Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

evenflo

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez evenflo

  1. Ja również dołączam się do życzeń dla Dawidka i wszystkich półroczniaków :) I oczywiście do życzeń dla Balbui również :) Będziemy obchodzić rocznicę prawie razem - my wczoraj mieliśmy pierwszą :) Przeleciało strasznie szybko... Korzystamy z pogody i prawie całe dnie spędzamy na zewnątrz, a później szybko staram się nadrobić obowiązki domowe i średnio mi to idzie. No i znowu zrobiło się nerwowo, w sobotę byliśmy u neurologa i asymetria ponoć się zmniejsza (chociaż ja tego za bardzo nie widzę - ale może to już przewrażliwienie, bo jak Pani neurolog mówiła, ze jest, to ja nie widziałam, a teraz już ciągle coś widzę), ale za to zasugerowała podejrzenie innej choroby znacznie poważniejszej :( Prawdopodobnie konieczna będzie tomografia, ale narazie mamy się skonsultować z neurochirurgiem. Niestety terminy są odległe, ale dzisiaj cały dzień próbowałam coś załatwić, może uda sie w miarę szybko. Jestem przerażona, zestresowana i już sama nie wiem, co myśleć i robić... W czwartek idziemy na szczepienie, więc zobaczę co jeszcze powie nasza pediatra. Może jakoś przetrwam do tej konsultacji i oby wszystko było dobrze i okazało się, że to tylko przewrażliwienie naszej neurolog... Tosiak zazdroszczę basenu. U nas narazie wstrzymany jeszcze przez kilka dni przez to ucho - właśnie przez basen pojawił się ten problem, więc musimy narazie dobrze wyleczyć, ale może w przyszłym tygodniu już pójdziemy. Przespanej nocy Wam życzę :)
  2. Madzia, szpilki to bardzo dobry zakup :) Ja też powoli odkurzam te przedporodowe, bo z przerażeniem odkryłam, że praktycznie nie mam płaskich letnich butów... Pytałaś jakiś czas temu o krzesełko do karmienia. Ja mam Fisher Price z serii Rainforest i bardzo polecam. W sklepie oglądałam takie bardziej materiałowe i z jakąś dodatkową zabawką, a kupiłam na allegro myśląc, że to to samo, tylko taniej. No i jest troszkę inny materiał, ale i tak jest fajne, a sporo tańsze (jest chyba wersja na USA i resztę i stąd zamieszanie). Nie jest pokryte taką typową ceratą sztywną, tylko mięciutkim materiałem takim ala ceratka, ale bardzo wygodnym i do czyszczenia i dla Maluszka, ma podwójny stolik do mycia w zmywarce, 7 stopniową regulację wysokości i co było dla mnie ważne 3stopniową regulację nachylenia, więc już teraz używamy tej opcji półleżącej zamiast leżaczka. Trochę kiepsko się składa, bo tylko nogi się zsuwa nie do końca, więc zajmuje sporo miejsca, ale to jedyny minus. Poza tym u nas w miarę ok, skok chyba powoli mija, chociaż nadal śpi dość niespokojnie i potrafi się obudzić o 3 i nie ma mowy, żeby nie dostał jeść. Kolejnych zębów nadal nie widać... Je już mięso i od dzisiaj żółtko, średnio mu to idzie, zdecydowanie woli deserki i kaszki :) Ja nadal medytuję, czy wracać do pracy w październiku, czy jakoś przetrwać do stycznia... Tak źle i tak nie dobrze, a strasznie mi szkoda odstawiania od piersi i tych wszystkich wspólnych chwil - jesteśmy obydwoje od siebie uzależnieni ;) Wszystkiego naj dla wszystkich półroczniaczków :)
  3. A jeszcze zapomniałam... Któraś z Was pytała o łóżeczka turystyczne. My korzystamy z niego na wyjazdach, u rodziców, itp. i nie robię nic z materacykiem, Tobi śpi bez problemu i nie widzę, żeby mu było niewygodnie. Moje łóżeczko ma już kilka lat, nie wiem, jakie są teraz materacyki, w tym naszym jest taka jakby składana podłoga z gąbką, cienka... Ale znam dzieci, które spały w takich łóżeczkach na codzień i też nie ma to żadnych negatywnych skutków, a mają już po kilka lat. Na codzień nie mam przekonania, bo jednak cienki ten materacyk, ale na kilka nocy wydaje mi się, że nie powinno być problemu. U nas w każdym razie się sprawdza.
