będzie w foteliku. mój ma taką wkładkę redukcyjną, dzięki której dziecku jest dość ciasno, myślę więc że czuje się nawet pewniej niż w dużej - jak na początek - gondoli. pozycja w tym pierwszym nosidle wydaje mi się dość zbliżona do tej, jaką samodzielnie przyjmuje taki maluch. takie przynajmniej jest moje zdanie. ja się tylko zastanawiam - jeśli będzie upał - z klimą czy bez klimy? do domu ok. pół godziny - nie wiem co gorsze: auto rozgrzane do czerwoności czy klimatyzacja. jedno i drugie wydaje się dość beznadziejne... może mąż zostawi auto gdzieś w cieniu, żeby trochę ostygło jak po nas przyjedzie, wtedy obejdzie się bez klimy? ale mam dylematy;) moni - przepływy mam robione za każdym razem, czyli raz w tygodniu ale CPR nie było liczone. mogę potem podać wyniki ostatnich badań przepływów. czy ktoś ma info na temat tego czy w czwartek niemcy mają wolne czy tylko my? pozdrawiam
-
zrobiłam pierwsze podejście do pakowania torby no i się nie zmieściła. a nie mam jeszcze pampersów, koszul i staników. trzeba będzie zweryfikować ilość tych maneli. u mnie niestety szpital nie zapewnia prawie nic, w zasadzie wszystko poza kosmetykami, ręcznikiem dla małej i ubrankami, wszystko trzeba zabrać. chyba wywalę część rzeczy i spakuje do osobnej torby, maż mi to na drugi dzień przywiezie a zabierze koszulę, ręcznik etc. dziewczyny, czy któraś może mi podesłać linka do ćwiczeń, które mogą spowodować obrócenie dziecka? polka ma jeszcze trochę czasu i miejsca ale jakoś zaczęłam się martwić, że jednak zostanie w pozycji miednicowej. nie pamiętam która z was, ale chyba kwoka, mieszka w niemczech, jeśli się nie mylę? czy w niemczech najbliższy czwartek jest wolny od pracy? chcieliśmy zrobić zakupy, chemię do prania i zmywarki i tak się zastanawiam czy to tylko w polsce wszystko jest pozamykane? chciałam kupić persil sensitive w żelu, żeby wreszcie poprać małej ubranka... chciałabym jeszcze podjechać do askota i kupić małej jakiegoś cienkiego pajaca na wyjście. mam przygotowane grubsze, welurowe półśpiochy i bluzę ale jakby był upał, to wolę mieć coś cieńszego. dziewczyny, jakie ciuchy wziąć do szpitala dla siebie na wyjście? w jakim rozmiarze? miłej niedzieli!
-
Ela, dzięki! kwoka, ja mam dokładnie tak jak ty. tym bardziej, że u nas to jest pierwsze dziecko i - na tę chwilę - pewnie jedyne. nie sądzę abyśmy się zdecydowali na rodzeństwo dla polki. tym bardziej chcemy w tym momencie być razem, mój mąż jest bardzo odpowiedzialny i odporny na trudne sytuacje. poza tym tylko on mnie zna tak dobrze, jak ja siebie, więc jego pomoc będzie nieoceniona. mamy mnóstwo wątpliwości, mniejszych lub wiekszych, ale one raczej dotyczą samego wychowania dziecka w tym popieprzonym świecie. oboje boimy się mojego bólu ale trzymamy sie myśli o zzo, wierzymy że soie poradzę. mój mąż mówi, że gdyby tylko mógł, urodziłby za mnie. on zasypia u dentysty, lecząc zęby bez znieczulenia a ja, to szkoda gadać. sama sie tak nakręce, że jestem ledwo żywa zanim cokolwiek się zacznie. ale dam radę, nie bardzo mam inne wyjście... moze się zjednoczę z całym swiatem, jak ta laska z historyjki o cielaku;) jutro znowu wizyta i usg - 16:) a dziś wieczorem grill z ludźmi z pracy, ale się stęskniłam! żeby jeszcze ze snem było troche lepiej. wczoraj znowu dwie godziny przewalałam się po łóżku. w końcu sie poryczałam z tego wszystkiego i zasnęłam... masakra.
