Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

evenflo

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez evenflo

  1. Aniu ja zupkami właśnie nazywam takie zdrowe warzywka z oddzielnie gotowanym mięsem, itp., czasami dodaję ryż albo kaszę do tego... Nie daje mu tych naszych, zresztą my w ogóle rzadko jemy zupy. Ale on jadłby najchętniej słoiczki :) Jeszcze trochę popróbuję, ale jak nic z tego nie wyjdzie, będą tylko słoiczki narazie i tyle... Zobaczymy. A przepis na piankę pisałam chyba wczoraj - kleik ryżowy (dałam ok. 5 łyżek) trzeba rozpuścić w mleku modyfikowanym (ok. 180 ml było u nas) i dodać to do banana i raze zmiksować. W oryginale można polać jeszcze kroplą soku malinowego. Nie wiem, czy mleko modyfikowane można czymś zastąpić... Może kaszką na wodę? Ale one wtedy zwykle mają mleko w składzie i tak. Ja też karmię cały czas piersią, ale mimo to daję mleko modyfikowane właśnie w kaszkach czasami, żeby powoli ten mały brzuszek się przyzwyczajał. 85atka z tym mlekiem uważaj. Po pierwsze takie maluchy w ogóle nie powinny dostawać jeszcze krowiego mleka, co najmniej do roku - jest za tłuste i za ciężkie dla nich, a tym bardziej takiego prosto od krowy, jest jeszcze tłuściejsze, a do tego w takim mleku bardzo szybko rozwijają się bakterie, więc ja bym nie ryzykowała... Ale może dziewcyzny mają inne doświaczenie i coś CI poradzą, nie upieram się :)
  2. Dziewczyny błagam podrzućcie jakieś przepisy na zupki, które Wasze Maluchy zjadają. U nas jest bunt kategoryczny i nei chce niczego, co ja ugotuję tylko słoiczki. Dzisiaj zjadł pół miseczki brokułowej, ale to znacznie mniej niż zwykle... Może ja coś robię nie tak i mu te zupy nei smakują? Chociaż próbowałam i jak dla mnei są ok... No ale sama już nie wiem... Tosiak, u nas też to działa na chwilkę dosłownie, tyle, żeby pozapinać pieluchę, a spodnie muszę już zwykle zakładać na brzuchu, albo pięć razy go przekręcać :) A pomyśl co będzie zimą, jak dojdą kombinezony, czapki, rękawiczki, itp... A odnośnie zimy wspomniałaś wczoraj o rajstopkach, ja też jeszcze nigdy nei założyłam i jakoś nie mam przekonania, ale zobaczymy, jak będzie zimą. A póki co kupiłam w mothercare spodnie ocieplane, jedne takie dresowe z jakimś ociepleniem w środku, a drugie jeansy z polarem w środku - polecam :) Jakieś słońce się przebija, więc lecimy na spacer. Miłego dnia
  3. Aniu, wydaje mi się, że taki przecierowy będzie najlepszy, ale nei wiem na pewno, bo z samego soku jeszcze nie robiłam, dolałam tylko raz sok jabłkowy do jabłka ;) U mnie pierwszego był cały garnek, bo za dużo nalałam i później musiałam zagęszczać :) Powodzenia :) Wczoraj zrobiłam tą piankę z banana, wyszedł mi bardziej krem niż pianka, ale Tobi pożarł z zachwytem - myślałam, że wyjdzie taka zwykła kasza z bananem, a był fajny kremik, więc polecam. Tosiak, ja naprawdę nei chciałam dać Ci popalić, jak tak wyszło to przepraszam. Maluch rozrabiał, więc przerywałam epopeję kilka razy, więc mogło wyjść nieskładnie i nie tak jak chciałam. Po prostu uważam, że jesteś super mamą i bardzo dużo dajesz z siebie Dawidkowi i nie zgadzam się na Twoje dołki. O! A wiem, że lekarze czasami sami nie wiedzą, o co im chodzi i mówię to jako córka lekarza ;) Uznaję, że to był spadek formy i cieszę się bardzo, że już wszystko dobrze :) I nie obrażaj sie tylko na mnie proszę... A pytałaś wczoraj o przewijanie... U nas jest od razu na brzuch, a ja nie potrafię w tej pozycji za bardzo sobie poradzić, więc podobnie jak dziewczyny daję coś neilegalnego do zabawy na chwilę - pastę do zębów albo krem na przewijaku, a na podłodze buta (jego oczywiście ;)), pilota od telewizora, itp.
  4. Aniu, kisiel robię taką chyba babciną metodą ;) - gotuję owoce (np. starte jabłko z wodą, przetarte maliny, zblendowanego melona, brzoskwinię itp - zależnie od konsystencji i ilości soku same albo z wodą, czasami dżem domowy z małą ilością cukru specjalnie robiony dla Maluszka+ woda) i jak zacznie się gotować dodaję mąkę ziemniaczaną rozpuszczoną w małej ilości wody i jeszcze raz gotuję mieszając i już :) Raczej nie dosładzam, chyba, że maliny są bardzo kwaśne. Proporcje musisz wyłapać sama, bo ja robię na oko, zwykle pół szklanki wody, łyżka mąki, a w garnuszku tak niezbyt dużo soku - owoców... Można też zrobić z soczku, bobofruta na przykład.