  4. Madzia, nasz też taks ie dźwiga i moja lekarka mówi, że jak sam, to nie ma problemu, więc spokojnie. Zresztą ja też ciągle tylko w pozycji półleżacej go trzymałam i nie sadzałam, a rehabilitantka powiedziała, że to nie do końca tak, że na kolanach powinno się sadzać bardziej prosto, do karmienia itp też. Ogólnie nei sadzać do zabawy, podpierać, itp, jak to kiedyś było, ale też nie traktować takich dużych Maluchów, jak tych maleńkich... Nie mam do końca przekonania, ale tak powiedziała... Tosiak, a może od tych obrotów coś mu w nosku ściekło i stąd to świszczenie? Bo strasznie szybko byłaby ta reakcja... Ja też daję te ciasteczka, tylko po jednym dziennie do normalnej kaszki i naszczęście skutków ubocznych brak. U nas znowu wyjazdowo (przedłużony deszczowy weekend u rodziców), a teraz nadrabiam obowiązki domowe. Maluszek niestety strasznie marudny się zrobił, nie wiem, co się dzieje, myślałam, że może zęby, ale ani śladu, żeby jakieś nowe szły... Ciągle tylko mama, sam nie chce być nawet minuty, budzi się w nocy kilka razy z wrzaskiem albo płaczem i po przytuleniu zasypia, a od wczoraj nie chce jeść, je cyca, ale o słoiczkach i kaszce nie chce słyszeć, nawet te ulubione go za bardzo nei interesują. Bałam się, że może znowu to ucho, ale dzisiaj byliśmy na kontroli i wszystko jest ok... Obstawiam jeszcze skok rozwojowy, bo to 26 tydzień, a to moment kulminacyjny, więc by się zgadzało... Mam nadzieję, że szybko minie, bo powoli brakuje mi już cierpliwości i sił - nakłada się to na mój kiepski nastrój ogólny związany z pracą, domem, itp. Robię wszystko, żeby być uśmiechniętą i szczęśliwą przy nim, ale kiedy zasypia, mnie dopadają troski, a jak w końcu uda mi się zasnąć, on się budzi... I tak w kółko... Kocham go nad życie i przeraża mnie myśl, że będzie musiał tak szybko pójść do żlobka, a to i tak nei rozwiąże naszych problemów... Gdyby któraś z Was słyszała, że ktoś szuka informatyka/programisty/grafika, dajcie proszę znać... Może akurat... Tosiak, świetny pomysł z tą książką :) Też mi to przeszło przez myśl, ale zredagowanie tego może być karkołomne :) Mam trochę inny pomysł na podobną tematycznie książkę, ale jakoś na pomyśle się narazie kończy... Szkoda, że mieszkasz tak daleko, niby to samo miasto, a z Maluchami to jak na końcu świata... A odnośnie Pana Z, to mieć jego numer to połowa sukcesu, trzeba jeszcze trafić na moment, kiedy ma włączony telefon ;) Ja komunikowałam się z nim głównie smsami ;) Pestusia, spóźnione najlepsze życzenia dla Niki. Fajnie, że jest taka żywa... Przynajmneij nie da sobie nigdy wejść na głowę i będzie walczyć o swoje :) I udanego urlopu, gdyby mnie tu jutro nie było. Balbua, strasznie mi przykro z powodu sytuacji... Słyszałam o tym wcześniej i strasznie mnie to zmroziło... Tak jak napisały dziewczyny, postaraj się jednak cieszyć tym dniem, z założenia jest jeden jedyny... My za kilka dni mamy rocznicę :) Dobrej i przespanej nocy!
  5. Pestusia, my już kupiliśmy następny, ale póki co czeka jeszcze... Też mi sie wydaje, że dziecko musi siedzieć już, żeby jeździć w większym. Ten nasz niby jest od 9 kg, ale to pewnie kwestia budowy, bo jedne dzieci osiągną tą wagę zanim usiądą, a inne dużo później. Ale jeśli planujecie dłuższy wyjazd, to może lepiej nie eksperymentuj. Na kilku forach czytałam, że pierwsze kilka dni po zmianie fotelika często nei należą do łatwych, bo dziecko jest przyzwyczajone do innego i mu nie pasuje, więc jeśli Lenka miałaby tak zareagować, może lepiej nie w trasie... U nas niezadowolenie było nawet jak przesiedliśmy się z leżaczka do krzesełka do karmienia, niby pozycja ta sama, ale jednak nowy "mebel" i trochę miał minę kwaśną ;) A miałam zapytać jeszcze - jak sie ma witamina D do pocenia się? Tobi miał oznaczaną miesiąc temu i było ok, ale od paru dni strasznie się poci i nie wiem, czy to przez pogodę, wilgotność (mamy powyżej 50% w sypialni), czy szukać innych przyczyn?