-
ja robię łazanki ale dopiero na kolacje, bo nie za bardzo mogę latać po sklepach. mama obiecała dostarczyć kapuchę, ja robię pół na pół, kiszona ze słodką. tylko rozmyślam nad tym: boczek czy kiełbaska - oto jest pytanie...
-
kwoka, u ciebie to już naprawdę niedługo. niesamowite, jak ten czas zleciał. tylko czekać kolejnych radosnych wieści. co do faz księżyca - mnie wsio ryba. dzisiaj spałam jak suseł, wczoraj też, nie rusza mnie to.
-
zapomniałam napisać, polka nadal ułożona miednicowo. ale ma jeszcze dużo czasu i dużo miejsca żeby się obrócić. często leży dokładnie w poprzek brzucha albo po jednej z jego stron i wystawia plecki do głaskania. chyba teraz jest okres jej największej aktywności;) mi się marzy ten leżaczek http://allegro.pl/fisher-price-misiowy-lezaczek-z-serduszkiem-p6580-i1605037172.html ale leżaczek, matę i tym podobne rzeczy chyba zostawię rodzinie i znajomym na prezenty;) wolę coś konkretnego niż kolejny zestaw body + śpiochy albo kocyk. z drugiej strony to kocyka na razie żadnego nie mam, jestem na etapie zamawianie kołyski, komody kąpielowej, materaca do łóżeczka i reszty szpargałów do szpitala. przyszła firana, ale jeszcze jej nie widziałam. mam dziką ochotę na łazanki... póki co idę jeść śniadanie;)
-
cześć dziewczyny, ja też już na nogach ale tylko dlatego, że musiałam iść zrobić badanie moczu a tam później są potworne kolejki i oczywiście, nikt ciężarówki nie przepuści;) co do ilości usg to ja chyba biję wszelkie rekordy, do wczoraj miałam 15 a w sobotę będzie 16. wizyty mam co tydzień, do końca ciąży jeszcze 6 tygodni, więc pewnie 20 będę miała;) masakra. wczoraj znowu pojawiło się to dziwne plamienie i - po konsultacji telefonicznej - pojechałam do szpitala (mój gin ma akurat 3 dni urlopu). nie miałam ochoty jechać sama, oczywiście do męża się nie mogłam dodzwonić, od czego ma się młodszego brata ;) uroczy czarnoskóry doktor zrobił mi (a jakże!) usg i łamaną polszczyzną oznajmił, że wszystko jest w porządku. tradycyjnie miałam badanie przepływów, tętna, wód, łożyska, wszystkie pomiary polki. tak więc wszystko super, niunia waży prawie 2200, więc jak na nią super. w 10 dni przybrała 600 g, więc jeśli urodzę w terminie, to pewnie będzie miała zupełnie przyzwoitą wagę. poza długością kości udowej, pozostałe wymiary pokrywają się z tymi z wieku ciąży! pierwszy raz od dawna, więc bardzo się cieszymy. a nogi ma krótkie moje dziecko, pewnie po mamie;) plamienie może być efektem tego, że szyjka - pomimo iż trzyma i nie skraca się - powoli przygotowuje się do porodu. mam nie głaskać brzucha za dużo, bo to powoduje skurcze macicy i może przyspieszyć poród. tak przynajmniej powiedział "doktora";) chyba się jeszcze na trochę położę, pogoda bardzo przyzwoita, rano popadało i powietrze jest rześkie.
