Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Inka76

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Inka76

  1. Jaocbs, to minie. Przerabiałam podobnego d*pka. Uzależnienie maksymalne. Prowadzał mnie jak psa (sukę? - to tak już żartem, chociaż pewnie niektórzy podchwycą i rozwiną temat:) ) na smyczy. Zmierzasz w stronę dna jak ktoś tu napisał, ale jeszcze go nie osiągnęłaś. Przyjdzie taki moment, gdy zostaniesz zgnojona po raz n-ty, że jedyne o czym będziesz marzyła to dać mu w pysk i wywrzeszczeć wszystko prosto w twarz, włącznie z najgorszymi epitetami. Osiągnęłam punkt zwrotny, gdy to moje mało przyjemne marzenie wcieliłam w życie. Może w pysk nie dostał, ale swoje usłyszał, a spodziewał się potulnej panienki, która będzie błagała, żeby ją przeleciał. Nie ważne, czy zrobiło to nim wrażenie czy nie, ale ja się wyładowałam. Pograłam mu na nosie później paroma moimi kumplami (wyłącznie kumplami, ale on o tym nie musiał wiedzieć) i usłyszałam tylko "jesteś taka sama jak ja". Uwolnisz się, ale bądź silna. Te ileśtam załamań i powrotów jest drogą do wyzwolenia. Taka już nasza psychika. To siedzi w Twojej głowie ( a nie w..., jak niektórzy sugerują) i tylko od Ciebie zależy, kiedy osiągniesz punkt krytyczny. a nr telefonu? Cóż, ja mam go do dziś. Taki sentyment... I pamiętaj, gdy ten Twój moment już nadejdzie rozegraj to tak, żeby wyszło na to, że Ty mu dałaś kopa a nie on Tobie. Uwierz, to bardzo poprawia samopoczucie w przyszłych ewentualnych kontaktach. Pozdrowienia dla Czarownic:)
  2. Witajcie kochane:))) Czytam Was cały czas, ale nie bardzo miałam czas i chyba chęci, żeby pisać... Elewacjo, przytulam Cię mocno, bardzo mi przykro z powodu odejścia Twojej Bliskiej Osoby. Ci którzy zostają, zawsze są w złej sytuacji, Ci którzy odeszli są już wśród tych za którymi tęsknili przez wiele lat...Pomyśl, że tej osobie jest na pewno dużo lżej gdzieś tam (gdzie?) niż nam tutaj...Buziaki i trzymaj się kochana. Laseczko, ależ Ty masz z tymi facetami:))) Twój O to kawał drania. Mój też kawał drania, ale myślę o nim i nie mogę przestać go lubić, chociaż powinnam. To chyba mamy wspólne, nie??? Lamila, brak motyli jest bez sensu, ja też niczego nie czuję do mojego Klina...a szkoda, bo taki fajny gość. Myślę jednak, że jak nie ma motylkow, to może lepiej dać sobie spokój? A może poczekać aż się obudzą? Daj znać jak u Ciebie pojawią się jakieś:) Będzie nadzieja dla mnie:) Mila...Nie czekaj na jego odejście z pracy, uwierz mi to nic fajnego...Mój odszedł. Nie przeze mnie , po prostu dostał lepszą propozycję. Teraz mi marudzi, że tęskni...za pracą , naszą. Wszędzie go widzę...sceny z tamtych dni...To choroba chyba jakaś, do psychiatry musze iść. Brakuje mi jego samochodu na parkingu, tego czekania, kiedy przyjdzie, po prostu jego przy mnie, tego, że moglam sobie chociaż na niego popatrzyć...Praca, te miejsca...strasznie mnie dołują...Może w dłuższej perspektywie to jest lepsze rozwiązanie, ale póki co jest BEZNADZIEJNIE. Myślałam, że będzie lepiej... Revolucja, zazdroszczę CI:) I ciesze się, że tak to fajnie się układa:) Oby jak najdłużej:) I pisz o wszystkim, bo przynajmniej humor mi się poprawia, gdy czytam o takich facetach. Mój to nie miał czasu kupić mi prezentu na urodziny, może pamiętacie:( I pomyśl (to do Mili też:)) jak to było gdy spotykaliśmy się w trójkę: ja, mm i mk! To dopiero była jazda, ale uwierzcie, do wszystkiego można się przyzwyczaić:) technika Poker Face opanowana do perfekcji, zapraszam na szkolenie jak któraś potrzebuje:) Wszystkie pozostałe czarownice, pamiętam o WAS i pozdrawiam Was serdecznie:) A u mnie... cóż tak jak napisałam, odszedł z firmy. Nie kontaktujemy się, tzn. ja się nie kontaktuję, on czasem jak coś potrzebuje to dzwoni, czasem wpada w odwiedziny, ale wszystko takie grzeczne i z