Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

evenflo

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez evenflo

  1. Dyducha, dziękuję za wskazówki :) Mam nadzieję, że już działa :)
  2. poranakwę, wydaje mi się, że masz rację, bo z tego, co czytałam to głównie o to działanie przeczyszczające chodzi. Że ponoć perystaltyka jelit powoduje zwiększenie czynności skurczowej, a jak organizm jest oczyszczony, to dziecko ma więcej miejsca i się szybciej przemieszcza do kanału ?! Nie wiem, ile w tym prawdy. Są oczywiście w necie niesamowite historie, jak to super zadziałało, itp. Ale są też opinie, że może wywołać to smółkę u dziecka. A poza tym, jak tu rodzić, jak Cię mdli tak, że myślisz tylko o jednym ;)
  3. Marigo, bo ja jeszcze nie doszłam do tego, jak się te stopki ustawia ;) A termin miałam na 5, więc już po. I w sumie to był taki ostatni z USG w 13 tyg. i tego kazali mi się trzymać. No ale byłam w środę na KTG i u lekarza i wszystko jest ponoć ok, tylko skurczy brak. Wczoraj się nałaziłam, namęczyłam męża i przez całą noc nawet pół skurczu :( Tylko kilka wycieczek do toalety i okropny ból pachwin i bioder przy próbie przekręcenia się, ale to już od paru dni. Mam też bóle takie jak przed okresem, a to ponoć znaczy, że Maluch wpycha się w kanał, więc staram się czekać cierpliwie, chociaż już bardzo bym chciała, żeby było już... No ale nic, jak tylko do końca się obudzę, co ostatnio ciężko mi idzie, pójdę pobiegać po schodach ;) Olej kojarzę z dzieciństwa nakładany przez babcię na włosy i nie wiem, jak można to dobrowolnie wypić. Poza tym ja jednak wychodzę z założenia, że takie babcine metody czasami mogą przynieść więcej szkody niż pożytku, więc zaufam lekarzom i poczekam do poniedziałku :)
  4. O nie Tosiaczku, ja bardzo chcę urodzić, ale aż do takich metod się nie posunę ;) Narazie zastosowałam zasadę 3 S, jak nie zadziała, może jutro pojadę po piłkę ;) Ale oleju nie dam rady, no i chyba trochę nie ufam takim wynalazkom ;) A ten okropny zabieg gin próbował mi zrobić, ale poddał się w trakcie, jak zaczęłam wyć z bólu. Efektów póki co brak :(
  5. kornelinka, szkoda, że nie doczytałam wcześniej, że szukasz, bo jakieś dwa tygodnie temu znajomy sprzedał właśnie fajnego passata :( Poszedl do obcych w końcu, bo jak na złość nikt znajomy nie szukał, a on dostał służbowy i chciał zamienić na coś mniejszego dla żony... No ale trudno, jak coś będę słyszała, to dam Ci znać, bo też trochę w tym temacie jestem rodzinnie/pracowo zagrzebana ;) Zaliczyłam dzisiaj długi spacer, schody też były, a tu dalej nic :( Tego trzeciego S może brakuje, bo też mi wczoraj gin kazał stosować, ale raczej nie ma szans, bo po wczorajszym bafaniu nadal mnie wszystko boli... Zaczynam się stresować tym rozmiarem Synka... Torbę mam spakowaną już od przedświąt i w bagażniku, bo sporo jeździliśmy, a nie chciałam na gwałt wracać do domu, gdyby coś się działo... No ale chyba będę musiała jednak dopakować jakieś większe body, bo co będzie jak on się w te malutkie nie zmieści? Niby popakowałam te newborn, a one są do 4,5kg teoretycznie i na aż tak małe nie wyglądają, ale kto wie... Jak tak dalej pójdzie to i kombinezon będzie za mały...Zaczynam chyba świrować... Tosiak o co chodzi z tym rozwarciem 2 na 1 itp? Jakoś tego tematu jeszcze nei zgłębiłam, myśląłm, że to idzie w centymetrach i tyle...