-
malinówka, może weź ze sobą jakąś koleżankę, kuzynkę, kolegę. może ktoś cię podrzuci do tego szpitala? nie przejmuj się głupim gadaniem, nie warto. nie wiem czy gdyby lekarka wypisałaby ci skierowanie na ktg, to nie musiałabyś płacić. ja miałam skierowanie kiedy pogorszyły się wyniki, od prywatnego gina, i normalnie robiłam w szpitalu badanie bez opłat. a mamę zapytaj czy jak byłaś mała, to miała pilota do tv. jeśli nie, to po co teraz używa? kiedyś nie było i człowiek jakoś żył... przepraszam za ironię ale my teraz potrzebujemy wsparcia a nie głupich komentarzy. jak miałam gorsze wyniki i musiałam jechać do szpitala powtarzać badania, to mój mąż chciał 350km z niemiec w nocy wracać. na szczęście go powstrzymałam, jest rodzina, przyjaciele i na nich wszystkich mogę zawsze liczyć. ja co prawda jestem chorobliwie samodzielna ale może dlatego, że wiem, że zawsze mam na kim polegać. dopiero czytając słowa malinówki to doceniam.
-
u nas poród rodzinny, od początku do końca. jak zwykle to moja decyzja a mąż, jak to mąż, oczywiście się zgadza. to jedyny raz w naszym zyciu i oboje chcemy przy nim być. nie wyobrażam sobie zostać sama, tak już mam. mąż też nie byłby w stanie zostawić nas samych. żeby tylko sala do porodów rodzinnych była wolna, czemu ich jest tak mało?
-
asiu, u mnie mebelki skręcone dopiero od paru dni. tyle, że one są prawdziwe, tzn. drewniane i bardziej to pachnie sosną niż bejcą, którą są pomalowane. a sosnowa szfa w sypialni do dziś mi pachnie a ma już ze 2 lata;) wietrzę tak pro forma bardziej, nie muszę się jakoś bardzo spieszyć, został ponad 6 tygodni. zanim to wszystko popiorę i poprasuję to jeszcze chwila minie. nadal muszę się mocno oszczędzać, więc wszystko idzie mi baardzo wolno. też jestem ciekawa co z anusiak, mam nadzieję, że wszystko ok. morelka, a możesz mieć piżamę? u mnie w szpitalu zakaz, wyłącznie koszule, bo ma się wietrzyć rana, i codziennie jest kontrola na obchodzie. ja biorę szlafrok taki cieniutki, z satynki, żeby nie paradować w samej koszuli, choć i tak liczę na pojedynczą salę vip, ale nie mam na to wpływu...
-
cześć dziewczyny, ja dla odmiany dobrze spałam, choć nie mogłam zasnać, bo jakoś samej mi nie szło, czekałam aż mąż wróci do 2;) ale za to do 8.3o bez żadnego wstawania w nocy, całkiem całkiem. historyjki świetne - mnie ubawiła to o cielaku;) u nas bardzo znośna pogoda, nie ma upału, ok 22-23 stopnie, więc od razu mam więcej siły żeby coś zrobić. przeniosłam rzeczy małej do jej pokoju, oprócz ubranek, które czekają na pranie i ostateczne wywietrzenie mebli. muszę jeszcze zamówić materac do łóżeczka, komodę kąpielową i kołyskę. trochę drobiazgów typu nożyczki, frida, podkłady. oprócz tego pampersy i w przyszłym miesiącu monitor oddechu i kosz na pieluchy. tak jak zdecydowałam, na razie wstrzymuję sie z laktatorem, butelkami, wyparzaczem, bo jeszcze nie wiem jak będę karmiła. musze tylko obczaić jakiś sprzedawców, w razie czego mąż kupi;) dziewczyny chwalą się wózkami, to ja też wklejam moje cudo. mój kolorek to ten pokazany przy opisie systemu modulo clip - brąz/kawa z mlekiem. http://www.tosia.pl/sklep/product/p/134/bebe,confort,high,trek.html# cieszę się nowym autem, przynajmniej bedę mogła polkę wozić z przodu, bo w starym nie da się odłączyć poduszki powietrznej pasażera. tylko mam kolejny problem na głowie - trzeba sprzedać stare auto... a teraz idę poleżeć 2 godzinki, potem trzeba pranie wytargać z pralki. cała góra tego się uzbierała;)