daleka, chociaż, jak czasem popatrzy ...Ale co mi z tego patrzenia??? On mysli, że ja taka twarda sztuka jestem, że bawię się facetami, że jestem taka jak on. No zdolności aktorskie to chyba mam:( Aha Laseczko, ja BYK jestem:) to tak na marginesie... Poza tym głupi los jaja sobie robi i ciągle krzyżuje nam drogi, już to kiedyś zaobserwowałam i Wam pisałam, ale to trwa nadal!!! Bywa, że spotykam go codziennie, idę na rower, on jest..., Jadę do sklepu na drugi koniec miasta , stoję w kasie jednej z 10, przede mną on, na ulicy on...mam wielu znajomych, nigdy z nikim coś takiego mi się nie przydarzyło. Oprócz tego mam Klina, ciągle tego samego. Niezawodny facet. Wymysliłam takie jedno szaleństwo w którym nikt nie chciał uczestniczyć, ale on zgodził się mi towarzyszyć i jeszcze dodał "wiosna jest nasza"...No dzięki, chyba że do wiosny uśmiercę tamto stado i wyhoduję nowe, ale na razie się nie zapowiada. Ogólnie jest fajnie, humor mi dopisuje, zapominam i żyję jakby nigdy nic, ale przychodzą, ja to nazywam, "tygodniówki", bo tyle to mniej więcej trwa, że ciąglę wspominam, tęsknię, wyję patrzę na telefon i wtedy przestaję wierzyć w tą moją siłę. Ile to jeszcze potrwa? obawiam się , że długo...
  3. Daj sobie czas, jeżeli masz wątpliwości. Nic na siłę i przede wszystkim nie w takim tempie:( Wszystko rozważ po sto razy. W czym on jest lepszy od Twojego męża? Co Ci może dać? Czy będzie dla Ciebie podporą w trudnych sytuacjach? I czy to nie są wyłącznie motyle??? A tak z ciekawości, dlaczego nie chcesz być ze swoim mężem? Być może nie doczytałam...
  4. Cześć Wszystkim:) Muszelko, ale zmiany! Trzymam kciuki za Wasze szczęscie, oby wszystko się ułożyło, no i żebyś mogła znaleźć w nim oparcie...Są i te złe myśli, bo one zawsze się pojawiają, gdy się patrzy z boku, ale Ty i tak zrobisz swoje:) Zresztą świetnie Cię rozumiem, też miałam chwile totalnego zapomnienie, gdy wszystko przestawało się liczyć i różne rzeczy chodziły mi po głowie. Lamila, będzie bolało, kiedyś przejdzie:( Najgorsze są spotkania w pracy. choćby się chciało nie da się uciec i to sprawia, że rana się jątrzy zamiast szybko goić. Któraś z dziewczyn pytała mnie jak sobie radzę w pracy, unikaliśmy się ile się dało, ale wystarczyło, że zobaczyłam go z okna na parkingu i już łzy ...Najlepsze rozwiązanie to odciąć się całkowicie, jeśli się da...Inaczej długo będziesz się leczyć z tej choroby:( Ale jesteśmy z Tobą:) Ej Mila, Ty łobuzie:) Dawaj się masować, niech Ci idzie na zdrowie:) Ja unikam facetów-masażystów jak ognia, 100% że dostałabym szału na punkcie takiego:) no a do jakiegoś starego oblecha brzydziłabym się iść:) Zostają tylko kobiety. Laska, ten mój to dokładnie taki sam jak ten Odkurzacz, jak to któraś z dziewczyn zauważyła...Dziala na wielu frontach... Nie kontaktuj się z nim! (powiedziała ta, co sama nie może przestać...) A ja żyję jeszcze:) Impreza firmowa była, serial oczywiście, ale miałam satysfakcję bo sie od niego odcięłam, podwiózł mnie taki mój super przystojny kumpel (tylko kumpel), tamtemu szczęka opadła i nawet przez moment jakieś pretensje miał. Nie będę Wam tego wszystkiego opisywać, bo szkoda czasu. Odcięłam się od niego zupełnie, gdy prosił mnie do tańca słyszał tylko "Spieprzaj do tej swojej X" (sorki, to przez alkohol), Gdy na koniec chciał mnie odprowadzić, dowołałam mu, że jest beznadziejny i nigdy go nie ma jak go potrzebuję. Odwrócił się i odszedł, taki dupek. Ale frajdę mi sprawiło to wygadanie się:) Niestety w środku bolałao, a jakże... No i miałam nadzieję, że tak będę już sobie żyć bez niego, poukładałam sobie wszystko w głowie, a ten nie odpuszcza, dzwoni do mnie od czasu do czasu, zawraca głowę i w ogóle. Musiałam raz zawieźć mu dokumenty do domu, bo miał urlop i nie chciało mu się jechać do pracy po nie. Gadaliśmy w końcu! I wiecie co on