  6. Juska, gratulacje :) Lutówka, spokojnie, te enzymy czasami skaczą na chwilę i wracają do normy przy diecie. Pozytywne nastawienie przede wszystkim. Ja byłam u swojego lekarza, wymęczył mnie strasznie, bo próbował mi odkleić pęcherz, żeby coś przyspieszyć, ale się poddał, jak mu uciekłam prawie na rugi koniec fotela... Okropnie bolało i od tamtej pory ciągle coś mnie boli i plamię mocno, ale powiedział, że tak może być, więc nie panikuję :( Mały nadal nie w kanale, ale ponoć już się wstawia i w każdej chwili może namyśleć się i wyjść. Zdrowy, wielki (ok. 4kg! nie wiem, jak ja urodzę takiego giganta...) i widać mu w brzuchu dobrze... Chyba te najmniejsze ubranka już mogę popakować... Chciałabym już mieć go przy sobie i poród za sobą - coraz bardziej się boję...
  7. Marlena sprawdź w swojej okolicy, bo są wypożyczalnie fotelików, tylko trzeba dobrze pogrzebać. Znalazłam jakąś w W-wie, bo u nas też było ryzyko, że nie dojdzie na czas... A tu fotelik stoi od paru tygodni a pasażera póki co brak ;) W większych miastach są też taksówki z fotelikami. No i ponoć to kompletna bzdura, że nie wypuszczają ze szpitala bez (tak mnie przekonywali w sklepie, ale na Madalińskiego zaprzeczyli). A szkoda tyle wydawać na jeden raz tylko, tym bardziej, że z tych najmniejszych fotelików Maluchy bardzo szybko wyrastają. Balbua pamiętaj, że gdyby coś, to muszą znaleźć szpital i ewentualnie Cię przewieźć, jeśli się nei uprzesz, że chcesz sama, zanim Cię odeślą :) Ja się tej myśli cały czas trzymam, bo też mnie przeraża kursowanie po W-wie... A myślałam, że babyboom będzie dopiero w marcu jak co roku, a tu proszę... Ja mam w pasie już 108, ale bardziej przeraża mnie waga, to powinno być zabronione, tak stresować kobiety w ciąży ;) A dzisiaj okazało się, że w przychodni ważę ponad kilogram więcej niż na domowej - mam nadzieję, że to przez to duże śniadanie, które kazali mi zjeść przed KTG... Staram się mocno stosować do Waszych rad i nie myśleć za dużo, ale jakoś kiepsko mi to wychodzi :( I jeszcze to milczenie owiec w domu - ja naprawdę wolę się pokłócić, nawrzeszczeć i zaraz później pogodzić, niż tak siedzieć w ciszy. Ale teraz jestem naprawdę zła, więc nie zamierzam się odzywać... O nie, chyba mi się w zborniczku przebrało ;) I zamierzam się uprzeć i pojechać dzisiaj sama do lekarza, trochę daleko i korki, ale może jakoś dam radę - moja koleżanka zwiozła się sama do porodu, odwożąc dwójkę starszych dzieci do szkoły po drodze, więc... :)
  8. Poranakawę dopiero teraz zobaczyłam Twój wczorajszy wpis :( Nie mam dostępuj do poczty i zdjęć - za późno odważyłam się do Was odezwać ;) Ale pewnie gdzieś tam na korytarzu się minęłyśmy, bo ja byłam na 8.15, ale oczywiście z opóźnieniami, chociaż i tak byłam pozytywnie zaskoczona. No i zapis też jest jak najbardziej prawidłowy, tylko skurczy jakichkolwiek brak :( Jakieś tam minimalne mi się od paru dni pojawiłam, ale oczywiście wszystko znika, a Mały przestaje się wiercić, jak tylko podłączają mnie do tych pasków ;) Dzisiaj jadę jeszcze do swojego lekarza i zobaczymy, co on powie. Jak dalej nic, to w poniedziałek kolejne KTG, o ile się do tego czasu nie wykończę :( No i jeszcze mąż się chyba na mnie obraził śmiertelnie i mamy ciche godziny :(
  9. Juszym, Dranica, gratulacje :) Poranakawę, tak, jadę jutro na Madalińskiego tyle, że do przychodni, a nie na izbę - może gdzieś się tam miniemy ;) Balbua to KTG nie jest takie straszne, też bałam się kolejek i nie za bardzo wiedziałam, jak ten temat ugryźć. Ostatecznie pojechałam w niedzielę na izbę przyjęć, powiedziałam, że Mały bardzo gwałtownie się ruszał i to mnie zaniepokoiło, a lekarz prowadzący kazał kontrolować i zrobili bez problemu praktycznie "od ręki". Tylko później musiałam czekać w kolejce do lekarza dyżurnego, bo zapisu nie dostałam do ręki, tylko musiał go zobaczyć lekarz. Zostałąm od razu zbadana, sprawdzona, itp. - bardzo pozytywnie mnie zaskoczyli (no poza tym czekaniem) i od razu zapisano mnie na wizytę do przychodni na kolejne KTG na jutro. I tam ma już zapaść decyzja co dalej. Strasznie się boję, że będą mnie chcieli zostawić, a ja zwariuję, jeśli będę musiała leżeć... No ale jakoś to będzie, byle Maluszek był już w domu...