  5. No właśnie też chciałam zapytać, gdzie jest Balbua - mam tak zapisaną stronę, że zawsze otwiera mi się dokładnie na fragmencie, kiedy Balbua szukał dresów ;) A dawno się nie odzywała bardzo... Ach te małżeńskie obowiązki ;) Miszko mój synek do wczoraj nie pił praktycznie w ogóle. Od początku dostawał wodę, ale nie radził sobie w ogóle z niekapkiem ani butelką, pił tylko czasami trochę ze zwykłego kupka, ale ciężko ocenić ile wypił, a ile wylał, bo po takim piciu obydwoje byliśmy mokrzy. Kupiłam ten kubek Lovi 360 i dopiero wczoraj zaskoczył. Na początek była woda z sokiem, ale ogólnie jestem za wodą, soki mam zamiar dawać tylko czasami dla urozmaicenia i też rozwodnione - zobaczymy, jak mi to wyjdzie :) A kąpiemy się codziennie, Maly cały dzień szoruje po podłodze, brudzi sie jedzeniem, itp. , a poza tym to element rytuału zasypiania i jego czas z tatą :) W ciągu dnia kilka razy myjemy rączki i buzię pod kranem albo mokrą chusteczką. Tosiak, u nas noc ok, obudził się o 4 na jedzenie i spał do 7, nawet bez pobudek na smoka. Naszczęście nie mamy problemu ze spaniem w łóżeczku, chyba nawet woli niż z nami - mniej pokus, a rodzicom zawsze można podłubać w nosie, sprawdzić, czy oko da się wyjąć, itp. - szkoda spać ;) Oczywiście były noce, kiedy brałam go do siebie, bo nie dawałam już rady wstawać, co 3 minuty, ale najczęściej "przychodzi" do nas dopiero rano. Nie wiem, co Ci poradzić, ale wydaje mi się, że najskuteczniejszą metodą "nauki" jest jednak odkładanie za każdym razem nawet jeśli zaśnie z Wami do łóżeczka. Tylko to wymaga duuużo zaparcia, bo czasami nie chce się wstać i szkoda odłożyć takie wtulone Maleństwo... Weekend to dobry czas na próby, bo w razie czego odeśpicie w dzień :) Powodzenia :) A odnośnie tych Twoich wczorajszych "mądrości" ;), mam nadzieję, że kawa pomogła skutecznie :) Po pierwsze to forum bez Ciebie nie istnieje i doskonale o tym wiesz, oczywiście nei kosztem czasu poświęconego dziecku, ale jesteś świetną organizatorką, więc dasz radę ;) Ale to tylko "drobiazg", przede wszystkim mam nadzieję, że skutecznie wyleczyłaś się z tego małego dołka - Dawid rozwija się prawidłowo, jak każde z naszych dzieci. Sama niedawno pisałaś, że u dziecka w tym wieku nei ma czegoś takiego jak "powinien" - są pewne ramy czasowe, schematy, które służą wykluczeniu nieprawidłowości, itp. ale te normy są bardzo szerokie, a co więcej przyjmuje sie też spory margines poza normami i nadal jest wszystko ok. Tobi robi wszystko później niż rówieśnicy o ok. 3-4 tygodnie. Może przez antybiotyk na początku, może po prostu tak ma... Niby o tym wiem, a też się często zamartwiam i zastanawiam, czy aby na pewno wszystko jest ok... Chyba już taka rola matek - zawsze będziemy się o nich martwić i zawsze będzie coś nowego do zamartwiania... Tobiasz jest starszy o jeden dzień od Krzysia Poranakawe, a nawet nie myśli o staniu nie mówiąc o chodzeniu, nie raczkuje, nie siada samodzielnie... I co zaczyna mnie coraz bardziej martwić, nie gaworzy za bardzo... A z drugiej strony znajomi mają córkę, która skończyła rok w sierpniu i nie ma ani jednego zęba... I jeszcze jedna kwestia - lekarze...Absolutnie nie neguję Twojego chodzenia na rehabilitację, ćwiczeń, itp., uważam Cię za bardzo rozsądną osobę i jestem pewna, że zachowujesz zdrowy środek we wszystkim. Ale popatrz też czasami na lekarzy z jeszcze większym dystansem. Nas też wysyłali na rehab, też było napięcie i asymetria. Zaczęłam rozmawiać ze znajomymi rodzicami, tutaj też ten temat się przewijał, nagle okazało się, że co najmneij 90% dzieci zostało skierowanych na rehab z tego samego powodu. U nas asymetria była bardzo widoczna, napięcie było za małe rzekomo, więc mimo moich oporów trafiliśmy najpierw do drugiego neurologa, który kazał nam natychmiast zacząć ćwiczenia metodą Voyty, na co się nei zgodziłam, a później do PZ, który kazał dać mu święty spokój, wystrzegać się lekarzy i poczekać aż wszystko samo się wyrówna. Niestety pani neurolog to nie wystarczylo, ciagle mowila o rehab, ja dalej się upierałam i w końcu po dwóch meisiącach trafiliśmy, bo nie przekręcał się na brzuch, itp. Pani rehabilitant pokazała ćwiczenia, powiedziała, że asymetria jest duża i trzeba bardzo dużo ćwiczyć, najpierw obroty, później raczkowanie, siadanie, itp. Ćwiczyłam trzy dni, później Maluszek zaczął się turlać (może to tak cudowne działanie ćwiczeń, ale miało być co najmniej dwa tygodnie, z zadziałało po jakiś 45 minutach, więc przestaliśmy i od tej pory nie pokazałam sie u rehabilitanta (za zgodą i wiedzą pediatry, ustaliłyśmy, że zobaczymy, jak będzie dalej i pozwolimy mu na własne tempo), w międzyczasie asymetria