  6. Ale mieliśmy wczoraj szalony dzień. Najpierw konsultacja u rehabilitanta. Jednak znowu potwierdziło się, że leniwy i wielka głowa, a przy tym dość drobny (chociaż moim zdaniem przytył sporo) - Pestusiu taki sam obwód :) i trzeba go lekko zmobilizować. Ćwiczenia, które nam Pani pokazała to w zasadzie sposoby pielęgnacji, noszenia, podnoszenia, itp. plus jakieś obroty, brzuszek, więc w sumie to, co z nim robiłam w formie zabawy. Nic strasznego, więc mimo wcześniejszych oporów, zdecydowaliśmy, że jeśli będzie traktował t jako zabawę i nie będzie protestował, możemy spróbować, no a noszenie, jak najbardziej, jeśli dzięki temu ma mieć prosty kręgosłup, poświęcę swoje przyzwyczajenia ;) Niestety u rehabilitantki bardzo mu się nie podobało i darł się w niebogłosy całą godzinę... Mi serce pękało i chciałam go natychmiast zabrać i wyjść, przez co wyszłam na matkę histeryczkę, która nie daje się do dziecka dotknąć i wychowuje go pod kloszem i ustępuje jeśli tylko miauknie (wydaje mi się, że wcale tak nie jest, ale nei jestem zwolenniczką zmuszania dzieci do czegokolwiek "na siłę", jeśli nei chce leżeć na brzuchu, ok, spróbujemy znowu za chwilę, a nie on mokry, zapłakany, ale na brzuchu...Żaden rehabilitant mnie do takiej bzdury nie przekona. Później pojechaliśmy jeszcze do drugiego laryngologa, pani sprawdzenei jednego ucha zajęło tyle co poprzedniej oba uszy, nos, gardło i recepta ;) Nie ma zapalenia ucha środkowego, tylko delikatny stan zapalny zewnętrznie, prawdopodobnie od basenu, dostaliśmy antybiotyk w kroplach i mamy pokazać się za tydzień. Pomysł antybiotyku doustnego na tym etapie pani wyśmiała... Całe szczęście, że się nei posłuchałam... Naprawdę z każdą kolejną wizytą coraz mniej ufam lekarzom... A odnośnie słoiczków, my jemy głównie bobovitę, czasami gerbera, bo tylko oni mają jednoskładnikowe, sporadycznie hippa, ale głównie obiadki, bo w deserkach jest sporo dodatków. Banan niestety jest pierwszą rzeczą, która się nie sprawdziła... Bolał go brzuszek, za jakiś czas spróbuję jeszcze raz, bo może to zbieg okoliczności tylko, ale z tego, co wiem, banany często nie podchodzą maluszkom. Pestusia dziękuję za informację o kaszy. Koniecznie muszę to przetestować. Ja póki co rozkruszam ciasteczko Hippa do kaszy (według opakowania powinny być chyba dwa, ale pediatra kazała jedno, więc tak robimy), ale wsypanie po prostu łyżki gotowej kaszy jest jeszcze prostsze...
  7. Mój wieczorem zasypia sam, ale za to w dzień nie ma nawet mowy. Jeśli w ogóle postanowi spać, to tylko wchodzi w grę zasypianie przy cycu, albo na łóżku ze mną, ewentualnie kilka minut na spacerze, ale to też coraz rzadziej. Przez to wieczorem jest już tak zmęczony, że kika dni temu zasnął pomiędzy łyżkami kaszki :) Pestusia nasza rehabilitacja to ciągle temat wracający. Po wizycie u PZ byłam spokojna i w zasadzie nic poza poprawą noszenia nie robiliśmy. Tym bardziej, że i pediatra i neurolog mówiły, że widzą dużą poprawę (pediatra nawet doała, że widać, że ćwiczymy :) - czyli moja teoria o rozwoju swoim tempem działała. Ale kilka dni temu byliśmy u naszej pani neurolog i powiedziała, że pomimo widocznej poprawy, jednak cały czas leciutka asymetria jest. Stwierdziła, że możemy z tym nic nie robić, albo jeszcze go pokazać innemu rehabilitantowi na tzw. wszelki wypadek. Dodała, że ona swoje dziecko by jednak pokazała... Więc żeby nie mieć wyrzutów sumienia, jutro jedziemy. Raczej na żadną intensywną rehabilitację nie zamierzam sie godzić, ale skontrolować zawsze warto. Tym bardziej, że nadal się nie przekręca i wydaje mi się, że znowu upiera się na jedną stronę bardziej... A Ty chodzisz gdzieś z Lenką, czy też narazie odpuściłaś? My jedziemy jeszcze dzisiaj do laryngologa, bo znowu mu coś leci z tego ucha i już mnie to wykańcza i chcę się upewnić, że nic złego się nie dzieje. Tosiak, wykłądy, szkolenia? Brawo! Widzę, że mamy do