-
cześć dziewczyny, u mnie wszystko w jak najlepszym porządku. nie miałam czasu się odezwać, bo byłam dzisiaj zwiedzać szpital, w którym chcę rodzić. obejrzałam sobie sale do porodu rodzinnego - bardzo fajne, niestety tylko dwie. mam nadzieję, że któraś będzie wolna. niestety nie udało się zobaczyć pokoi po porodzie, bo wszystkie sale vip były zajęte. też są tylko dwie, plus jedna zwykła (bezpłatna) ale jedynka z łazienką. zobaczymy co się trafi;) mamy zgodę ordynatora na poród rodzinny (absurd ale tu konieczny). byłam na konsultacji z anestezjologiem, wypełniłam ankietę, więc bez żadnego kłopotu dostanę zzo, jeśli poród będzie przebiegał normalnie. w szpitalu wszyscy bardzo mili, byłam bardzo zaskoczona. ebudka - dzięki za troskę, miło mi, ale wszystko jest ok, tylko miałam mniej czasu. tak jak mówił lekarz ta różowa wydzielina po badaniu i globulce minęła, ale na tym etapie może pojawiać się po każdym badaniu ginekologicznym i nie ma w tym nic niepokojącego. uff:) kolejna wizyta w sobotę. asia, u mnie zostało 6 tygodni do porodu, nie jestem spakowana. zamówiłam staniki i koszule, jutro przyjdą, więc zostanie mi dokupić majtki poporodowe, podkłady na łóżko i coś słodkiego, wodę. no i wyprać i spakować ubranka polki na wyjście. chce to zrobić najpóźniej na początku przyszłego tygodnia. misia - ja bardzo chciałam znać płeć i znam od 18tc ale pokój mam urządzony dość uniwersalnie (krem/turkus i żadnych motylków, księżniczek etc). mam dużo różowych ubranek, głównie od koleżanki, bo ja kupowałam kolorowe - zieleń, czerwień, białe, niebieskie, brązowe. jakby jednak miał być chłopak - uważam że spanie w różowym pajacu nie wpłynie na niego negatywnie, więc mam luz;) tylko te trzy sukieneczki będę musiała sprzedać a takie cudne są;) atenko, polka w 34 tc ważyła 1988 g i uznane to zostało za ogromny sukces, z uwagi na wcześniejsze podejrzenie hipotrofii. lekarz stwierdził, że granica 2 kg daje już duże bezpieczeństwo, więc mi bardzo ulżyło. moni - ja miałam kłopoty z przepływami. badane są za każdym razem 4 przepływy - 2 przez tętnicę mózgową dziecka i 2 przez tętnicę pępowinową. złe wyniki świadczą o tym, że łożysko przestaje być wydolne i może zdążyć się szybszy poród albo cc jeśli nie ma akcji a przepływy są złe. w moim przypadku pomogło zwolnienie lekarskie, dużo odpoczynku, brak wysiłku. jestem pod ścisłą kontrolą, przepływy mam badane raz w tygodniu i od 3 tygodni wyniki są już w normie a polka ładnie rośnie. mi na razie nie puchną dłonie ani stopy, więc noszę i pierścionek i obrączkę normalnie. choć ja mam bardzo szeroką i dość grubą obrączkę z tytanu i czasem ciężko ją zdjąć pod koniec dnia (niezależnie od ciąży). za to pierścionek mi spada, choć był robiony na zamówienie i jeszcze kruk mi go zmniejszał, bo mam tak imponujący rozmiar palca;) w ogóle dziś był wariacki dzień, bo moi rodzice kupowali nowe auto i byłam z nimi w salonie. wymyśliłam też, że kupię od nich poprzedni samochód, więc muszę się sprężyć i pozałatwiać wszystko:) przyszły kolejne komplety pościeli małej - cudne i nie cukierkowo - misiowe, bo ja nie do końca takie trawię. zamówiłam też firanę, choć nadal nie mogę się zdecydować na karnisz. zapachu mebli już prawie nie czuję, więc od poniedziałku biorę się za pranie, prasowanie i układanie tego wszystkiego w pokoju polki. super, nareszcie. ufff, długi dzień za mną, kładę się spać. do jutra!