zniknęła prawie zupełnie... Sama nie wiem, co o tym myśleć, ale nie rozumiem, dlaczego kiedyś nei dignozowało się tego u co drugiego dziecka, a teraz nagle jest bum. Że mamy przez to krzywe kręgosłupy, itp? Nie sądzę, żeby to był jedyny powód. Moja chrześnica urodziła się w USA , patrząc wstecz też miała asymetrię na 100%, ale tam nikt nie zwracał na to uwagi. Nie raczkowała w ogóle - też było, że jej prawo i tyle. Teraz ma 9 lat, została właśnie zakwalifikowana do sportowej grupy pływackiej, czyta 2 książki w tygodniu, itp. Fakt, że przez brak raczkowania miała problem z pisaniem, ale w przedzszkolu nauczyli ją raczkować i wszystko wróciło do normy... Więc ta kolejność czynności jest też umowna... Rozmawiałam z kilkoma lekarzami, m.in. mamą i coraz częściej mówi się o tym, że lekarze na wszelki wypadek wysyłają do specjalistów, bo boją się odpowiedzialności "w razie czego", a diagnoza u takiego malucha jest bardzo trudna... Po części potwierdził to też profesor, guru neurochirurgii, do którego trafiliśmy z tą wielką głową (a swoją drogą, znowu mieścimy się w siatkach centylowych :)), który powiedział, że już nie może słuchać o asymetrii u niemowląt, bo zdaniem neurologów mają ją wszystkie dzieci, a te które jakimś cudem nie, mają problem z napięciem... A dzieci to nie roboty... I to mówi doświadczony, starszy lekarz, który uratował nie jedno dziecko... Nie zrozum mnie źle, nie twierdzę, że Dawidowi nic nei jest, a Ty na siłę zasugerowałaś się opinią lekarzy, itp. Może akurat Wam ćwiczenia są potrzebne. Ale w takim razie spójrz na to z jeszcze jednej strony - jeśli załóżmy Dawidek ma jakiś swój zakodowany schemat rozwoju, kolejności, sposobu wykonywania, itp., a ćwiczeniami w jakiś sposób to zmieniasz, żeby było zgodnie ze sztuką, po kolei, itp. ( z tego, co się orientuję Voyta uczy właśnie tych prawidłowych "zachowań", sekwencji, itp.), to normalne, że będzie to przebiegało trochę wolniej. Gdyby dwie osoby miały nauczyć się biegać po schodach zaczynając zawsze od lewej nogi i jedna z nich normalnie na codzień chodziłaby po schodach z lewej, a druga z prawej nogi, to pewnei ta, dla której lewa byłaby naturalna opanowałaby bieganie szybciej... Głupi przykład, ale mam nadzieję że zrozumiesz, o co mi chodzi... Ufff.... Naprodukowałam się ;) Mam nadzieję, że mnie stąd nie wyrzucicie za nadmiar tekstu, ale musiałam ;) Tosiak tyle razy stawiała mnie do pionu w krytycznych momentach... :) A swoją drogą, Pestusia jak Lena, bo Was chyba też wysyłai na rehab.? A odnośnie martwienia się... Czy Wasze Maluchy już gaworzą bardzo?
  6. Tosiak, to ja przy okazji też poproszę na pocztę namiary(na gg najchętniej 10022017, bo nie chcę podawać nazwiska publicznie, a z drugą pocztą coś mi się zrobił i nie mogę wejść :(), bo chętnie się zainspiruję kulinarnie - buraków zjadł cztery łyżeczki, zacisnął buzię i to byłoby na tyle :( Za to dokonałam cudu chyba, moje dziecko zaczęło w końcu pić - zadziałał bodajże 6 kubek z naszej kolekcji :)
  7. Tosiak, tak po prostu powiedziałaś, że jesteście i poszedł spać dalej?! To ja poproszę nagranie Twojego głosu jak jesteś taka skuteczna :) U nas niestety nawet jak budzi się tylko, żeby podać mu smoka, co zwykle było przebudzeniem na kilka sekund dosłownie, teraz trzeba przynajmniej kilka minut pogłaskać i zasypia. No ale koło 4 zrobił sobie dłuższą pobudkę na jedzenie, a o 6 już oznajmił, że jest rano :) Teraz odsypia. Bardzo fajne to krzesełko, wygląda jak mój fisher, szkoda, że wcześniej nie widziałam. A przepis już podaję: szklanka mleka modyfikowanego, dojrzały banan, 15 łyżek kleiku ryżowego (wydaje mi się, że to pomyłka w druku i chodzi o 5, ale piszę jak jest ;)), łyżeczka soku malinowego. Przygotować mleko zgodnei z instrukcją na opakowaniu, tem. ok. 40 stopni, dodać kleik, rozmieszać. Banana pokroić w kawałki, dodać do kleiku i zmiksować na piuszystą piankę, przełożyć do miseczki, polać sokiem. Podawać tuż po przyrządzeniu. Nie robiłam jeszcze, ale zamierzam spróbować, bo większość fajnych przepisów jest niestety dopiero po roku. Tosiak, jak zrobisz coś fajnego, co Dawidkowi będzie smakowało, podsyłaj od razu przepis. Ja dzisiaj planuję buraczki z mięskiem, zobaczymy, co z tego wyjdzie... 85atka, ja tu jestem krótko, tzn, dlugo czytałam, ale się nie odzywałam, więc nie było mnie jak dziewczyny zakładały galerię i nie czuję się upoważniona do wysłania hasła, ale jestem pewna, że któraś z naszych weteranek na pewno podeśle Ci namiary. A swoją drogą też coś muszę dodać jak będę miała chwilę i podejrzeć Maluchy. Dużo zdrowia dla dzieciaczków i dla mam, nie dajcie się. Aaaa, zapominam ciągle - Tosiak, buty się znalazły?