  10. Balbua dziękuję Ci bardzo za dobre i mądre słowa... Ten mój nastrój to chyba znak, że poród się zbliża, bo na początku było podobnie, później jakoś optymizm dał o sobie znać... Zobaczymy, może jakoś się poukłada, a jeśli nie, jakoś sobie poradzę, jak zawsze :) Byle tylko Malutki był zdrowy i w końcu wyszedł na świat ;)
  11. Balbua u mnie w szkole rodzenia też położne bardzo pozytywnie wypowiadały się o szarym mydle i też byłam w szoku tak, jak Ty, no ale ponoć teraz jest powrót do źródeł i im mniej chemii tym lepiej... Może coś w tym jest... O tantum rosa słyszałam nienajlepsze opinie - ponoć działa głównie...marketing ;) Mi ostatecznie położna doradziła używanie zwykłego płynu, którego używam na codzień, bez szaleństw - skóra już go zna, więc mniejsze ryzyko podrażnień, a na gojenie przede wszystkim ma wpływ częste mycie i dokładne osuszanie, więc w sumie to wszystko w miarę logiczne...Zobaczymy w praktyce... Ja w tej kwestii jak i w innych kosmetycznych tematach wychodzę z założenia, że oczywiście lepiej zapobiegać niż leczyć, ale żeby zapobiegać trzeba najpierw wiedzieć, czy jest czemu - czyli nieeliminowanie niczego z diety "na wszelki wypadek" poza tym niezdrowym bardzo oczywiście, zwyczajne kosmetyki, a nie antyalergiczne specjalne, itp. A humor też mam dzisiaj jakiś nie taki :( Niby się wyspałam w miarę (na tyle na ile to możeliwe w jednej pozycji i z wielkim brzuchem i z bieganiem do toalety ;)), wczoraj udało mi się jeszcze wyrwać na spotkanie ze znajomymi... Ale jakoś tak... Boję się tego wszystkiego, co przede mną - porodu, czy z Małym wszystko będzie dobrze, czy poradzimy sobie z nim w domu (albo raczej, czy wytrzymam psychicznie wtrącanie się wszystkich dookoła i milion dobrych rad ze swoją naturą Zosi - Samosi), czy damy radę finansowo, co będzie po moim macierzyńskim - powrót do pracy oznacza brak kontaktu z dzieckiem zupełny, więc nie chcę, a innej opcji w zasadzie nie ma... No i co będzie z naszym małżeństwem, bo niestety mój cudowny mąż ma jednak kilka wad, jak każdy, tyle, że największą z nich jest... jego Mama... Wcześniej jakoś dawałam radę, ale od paru dni irytuje mnie nawet myśl o niej, a niestety jej niezdrowe relacje z synem nie pozwalają nam być prawdziwą rodziną... Wierzyłam, że coś się zmieni, jak pojawi się Malutki, ale coraz bardziej boję się, że to płonne nadzieje... A ja w takim układzie dłużej nie dam rady tkwić, więc nie wiem, jak to wszystko się zakończy, ale boję się, że pewnego dnia coś pęknie i mój mąż będzie musiał dokonać wyboru i ten dzień jest gdzieś we mnie coraz bliżej... Przepraszam, nie smęcę już dłużej... Miłego dnia i szczęśliwych porodów dla tych, które planują spotkanie z Maluszkami na dzisiaj :)