czynienia z ekspertem :) Gratulacje. Pewnie, że skorzystaj, kwestie opieki jakoś da się dograć, a to zawsze duża szansa rozwoju. A odnośnie jeszcze siedzenia w domu, Pestusia ja doskonale wiem, o co Ci chodzi. Kiedy moja chrześnica była maleńka, jej rodzice pracowali, a ja mieszkałam z nimi i opiekowałam się Maluszkiem. I mimo, że miałyśmy dnie wypełnione po brzegi, to tez czekałam na ich powrót, bo jednak fajnie jest pogadać z kimś dorosłym, mieć jakieś "swoje sprawy", ile można spacerować, prasować i sprzątać ;) Tylko właśnie teraz tęsknię strasznie za tamtą monotonią. Tak źle i tak niedobrze :) No a przede wszystkim za spokojem finansowym. Pochodzę z rodziny, w której raczej nigdy nei brakowało niczego, zaraz po studiach zaczęłam dość dobrze zarabiać i w zasadzie nigdy nie martwiłam się o takie kwestie i zawsze planowałam wszystko tak, żeby mieć spokój i żeby coś tam na koncie było, nie umiem żyć od pierwszego do pierwszego... Mój mąż z kolei jest z zupełnie innej rodziny, w której bywały różne okresy i dla niego jest zawsze "jakoś to będzie". Tylko powtarza to od kilku miesięcy, a pracy nadal nie może znaleźć... I naprawdę boję się, że nie znajdzie, bo dużo umie, ale dotychczas był na działalności, a na to niestety nikt nie patrzy przychylnie... I niestety odbija się to nie tylko na naszych finanasach i dziecku (bo prawdopodobnie wyląduje w żlobku:(), to jeszcze na małżeństwie, które zaczyna wisieć na włosku... Kończę, bo znowu złapię doła na cały dzień...
  8. Widzę, że pracowe dylematy dotykają większości... U nas niestety problem jest w drugą stronę, nie jestem znużona siedzeniem z Maluchem, tylko marzę o tym, żeby chociaż na chwilkę zostać z nim sama i mieć jakis normalny rytm dnia. Niestety mój mąż nie pracuje i siedzimy w domu całe dnie obydwoje. Ma to oczywiście swoje dobre strony, ale jestem coraz bardziej zmęczona tą sytuacją, tym bardziej, że mamy małe mieszkanie i jakoś trudno mi wszystko ogarnąć, jeśli ktoś ciągle jest obok... No i niestety nakładają się na to kwestie finansowe... Firma, którą prowadził dogorywa i w zasadzie nic już z niej nie ma. Planowaliśmy, że on pójdzie do normalnej pracy, a ja zostanę w domu przynajmniej do stycznia i zajmę się dzieckiem i może spróbuję też na nowo rozkręcić działalność... Ale póki co nic nie może znaleźć i ja przestaję już niestety wierzyć, że zdarzy się jakiś cud...Więc najprawdopodobniej najpóźniej od października będę musiała wrócić, a i tak z mojej pensji nei damy rady się utrzymać... Zaczęłam już rozglądać się za żlobkiem, ale pomijając już ceny z kosmosu, na samą myśl, chce mi się płakać... Chcę znaleźć coś po drodze z pracy do domu, żeby chociaż w samochodzie móc z nim być... Same dojazdy zajmują mi ok. 1.5 h w jedną stronę... Przeraża mnie to wszystko i nie widzę dobrego wyjścia :(
  9. Dziewczyny, czy któraś z Was używała pieluch Libero? Widziałam je dzisiaj po raz pierwszy w Auchan i były w bardzo dobrej promocji (29 PLN z 45 chyba). Ale bałam sie ryzykować i zrobiłam zapas Pampersów, a teraz patrzę w necie, że mają bardzo dobre opinie. Może macie jakieś doświadczenia? Pestusia u nas problem z kupkami był podobny tuż przed rozszerzaniem diety. Nie znalazłam niczego w swoim jedzeniu, poza tym nie każda kupa była taka kiepska... Teraz patrząc wstecz, myślę, że to też mogły być zęby, bo jak wyszły problem zniknął... Ale skoro Lence wyszły a kupy nadal nie wróciły do normy, popatrz może na swoje jedzenie, może jakiś owoc lub warzywo, który normalnie nei szkodzi, ale był jakiejś innej jakości, rodzaju, itp. A przy okazji - ile razy dziennie Lenka je cyca i co je poza tym? Od kilku dni mam wrażenie, że Tobi się nie najada... Mam pokarm, ale tak jakby mleko przestało mu wystarczać. Je jeszcze kaszkę i słoiczek (pierwszego dnia kkilka łyżek, drugiego pół słoiczka i kolejne dwa ile chce - zwykle też pół, ale nie wiem, czy to mu wystarcza...