  8. Keja, ja mam Fisher Price rain forest, jest z ceraty ale nei takiej sztywnej typowej tylko raczej taki materiał pokryty powłoką, dziecko się nie poci tak bardzo, a zmywa się łatwo. Ma zdejmowany stoliczek do mycia i ogólnie jest fajne, tylko spore. My jesteśmy bardzo zadowoleni, kupowałam na allegro w jakiejś promocji. Tosiak, byliśmy na Inkarnacji - M zachwycony, bo ja boję się takich filmów, więc miał żonę wtuloną w końcu w siebie a nie w synka ;) Ja też staram się coraz częściej gotować, deserki robimy praktycznie już tylko sami (poza jogurtami i tymi jedzonymi poza domem), głównie rozdrobnione owoce, banan, prażone jabłko, gruszka, maliny, itp., często kisiel domowy z tych bardziej soczystych owoców (dzisiaj był melonowy), czasami wkruszam ciastko, itp. Jutro planuję piankę bananową, znalazłam przepis w jakiejś starej gazecie i wygląda fajnie. Z zupkami jest gorzej, bo w sumie wszystkie wychodzą podobnie, najwyżej w jednej jest więcej brokuła, w innej cukini, itp. ale i tak baza wychodzi podobna (marchewka, pietruszka, por, ziemniak, itp.) Dodaję ryż albo różne kasze, planuję zrobić lane kluseczki z sinlaciem (mam taką fajną książeczkę z przepisami na bazie sinlacu). Dodaję albo indyka (podzieliłam na małe kawałki i zamroziłam) albo cielęcinę (zrobiłam klopsy i też pomroziłam, wyciągam i od razu do zupki). Z jedzeniem jest różnie, czasami wcina, czasami nie za bardzo, ale któregoś dnia jak nei chciał otworzyłam słoiczek i też po dwóch łyżkach był strajk, więc to chyba po prostu był taki dzień. Narazie najbardziej smaokowała mu pomidorowa z ryżem :) Na jutro planuję klopsa z buraczkami, zobaczymy, co powie na nowy smak... Pestusia, nei próbowałam słoiczków Rossmana, jakoś skład mnie nei przekonuje, trafiłam też kiedyś na niezbyt dobre opinie na jakimś forum. Jeśli jemy słoiczki to głównie bobovita i gerber, rzadziej hipp, bo za często pojawiają się tam różne dziwne rzeczy, np. sól. W Rossmanie kupowałam tylko wodę dla niemowląt w kartonach właśnie tej ich marki własnej. U nas w zoo największą furorę zrobił konik i osiołek, bo można było pogłaskać i kopnąć w nos :) Na te bardziej egzotyczne patrzył zdziwiony, ale bez takiego entuzjazmu... A jeśli chodzi o basen, jednak polecam zajęcia zorganizowane, więcej pomysłów na zabawy, ćwiczeń, zabawek no i przede wszystkim inne dzieci - chodziliśmy tak i tak, bo Tobi uwielbia wodę, ale na tych grupowych bawi się o wiele lepiej niż z samymi rodzicami :) Szkoda, że mieszkamy po dwóch stronach Warszawy, bo mamy naprawdę fajną kameralną grupę (wczoraj była tylko trójka dzieci) i zajecia są fajnie prowadzone... Muszę się pochwalić, że od soboty jeździmy już w dużym foteliku - Mały zachwycony :)
  9. Larysa, wielkie gratulacje! Maluszki będą w tak podobnym wieku, że zawsze będą miały towarzysza zabaw :) Uważaj na siebie i nie szalej na tych kręglach za bardzo ;) Ja jeszcze niedawno myślałam, że drugie dziecko nei wchodzi w grę, bo nie dam rady jeszcze kogoś tak mocno pokochać bez straty dla tego pierwszego, ale coraz częściej jednak myślę, że jednak serca są bardzo elastyczne i pojemne ;) U nas nocki w miarę podobne. W całości przespanych nadal nie ma, ale zwykle ograniczamy sie do jednej pobudki ok. 3 na jedzenie i do 7 śpimy. W czwartek było szczepienie, ponoć ta szczepionka bardzo boli, ale zniósł ją dzielnie - rozpłakał się tylko w trakcie zastrzyku i przestał kilka minut po. Wieczorem troszkę bolała go nóżka i miał temperaturę, ale paracetamol pomógł i w piątek już było ok. Wczoraj poraz pierwszy Maluszek został u dziadków, a my poszliśmy do kina. Dziwnie tak po 9 miesiącach :) To było moje najdłuższe rozstanie z synkiem, ale obydwoje bawiliśmy się doskonale :) A dzisiaj zaliczyliśmy już basen i teraz czas na odsypianie. Miłej niedzieli!
  10. Dziewczyny, czy mówiłyście o wkładce do wózka tego rodzaju? Bo już sama nie wiem, czy kupować wkładkę, czy taki ala śpiwór, którym przykryję mu nogi? Kombinezonu też nie mogę znaleźć, a na dworze coraz zimniej...
  11. Tosiak ja pochłonęłam pół puszki masy krówkowej :) Mdli mnie okropnie, ale było pychya :) Pestusia ten apetyt na słodycze to chyba jakaś jesienna faza, ja mam to samo - jem nawet to, czego normalnei bym nie dotykała.. A kilogramy chyba znowu ruszyły do góry - odkąd mój mąż zmienił pracę, jemy obiad ok. 19... No i się odbija. Fitness też by mi się przydał, ale ja się nei potrafię zmobilizować neistety :( Nie znoszę ćwiczyć :(