mi powiedział? Że ja jestem taka sama jak on, że tylko z kwiatka na kwiatek, zabawić się i spontan w ogóle! No to albo on jest ślepy, albo ja tak dobrze odgrywałam swoją rolę (zawsze chciałam żeby tak mnie postrzegał, bo panicznie bałam się ujawniać z moimi uczuciami), albo ma mnie za idiotkę. Mało tego jeszcze opowiedział mi o kolejnej babce (taka jedna wysyłała do niego sms, pisałam Wam dawnno temu) z którą spotykał się na szkoleniach, ona zwariowała na jego punkcie , rozwodzić się chciała dla niego, jej mąż do niego dzwonił i w ogóle. Ale dla niego to oczywiście była zabawa i powiedział jej, żeby została z tym swoim mężem. Zajefajnie. Siedziałam, słuchałam tego wszystkiego i myślałam "Kurwa, czy ja jestem normalna?" Powinnam go nienawidzić, a nie potrafię. No i oczywiście do łóżka też chciał mnie zaciągnąć. Ale się nie dałam, przynajmniej tyle rozumu nabrałam. Ale boli, boli, nie będę udawać:( Siedziałam potem w domu i szukałam na naszej klasie tej babki, bo chciałam zobaczyć... Bez sensu:( Pa kochane!
  5. :) Revolucjo, tego mi właśnie brakowało w moich relacjach ...Miłego odpoczynku i udanych zakupów:)
  6. A mnie szlag trafia. Ten facet jest bezczelny i przechodzi samego siebie. Dzwoni do mnie rano i pyta czy może się spóźnić do pracy, bo jest nieprzytomny po imprezie. A co ja jestem, informacja? Przed chwilą wpadł do mnie do domu z papierami dla mojego męża, wiedział, że teraz go nie będzie, i pyta czy na imprezie firmowej może usiąść ze mną, bo on tylko dla mnie tam idzie. W międzyczasie dzwoni telefon, słyszę głos bardzo podobny do X - panienki z imprezy sławetnej...A on sie wypytuje jak się biedactwo czuje, pewnie po imprezie z powodu której nie miał sił iść do pracy. Ja pi...olę! Oczywiście ja walę z grubej rury, żeby na impre firmową zabrał X, to będzie miał obok kogo siedzieć,itd. A ten nic, aniołeczek. Sk...wiel pieprzony. Dziewczyny, ja tego nie wytrzymam. Mam na szczęście wsparcie na imprezę firmową ludzi, którzy mnie będą zbierać do kupy i którzy są wściekli na niego za jego zachowanie, ale jak się opiję, to chyba go zatłukę!
  7. Pomarańczo, wspóółczuję Ci bardzo tego, że trafił Ci się taki facet i że musisz go tolerować w swoim domu. To, co Cię spotkało, przez długi czas raczej nie pozwoli wrócić Ci do równowagi. Ale przyjdzie moment, mże się pozbierasz i zaczniesz żyć na nowo. Przestań się bać i zacznij ryzykować, tymbardziej, że nie masz nic do stracenia. Przyłączam się do tego, co pisze Revolucja, czego oczy nie widzą...Inna sprawa, gdy facet robi to na lewo i prawo, nie ma go ciągle w domu, bo imprezki, bo kumple, bo coś tam...To już porażka. Taki był ten mój. Nigdy nie wypierał się uczuć do swojej żony, był przeciwny rozwodowi, ale też nie potrafił zrezygnować z przyjemności życia i to właśnie żona poprosiła o rozwód. A teraz , gdy jet po nie widzę żeby był jakoś szczególnie zrozpaczony. Takie są te cholerne samce. Nie możesz nas winić za taki stan rzeczy, my nie szukamy na siłę i nie patrzymy, komu by tu rozwalić małżeństwo. Po prostu jest grupa mężczyzn, którzy nie panują nad sobą i muszą ...na lewo i prawo. Jak nie ta to inna.A my? To Ci dziewczyny już napisały. Szukamy emocji w tym naszym cudownie poukładanym życiu, bez najmniejszego zamiaru zmieniania czegokolwiek. Co ja bym zrobiła z tym moim kochankiem jakby się zaparł, żeby być ze mną? Po co mi facet, który na okrągło zdradzał żonę? Tak samo zdradzałby i mnie, imprezowałby wieczorami nie wiadomo z kim i gdzie. Nie chcę takiego życia. Jeśli chodzi o mojego męża, nieświadomie wyraża niezadowolenie z końca mojego związku (no trochę przesadziłam doborem słów, ale dla mnie to tak wygląda), bo marudzi, że przez ostatni rok byłam taka milutka, słodziutka i wiecznie napalona, a nagle zrobiłam się zołzą, która wkurza się na wszystko i na wszystkich.