  10. Pestusia to w zasadzie moja kuzynka - nasze mamy są siostrami, ale różnice wieku są takie, że poprzestawiało się wszystko w relacjach dla mnie jest ona bardziej jak siostrzenica :) Jesteśmy w ogóle bardzo blisko, jak była maleńka i jej mama wróciła do pracy, to ja robiłam za niańkę, więc mocno się związałyśmy :) Masz w zupełności rację z tym, że dziewczynki muszą być bardziej wymagające od małego, w końcu to chłopcy muszą później koło nich skakać, niech ich uczą od początku ;) Właśnie ta moja 9-latka kilka lat temu wygłosiła znamienny w tej kwestii tekst. Odbierałam ją z przedszkola i nie mogłam znaleźć. Okazało się, że z kilkoma koleżankami jest na sali gimnastycznej, siedzą na stercie materacy, jak księżniczki na ziarnku grochu, a dookoła kilku chłopców próbuje je przekonać, żeby zeszły. Zapytałam później co to za zabawa i dowiedziałam się, że "uczymy ich, że o nas trzeba walczyć, bo jesteśmy jak księżniczki" :) Miłej niedzieli :)
  11. Pestusia, ja od początku daję kaszkę na kolację, tak nam zaleciła pediatra. Je łyżeczką, taką gęstą (wsypujemy więcej niż na opakowaniu - też zalecenie lekarza ;)). Zjada jej sporo, a po kąpieli i tak dojada jeszcze mlekiem i noce mamy coraz dłuższe. Śpi minimum do 5, a coraz częściej do 6, albo dłużej nawet. Dzisiaj przeszedł samego siebie i obudził się o 7.30 :) Też bałam się o pokarm przy takich przerwach, ale odpukać narazie jest ok, tylko rano mam wrażenie, że nastąpi eksplozja moich piersi ;) Papka, oczywiście zaplanujecie wyjazd jak Wam bedzie najlepiej, ale nie bój się podróży. Chyba teraz jest łatwiej niż będzie za rok albo dwa. My z W-wy też mamy spory kawałek, ale przeszło bezboleśnie. W jedną stronę wyjechaliśmy ok. 23, Tobiśka zapakowałam na śpiąco do fotelika, obudził się dopiero ok. 4, zjadł w samochodzie i poszedł spać dalej. O 5 byliśmy już na miejscu, powitał nas pięknym uśmiechem i poszedł spać dalej litościwie, żeby rodzice też mogli się zdrzemnąć. A wracając włożyliśmy go w fotelik od razu po kąpieli i obudził się dopiero w domu, więc naprawdę nie odczuł drogi. Za to ten weekend był bardziej ekstremalny, bo pojechaliśmy na wesele przyjaciół ok. 300 km. Jechaliśmy w ciągu dnia, wiec niewiele spał, ale było ok. częściej stawaliśmy na zmianę pieluchy, karmienie i rozprostowanie nóg :) Tobi jest wyjątkowo turystyczny, bałam się takiej wyprawy z nim, bo to jednak wesele, hałas, itp., a następnego dnia jechaliśmy jeszcze dalej na działkę i tam spaliśmy, nie wiedziałam jakie będą do końca warunki, itp. Ale był perfekcyjny - całe wesele przespał w pokoju (nie wiem jak mu się to udało, bo hałas był okropny), w ciągu dnia najpierw zwiedzał z nami miasto, a później jak cygańskie dziecko zmieniał tylko ciotki, które go trzymały. Zaliczył kąpiel pod prysznicem, jedzenie w towarzystwie (pierwszy raz pochłonął cały słoiczek bez kwękania) i nawet spotkaliśmy sarnę na spacerze. O 20 grzecznie poszedł spać, a rodzice uzbrojeni w niańkę przy pasku bawili się na ognisku. No i co najważniejsze miał dla nas tyle litości, że spał aż do 7.30 :) Więc nic tylko z nim jeździć :) Może to geny, bo jego ciocia (obecnie 9 letnia) w tym samym wieku przejechała z nami kilka tysięcy kilometrów śpiąc codziennie w namiocie w innym miejscu :)