  12. Jednak cieplejsza kołdra, nie działa :( Dzisiaj była pobudka o 3 na jedzenie (a właściwie pociumkanie, bo jedzeniem ciężo to nazwać) i o 6 kolejna, po której już nie zasnął. A ja z katarem i temperaturą, ale damy jakoś radę, byle się tylko nei zaraził... Mam w domu tornado, zaczynam się bać, że rozdepczę własne dziecko, przemieszcza się takim tempem i włazi dosłownie wszędzie, jak mu coś przeszkadza, np. krzesło i nie da rady przecisnąć się pod, to sobie odsuwa :) Raczkowanie i wstawanie go nie kręci ;) Teraz właśnie utorował sobie drogę do regału z książkami i podziwia książki. A wczoraj poraz pierwszy zadziałało "nie wolno", ale ja mam policzki pogryzione od tłumionego śmiechu :) Coś robiłam w kuchni, przypełzał do mnie, a w przejściu stoi taki duży wazon. Próbował do niego sięgać, zaczęłam mówić stanowczo, że nie wolno. Najpierw się do mnie słodko uśmiechał i myślał, że się z nim bawię, później zorientował się, że chyba nie o to chodzi, więc udawał, że mnie nie słyszy - pomogło stukanie łyżką w blat, później zaczął popłakiwać i pojękiwać patrząc na przemian na mnie i na wazon - udawałam, że nie widzę i nie słyszę, no i w końcu zrezygnował i póki co tam nie podchodzi, zobaczymy jak długo... Ale staram się raczej usuwać większość zagrożeń, żeby tych "nie wolno" nie było za wiele - nie chcę poskramiać małego odkrywcy :)
  13. 85atka staram się być groźna, jak tylko potrafię i faktycznie patrzy na mnie zdziwiony, ale jak tylko odwrócę głowę, znowu kombinuje ;) Może jeszcze parę dni i przekonam mojego syna, że "nie wolno" nie oznacza "zrób to szybko zanim mama zobaczy", bo chyba tak to póki co rozumie :)
  14. Tosiak, nie wiem, czy to zmiana koca na kołdrę, czy coś innego, ale noc mieliśmy bardzo ok - ok. 18.30 była kaszka (jak codzień, więc to nie to), później szaleństwa z rodzicami na dywanie (u nas wyciszające zabawy działają irytująco, więc wieczorem są turlanki, łaskotki, itp.), później kąpiel (kupiłam ten płyn johnsona fioletowy, niby działa na sen - może to to? ;), dojadł mlekiem i ok. 20.15 zasnął. Ok 12 trochę się wiercił i pojękiwał przez sen, ale się nie obudził i spał do 5. O 5 było jedzenie (duuużo) i spał do ok. 7.30 - obudziło mnie gaworzenie, więc nie wiem, czy obudziłs ię sam, czy obudził go nasz budzik, ale wstał w doskonałym humorze, co też ostatnio rzadko się zdarza. Teraz zajmuje się "czytaniem" starych gazet na dywanie :) A mnie niestety coś zaczyna łapać, wstałąm z katarem i wszystko mnie łamie. Obym tylko nie zaraziła Maluszka, bo w czwartek mamy trzecie podejście do szczepienia... A co do kabli, u nas też jest "nie wolno" i odkładanie w inne miejsce, tłumaczenie, itp. Ale działa na 5 minut zwykle tylko czeka aż ja odwrócę się w drugą stronę i od razu jest przy kablu i tylko sprawdza, czy widzę, jak akurat spojrzę jest nagle bardzo zajęty frędzlem na dywanie ;) Nie wiem, co z niego wyrośnie, jak już teraz tak kombinuje ;) A jak go zabieramy z miejsc zakazanych, jest płacz i wielka obraza. I ma doskonałą pamięć. Wzdłuż pokoju były kable od głośnika, które bardzo go interesowały. Schowaliśmy je pod listwę w piątek i od tamtej pory ciągle majdruje przy listwie, zdziwiony, że ich nie ma :)
  15. 85atka dużo zdrówka dla synka, oby szybko przeszło. Tosiak, faktycznie pisałaś, przypomniałam sobie tuż po tym jak napisałam - przepraszam, zakręcona jestem. Ale nei ma tego złego, napisałaś, że z siadu na kolana i do pozycji czworaczej, u nas najczęściej jak chce na brzuch przewraca się na bok, a ostatnio parę razy właśnie probował sięgnąć oddalającą się zabawkę i sięgał rączkami tak daleko, że właśnie przemieścił się na brzuch tak jakby do przodu, ciężko to opisać, ale wyglądało komicznie :) A pozycję czworaczą trochę ćwiczymy z tych filmików, które podesłałaś, ale nie bardzo mu pasuje... Za ro w czołganiu osiągnął mistrzostwo - nie można go utrzymać w miejscu, zrezygnowaliśmy już z koca, bo nei ma sensu, kręci się po całym mieszkaniu... Myjemy często rączki i mam nadzieję, że nic mu nie bedzie. Czy Wasze dzieci też mają taki radar na kable? Gdziebym ich nie schowała i tak znajdzie...
  16. Dusia u nas też próbowanie wszystkiego ma miejsce, ale staram się zawsze z tych naszych rzeczy wybrać coś legalnego - ziemniaka, marchewkę,owoce (na widok banana od razu otwiera dziubka), a jak jemy coś w ogóle nie dla niego, siedzi z nami i dostaje swoje ciastko :) Ewentualnie tylko dotknąć językiem nasze smakołyki - cytryna i ogórki kwaszone wcale go nei odstraszyły ;) Ale staram się nie dawać słodyczy ani przyprawionych rzeczy, żeby nei wyrabiać smaku na tego typu produkty narazie. Wczoraj wysłaliśmy tatę do sklepu po kaszkę w słoiku, bo miała być jedzona poza domem i wbrew wszystkim zasadom kupił taką z czekoladą! Cały dzień nade mną pracowali, żebym pozwoliła ją zjeść, argument, że na słoiku jest powyżej 5 miesiąca był ciężki do obalenia (swoją drogą, zawsze myślałam, że kakao to silny alergen i nie podaje się tak wcześnie), no i w końcu uległam, ale moje kochane mądre dziecko zjadło 3 łyżeczki i dalej pluło - za słodka byłą dla niego i tyle. Tosiak, jak Dawidek zachowuje się w nocy? Budzi się i płacze długo? Je? Szybko zasypia? Może to nie chodzi o zęby?