-
dzięki dziewczyny, w międzyczasie oddzwonił lekarz. mam się nie martwić, to efekt badania ginekologicznego. podobno normalne na tym etapie ciąży. gdyby pojawiła się krew albo do jutra nie przeszło, mam się zgłosić.
-
dziewczyny, poradźcie! w sobote miałam badanie ginekologiczne, w sobote też na noc brałam clotrymazol dopochwowo - na grzybicę. dzisiaj zauważyłam różowawy śluz - nie nitki krwi, tylko taka mleczna wydzielina ale zabarwiona na różowo. nie wiecie co to może być? efekt globulki i badania ginekologicznego czy jakieś cholerstwo? jak na złość nie mogę się dodzwonić do lekarza. to jest początek 34tc, ruchy czuję normalnie, nic mi nie dolega? macie jakiś pomysł?
-
Ela, jak ja cię rozumiem. nie śpię od 4.30, dzień jest masakrycznie długi a tu nic nie można robić. ile można czytać? nadrobiłam większość zaległości w literaturze pieknej, zostało parę pozycji branżowych... dobrze, że jutro zapowiada się ciekawszy dzień, jedziemy po zgodę ordynatora na poród rodzinny (cóż za straszna bzdura...), wypełnić ankietę u anestezjologa i obejrzeć porodówkę. i jeszcze wpadnę do pracy, bo strasznie się stęskniłam za ludźmi. IVO, IVO, IVO - chyba juz to pisałam;) zdecydowanie. u mnie nr 1 lub 2 dla chłopca. ale polka na chłopca nie wygląda;) Beatris, mój high trek przepiękny, fantastyczny i w ogóle naj naj;) szkoda, że stelaż czarny a nie brązowy no ale już się nie da tamtego kupić. z resztą czarny się mężu bardziej podobał, więc ok;) rzeczywiście złożony zajmuje malutko miejsca, więc chyba nawet do tico by się zmieścił;) twój pies to jest na prawdę niezły agent, nam wczoraj intensywnie towarzyszył kot w składaniu mebli i oczywiście zwiedza małej mebelki. ale ma radochę. ciekawe kiedy to się wyśmierdzi, chciałabym juz poprać i poukładać ciuszki. Atenka, baza w żaden sposób nie wpływa na bezpieczeństwo dziecka! to jest jedynie kwestia wygody rodziców. u nas baza będzie w moim aucie a jak gdzieś będziemy jechali męża to już się upnie pasami, bez bazy. ważne aby był dobrej firmy i miał atesty. ja mam gondolę również z atestami do jazdy samochodem, więc na jakieś superkrótkie trasy mogę małą przewozić w gondoli. no ale na dłuższe to odpada, crash testy nie pozostawiają złudzeń. ty piszesz o małym autku a ja właśnie rozglądam się za większym, choć i tak mam niemałego sedana;) ale jak patrzę na koleżanki, które mają dzieci troszkę starsze, to ilość gratów powala. rowerki, wózeczki dla lalek, pojazdy typu traktor lub kopara, torby, łóżeczka turystyczne. kupię sobie kombi, będą dwa, bo mąż też ma auto w długiej budzie;) mi wczoraj pierwszy raz spuchły ręce... nieprzyjemne uczucie. ostatnio nie oglądałam za dużo tv. poszłam wczoraj z mężem na kolację i zjadłam sałatkę z kiełkami. a teraz wiedzę, że kiełki są źródłem ehec... mam nadzieję, że w polskich restauracjach nie podają niemieckich kiełków...