  8. Muszelko doskonale Cię rozumiem:) Ach te emocje....Tak mi ich teraz brakuje:) Buziaczki Kochane:)
  9. Pomarańczo, czytaj ze zrozumieniem to , o czym tu piszemy. Potem komentuj. Mojej historii nie doczytałaś, sądząc po tym, co piszesz. I może niech tak zostanie, bo księdza mam w kościele i niech on mnie osądza. Amen.
  10. Pozdrowienia dla Czarownic:) Róbcie na co macie ochotę:) Dla adrenaliny, wzniosłych chwil, penisów i innych rzeczy, które Co Poniektórzy nam tu wypominają. Było minęło, ale było fajnie. Ja niczego nie żałuję:) Chociaż się skończyło i czasami jest mi z tego powodu smutno, to gdyby cofnąć czas niczego bym nie zmieniła:) A jak będzie źle to się będziemy pocieszać. Moje motto: lepiej żałować, że się coś zrobiło, niż że się tego nie zrobiło. A bangi, spadochrony, czy też to co wolę bardziej, czyli 200 na liczniku, to jak najbardziej wytwarza porównywalne ilości adrenaliny, ale to troszeczkę inny rodzaj sporu:) Buziaczki!
  11. Revolucjo, nie mogę sie doczekać! Ale jaja:) Laska, u Ciebie to jak u mnie, dupkowi sie wydaje, że ja jestem na jego skinienie, przyłazi, nawet do mnie do domu do męża niby, w pracy sie czepia, a ja go ignoruję. Nigdy więcej nie pozwolę się tak psychicznie sponiewierać. Mam nadzieję, że nie wróci...Ale motyle nie zdechły, ciągle łapię się na tym, że patrzę na telefon, jestem rozbita po spotkaniu z nim...Dupek i tyle. Niech spada do tej swojej X i innych Y,Z i jak im tam. Masz rację, że on zatęskni, pewnie go skręca. Ostatnio szłam w mini, bo upał przecież, a ten za mną, nie czekałam na niego, bo powiedziałam, że się spieszę, co było bzdurą oczywiście, usłyszałam tylko jego zbolałe "Jezu!". A wzywaj sobie wszystkich Świętych i diabła samego nawet, nikt ci nie pomoże! A ten Twój Odkurzacz miał się rozwodzić dla jakiejś panny? I co? Muszelko, doskonale Cię rozumiem:( Ale nie wkręcaj się, bo szkoda zdrowia. Ja teraz widzę dopiero , jakie życie jest piękne, te wszystkie szczegóły, które sie nie liczyły przez tyle miesięcy, dają tyle radości:) Mila, mam nadzieję, że będę taka jak Ty:) Pa!
  12. Cześć:) Mila musisz się od tego odciąć. Takie ciągłe myślenie, że on i inne baby może doprowadzić do szaleństwa. Uwierz mi, kto jak kto, ale ja coś o tym wiem!!! Ty też na pewno jesteś piekna i seksowna, daj sobie spokój z jakimiś sprzątaczkami. Jak to dobrze, że u nas sprzątaczki są stare, grube i spocone:) Elewacjo, to ta sama, z imprezy.... Muszelko, co się stało, że masz nawrót? Co z tym drugim facetem? Ja się trzymam, nie histeryzuję, nie płaczę, stwierdzam, że wreszcie jestem wolna. Moja psycha potrzebowała takiego bodźca chyba, żeby się uwolnić. Cieszą mnie kwiatki na łące, sprzątanie (!), czytanie, spacery... Wróciłam do świata żywych i nawet zabrałam się za projekt, o którym myślałam od kilku lat, tylko motywacji nie było. Może on był mi potrzebny po to , żeby zmobilizować mnie do takiego przedsięwzięcia. Jeśli tak, to jestem mu wdzięczna. Ale nie jest tak różowo bez przerwy. Gorzej, gdy go spotykam. Dałam mu do zrozumienia, że wiem o tej panience, powiedziałam mu przy jakiejś rozmowie, że nie chcę, żeby mi X oczy wydrapała. Nie skomentował, jakby nigdy nic, norma....I pozwala sobie czasem zadzwonić, też jakby nigdy nic, gdzie jadę, czemu wychodzę szybciej z pracy. No debil. Przyłazi, zagaduje. A ja jestem zimna i niemiła. A jaka mam być? Nie dość, że gejsza, to jeszcze w haremie. Nigdy w życiu!!! Ale ręce mi się trzęsą, gdy go widzę, serce wali, a chyba powinnam się raczej wściekać?