  17. Dusia, z leżenia nie, ewentualnie z takiego półleżenia się ciągnie, ale średnio mu to idzie. Tosiak, może zaspany sąsiad się pomylił i wieczorem buty wrócą na miejsce :) U nas noc bardzo ok w porównaniu z poprzednią - była tylko jedna pobudka ok. 4 na jedzenie i do 7 spaliśmy, za to z soboty na niedzielę, od 1 do 5.30 praktycznie snu nie było, kilka kilkuminotowych drzemek i płacz, bałam się, że coś go boli, ale jak tylko zapalałam światło był uśmiechnięty i chętny do zabawy. Nowych zębów nie widać, ale posmarowałam w końcu dziąsła profilaktycznie i zasnął, więc może to to... Tosiak cieszę się, że Camilla pomaga, czyli to jednak nie była tylko moja autosugestia ;) A wracając do teściowych, masz rację, że to babcie i nie można z powodu drobiazgów tworzyć konfliktów i nastawiać dzieci negatywnie. Tylko te drobiazgi to zwykle takie "krople" i stąd najbardziej je widać. Ja naprawdę starams ię mieć ok relacje, dzwonię, rozmawiam, opowiadam o Maluchu (chociaż rzadko pyta :(), itp. Ale jesteśmy dorosłymi ludźmi, autonomiczną rodziną, itp. i mamy prawo do decyzji w jaki sposób i w jakiej atmosferze chcemy wychować dziecko. Ja uważam, że szczerość w relacjach z ludźmi jest najważniejsza i zawsze staram się otwarcie mówić, co mi nei pasuje, itp. A moja teściowa i ogólnie spora część rodziny męża ma strategię obrażania się o każdą pierdołę, czasami nawet nie jesteśmy w stanie domyśleć się, o co, bo ktoś coś kiedyś powiedział i sobie teraz przypomniała, albo byliśmy u niej krócej niż by chciała, albo pojechaliśmy do moich rodziców a nie do niej (robi grafiki i pilnuje, gdzie kiedy byliśmy...), itp. I nie powie o tym, tylko nagle przestaje się odzywać, albo jakoś dziwnie się zachowuje (np. cały chrzest była oburzona i psuła humory wszystkim, bo nie podobał jej się nasz wybór chrzestnych). Zwyczajnie nie chcę, żeby moje dziecko wyrastało w takiej atmosferze i przejmowało takie nawyki, a druga wnuczka już niestety tym przesiąkła. Poza tym nie zaakceptuję nigdy mówienia mojemu dziecku, że mama jest głupia, bo ma inne zdanie niż babcia, nawet w żartach, a mimo tego, że on ma 8 miesięcy już takie teksty padają. Niestety teściowe są różne, a wina często jest po obydwu stronach, ale nie można ciągle nadstawiać drugiego policzka. Ja mam super kontakt z ciotką męża, chociaż też czasami nie zgadzam isę z jej poglądami, ale szanujemy na wzajem swoje prawo do własnego zdania. To wydaje mi się najważniejsze w kontaktach z każdym. A odnośnie kolegów, może nam też uda się kiedyś spotkać z Krzysiem i Dawidkiem? W sobotę spotkaliśmy chłopca, który urodziłs ię dwie godziny wcześniej i razem byliśmy na sali poporodowej. Niesamoite, jak różne są dzieci - urodzili się z podobnymi parametrami, później Tobiś był lżejszy nawet, a teraz jest o połowę większy, głowę ma dosłownie dwa razy taką ;) I chyba przez to wydaje się bardziej dorosły ;) Ale chłopcy byli sobą zafascynowani :) CHcoiaż bardziej zainteresowała go taka śliczna dwulatka, która przybiegła do wózka i zaczęła się z nim bawić - jeszcze długo się za nią oglądał podrywacz mały :)
  18. 85atka witaj :) Może u Twojego Maluszka to alergia? Byłaś u alergologa? A co do picia w nocy, też słyszałam o tym patencie, próbowaliśmy, ale niestety to chyba przechodzi tylko u dzieci butelkowych - mój kategorycznie odmawia picia z butelki, kubka, itp. Ale zamiast herbatki chyba lepiej dawać wodę, ze względu na ząbki :) Tosiak dziękuję za nakrzyczenie - przydaje się ;) Masz w zupełności rację i co do zabawek i co do teściowych, no może z wyjątkiem rzeczy, których nei da się dziecku założyć - gwarantuję CI mam kilka takich "perełek" - np. bluzę tak sztuczną, że strzeliła mnie prądem przy samym składaniu, spodenki 100% poliester... To już nie chodzi o wygląd tych rzeczy, tylko o ich jakość i niestety wyobraźnię, przecież maluszkowi który leży nei bęzie wygodnie z wielkimi guzikami na plecach... Moja mama też szaleje na zakupach i mój synek miewa dwa razy tyle rzeczy niż potrzebuje, ale wiem, że sprawia jej to radość, mamy podobny gust, więc jej nie przeszkadzam i cieszę się, że daliśmy jej tyle radości. Mimo swojej delikatnej awersji do teściowej, starałam się podchodzić do niej podobnie, tylko niestety u niej to nie jest "naturalne" - jestem na zakupach, jest coś fajnego, kupuję dla wnuka - przyjeżdża do nas na przykłąd z obrzydliwym żółciutkim komplecikiem półśpiochy z czapeczką wykończoną koronką i już w progu mnei informuje, że jej się to wcale nie podoba, ale nic innego nie było, a z pustą ręką nie przyjedzie. Tłumaczyłam sto razy, że nie jesteśmy obcymi ludźmi, a dziecko bardziej cieszy jej obecność a nie prezenty, ale efektów brak niestety, bo "jak to będzie wyglądało". A ja nienawidzę stwarzania pozorów, rozrząsania każdego drobiazgu, itp. więc ciężko mi się w tym odnaleźć. Co do zabawek masz rację, wiek z pudełka wcale nie oznacza wieku zainteresowania, ale tu akurat chodziło o kierownicę (pozzazdrościłam Dawidkowi ;)) i zależało mi, żeby kupić ją teraz, bo zimą nie skorzysta, a jestem w gorącej wodzie kąpana i nie chciałam czekać do kolejnego lata, tym bardziej, ze będzie już w żłobku i nei będzie już takich długich i częstych spacerów... Ale to nie chodzi o ciuch czy zabawkę, tylko podejście i próby wchodzenia w rolę... Jestem podwójnie uczulona, bo moja teściowa ma już wnuczkę, której za wszelką cenę próbuje zastępować mamę i doprowadziła naprawdę do niefajnej sytuacji. A ja nie pozwolę, żeby ktoś mówił mojemu dziecku, ze mama jest głupia, uczył go kłamać, kombinować, itp. Uff... Ponarzekałam sobie :) My dzisiaj dla odmiany w ramach spaceru spotkaliśmy się z kolegą z sali poporodowej :) Tosiak, gratuluję pracy! Co będziesz robić?