  12. Poranakawę, teoretycznie mam termin na 5 stycznia, ale jakoś nie zapowiada się niestety, żeby się udało nie przenosić... A ze szpitalami niestety tak to jest, że nie zawsze się udaje, ale wczoraj byłam na Madalińskiego i w tym czasie dwie dziewczyny w trakcie przyjęli, więc jest szansa, że narazie nie są przepełnieni. Powoli zaczyna mi być wszystko jedno gdzie, byleby już ;) No i niestety my do każdego szpitala mamy daleko, więc ten był optymalny, chociaż lekarza mam z Solca... Zobaczymy, co ma być to będzie. A skóra mnie też potwornie boli, tylko wyżej, bardziej na wysokości żeber po prawej stronie, mam wrażenie, że zaraz mi pęknie, ledwo mogę siedzieć... I obawiam się, że lada dzień przekonam się, że jednak kremy na rozstępy nie działają tylko stojąc na półce, a niestety tam wlaśnie spędziły większość mojej ciąży, mimo, że kupione od razu na początku ;) Uciekam, bo zaraz mamy księdza z kolędą, a ja w szlafroku i z mokrą głową jeszcze ;)
  13. Ja też planuję na Madalińskiego :) Chodziliśmy tam do szkoły rodzenia i też mam najbliżej, więc może spotkamy się na porodówce ;) A opinie są różne, jak o każdym szpitalu - zgodnie z zasadą, że dopóki nie ma problemów, wszystko jest ok :) I oby nie było. Ja kupiłam już huśtawkę dla Małego Fishera właśnie taką na baterię. Kilka lat temu podobną miała moja siostrzenica i to był najlepszy patent na zasypianie w ciągu dnia albo odłożenie jej na chwilę, kiedy coś trzeba zrobić. Uwielbiała ją. Takiej samej nie znalazłam niestety i mamy strasznie jasną, ale można prać pokrycie, więc damy radę. Ma kilka opcji bujania, melodyjki, zabawki, itp. I co ważne łatwo się składa i nie zajmuje dużo miejsca. A fotelik z wibracjami dostałam od koleżanki po jej córce, też nie mam za bardzo przekonania, bo akurat ten jest strasznie niski i jakoś mało ma tych funkcji, ale z drugiej strony łatwo przestawić i na przykład zabrać do łazienki, kiedy trzeba zrobic pranie, albo wziąć prysznic, a Maluszka mieć na oku... Zobaczymy... Gdzie montujecie fotelik? Wyczytałam, że naj;lepiej jest na środku, ale wtedy w ogóle nie widać dziecka i sama już nie wiem...
  14. Cześć Styczniówki, ja też trzymam kciuki za wszystkie, które już lada moment będą tuliły swoje Maleństwo. Mojemu niestety wygląda na to, że w ogóle się nie spieszy. Wczoraj pojechałam na KTG, bo jakoś dziwnie się ruszał, a poza tym mam cały czas obawy, czy mam dobrze wyliczony termin (to przez to, że chyba wszyscy dookoła już są tak nakręceni, że już i koniec - teściowa od wigilii dzwoni co dwie godziny, czy już - grrrrr....). Zapis KTG jak najbardziej ok, ale skurczy brak, zbadali mnie, powiedzieli, że wszystko jest jeszcze pozamykane, główka nad wchodem dopiero i nic nie zapowiada się na szybki poród :( Mam się pokazać 5 i wtedy zobaczą, co dalej... Nie wiem, czy to po tym badaniu, czy z jakiegoś innego powodu, ale całą noc potwornie bolał mnie dół brzucha, a w chwilach, kiedy się nasilał dołączał do tego krzyż, o bólu pachwin nie wspominając... Więc może to jakiś znak, że jednak coś się powoli szykuje, bo cesarki boję się okropnie :( Czy któraś z Was orientuje się może jak to jest ze zwolnieniami i urlopami macierzyńskimi? Czy tuż przed porodem muszę już mieć macierzyński, czy mogę nadal zwolnienie? Bo teoretycznie zwolnienie kończy mi się 5, więc jeśli nie urodzę, nie wiem, co dalej...