  13. Zadzwoniła do mnie przyjaciółka...że jej znajoma klnie na jakąś panienkę, która strasznie jej namieszała w życiu i jeszcze miała czelność przyjść do niej i prosić, żeby podwiozła ją do kochanka. On - ten kochanek- nie odpowiadał na jej smsy, dostawała histerii i wyła, i w końcu postanowiła pojechać do niego, a potem po czterech godzinach zadzwoniła, żeby po nią przyjechała...Domyślcie się, kto to ten kochanek, a ona...to ta panna z mojej imprezy, którą poznał dzień wcześniej w knajpie. Od czterech miesięcy sypiają ze sobą i takie tam... Chyba tego mi było trzeba, żeby się uwolnić. Choć cały czas wiedziałam, że wszystko jest nie tak jak powinno być, żyłam z klapkami na oczach i dziwne, odkąd się o tym dowiedziałam nie płakałam ani razu. Najpierw myślałam, że to szok, że potem jak ruszy to się nie pozbieram,a tu nic...po prostu odrętwienie. A jeszcze w zeszłym tygodniu było tak fajnie...
  14. Witajcie kochane:) Cześć Lamila:) Ciesz się chwilą i nie myśl o tym, co będzie. .. U mnie kanał, ale chyba nie jestem w stanie pisać o tym teraz. Dziś zadzwoniła do mnie przyjaciółka...Dowiedziała się czegoś...Jaki ten świat mały...Od dziś On przestał dla mnie istnieć. Może nie w sercu, tego nie da się ot tak wyrzucić, ale poza tym ŻEGNAJ, siedź sobie sam w swoim bagnie...
  15. Revolucjo, widzę, że wiosna na całego u Ciebie, bardzo się cieszę:) Laska, Laska, a ja miałam nadzieję, że Ty z tym Odkurzaczem wyluzowałaś, a tu ciągle coś pozostaje...No, skądś to znam. Ciekawe jak sprawy z "Romantykiem"/... się ułożą:) Ja mam tak jak Ty, jak mi się facet nie podoba, to ciężko, żeby coś było, choćby był najfajniejszy....Ja tak mam z Klinem, facet przystojny, mądry, a tu żadnych motyli...Wiecie, że on dzwonił do moich przyjaciółek przed moimi urodzinami, żeby dowiedzieć się, co lubię...Ale kontrast. Po imprezie, kiedy to już odespałam totalną nietrzeźwość, byłam tak wściekła, że napisałam do mk bardzo nieładnego smsa, w którym waliłam równo, co ja o nim myślę...Nie zależało mi, żeby się odezwał, na niczym mi już nie zależało, chciałam tylko wyrzucić tę złość z siebie, bo chyba bym eksplodowała. odzwonił, przepraszał mnie, mówił, że wszyscy nas obserwowali, mm w szczególności, że nie mogłam się tak zachowywać. Rzeczywiście, nawalona byłam, i chyba dlatego zaczęłam się dosyć mocno do niego kleić. Może ma rację. A może nie powinnam tego tak łatwo kupować? Zły też jest na mnie, widzę to, choć nic nie mówi. A niech ma, niech zobaczy jak to jest:) Kumpela mówi, że na imprezie był totalnie odstawiony na bok, że musiało mu w pięty pójść. No, serial, kolejny odcinek. Tytuł muszę wymyślić. Dziękuję Laseczko za życzenia:) Wracając do mojej swobody...tak, mam bardzo liberalnego męża, fajny facet, a mi odbija:( Ale wtedy z nami był jeszcze jeden kumpel, któś musiał oświetlać drogę, żebym się nie zabiła:) Nie byliśmy więc sami:) Pa kochane!