  19. Oj Papka, skąd ja to znam... Moja ostatnio chciała kupić coś koniecznie, bo "z pustą ręką nie przyjedzie" i wydzwaniała co. Jeśli chodzi o ciuchy ma gust fatalny, poza tym miało być coś dla Małego, więc stanęło na zabawce, tylko poprosiła, żebym mniej więcej określiła co. Wysłałam jej kilka linków do zabawek, które chciałam kupić, po czym dowiedziałam się, że kupiła, ale da mu pod choinkę (czyli wtedy jak ta zabawka już go za bardzo nie będzie interesować) :) W końcu przemyślałą i dostał od razu, ale szopkę trzeba było odstawić. Cóż, teściowe... Kasiu, przykro mi, ale wiesz, że w nerwach czasami padają różne niepotrzebne słowa, o alimentach i wyprowadzce też kiedyś słyszałam ;) Chociaż teraz staramy sie juz hamować emocje ze względu na malucha, który coraz więcej rozumie. Nie wiem, jak jest między Wami, ale z tego, co piszesz raczej nei za różowo i chyba spory udział ma w tym teściowa i fakt, że mieszkacie z nimi... Wiem, że łatwo powiedzieć, ale może naprawdę spróbujcie pogadać na spokojnie, bez kłótni i obwiniania, rozgrzebywania, itp. tylko bardziej na zasadzie zdefiniowania problemu i próby znalezienia konstruktywnego rozwiązania, tak zadaniowo raczej. Jak nie potraficie bez emocji rozmawiać, może wypróbuj spisanie na kartce swoich "Żali", a później wymieńcie się kartkami i na zimno przegadajcie te punkty? Szkoda Twoich nerwów i Maluszka, który doskonale wyczuwa takie nastroje... Kitka, witaj :) Fajnie, że synek tak dobrze CIę przyjął. Jestem pełna podziwu dla Ciebie - ja przeżywam rozstanie na kilka godzin, a Ty zdecydowałaś się na kilka miesięcy... Na pewno było Ci ciężko, ale musiałaś i nie było wyjścia i lamentów - zazdroszczę postawy :) A jak tam spisał się tatuś i babcie?
  20. Tosiak, to ja trochę Twojego nastroju poproszę :) Ja mam dzisiaj dzień do bani, najpierw okazało się, że znowu nam w niedzielę odwołali basen (drugi raz z rzędu:(), później dostarczono mi zaocznie kupiony kombinezon i niestety jest za mały, tzn. teraz jest idealny, ale zimy nie przetrwa, a szkoda bo fajny i teraz muszę jeździć oddawać, kombinować i szukać nowego sama już nie wiem gdzie :( No a do kompletu jeszcze ugotowałam zupkę Małemu, upiekłam do niej rybkę, itp., a on zjadł cztery łyżki, po czym zaczął pluć, zacisnął buzię i to by było na tyle :( Nie wiem, co jest w tych sloiczkach, że po nich dzieci nic normalnego nei chcą jeść... Nie najdał się tą zupą, więc zarządał mleka i ... poszedł spać. Chcoiaż o tej porze zwykle jesteśmy na spacerze a śpi jakieś dwie godziny później. Jak teraz wstanie nie wytrzyma do wieczora, a jak pozwolę mu spać po południu, to wieczorem będzie cyrk. No i jeszcze mnie głowa boli i jakaś śnięta jestem :( No ale za to w nocy spał w miarę ok, tylko z jedną pobudką ok. 3.30...
  21. Poranakawe super, dzielny zuch :) Jest o jeden dzień młodszy od Tobisia, ale u nas narazie jest tylko bardzo szybkie pełzanie i kombinowanie, co by złapać nielegalnego do zabawy - te kabelki, które masz w rogu by minuty nie uleżały ;) Każdy Maluch ma swoje tempo, a mój leniuszek pewnie jeszcze trochę zostanie na parterze, bo wstawanie go w ogóle nie ciągnie, nawet nie próbuje. Tosiak ta wkładka do wózka to taka konkretnie do Twojego modelu, czy uniwersalna? Ja nie mam tej nakładki i dlatego kombinuję ze śpiworkiem,może by się przydał i na sanki? A jaki kombinezon kupiłaś? Ja też nie zakładam body pod pajace, bo w domu mamy aż za ciepło, zwykle urzęduje w krótkim rękawie i dresowych spodenkach (polecam kapahal w tym zakresie, po intensywnym czołganiu nawet śladu wypchań na kolanach, aż sama jestem w szoku, ze mają taką jakość, zresztą body też mają fajne czasami). Ale te z krótkim rękawem czasami zakładam pod koszulki z długim albo pod bluzy, wolę body niż koszulki, bo się nei ściągają i nie jeździ po podłodze gołym brzuszkiem :) Pestusia najważniejsze, że nie żałujesz decyzji i cieszysz się z powrotu do pracy, resztę da się ogarnąć. Ja wracam do pracy od lutego i to będzie jazda bez trzymanki - powroty ok. 18, wyjścia bladym świtem, maluszek do żlobka... aż boję się myśleć, jak to ogarniemy... No i jeszcze mój powrót na etat... Mam fajną atmosferę w pracy, fajnych ludzi, itp. ale nie jestem stworzona do etatu... No i do tego humanistka, po psychologii w banku :( Nie tak miało być, ale cóż, jak się nie ma, co się lubi...
  22. Larysa sprawdź w Mothercare, mają takie w zestawach po kilka sztuk, idealne właśnie pod coś. Ja kupowałam na wyprzedaży 7 sztuk chyba za 59 PLN, normalnie były chyba po 89, ale to też wychodzi nieźle za sztukę. Ostatnio niestety widziałam, że podnieśli cenę i zmniejszyli ilość do 5, ale nie wiem, czy tylko tych z długim czy krótkie też. I są też takie zestawy samych białych, tańsze od kolorowych. My od początku jedziemy właściwie głównie na tym i polecam, po kilku praniach dalej wyglądają jak nowe (no chyba, że mają bliskie spotkanie z marchewką ;)). Popatrz na allegro, czasami też pojawiają sie te zestawy. Czyli macie kombinezony i bez śpiworków do wózka? Bo właśnie zastanawiam się, czy kupować śpiworek jeszcze... Niby zawsze cieplej też od spodu, tylko czy nie za ciepło?