  15. Wspaniałego, pełnego uśmiechów i radości, samych spełnionych marzeń i wielkiego szczęścia z Maluchów Roku! My też po nocce z picolo i symbolicznym lykiem procentów o północy. Postanowiłam, że dzisiaj urodzę. Uparłam się i koniec, mój mąż tylko się śmieje, a synek chyba nie do końca ma to samo zdanie, bo nic się nie dzieje poza paroma małymi skurczami... Ale już strasznie boli mnie kręgosłup, pachwiny i chyba wszystko, co może boleć i bardzo chcę tulić tego Szkraba. No i może wszyscy przestaliby w końcu dzwonić i pytać, jak się czuję, bo zaczyna to być męczące coraz bardziej... No ale nic, co by nie było, w tym roku już Maleństwo na pewno bedzie z nami ;)
  16. Olenia, przynajmniej wiesz, o ile Ci się skróciła szyjka... Ja dowiedziałam się tylko, że się skraca, ale do nowego roku powinnam dotrzymać... Na początku wyluzowanie mojego gina mi się podobało, bo łagodził moje stresy, a jak naprawdę coś się działo poważniał i był bardzo ok... Ale odkąd wszystko się unormowało, jakiś się zrobił olewczo - dowcipny... No ale cóż, tłumaczę sobie, że to znaczy, że wszystko jest ok i nie ma co panikować... Tosiak, dziękuję za cenne wskazówki. Też mam maleńkie mieszkanie i też nienawidzę wilgoci w połączeniu z temperaturą, więc zdecydowanie ta ciepła opcja odpada - a nawet nie wiedziałam, że takie są - już jestem dzięki Tobie mądrzejsza :) Spokojnej nocki, bez bóli bioder i wycieczek do toalety, no i może bez porodów, chyba, że któraś by bardzo chciała - w końcu to ostatnia w tym roku, więc będą Maluchy o rok młodsze i nie będą rodziców postarzać ;)
  17. Tosiak, a dlaczego jesteś niezadowolona z tego zwykłego? Bo ja w sumie właśnie o czymś takim myślałam, żeby nie przekombionować ;) No właśnie też wolę ręcznik na grzejniku, albo pranie obok, tylko problem w tym, że my w sypialni (a tu stoi łóżeczko) w ogóle nie odkręcamy grzejnika... A grzejnik jest daleko od łóżeczka, więc kompletnie nie wiem, dlaczego tam jest tak sucho... Wypiłam właśnie wielką szklankę soku z kiwi i chyba wygoniłam póki co te stresy. W sumie to nie dziwne, że nic się nie dzieje, przecież całe 9 miesięcy zaklinałam Małego, żeby poczekał do Nowego Roku, a teraz panikuję ;) Świetny pomysł z tym ciastem ze śliwkami... Robiłam podobnie ale z powidłami śliwkowymi albo z rodzynkami namoczonymi w rumie, ale na suszone śliwki nie wpadłam... No ale narazie musimy pochłonąć te poświąteczne resztki jeszcze :)
  18. Kasiulka wszystkiego naj! Czy któraś z Was ma może jakiś godny polecenia nawilżacz? Byłam pewna, że nasz stary da radę, wyciągnęłam z szafy i niestety - oprócz hałasu nic nie wydziela, a hydrometr obok niego pokazuje wilgotność poniżej wszelkich norm, aż skali nie ma :( I coś muszę kupić na szybko, tylko kompletnie nie wiem co... Ja ogólnie dziś i wczoraj jestem strasznie poirytowana, w sumie sama nie wiem dlaczego... Czyzby to jakiś nowy syndrom porodowy? Chociaż nadal się boję, że przenoszę i chciałam jutro jechać na KTG, tylko jak mają mnie od razu zostawić, to może lepiej poczekać do poniedziałku jeszcze... Jej, dlacxzego to wszystko jest takie skomplikowane...