  12. Aniu, wszystkiego najlepszego dla córeczki :) U nas dzisiaj noc taka sobie, Maluch spał do 5, ale wiercił się bardzo, coś tam pojękiwał przez sen, więc co chwilę wstawałam, sprawdzić, czy nic się nei dzieje, przykrywać, itp. Później jeszcze dosypialiśmy razem w łóżku, ale też raczej takie krótkie drzemki i zaraz marudzenie, śpiący ale cos mu przeszkadza. Teraz w końcu po czyszczeniu noska zasnął i śpi już pół godziny, może wstanie w lepszym humorze. Dzięki za wsparcie, ja też jestem furiatką, ale odkąd jest Mały staram sie za wszelką cenę nie podnosić głosu. No a do tego my dwa uparciuchy jesteśmy, ja zwykle dla dobra ogólnego ustępuje, ale przez to ustępowanie widzę, że przestaje szanować moje słowa, bo co z tego, że postraszę, jeśli nei zrealizuję... Teraz zapadło milczenie kompletne. Już wolę się kłócić niż takie ciche dni, jestem gaduła i się męczę ;) No a jutro mieliśmy rano wyjechać na weekend i nie wiem, czy się pakować i w razie czego jechać sama, czy nie... Trochę się boję takiej długiej trasy sama, ale z drugiej strony nei chcę zmieniać planów i przede wszystkim zawieść tych, którzy na nas czekają... Same problemy z tymi facetami ;) A odnośnie kaszek, my jemy Sinlac, faktycznie jest bardzo słodka, przez co smakuje bardzo i rzadko zdarza się, żeby coś zostało w miseczce, ale to chyba jedna z niewielu kaszek ryżowych na wodę, a dostałam instrukcję, żeby nie podawać mlecznych dopóki karmię... W grę wchodzą jeszcze te na mleko i ściąganie własnego, ale póki co pozostajemy przy Sinlacu. Ja od kaszki zaczynałam - 4 dni sama kaszka, kolejne 4 kaszka z ciasteczkiem (w ramach glutenu), a później już warzywa i owoce każde nowe po cztery dni. Póki co kaszkę je codziennie przed kąpielą i słoiczek w ciągu dnia. Właśnie zastanawiam się, jaki słoiczek dzisiaj podać... Najpierw był schemat raz warzywo raz owoc, tylko niestety o ile owoce je chętnie, to na warzywa strasznie się krzywi... Więc zarzekałam się, że póki co będą same warzywa, żeby nauczył się jeść czegoś, co nei jest słodkie... Ale jak myślę, jak mu te deserki smakują, to szkoda mi go męczyć marchewką ;) Próbowała któraś z Was może dynię z ziemniakiem? Byłby kompromis morze...
  13. Kasiukla u nas pierwsze kupki po marchewce były takie same - jakby słoiczek znalazł się w pieluszce :) Ale to ponoć nic złego, małe brzuszki jeszcze nie potrafią wszystkiego dobrze strawić. Kolejne były już bardziej normalne, ciemniejsze, zdecydowanie gęściejsze, ogromne i już niestety zdecydowanie nie pachnące ;) Czasami jeszcze pojawia się jakaś marchewkowa plamka, ale już bardziej przypomina to kupkę niż marchewkowy słoiczek. Ja właśnie poskromiłam Łobuziaka i padłam na kanapę z wielkim dołem :( Strasznie pokłóciłam się z mężem, niestety z nim nie można normalnie się kłócić, bo od razu wydziera się straszliwie, co mnie też nakręca. Padło dużo mocnych i bardzo przykrych słów i nie wiem, co dalej... Nie wiem co robić, bo nie pozwolę, żeby ktoś na mnie się tak wydzierał, a to już niestety nie pierwszy raz :( Poszło o pierdołę, ale tak naprawdę w obydwojgu w nas jest masa frustracji i żalu, które czekały tylko na punkt zapalny. A najbiedniejszy w tym wszystkim jest Maluszek, on nie rozumie dlaczego tata się wydziera, zamiast do niego uśmiechać... Rozpłakał się strasznie... Nie chcę mu fundować dzieciństwa z awanturami... Ech... Musiałam się wyżalić trochę :( A z bardziej optymistycznych tematów, mój Szkrab spał dzisiaj do 10 :) A ja razem z nim :) Wyspałam się niesamowicie, tylko wstałam z wyrzutami sumienia, że tyle czasu straciłam. Spał od 20.30 do 6, zjadł, zabrałam go do łóżka, posprawdzał czy mama ma oczy tam, gdzie dzień wcześniej, pomachał nóżkami i koło 7 zasnęliśmy. Oczywiście później w dzień już była tylko jedna godzinna drzemka i kilka minut na spacerze :) A jak już jesteśmy przy tych tematach intymnych ;), to mam pytanie do mam chłopców - czy Wy robicie już coś z napletkami? Jakoś kompletnie o tym nie myślałam wcześniej i tak się właśnie zastanawiam, kiedy coś w tym temacie należy zacząć kontrolować?