  16. Cześć Wam kochane Czarownice, z góry przepraszam za błędy ale narąbana jestem chyba jeszcze teochę... Przede wszytkim nie chorujcie już, bardzo Was proszę bierzcie witaminki, jedzcie owoce i warzywka, wszystko będzie dobrze... Laska, a ja myślłam , że Ty się już pozbyłaś myśli o Odkurzaczu i nawet chcialam Cię prosić o "przepis", bo mi bardzo potrzebny... No właśn ie , ciekawe co z Muszelką? Odezwij sie kochana:) Zielona jak fajnie, że jesteś, poopieprzaj mnie trochę może w końu dojdę do pionu:( Ja jestem po mojej imprezie urodzinowej. oczywiście musiałam dostać w łeb od mk, za pieknie by było, uryczłam sie jak głuopia i tera wyglądam jak zombi. Przyniósł mi kwiaty, a prezent, ...powiedział że nie miał czasu kupic i da mi w tygodniu... Jasne , cały tydzień miał, ale fajnie...A potem...zaraz na początku, siedziałam z nim i moją kumpelą, reszta towarzystwa poszła pić na zewnątrz, on coś mówił o swojej sytuacji, a ja na to "dobrze b ędzie ,nie martw się" i chciałam go złapać takim przyjacielskim gestem za ramię, a on po prostu odepchnął moją rękę. Fajnie nie? Poczułam się jakby mi w pysk dał. Największy wróg nie zrobiłby czegoś takiego. Nieraz w pracy, gdy gadamy z kumplami mamy takie nic nie znaczące przyjacielskie gesty i nikt nigdy nie zrobił czego ś takiego. Potem to już nie wiem co było, bo się po prostu obraziłam, poszłam do Klina i z nim spędziłam cały wieczór, gadaliśmy, śmiaiśmy się, o pólnocy totalnie nawalona postanowiłam iść na rolki ( w sukience:), on biegał za mną, łapał mnie...a jak przyszliśmy specjalnie powiedziłam na głos: "X obiecał mi , że przyjedzie do mnie w poniedziałek i będziemy razem jeździć na rolkach"... Mk gapił się bez przerwy, ale co mi po jego gapieniu się, po czymś takim nie miałam ochoty z nim gadać, przylazł raz za mną na podwórko, ale co mi z tego? miał u nas spać, ale postanowił wrócić do domu, żeby było śmieszniej Klinmiał go podrzucić. Na do widzenia powiedziałam mu tylko "Idź..., nie odzywam się do ciebie". Wiecie, on przy mm i Klinie trochę blado wypada, tak gada bez sensu, a co najgorsze o tych swoich panienkach byłych ciągle, jakby dowratościować się chciał czy co...No ale co z tego, rozum wie swoje, aserce dalej nawala:( Dobranoc kochane:(
  17. Revolucjo, ale fajnie, wiosna się zaczyna:) Dzialaj i pisz, co dalej, może coś z tego będzie:) Mila, to wszystko przez to, że go widzisz na co zień. Skąd ja to znam! Dawno by się skończyło, gdyby nie te ciągłe kontakty. Zgłupieć można. Laska, czy Ty definitywnie skończyłaś z Odkurzaczem? A w ogóle mogłabyś mi streścić tę Waszą znajomość, bo nie mogę się doczytać szczegółów? Ten mój się rozwodzi definitywnie. U mnie fajnie, ale te emocje mnie zabiją, raz żyję w euforii, za chwilę dopadają mnie wątpliwości i swiadomość, że on znów wlezie do tej swojej jaskini i to być może nie sam, a z jakąś inną:( Może na chwilę, a może na zawsze. Piąty koniec? Ile można to przerabiać? I cierpieć, cholerne samce. Do tego panika, że to jednak wyjdzie na jaw, choć pilnuję wszystkiego tak, że nawet jeżeli coś do mm dojdzie to i tak niczego mi nie udowodni. Przez godzinę mam fioła na jego punkcie, przez następną go nienawidzę przez tę szarpaninę, którą mi urządza. Oczywiście gram twardzielkę na tyle na ilę mogę przed k, nie czekam pokornie jak cielę jak kiedyś, tylko piszę sms "przyjdź tu". Teraz wymyśliłam, że ma mi kupić prezent na urodziny, więc niech się facet martwi, zobaczymy czy stanie na wysokości zadania, choć jakoś nie podejrzewam. On też wie jak mnie wkurzyć i z premedytacją to wykorzystuje, np. zapytał, czy na imprezę urodzinową może przyjść z osobą towarzyszącą. Znam go na tyle, by zorientować się, że to był żart, ale po tych przejściach, które z nim miałam niczego nie jestem pewna. Może lepiej byłoby dla mnie gdyby tak się stało. Na szczęście będzie też "klin", więc zamierzam i przy jego pomocy mk podenerwować za to wszystko, co mi urządzał. Szkoda tylko klina, bo porządny facet... No ale będzie też pan m. więc musze chyba ograniczyć picie, żebym następnego scenariusza do brazyliany nie miała:( Na własne życzenie takie szopki sobie urządzam:(
