Już 2-gi dzień borykam sie ze śmierdzącym nalotem z zatok. Niecały tydzień temu po pracy w terenie przyjechałem wyczerpany i bolała mnie głowa. Zatoki omal mi nie wybuchły. Po Febrisanie i paru innych tabletkach doszedłem do siebie ale wczoraj zaczęło się to co w temacie. Wstałem rano o 5-tej ( bo mnie ten zator u smród obudził ) z zapchanym gardłem i nosem. Po zaciągnięciu i wypluciu poleciało mnóstwo zółtawo brązowej wydzieliny o zapachu jakiego SHRECK by się nie powstydził. TRAGEDIA!!! Smród jest okropny!!! Aż rzygać się chce. Jestem załamany. Do godziny 9-tej budziłem się jeszcze 4 razy. Normalnie sznurek i się powiesić. W myśl tgo co mówili lekarze w GALILEO staram się nie smarkać nosa w chusteczkę tylko zaciągam wydzielinę z nosa i wypluwam ponieważ przy smarkaniu tworzy się nadciśnienie i upycha ono wszystko czego się chcemy pozbyć z nosa do zatok. W gardle zostaje niesamowity niesmak a w lewej dziurce nosa wciąż czuć ten odór. Poczytałem to forum i widzę, że zbytniego ratunku na to nie ma. Znając swoich lekarzy w moim mieście będzie to odbijanie piłeczki chociaż z doświadczenia wiem, ze większą wiedzę i wolę pomocy mają farmaceuci. Gdy żona wpadła do łazienki z pytaniem : " CO SIĘ Z TOBĄ DZIEJE, SPAĆ NIE MOŻESZ?" poczuła to co ja czuję i aż ją wypchnęło na przedpokój. Wczoraj jej mówiłem, że zaczyna sie coś dziać z moimi zatokami ale mi nie wierzyła. Już rano skorzystałem z jednej z rad tu podawanych, zrobiłem sobie płukankę z wody z solą. Przez słomkę zacząłem ten płyn wciągać nosem i ruszyła lawina. No zaczęło tak lecieć, że tego uspokoić nie mogłem a smród roznosił się wszędzie. Odruchy oczywiście wymiotne do tego. Teraz po mocnym zaciągnięciu czuję, że wydzieliny jest 10 razy mniej tak jakby zatoka robiła się pusta ale smród nadal się pojawia choć już nie tak natrętny jak na początku. Zły posmak w ustach pozostaje jeszcze na ktrótką chwilę. Zaraz skoczę po Sól Emską i maść propolisową. Zobaczę jeszcze za kroplami Fitodent i olejkiem sezamkowym Nozoil. Wątpię jednak czy to wszystko zda egzamin. Nie wiem czy dobrze zrozumiałem ale tym można się zarazić poprzez przebywanie długotrwałe z chorymi na tę przypadłość. I tu z przed kilku lat przypomniał mi się mój były, świętej pamięci szef, który chyba właśnie z tym miał problem.
Z tego co czytałem to musi być ozena czyli pałeczki Klebsiella - przyczyna cuchnącego nieżytu nosa. Skoro wydzielina podczas snu spływa do przełyku to pewnie pałeczki chcą się dostać do płuc co może prowadzić do tworzenia się ropni w płucach. W życiu nie myślałem, że takie coś istnieje i że przydarzy się też mnie!!! Jestem załamany bo mam jeszcze pełno roboty terenowej ( jestem geodetą ) a pogoda mnie nie rozpieszcza. Boję się, że zarażę moje dzieci. Czy mam chodzić w maseczce po domu? Gdy się pochylę i zaraz wstanę to wydzielina znowu się pokazuje, w małej ilości ale jednak. Po zakupach zrobię sobie inhalację solną może to jeszcze szybciej oczyści zatoki z tego syfu.
Jeśli ma ktoś sprawdzoną kurację to niech napisze na forum.