  14. Ufff...Mały śpi i może w końcu uda mi się cokolwiek napisać, bo jak się ma męża informatyka o komputer w ciągu dnia ciężko ;) Wracając do szczepień, maglowałam jeszcze mamę i mówi, że z powikłaniami jest różnie, ale nie widzi, żeby po pneumokokach było ich jakoś więcej niż po innych szczepionkach, przynajmniej jej pacjenci nei zgłaszają. Ja już się zapisałam, bo tak jak napisałam, znam tragiczny przypadek z grona najbliższych znajomych, a poza tym mając mamę pediatrę jednak jej ufam (kontrolowanie oczywiście, bo czasami jak ma na jakiś temat inne zdanie niż pediatra, do której chodzimy, albo co gorsza moja intuicja, dyskutuję ;)) Ale na pewno nie doradzi nam czegoś, do czego nie jest sama przekonana. A z tą rtęcią to jest tak jak Pestusia napisała, nie wszystkie szczepionki ją mają, a sporo szumu się wokół tego zrobiło i teraz wiele osób czuje się ekspertem nie do końca wiedząc o co chodzi (teściowe w tym niewiedzieć czemu przodują ;)) U nas marchewka też nie należy do ulubionych dań. Najchętniej jadłby tylko kaszki i owoce. Dzisiaj była marchewka z ziemniakiem i po kilku łyżeczkach też zaczęła się awantura. Do tego nauczył się patrzeć na kolor i jak widzi na łyżeczce pomarańcz, od razu buzia zaciśnięta. To samo z lekami - na żelazo buzia otwarta szeroko, a na kwas foliowy usteczka tak zaciśnięte, że aż nie widać. Ale dzisiaj przyszło krzesełko do karmienia i był tak szczęśliwy, jak w nim usiadł, że może jednak da sie przekonać jutro do kolejnej próby... Dyducha, jeśli Twój Maluszek ma podejrzenie niedoboru żelaza, to trzeba zrobić morfologię i podawać w syropie. Domagaj się skierowania, bo same zupki to może jednak być za mało. Ja miałam anemię w ciąży (mam od zawsze i pomimo brania żelaza ciągle było za mało) i niestety odbiło się na synku. A wracając do ucha, o którym wspomniałam, chodzi o ucho Tobiasza, nie moje :) Jakieś dwa trzy tygodnie temu zauważyłam przy karmieniu, że ma w nim taką dziwną ciemną wydzielinę w sporej ilości. Wytarłam to delikatnie i powiedziałam o wszystkim pediatrze, bo akurat mieliśmy wizytę. Zajrzała w ucho, stwierdziła, że nic niepokojącego nie widzi i że najprawdopodobniej uszko się oczyściło z zalegającej głęboko woskowiny i stąd ten ciemny kolor. Jednak po kilku dniach znowu widać było w uchu, że tam głęboko jest niemal czarno. Jechaliśmy nad morze, więc przed wyjazdem znowu z nim poszłam, bo nie chciałam wylądować u kogoś przypadkowego na wakacjach. Poza tym coś go tam bolało, albo przeszkadzało, bo nie za bardzo dawał sobie do tego ucha zajrzeć. Znowu było, że nie ma zapalenia, błona jest ok i podejrzewała, że albo ucho się jeszcze oczyszcza, albo jest jakieś mikro zadrapanie. Dostaliśmy krople z antybiotykiem na wszelki wypadek, ale następnego dnia z ucha wypadł mu taki duży strup ciemnej zaschniętej woskowiny, a później samo wejście było oblepione świeższą, tak jakby po wypadnięciu coś tam jeszcze wyciekło. Myślałam, że to już koniec i wszystko się oczyściło, ale po kilku dniach znowu historia się powtórzyła... I tak jest nadal, cały czas widać, że coś tam jeszcze siedzi... Zapisałam go do laryngologa, ale termin mamy dopiero za dwa tygodnie... Niby nic się nei dzieje, pozwala już normalnie się dotykać, więc go nie boli, nie ma temperatury, je i zachowuje się normalnie, ale jednak się martwię...Czy ucho może się tak długo oczyszczać? Zawsze w tym miał więcej wydzieliny, ale jednak nie coś takiego. To co wypada to aż takie twarde prawie czarne kulki... Może któraś z Was miała kiedyś jakieś podobne doświadczenia? A i jeszcze na koniec, Balbua, jeśli to nie ząbki i nie jedzenie, to może sprawdź, czy nie jest mu za ciepło w nocy? Tobi przesypia całe noce od dawna (obym nie zapeszyła...), ale jak zaczęły się upały kilka razy urządzał pobudki bez przyczyny. Zmieniłam kołderkę na cienki kocyk i ubieram go do spania w samo body z krótkim rękawem albo rampers i śpi od ok. 20 do 5.30 - 6.30 Może to to? Albo coś go ciśnie, przeszkadza, jakaś metka na przykład? A w dzień marudzi, bo nie wysypia sie w nocy i jest błędne koło...