  18. Żona chciała rozwodu, a ja wyciągałam go z domu, wracał nad ranem, itp., wkurzyła się i dostał pozew. Więc trochę się obwiniam, ale tam psuło się od dawna i były też inne baby, więc mam nadzieję, że to jednak nie ja. Nie chcialabym mieć takiej sprawy na sumieniu. Poza tym mam nadzieję, że nic nie będzie chciał, bo ja raczej nie planuję niczego zmieniac:(
  19. Revolucja, u nas w firmie to jest tak, że jest propozycja szkoleń i każdy może sobie wybierać w ramach swojej specjalizacji. Kto pierwszy ten lepszy. Firma jest o tyle fajna, że im częściej bierzesz udziałał w szkoleniach, tym lepiej jesteś postrzegana, bo się "rozwijasz". Nie wiem, czy ktoś jeszcze pojedzie, bo są trzy miejsca na to nasze szkolenie, więc jest to bardzo prawdopodobne. Chyba nawet wolałabym , żeby ktoś się zdecydował, żeby nie bylo gadania, że pojechaliśmy sami. Na języki to i tak nas już wzięli, więc ta nasza ostatnia przerwa wyszła chyba na dobre. Dziwi mnie w tym facecie to, że on chce po prostu być obok, bo seks, czy wspólny pokój w czasie szkolenia odpada w takiej sytuacji o czym oboje doskonale wiemy. jak ja to fizycznie wytrzymam to nie wiem, chyba sobie brom zastosuję:) Co będzie zobaczymy. Chronologicznie to bylo tak, że on zaczął pracować u nas ok 4 lat temu, zauroczenie było od pierwszego wejrzenia obustronne, ale ja się rękami i nogami broniłam, aż do sierpnia 2010, kiedy to mi po prostu odbiło. Od tamtego momentu to wszystko rozwijało sie ekspresowo, chyba eksplodowało to wszystko, co kumulowało się przez trzy lata. Raz przyplywy, raz odpływy...o czym dobrze wiecie. A on jest w trakcie rozwodu, do którego mam nadzieję się nie przyczyniłam, chociaż nie jestem do końca pewna:( Pa!
  20. Cześć Czarownice, jaki miły cieplutki dzień:) Muszelko, tak się cieszę, że jesteś szczęśliwa:) I rozsądna:) Mam nadzieję, że jak najdłużej:) Słuchaj Zielonej:) Fantasy nie żałuj tych burz i porywów, czasem trzeba od tego odpocząć, chociaż... Nie chorujcie kochane, wracać mi tu zaraz do zdrowia! Pięknie jest, trzeba wyjść i kusić:) U mnie byle jak, Pan ulubiony kolega w zeszłym tygodniu szalał za mną bardzo, a od piątku to mnie unika. Dupek jeden. Albo sie nie pojawia, albo jak już to nie podejdzie. Ja jestem nie lepsza, ignoruję go, jak powie cześć, burknę coś nawet na niego nie patrząc. ALE TO BOLI, bardzo nawet. Wsloczyłam w wiosenne kiecki, faceci na ulicy się potykają, gdy przechodzę, kumple w pracy cały czas dogadują, że nie mogą pracować przeze mnie, bo muszą "wzrok zawieszać" albo krzyczą "mniam, mniam", gdy przechodzą obok, a ten nic. Oczywiście, że takie zachowanie facetów poprawia humor, ale nie pomaga zapomnieć:( On ma swoje problemy, skarżył się, gdy jeszcze raczył sie do mnie odzywać, że dostał pozew od żony. Wcale mi go nie żal, przynajmniej ta kobieta okazała się silna. Doszłam do tego etapu,że jak się odezwie, to go zwyzywam chyba, pójde w ślady Mili:) No może nie będę aż tak "bezpośrednia", ale nie będę już udawac słodkiej gejszy, bo mi sie to wyjątkowo znudziło. Pa!
  21. Cześć dziewczynki, smutno mi...Motyle nie chcą zdychać chociaż powinny. Przed chwilą wpadł do mnie, gonił mnie na rowerze, a ja uciekalam na rolkach:) Wypiliśmy herbatkę no i tyle. Zapytał, kiedy idziemy na jakąś imprezkę, a ja mu, że jak zaproponuje cos ciekawego to pójdziemy, i nic, zmienił temat. Ludzie ja tego nie wytrzymam, wariuję. Mila jak znajdziesz dobrego psychiatrę podeślij namiary:( To mi nie wystarczaaaaaaa auuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu!!!!!!! Milunia nie denerwuj się, musisz wrzucić na luz, bo się wykończysz, to się tak nie da, było minęlo, nie może Ci ten gość zatruwać życia (łatwo powiedzieć), a ta laska to rzeczywiście bardzo "elastyczna", jak tak na wstępie, ledwo znając ludzi z takimi tekstami wyjeżdża. Pa!
  22. Ostanio zapytał "Lubisz mnie chociaż trochę?" ,odpowiedziałam "Lubię cię", ale zaraz dodałam "Ale tylko trochę, żebyś sobie nie myślał..." No i tak zgrywam twardzielkę, którą chyba jednak nie jestem:( Teraz myślę o imprezie urodzinowej, takiej naszej pijackiej imprezie...bez niego to nie ma sensu, smutno mi gdy go nie ma obok, a z drugiej strony, gdy go zaproszę, będę ciągła to dalej i nigdy się nie uwolnię...