  23. Oj Tosiak, nie umiera - jak już my nie będziemy dawały rady pisać, nasze dzieciaki przejmą pałeczkę i będą dyskutować, jak sobie radzić ze stetryczałymi mamuśkami ze stycznia 2011 ;) U nas noc w miarę ok, kilka pobudek ale tylko na podanie smoka i pogłaskanie, a jedzenie dopiero ok. 5.30 i do 6.30 jeszcze dospał. Myślałam, że będzie dzisiaj długi spacer, a tu za oknem szaro buro :( Jak ubieracie dzieci w taką pogodę, bo ja czasami już głupieję i nie wiem - niby tak jak siebie, ale ja idę, a on siedzi... Narazie była grana głównie bluza dresowa, jeansy, dłuższe skarpetki i buciki, ale sama już nie wiem, czy to wystarczy - kurtki narazie mamy tylko takie cienkie - materiał i podszewka. Szukam czegoś na zimę ale niestety bez skutku narazie. Chciałam kombinezon jakiś fajny i oddzielnie kurtkę, bo wydawało mi się, że do samochodu mogą mu byś spodnie niepotrzebne... Ale sama już nie wiem, czy ta teoria ma sens. Napiszcie cos jak się szykujecie do zimy, kurtki i spodnie czy kombinezony? Jakie buty? Macie śpiworki do wózka? My rok temu obeszliśmy się bez, ale teraz boję się, że już tak się nei da kocykiem otulić, no i w spacerówce to też inaczej... Tylko jak on zacznie chodzić, czy będzie chciał siedzieć w wózku i w śpiworku? Doświadczone mamusie help! Tosiak jak tam Dawidek? Apetyt wrócił? Pestusia mam nadzieję, że Lenka też już się pozbyła wirusa. Miłego dnia
  24. Tosiak, dużo zdrówka dla Dawidka ... i sił dla Ciebie. U nas kolejna noc z pobudkami, spał trochę z nami, więc jakoś daliśmy radę. A za chwilę montaż szafy, nie wiem, jak dam radę sama z Małym i ekipą na 40 metrach, ale może jakoś się uda. Byle tylko nie wystraszył się wiercenia... A wracając do trzymania, siadania, itp... Tosiaczku, o co chodzi z tym trzmaniem? Ja często noszę synka na jednej ręce... To jest zabronione w ogóle, czy tylko przy napięciu? A jak jest z siedzeniem, jeśli sam nei siada, ale posadzony (bez podparcia) ładnie siedzi i się bawi, to można sadzać, czy nie? Ty więcej czytasz na ten temat może coś Ci się rzuciło w oczy... Marigo, to dokłądnie tak jak u nas. Na samej piersi spał po 8 - 10 h, a od ok. 2 miesięcy są conajmniej dwie pobudki w nocy i żadne "sprawzone sposoby" nie działają :(
  25. Tosiak, gadaj ile chcesz - po to tu jesteśmy :) Tylko żałuję bardzo, że nie potrafię Ci nic doradzić sensownego :( Ja bym mimo wszystko obstawiała zęby... U nas też była temperatura, ale nie aż taka no i jadł w miarę ładnie, tylko marudny był i płazliwy bardzo. A może zjadł coś, co mu nie podpasowało, albo jakaś wirusówka? Daj znać, co powie pediatra. A na ząbki spróbuj jeszcze może camille w płynie. Pewnie to tylko moje wrażenie, ale wydaje mi się, że u nas działało to lepiej niż dentinox. Więcej tego płynu pewnie wypijał niż zostawało na dziąśle, ale zawsze coś zostanie. I spróbuj może mu podać rumianek, odkazi dziąsełka trochę. A jeśli chodzi o spanie, u nas też nie jest różowo. Spi od początku u siebie i nawet jak byłam sama i go brałam w nocy do siebie, nei bardzo mu się podobało, zasypiał wtulony, ale później wiercił się straszliwie, kopał, kręcił się w kółko, itp. W łóżeczku zasypia wtulony w sam kącik i może o to chodziło, a jak wtulał się we mnei mogło mu być za ciepło. W każdym razie śpi sam, zasypia najczęściej też sam, chociaż coraz częściej zdarza mu się to przy karmieniu, wiem, że to niedobrze, ale pozwalam, może właśnie tego potrzebuje. Jeśli przebudzi się przy odkładaniu do łóżeczka, wtula się z miśka i zasypia, a jeśli nei zaśnie na rękach, zaczyna sie wiercić i domagać odłożenia do łóżeczka - widać mu niewygodnie ;) No ale niestety w nocy są pobudki - przynajmniej jedna na jedzenie, a często więcej i to zwykle z płaczem :( Rozpieścił nas, bo przez kilka miesięcy spał całe noce, czasami dłużej niż ja nawet. I teraz już też rano bardzo rzadko się budzi i gaworzy w łóżeczku, tylko od razu płacz albo marudzenie :( Mój M oczywiście też ma fochy z tego powodu i ciągle jaki to on niewyspany. A prawda jest taka, że wstaję tylko ja, jego budzi płacz, ale zanim ja uspokoję, nakarmię i uśpię maluszka (nie mówiąc o zaśnięciu) on już chrapie. Też ciągle gada małemu, jaki to on niewyspany przez niego, jak to będzie chodził później spać itp. A przecież to nei jest wina dziecka, że się budzi - potrzebuje nas i w ten sposób woła... Mam nadzieję, że wkrótce ten etap się skończy, bo już zaczynam chodzić na rzęsach, ale cóż, taka rola mamy :) W ogóle jakos ostatnio chyba ojcostwo się przestało tatusiowi tak bardzo podobać - pobawi się z nim owszem chętnie, wykąpie, itp. ale nei pamiętam, kiedy go przewinął, albo nakarmił... W dzień go nie ma, ale są jeszcze weekendy... :(
×