Inka76
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Reputacja
0 Neutral-
Jaocbs, to minie. Przerabiałam podobnego d*pka. Uzależnienie maksymalne. Prowadzał mnie jak psa (sukę? - to tak już żartem, chociaż pewnie niektórzy podchwycą i rozwiną temat:) ) na smyczy. Zmierzasz w stronę dna jak ktoś tu napisał, ale jeszcze go nie osiągnęłaś. Przyjdzie taki moment, gdy zostaniesz zgnojona po raz n-ty, że jedyne o czym będziesz marzyła to dać mu w pysk i wywrzeszczeć wszystko prosto w twarz, włącznie z najgorszymi epitetami. Osiągnęłam punkt zwrotny, gdy to moje mało przyjemne marzenie wcieliłam w życie. Może w pysk nie dostał, ale swoje usłyszał, a spodziewał się potulnej panienki, która będzie błagała, żeby ją przeleciał. Nie ważne, czy zrobiło to nim wrażenie czy nie, ale ja się wyładowałam. Pograłam mu na nosie później paroma moimi kumplami (wyłącznie kumplami, ale on o tym nie musiał wiedzieć) i usłyszałam tylko "jesteś taka sama jak ja". Uwolnisz się, ale bądź silna. Te ileśtam załamań i powrotów jest drogą do wyzwolenia. Taka już nasza psychika. To siedzi w Twojej głowie ( a nie w..., jak niektórzy sugerują) i tylko od Ciebie zależy, kiedy osiągniesz punkt krytyczny. a nr telefonu? Cóż, ja mam go do dziś. Taki sentyment... I pamiętaj, gdy ten Twój moment już nadejdzie rozegraj to tak, żeby wyszło na to, że Ty mu dałaś kopa a nie on Tobie. Uwierz, to bardzo poprawia samopoczucie w przyszłych ewentualnych kontaktach. Pozdrowienia dla Czarownic:)
-
Witajcie kochane:))) Czytam Was cały czas, ale nie bardzo miałam czas i chyba chęci, żeby pisać... Elewacjo, przytulam Cię mocno, bardzo mi przykro z powodu odejścia Twojej Bliskiej Osoby. Ci którzy zostają, zawsze są w złej sytuacji, Ci którzy odeszli są już wśród tych za którymi tęsknili przez wiele lat...Pomyśl, że tej osobie jest na pewno dużo lżej gdzieś tam (gdzie?) niż nam tutaj...Buziaki i trzymaj się kochana. Laseczko, ależ Ty masz z tymi facetami:))) Twój O to kawał drania. Mój też kawał drania, ale myślę o nim i nie mogę przestać go lubić, chociaż powinnam. To chyba mamy wspólne, nie??? Lamila, brak motyli jest bez sensu, ja też niczego nie czuję do mojego Klina...a szkoda, bo taki fajny gość. Myślę jednak, że jak nie ma motylkow, to może lepiej dać sobie spokój? A może poczekać aż się obudzą? Daj znać jak u Ciebie pojawią się jakieś:) Będzie nadzieja dla mnie:) Mila...Nie czekaj na jego odejście z pracy, uwierz mi to nic fajnego...Mój odszedł. Nie przeze mnie , po prostu dostał lepszą propozycję. Teraz mi marudzi, że tęskni...za pracą , naszą. Wszędzie go widzę...sceny z tamtych dni...To choroba chyba jakaś, do psychiatry musze iść. Brakuje mi jego samochodu na parkingu, tego czekania, kiedy przyjdzie, po prostu jego przy mnie, tego, że moglam sobie chociaż na niego popatrzyć...Praca, te miejsca...strasznie mnie dołują...Może w dłuższej perspektywie to jest lepsze rozwiązanie, ale póki co jest BEZNADZIEJNIE. Myślałam, że będzie lepiej... Revolucja, zazdroszczę CI:) I ciesze się, że tak to fajnie się układa:) Oby jak najdłużej:) I pisz o wszystkim, bo przynajmniej humor mi się poprawia, gdy czytam o takich facetach. Mój to nie miał czasu kupić mi prezentu na urodziny, może pamiętacie:( I pomyśl (to do Mili też:)) jak to było gdy spotykaliśmy się w trójkę: ja, mm i mk! To dopiero była jazda, ale uwierzcie, do wszystkiego można się przyzwyczaić:) technika Poker Face opanowana do perfekcji, zapraszam na szkolenie jak któraś potrzebuje:) Wszystkie pozostałe czarownice, pamiętam o WAS i pozdrawiam Was serdecznie:) A u mnie... cóż tak jak napisałam, odszedł z firmy. Nie kontaktujemy się, tzn. ja się nie kontaktuję, on czasem jak coś potrzebuje to dzwoni, czasem wpada w odwiedziny, ale wszystko takie grzeczne i z daleka, chociaż, jak czasem popatrzy ...Ale co mi z tego patrzenia??? On mysli, że ja taka twarda sztuka jestem, że bawię się facetami, że jestem taka jak on. No zdolności aktorskie to chyba mam:( Aha Laseczko, ja BYK jestem:) to tak na marginesie... Poza tym głupi los jaja sobie robi i ciągle krzyżuje nam drogi, już to kiedyś zaobserwowałam i Wam pisałam, ale to trwa nadal!!! Bywa, że spotykam go codziennie, idę na rower, on jest..., Jadę do sklepu na drugi koniec miasta , stoję w kasie jednej z 10, przede mną on, na ulicy on...mam wielu znajomych, nigdy z nikim coś takiego mi się nie przydarzyło. Oprócz tego mam Klina, ciągle tego samego. Niezawodny facet. Wymysliłam takie jedno szaleństwo w którym nikt nie chciał uczestniczyć, ale on zgodził się mi towarzyszyć i jeszcze dodał "wiosna jest nasza"...No dzięki, chyba że do wiosny uśmiercę tamto stado i wyhoduję nowe, ale na razie się nie zapowiada. Ogólnie jest fajnie, humor mi dopisuje, zapominam i żyję jakby nigdy nic, ale przychodzą, ja to nazywam, "tygodniówki", bo tyle to mniej więcej trwa, że ciąglę wspominam, tęsknię, wyję patrzę na telefon i wtedy przestaję wierzyć w tą moją siłę. Ile to jeszcze potrwa? obawiam się , że długo...
-
Daj sobie czas, jeżeli masz wątpliwości. Nic na siłę i przede wszystkim nie w takim tempie:( Wszystko rozważ po sto razy. W czym on jest lepszy od Twojego męża? Co Ci może dać? Czy będzie dla Ciebie podporą w trudnych sytuacjach? I czy to nie są wyłącznie motyle??? A tak z ciekawości, dlaczego nie chcesz być ze swoim mężem? Być może nie doczytałam...
-
Cześć Wszystkim:) Muszelko, ale zmiany! Trzymam kciuki za Wasze szczęscie, oby wszystko się ułożyło, no i żebyś mogła znaleźć w nim oparcie...Są i te złe myśli, bo one zawsze się pojawiają, gdy się patrzy z boku, ale Ty i tak zrobisz swoje:) Zresztą świetnie Cię rozumiem, też miałam chwile totalnego zapomnienie, gdy wszystko przestawało się liczyć i różne rzeczy chodziły mi po głowie. Lamila, będzie bolało, kiedyś przejdzie:( Najgorsze są spotkania w pracy. choćby się chciało nie da się uciec i to sprawia, że rana się jątrzy zamiast szybko goić. Któraś z dziewczyn pytała mnie jak sobie radzę w pracy, unikaliśmy się ile się dało, ale wystarczyło, że zobaczyłam go z okna na parkingu i już łzy ...Najlepsze rozwiązanie to odciąć się całkowicie, jeśli się da...Inaczej długo będziesz się leczyć z tej choroby:( Ale jesteśmy z Tobą:) Ej Mila, Ty łobuzie:) Dawaj się masować, niech Ci idzie na zdrowie:) Ja unikam facetów-masażystów jak ognia, 100% że dostałabym szału na punkcie takiego:) no a do jakiegoś starego oblecha brzydziłabym się iść:) Zostają tylko kobiety. Laska, ten mój to dokładnie taki sam jak ten Odkurzacz, jak to któraś z dziewczyn zauważyła...Dziala na wielu frontach... Nie kontaktuj się z nim! (powiedziała ta, co sama nie może przestać...) A ja żyję jeszcze:) Impreza firmowa była, serial oczywiście, ale miałam satysfakcję bo sie od niego odcięłam, podwiózł mnie taki mój super przystojny kumpel (tylko kumpel), tamtemu szczęka opadła i nawet przez moment jakieś pretensje miał. Nie będę Wam tego wszystkiego opisywać, bo szkoda czasu. Odcięłam się od niego zupełnie, gdy prosił mnie do tańca słyszał tylko "Spieprzaj do tej swojej X" (sorki, to przez alkohol), Gdy na koniec chciał mnie odprowadzić, dowołałam mu, że jest beznadziejny i nigdy go nie ma jak go potrzebuję. Odwrócił się i odszedł, taki dupek. Ale frajdę mi sprawiło to wygadanie się:) Niestety w środku bolałao, a jakże... No i miałam nadzieję, że tak będę już sobie żyć bez niego, poukładałam sobie wszystko w głowie, a ten nie odpuszcza, dzwoni do mnie od czasu do czasu, zawraca głowę i w ogóle. Musiałam raz zawieźć mu dokumenty do domu, bo miał urlop i nie chciało mu się jechać do pracy po nie. Gadaliśmy w końcu! I wiecie co on mi powiedział? Że