  23. Cześć Czarownice:) Zielona, masz całkowitą rację:) Jak goni, to nam fascynacja zanika, jak facet robi uniki to nam się wydaje, że się świat wali:))))) Wszystko psycha, a może nawet to nie kwestia faceta,a pogoni za emocjami (tylko na właściwego trzeba trafić, bo moje kliny mnie nie jarają:( niestety, więc nawet o nich nie piszę ). Mila, Zielona mi trochę lat dodała:) Ale co tam nie gniewam się:) Bo to tylko 2 lata, więc przeżyję:) :) :) Ale fakt, że nawalone we łbie mam jak nastolatka:) Zielona pewnie nie chciała powiedzieć tego wprost:) Revolucja, twarda sztuka jesteś. Ja zawsze też tak o sobie myślałam i mój romans to miało być tak jak u Ciebie, z założenia bez zobowiązań, przygoda i tyle. Nie wzięłam poprawki na to, że jak człowiek pcha się w coś takiego z własnym przyjacielem, to może nie być tak różowo, no i się mi we łbie poprzewracało, emocje niechciane się włączyły i kanał. Obcych chłopów trzeba szukać, a przyjaciół zostawić sobie do wypłakiwania się. I tyle...A póki co jeżdżę na rolkach, fajnie mi to idzie, sąsiedzi latają za mną ze swoimi psami i "asekurują", czekam tylko aż żony z kijami wylecą i będzie jak w komedii...Przynajmniej humor mi się poprawia:)
  24. Muszelka, Revolucja! Dajcie spokój dziewczyny. Dbajcie o swoje zdrowie psychiczne, proszę! Po co się szarpać, po co marnować czas na te cholerne myśli o nich??? Za Wami najgorszy okres, teraz może brakuje tych emocji, ale po co komu ciągłe łzy i zastanawianie się, czy zadzwoni, co zrobi, itd????? To ma sens, ale z czlowiekiem, który jest "sprawdzony", który ma dla Was czas, gdy Wy go potrzebujecie, z kimś do kogo w każdej chwili możecie zadzwonić albo wysłać smsa, a nie dla kogoś, komu sperma wzrok zasłania. Wiem, co piszę, bo jestem "w trakcie" i to jest najgorszy moment, ciągle się zastanawiam, kim ja jestem? Koleżanką czy kochanką? Czy to już koniec, czy jeszcze może nie? To za dużo zdrowia mnie kosztuje, ale nie mam w sobie siły, by to przerwać jednym cięciem. Myślę, że gdybym była na tym etapie, na którym Wy jesteście, gdy największy ból już minął, dążyłabym do tego, żeby nie wróciło...Bo oni tylko pieknie potrafią mówić i nic poza tym, jak przychodzi co do czego, to ich nie ma...Tak piszę tylko, bo nie wiem, co będzie i co zrobię za rok czy pół...Chcialabym po prostu, żeby go nie bylo...Dwa razy byłam pewna, że to koniec i za każdym razem robił coś tak zaskakującego...że końca nie bylo. teraz dotarłam do trzeciego razu. Uciekam, udaję, że nie widzę, wychodzę, gdy przychodzi....A on? pisze sms czasami, ale takie jak do dobrej kumpeli, ciągle łazi w pracy za mną, czeka na mnie i ...nic poza tym:( A mi serce pęka za każdym razem, gdy go widzę, nawet gdy uciekam... Po co Wam to??? Zastanówcie się! Ja wiem jedno, że tak żyć nie potrafię, rola ulubionej koleżanki bardzo mi nie odpowiada i bardzo mnie boli, aloe wiem jedno, że Twój tekst Revolucjo z ostatniego postu na pewno wykorzystam:) !!!!
  25. Ja też mam przerąbane, zwłaszcza, że codziennie w pracy za mną łazi. I co , ma mi to wystarczyć? Dziś powiedzialam sobie dosyć (trzeci raz od początku tego szaleństwa, do trzech razy sztuka...). Przestałam być miła, czy ja gejsza jestem czy co? Siedzieć i czekać z uśmiechem na twarzy aż panu się zachce???? prosił mnie o pomoc w czymśtam, a we mnie diabeł wstąpił i wyparzyłam "zadzwoń do X, może ci pomoże!) X czyli panienka z którą był u mnie na imprezie kiedyś. Widać było, że faceta zatkało, hehehehe:) Potem odwróciłam się i odeszłam sobie w siną dal, olewając go totalnie.Ale to tylko na zewnątrz tak fajnie, w środku cała się rozsypuję...
×