-
u mnie roboty trwają, mebelki już prawie, prawie... muszę się zmobilizować i zamówić w końcu resztę rzeczy. na reszcie jest gdzie to trzymać. my w tzw. konkubinacie wytrzymaliśmy 11 lat a dwa lata temu ogłosiliśmy, że bierzemy ślub. znajomi o mało nie umarli ze śmiechu, tym bardziej że kościelny (szalenie podoba mi się kościół, w którym miałam chrzest i komunię, w warstwie architektonicznej oczywiście). i choć to nie jest nasza parafia ani nawet moich rodziców, to i tak tam braliśmy. najlepsze były pytania - "i co się zmieniło po ślubie?". niezłe. a co się miało zmienić? stan konta, na plus na szczęście, poza tym nic;) co do imion, jadwiga i antonina - piękne, oba braliśmy pod uwagę. przegrały tylko ze względu na długość, chciałam zdecydowanie krótkie, więc czasem słyszę też, "dlaczego nie apolonia?" bo nie. mnie rozwalają wścibskie sąsiadki, masakra jakaś. ale jak ktoś nie ma własnego życia, to zawraca dupę innym albo ogląda seriale. albo jedno i drugie, co gorsza;) co do fotelika, to ja mam siostrzaną firmę maxi cosi czyli bebe conforta. nasze auta nie są wyposażone w isofix, więc baza bez isofixa. ja jestem zdecydowanie mobilna, więc baza koniecznie. wtedy wpięcie fotelika to jeden "klik" i jeden pas. banalnie proste. ja zdecydowanie jestem mobilną mamą , nawet nasz kocurro uwielbia podróże autem. mam nadzieję, że polka też się wstrzeli;) na wiosnę kupię nowe auto, chyba wszystkie nowe mają już isofix ale wtedy mała zacznie już wyrastać z tego pierwszego fotelika. niby to do 13kg ale dość małe są. ja na gardło miałam tantum verde w sprayu, bezpieczne dla dziecka, dość skuteczne. nie wolno neo anginu ani nic podobnego.
-
dziewczyny, za przeproszeniem, w dupie miejcie opinie innych ludzi. to są Wasze dzieci a nie całej rodziny, bliższej i dalszej. liliana i natasza - oba imiona są przepiękne i wara komukolwiek od tego. u mnie oczywiście też były komentarze - pola helena - "a nie możną jakiegoś normalnego, julka, kasia, patrycja". tyle, że moja rodzina mnie zna i wie, że tylko ja dokonuję wyborów, nikt więcej. więc sobie pogadali i przyzwyczaili się do polki. podobnie z kolorem pokoju - "żółto - niebieski dla dziewczynki?", pewnie, powinien być różowy . wózek za to czekolada/beż, no i 3-kołowy - "taki ciemny dla dziecka, i to dla dziewczynki, pewnie niestabilny i dziecko wypadnie". na pewno, ja potrafiłam wypaść z czterokołowej kolumbryny, to i polka da radę z trójkołowca;) tyle, że mi to wszystko zwisa i powiewa. nigdy nie liczyłam się z opiniami, co najwyżej konsultowałam swoje pomysły i wybierałam to, co mi leżało. dziś już nie mam z tym problemu, wyćwiczyłam się na ubraniach, urządzaniu mieszkań, organizacji ślubu i wesela, wyborach samochodów etc. także laski, po to mamy swoje rozumy, żeby z nich korzystać! nie przejmujcie się ciotkami babkami;)
-