ja jestem taka sama jak on, że tylko z kwiatka na kwiatek, zabawić się i spontan w ogóle! No to albo on jest ślepy, albo ja tak dobrze odgrywałam swoją rolę (zawsze chciałam żeby tak mnie postrzegał, bo panicznie bałam się ujawniać z moimi uczuciami), albo ma mnie za idiotkę. Mało tego jeszcze opowiedział mi o kolejnej babce (taka jedna wysyłała do niego sms, pisałam Wam dawnno temu) z którą spotykał się na szkoleniach, ona zwariowała na jego punkcie , rozwodzić się chciała dla niego, jej mąż do niego dzwonił i w ogóle. Ale dla niego to oczywiście była zabawa i powiedział jej, żeby została z tym swoim mężem. Zajefajnie. Siedziałam, słuchałam tego wszystkiego i myślałam "Kurwa, czy ja jestem normalna?" Powinnam go nienawidzić, a nie potrafię. No i oczywiście do łóżka też chciał mnie zaciągnąć. Ale się nie dałam, przynajmniej tyle rozumu nabrałam. Ale boli, boli, nie będę udawać:( Siedziałam potem w domu i szukałam na naszej klasie tej babki, bo chciałam zobaczyć... Bez sensu:( Pa kochane!
-
:) Revolucjo, tego mi właśnie brakowało w moich relacjach ...Miłego odpoczynku i udanych zakupów:)
-
A mnie szlag trafia. Ten facet jest bezczelny i przechodzi samego siebie. Dzwoni do mnie rano i pyta czy może się spóźnić do pracy, bo jest nieprzytomny po imprezie. A co ja jestem, informacja? Przed chwilą wpadł do mnie do domu z papierami dla mojego męża, wiedział, że teraz go nie będzie, i pyta czy na imprezie firmowej może usiąść ze mną, bo on tylko dla mnie tam idzie. W międzyczasie dzwoni telefon, słyszę głos bardzo podobny do X - panienki z imprezy sławetnej...A on sie wypytuje jak się biedactwo czuje, pewnie po imprezie z powodu której nie miał sił iść do pracy. Ja pi...olę! Oczywiście ja walę z grubej rury, żeby na impre firmową zabrał X, to będzie miał obok kogo siedzieć,itd. A ten nic, aniołeczek. Sk...wiel pieprzony. Dziewczyny, ja tego nie wytrzymam. Mam na szczęście wsparcie na imprezę firmową ludzi, którzy mnie będą zbierać do kupy i którzy są wściekli na niego za jego zachowanie, ale jak się opiję, to chyba go zatłukę!
-
Pomarańczo, wspóółczuję Ci bardzo tego, że trafił Ci się taki facet i że musisz go tolerować w swoim domu. To, co Cię spotkało, przez długi czas raczej nie pozwoli wrócić Ci do równowagi. Ale przyjdzie moment, mże się pozbierasz i zaczniesz żyć na nowo. Przestań się bać i zacznij ryzykować, tymbardziej, że nie masz nic do stracenia. Przyłączam się do tego, co pisze Revolucja, czego oczy nie widzą...Inna sprawa, gdy facet robi to na lewo i prawo, nie ma go ciągle w domu, bo imprezki, bo kumple, bo coś tam...To już porażka. Taki był ten mój. Nigdy nie wypierał się uczuć do swojej żony, był przeciwny rozwodowi, ale też nie potrafił zrezygnować z przyjemności życia i to właśnie żona poprosiła o rozwód. A teraz , gdy jet po nie widzę żeby był jakoś szczególnie zrozpaczony. Takie są te cholerne samce. Nie możesz nas winić za taki stan rzeczy, my nie szukamy na siłę i nie patrzymy, komu by tu rozwalić małżeństwo. Po prostu jest grupa mężczyzn, którzy nie panują nad sobą i muszą ...na lewo i prawo. Jak nie ta to inna.A my? To Ci dziewczyny już napisały. Szukamy emocji w tym naszym cudownie poukładanym życiu, bez najmniejszego zamiaru zmieniania czegokolwiek. Co ja bym zrobiła z tym moim kochankiem jakby się zaparł, żeby być ze mną? Po co mi facet, który na okrągło zdradzał żonę? Tak samo zdradzałby i mnie, imprezowałby wieczorami nie wiadomo z kim i gdzie. Nie chcę takiego życia. Jeśli chodzi o mojego męża, nieświadomie wyraża niezadowolenie z końca mojego związku (no trochę przesadziłam doborem słów, ale dla mnie to tak wygląda), bo marudzi, że przez ostatni rok byłam taka milutka, słodziutka i wiecznie napalona, a nagle zrobiłam się zołzą, która wkurza się na wszystko i na wszystkich.