  19. Maggi, takie zwykłe body, z długim albo krótkim rękawem, zapinane w kroku na zatrzaski... Wydaje mi się, że akurat w tym Maluszek będzie chodził przez pierwszy rok zawsze, albo w samym, albo pod coś... Z tego, co pamiętam, to była najbardziej eksploatowana część garderoby mojej siostrzenicy :) Dlatego pokupowałam od razu w różnych rozmiarach, bo w sumie pora roku tu za dużego wpływu nie będzie miała ;) A te z mothercare są z bardzo fajnego materiału i nic się z nimi nie dzieje w praniu - dostałam od koleżanki zestaw najmniejszych po jej córce i pomimo tego, że białe, są prawie jak nowe. Myślałam, ze promocja jest taka sama w całej sieci, ale okazuje się, że nie - w jednym sklepie było "drugie opakowanie za 50%", a w drugim po prostu przeceny (na niektóre zestawy) i to wychodziło lepiej - opakowanie 7 sztuk zamiast 79 kosztuje 55, a trzech 29 zamiast 45. I pajacyki też chyba 55 z 89, tylko to niestety dotyczyło tylko kilku wzorów, przynajmniej po stronie chłopięcej :)
  20. Tosiak, ja mam taką suszarkę (tzn. niedokładnie ten model, bo sporo starszą,ale tego typu) i bardzo polecam. Rozłożona połowa zajmuje bardzo mało miejsca, a długie rzeczy spokojnie wysychają, jeśli rozłoży się tylko górną półkę w jednej części. Do małych mieszkań rewelacja, a przy praniu rzeczy Małego, spokojnie mieściły się dwie pralki równocześnie. Niestety też jestem pół przytomna dzisiaj - wczoraj mnie nosiło i zafundowałam mężowi maraton całodniowy po sklepach i wróciliśmy z wielką siatą ubranek na kolejne miesiące - takie uniwersalne body, itp. zawsze zdąży założyć, a później będą jak znalazł, więc mam już nawet na 9 miesięcy jakieś ;) Tylko niestety przypłaciłam to bieganie okropnym bólem bioder w nocy i teraz też ledwo się ruszam, więc dzisiaj już stanowczo leniuchuję :) Marigo, nie powinnaś mieć takich dysproporcji pomiędzy prawą i lewą ręką. Może z tym aparatem, którego używasz jest coś nie tak? I powtórz koniecznie badania moczu. Będziesz spokojniejsza, a jeśli białko wzrośnie, koniecznie do lekarza - ja taki przykaz dostałam od swojego. I jeszcze kazał mi nie panikować, ale to niestety zwykle trudniejsze do realizacji ;)
  21. Kasiu, wielkie gratulacje :) Juszym, zgodnie z prawem, jeśli w szpitalu, do którego trafisz nie ma miejsc lub z innych przyczyn nie mogą Cię przyjąć, to oni mają obowiązek znaleźć inny szpital i nawet Cię do neigo przewieźć, jeśli chcesz... No a jak akcja jest na tyle daleko, że istnieje ryzyko, że nie zdążą, to muszą przyjąć u siebie, nawet jeśli nie ma miejsca (zawsze mają jakąś opcję rezerwową)... Ale nie wiem, jak to się ma do planowanych cesarek... Tosiak, daj znać, jak dojdą ręczniki, czy są tak fajne jak na zdjeciach - muszę jeszcze dokupić jakieś, a nie chcę ryzykować w ciemno. Rano kurier ma przywieźć wanienkę i w zasadzie będzie wszystko...Narazie jesteśmy na etapie, że to tatuś ma kąpać... Zobaczymy... A ja cały czas nie wiem, jak ma wyglądać ten poród i czy zorientuję się, że to już... Całą noc miałam jakieś skurcze, ale takie bardzo lekkie i nieregularne, potem przeszło zupełnie. Teraz znowu od paru godzin mam jakieś takie dziwne pobolewania w dole brzucha, coś jak na okres i coś jakby ukłucia jeszcze niżej... I jakoś tak dziwnie się czuję... Ale pewnie gdyby to było już to, zwijałabym się z bólu, więc to kolejny fałszywy alarm :) Miłych snów (i w ogóle snów ;)) życzę Wam wszystkim
  22. Magggi to w takim razie ja zazdroszczę Ci tego, że możesz leżeć/spać inaczej niż na lewym boku. Mi też biodra odpadają z bólu, ale jak się tylko przekręcę na prawy (co oczywiście trwa i wiąże się z niezłym jęczeniem), od razu mam zgagę. Nie mam pojęcia, o co chodzi, ale nawet w wannie mogę tylko siedzieć, albo leżeć przechylona na lewą stronę. Prawa i plecy odpadają :( Coraz bardziej się stresuję - ciśnienie to jedno, ale jak czytam to, co piszecie, mam coraz większe obawy, że mój ginekolog jest jednak za bardzo wyluzowany... O KTG ani słowa, USG coprawda robi mi na każdej wizycie ale opisu nei dostaję, tylko wpisuje do książeczki najważniejsze info i w zasadzie tyle... Ma wprawdzie duże doświadczenie i dobrą opinię, ale nie za bardzo czuję się bezpiecznie w tej końcówce... Na KTG i tak pojadę sama dla własnego spokoju, jeśli nie urodzę do stycznia, ale mimo wszystko na pczątku jakoś bardziej się nade mną trząsł... A przy okazji, czy któraś z dziewczyn z W-wy robiła już może KTG? W którym szpitalu? Nie robili problemów? Gdyby któraś z Was wybierała się jeszcze na zakupy - w Mothercare jest promocja body - drugie opakowanie 50%. Wprawdzie te większe rozmiary już przebrane, ale coś jeszcze można wygrzebać.