ale tu cisza dzisiaj, wszyscy chyba korzystają z weekendu. my już po zajęciach w szkole rodzenia. urwaliśmy się z części "wczesna stymulacja rozwoju dziecka", bo tam pani pedagog odkrywała kolejne ameryki, w stylu "dziecku trzeba czytać", nie dałam rady tego słuchać, uciekliśmy;) ja zdecydowanie dziś odetchnęłam po tej wizycie, nie wkurza mnie nawet to, że skręcanie mebli idzie dość powoli. została szafa i regał. ale co tam, ważne że córcia rośnie. jutro 34t1d, więc zaczynam się powoli pakować. nie mam jeszcze koszul i staników, podkładów, szarego mydła. chyba jutro wszystko zamówię. zostaje reszta wyposażenie pokoju małej, pranie, prasowanie i możemy spokojnie czekać. nadal nie wiem jaki karnisz i firanka, no ale coś wymyślę:)
-
w telegraficznym skrócie, bo nadzoruję skręcanie mebli polka prawie 2 kg- zuch dziewczyna, prawie 400g w tydzień;) przepływy w normie. wymiary nadal trochę do tyłu ale już się to nie pogłębia, max. tydzień i parę dni. a więc mój tryb życia procentuje i mam go kontynuować. bardzo się cieszę, lekarz powiedział, że największe niebezpieczeństwo już za nami - 34 tc i masa 2 kg - to dwie rzeczy które napawają optymizmem. hurrra, ulżyło mi dziś naprawdę. polka ma już gotową komodę i część łóżeczka. została jeszcze szafa i regał. i pomalować regał, który już miałam i wyszlifowałam;) a po weekendzie robię resztę zakupów, pakuję torbę, piorę ciuszki. oczywiście wszystko w swoim żółwim tempie i 3-godzinnymi odpoczynkami. buziaki, jeszcze dziś ostatnie zajęcia w szkole rodzenia!
-
odniosłam dzisiaj niebywały sukces - własnoręcznie ogoliłam nogi. miałam z tym poczekać na męża ale znając życie, zanim on znalazłby czas, wyglądałabym jak godzilla. tak więc nastękałam się, ale dałam radę. ja się boję i porodu i momentu kiedy zostanę sama w domu. nastawiam się albo na sn ze znieczuleniem, albo na cc też w zzo. absolutnie nie chcę mieć znieczulenia ogólnego, chce od razu zobaczyć małą i wiedzieć co się dzieje. poza tym nie mam specjalnie ochoty na efekty uboczne ogólnego, intubacji etc. szkoda tylko, że we wro nie ma możliwości obecności taty przy cc, w wawie niektóre szpitale się godzą. poza tym chciałabym już wiedzieć czy sn czy cc, bo to zawieszenie słabo na mnie wpływa. no ale to nie ja decyduje;) nic to, na razie spokojnie stresuje się przed jutrzejszą wizytą. to już prawie standard;)
-
nie wiem dlaczego post napisany koło 9 pojawił się dopiero teraz... żelazo lepiej na czczo i warto jeść posiłki bogate w wit. c. zmian nas płytce nie zauważyłam, ale ja myję zęby 4-5 x dziennie, więc może ni dałam żelazu (żelazowi?) szansy... co do terminów to różnie. niby do 42 tc to jest jeszcze w terminie, ale wszystko zależy od stanu matki i dziecka. potem to już na bank wywołują, choć ja i brat jesteśmy z 43 tc:) i to po oksytocynie. nie spieszyło nam się na świat. mam nadzieję, że polka też jeszcze poczeka i zdąży urosnąć. jutro mam wizytę i oczywiście martwię się przepływami i masą małej. no ale taki już mój los, nie ma co marudzić. polka pewnie nadal miednicowo, ale ona ma sporo miejsca, no i to dopiero 34tc. więc jeśli dotrwamy do terminu, to pewnie zdąży jeszcze się obrócić. podjęłam decyzję, nie kupuję na razie ani laktatora ani sterylizatora ani butli. niech sie dzieje, co chce. nie jestem w stanie się na nic teraz zdecydować.