-
Muszelko doskonale Cię rozumiem:) Ach te emocje....Tak mi ich teraz brakuje:) Buziaczki Kochane:)
-
Pomarańczo, czytaj ze zrozumieniem to , o czym tu piszemy. Potem komentuj. Mojej historii nie doczytałaś, sądząc po tym, co piszesz. I może niech tak zostanie, bo księdza mam w kościele i niech on mnie osądza. Amen.
-
Pozdrowienia dla Czarownic:) Róbcie na co macie ochotę:) Dla adrenaliny, wzniosłych chwil, penisów i innych rzeczy, które Co Poniektórzy nam tu wypominają. Było minęło, ale było fajnie. Ja niczego nie żałuję:) Chociaż się skończyło i czasami jest mi z tego powodu smutno, to gdyby cofnąć czas niczego bym nie zmieniła:) A jak będzie źle to się będziemy pocieszać. Moje motto: lepiej żałować, że się coś zrobiło, niż że się tego nie zrobiło. A bangi, spadochrony, czy też to co wolę bardziej, czyli 200 na liczniku, to jak najbardziej wytwarza porównywalne ilości adrenaliny, ale to troszeczkę inny rodzaj sporu:) Buziaczki!
-
Revolucjo, nie mogę sie doczekać! Ale jaja:) Laska, u Ciebie to jak u mnie, dupkowi sie wydaje, że ja jestem na jego skinienie, przyłazi, nawet do mnie do domu do męża niby, w pracy sie czepia, a ja go ignoruję. Nigdy więcej nie pozwolę się tak psychicznie sponiewierać. Mam nadzieję, że nie wróci...Ale motyle nie zdechły, ciągle łapię się na tym, że patrzę na telefon, jestem rozbita po spotkaniu z nim...Dupek i tyle. Niech spada do tej swojej X i innych Y,Z i jak im tam. Masz rację, że on zatęskni, pewnie go skręca. Ostatnio szłam w mini, bo upał przecież, a ten za mną, nie czekałam na niego, bo powiedziałam, że się spieszę, co było bzdurą oczywiście, usłyszałam tylko jego zbolałe "Jezu!". A wzywaj sobie wszystkich Świętych i diabła samego nawet, nikt ci nie pomoże! A ten Twój Odkurzacz miał się rozwodzić dla jakiejś panny? I co? Muszelko, doskonale Cię rozumiem:( Ale nie wkręcaj się, bo szkoda zdrowia. Ja teraz widzę dopiero , jakie życie jest piękne, te wszystkie szczegóły, które sie nie liczyły przez tyle miesięcy, dają tyle radości:) Mila, mam nadzieję, że będę taka jak Ty:) Pa!
-
Cześć:) Mila musisz się od tego odciąć. Takie ciągłe myślenie, że on i inne baby może doprowadzić do szaleństwa. Uwierz mi, kto jak kto, ale ja coś o tym wiem!!! Ty też na pewno jesteś piekna i seksowna, daj sobie spokój z jakimiś sprzątaczkami. Jak to dobrze, że u nas sprzątaczki są stare, grube i spocone:) Elewacjo, to ta sama, z imprezy.... Muszelko, co się stało, że masz nawrót? Co z tym drugim facetem? Ja się trzymam, nie histeryzuję, nie płaczę, stwierdzam, że wreszcie jestem wolna. Moja psycha potrzebowała takiego bodźca chyba, żeby się uwolnić. Cieszą mnie kwiatki na łące, sprzątanie (!), czytanie, spacery... Wróciłam do świata żywych i nawet zabrałam się za projekt, o którym myślałam od kilku lat, tylko motywacji nie było. Może on był mi potrzebny po to , żeby zmobilizować mnie do takiego przedsięwzięcia. Jeśli tak, to jestem mu wdzięczna. Ale nie jest tak różowo bez przerwy. Gorzej, gdy go spotykam. Dałam mu do zrozumienia, że wiem o tej panience, powiedziałam mu przy jakiejś rozmowie, że nie chcę, żeby mi X oczy wydrapała. Nie skomentował, jakby nigdy nic, norma....I pozwala sobie czasem zadzwonić, też jakby nigdy nic, gdzie jadę, czemu wychodzę szybciej z pracy. No debil. Przyłazi, zagaduje. A ja jestem zimna i niemiła. A jaka mam być? Nie dość, że gejsza, to jeszcze w haremie. Nigdy w życiu!!! Ale ręce mi się trzęsą, gdy go widzę, serce wali, a chyba powinnam się raczej wściekać?