  23. Marigo, a Ty miałaś robione badania moczu jakoś ostatnio? Bo to ciśnienie masz strasznie wysokie, chyba, że w Irlandii jakoś inaczej się mierzy, albo coś podobnego... Nie chcę Cię absolutnie straszyć, bo sama się tym stresuję i mierzę co chwila i niestety im bardziej się martwię, tym jest gorzej... Ale może naprawdę powinnaś podjechać do szpitala albo do swojego lekarza i to skonsultować. Maggi, gdzieś wyczytałam ten lewy bok w kontekście zatrucia też, więc na wszelki wypadek staram się stosować, zresztą ja w żadnej innej pozycji nie mogę leżeć, więc siłą rzeczy... Podobo wtedy jest lepszy przepływ krwi, a to ma też wpływ na opuchlizny i ciśnienie... Ile w tym prawdy nei wiem...
  24. Nareszcie w domu, straszny maraton sobie zafundowałam... Lekarz, wizyta w biurze, u teściów, ostatnie zakupy... A teraz jeszcze przede mną ogarnięcie mieszkania i śledzie... Lekarz mnie niby uspokoił, chociaż nie za bardzo mnie przekonał, bo ogólnie jest bardzo wyluzowany i do wszystkiego podchodzi bardzo bezstresowo... Powiedział, że zatrucie to póki co nie jest, bo białka jest mało, ciśnienie nadal niskie, a obrzęki na koniec ciąży są normalne... I generalnie mam nie panikować. Ale ciśnienie kazał mi kontrolować i mocz badać co trzy dni na tzw. wszelki i gdyby coś było nie tak, od razu do szpitala. Marigo pamiętasz może jakie wskaźniki sprawdzali w krwi, żeby wykluczyć zatrucie? Poza żelazem mam wszystko niby w normach, ale tak na przyszłość lepiej wiedzieć. Maluch zapowiada się gigantycznie - już waży 3350. Jak tak dalej pójdzie, nie wiem, jak ja go urodzę... I kto będzie chodził w tych wszystkich małych ciuszkach... :)
  25. Dziewczyny, czy któraś z Was miała białko w moczu w ciąży? Wczoraj wieczorem dostałam wyniki badań i niestety niewiele, ale jest. No a od jakiś trzech dni bolą mnie strasznie dłonie, jak się budzę, a wczoraj spuchły niemiłosiernie i nie puściły prawie w ogóle do tej pory... Myślałam, że to przez nadmiar zajęć, ale teraz już sama nie wiem... Nie mam ciśnieniomierza, żeby sprawdzić, ale nie czuję jakiegoś skoku gwałtownego...Miałam nie panikować, bo dzisiaj mam wizytę planową u lekarza rano, więc nie było sensu wczoraj o 22 go łapać, ale oczywiście się zamartwiam... Zaraz się okaże, że zamiast a wigilii wyląduję w szpitalu... Jak nie infekcje dróg moczowych, to hormony, jak nie hormony to przeziębienie, a teraz jeszcze to... A ja podobno dobrze znoszę ciążę... ;) A tak w ogóle to dzień dobry :) Ciekawe, czy Tosiak ma już swoje Maleństwo przy sobie? ;)
×