-
Zadzwoniła do mnie przyjaciółka...że jej znajoma klnie na jakąś panienkę, która strasznie jej namieszała w życiu i jeszcze miała czelność przyjść do niej i prosić, żeby podwiozła ją do kochanka. On - ten kochanek- nie odpowiadał na jej smsy, dostawała histerii i wyła, i w końcu postanowiła pojechać do niego, a potem po czterech godzinach zadzwoniła, żeby po nią przyjechała...Domyślcie się, kto to ten kochanek, a ona...to ta panna z mojej imprezy, którą poznał dzień wcześniej w knajpie. Od czterech miesięcy sypiają ze sobą i takie tam... Chyba tego mi było trzeba, żeby się uwolnić. Choć cały czas wiedziałam, że wszystko jest nie tak jak powinno być, żyłam z klapkami na oczach i dziwne, odkąd się o tym dowiedziałam nie płakałam ani razu. Najpierw myślałam, że to szok, że potem jak ruszy to się nie pozbieram,a tu nic...po prostu odrętwienie. A jeszcze w zeszłym tygodniu było tak fajnie...
-
Witajcie kochane:) Cześć Lamila:) Ciesz się chwilą i nie myśl o tym, co będzie. .. U mnie kanał, ale chyba nie jestem w stanie pisać o tym teraz. Dziś zadzwoniła do mnie przyjaciółka...Dowiedziała się czegoś...Jaki ten świat mały...Od dziś On przestał dla mnie istnieć. Może nie w sercu, tego nie da się ot tak wyrzucić, ale poza tym ŻEGNAJ, siedź sobie sam w swoim bagnie...
-
Revolucjo, widzę, że wiosna na całego u Ciebie, bardzo się cieszę:) Laska, Laska, a ja miałam nadzieję, że Ty z tym Odkurzaczem wyluzowałaś, a tu ciągle coś pozostaje...No, skądś to znam. Ciekawe jak sprawy z "Romantykiem"/... się ułożą:) Ja mam tak jak Ty, jak mi się facet nie podoba, to ciężko, żeby coś było, choćby był najfajniejszy....Ja tak mam z Klinem, facet przystojny, mądry, a tu żadnych motyli...Wiecie, że on dzwonił do moich przyjaciółek przed moimi urodzinami, żeby dowiedzieć się, co lubię...Ale kontrast. Po imprezie, kiedy to już odespałam totalną nietrzeźwość, byłam tak wściekła, że napisałam do mk bardzo nieładnego smsa, w którym waliłam równo, co ja o nim myślę...Nie zależało mi, żeby się odezwał, na niczym mi już nie zależało, chciałam tylko wyrzucić tę złość z siebie, bo chyba bym eksplodowała. odzwonił, przepraszał mnie, mówił, że wszyscy nas obserwowali, mm w szczególności, że nie mogłam się tak zachowywać. Rzeczywiście, nawalona byłam, i chyba dlatego zaczęłam się dosyć mocno do niego kleić. Może ma rację. A może nie powinnam tego tak łatwo kupować? Zły też jest na mnie, widzę to, choć nic nie mówi. A niech ma, niech zobaczy jak to jest:) Kumpela mówi, że na imprezie był totalnie odstawiony na bok, że musiało mu w pięty pójść. No, serial, kolejny odcinek. Tytuł muszę wymyślić. Dziękuję Laseczko za życzenia:) Wracając do mojej swobody...tak, mam bardzo liberalnego męża, fajny facet, a mi odbija:( Ale wtedy z nami był jeszcze jeden kumpel, któś musiał oświetlać drogę, żebym się nie zabiła:) Nie byliśmy więc sami:) Pa kochane!