  15. Ja tylko tak szybko, bo nie wiem w co ręce włożyć i Mały woła. Pestusia, ja zamierzam szczepić pneumokoki po 6 miesiącu, dwie dawki i później w drugim roku chyba przypominająca. Rozmawiałam o tym ze swoją pediatrą, z neurologiem i przede wszystkim z mamą, a ona chyba wnukowi by źle nei zaleciła ;) Wszystkie powiedziały to samo, nie szczepić przed 6 miesiącem, ale nie ma co czekać później, to dziadostwo można złapać wszędzie. Wiem, że są lekarze, którzy sugerują wcześniejsze szczepienie, ale ja uznałam, że wcześniej i tak ma sporo innych "atrakcji". Więc pneumokoki będziemy szczepić w lipcu, też boję się, żeby tego nie odchorował, bo 6w 1 znosił niezbyt dobrze, ale wydaje mi się, że to jednak mniejsze zło. Trzy lata temu mój bliski znajomy stracił w ciągu kilku godzin córkę przez sepsę wywołaną właśnie pneumokokami, więc jestem przewrażliwiona na tym punkcie. Tylko niestety te szczepionki nie uodparniają na wszystkie szczepy :(
  16. Tosiak, pozdrów koniecznie Miszkę i Polusię. Też myślę, że to nie pieluchy, bo już drugi tydzień ich używam i dopiero teraz coś się pojawiło, może po prostu upał i chwilę za późno zmieniona pielucha. Ja chusteczek używam tylko poza domem, w domu lecimy na wodzie i wacikach, na początku chusteczki go podrażniały i opracowałam metodę z wacikami i teraz już z przyzwyczajenia tak zostało - polecam, wacikiem czasami łatwiej domyć, a zawsze mniej chemii. Pestusia, rodziców mamy blisko, więc to taki mało wakacyjny wypad, ale jednak dom z ogrodem w taką pogodę, to co innego niż maleńkie mieszkanie... Tylko wiadomo, u siebie to jednak zawsze u siebie... Dopiero skończyłam walkę z żelazkiem i padam... Mam nadzieję, że nie będzie żadnych nocnych niespodzianek, już od kilku tygodni przesypiamy całe noce, od ok. 20 do 5, czasami nawet 6, później karmienie i przytulony do mnie w łóżku jeszcze dosypia do 8-9, a czasami dłużej. Niby fajnie, ale czasami szkoda mi dnia, bo zanim się zbierzemy do pionu jest 11. No i później w dzień ucina sobie tylko jedną, czasami dwie krótkie drzemki... Muszę powoli popracować nad zmianą tego systemu... Tosiak i tak byłaś bardzo dzielna, ja z laktatorem walczyłam ok. 2 tygodnie i podziwiałam CIę cały czas, że walczysz i się nie poddajesz, bo wiem, co to znaczy dojenie mechaniczne kilka razy dziennie. Ale udało Ci się podawać swoje mleczko w pierwszych miesiącach, a to ponoć najważniejszy okres, więc wielki sukces :) U PZ byłam wtedy z tą asymetrią i też mówił, żeby dać dzieciom spokój i czekać, więc jeszcze chwilkę poczekam i może leniuch się jednak weźmie za obroty. A Wasze Maluchy pchają już stopy do buzi? Czy to jeszcze za wcześnie? Muszę jeszcze jutro poradzić się Was w sprawie przytkanego dziwnie uszka, może któraś voś podpowie, ale już dzisiaj nie mam siły opisywać o co chodzi, więc póki co przespanych nocy Wam życzę :)
  17. Strasznie dawno mnie tu nie było, ale najpierw wybyłam do rodziców na kilka dni i nie zaglądałam do komputera, później popsuł mi się laptop i naprawa trwała prawie dwa tygodnie, a obiecywali 5 dni, no a jeszcze później pojechaliśmy na kilka dni nad morze :) Widzę, że rozszerzanie diety zdominowało forum :) My dopiero kilka dni temu zaczęliśmy. Narazie przetesowaliśmy marchewkę (śrenio mu smakowała, ale jakoś poszło) i od trzech dni sprawdzamy jabłko. Trochę się martwię, bo od wczoraj ma jakieś dziwne krostki na pupie, podobne do odparzenia, ale takie bardziej uczuleniowe chyba... I teraz nie wiem, czy to po kupkach jabłkowych ;), czy może raczej pieluchy Dada, których zaczęliśmy kilka dni temu używać. Chyba raczej to drugie, bo nigdzie indziej wysypki nie ma. Wrócę na kilka dni do Pampersów i jak zejdzie, zrobimy drugie podejście. Poza słoiczkami od dwóch tygodni podaje już kaszkę. Pediatra zasugerowała nam Sinlac lub inną kaszę ryżową na wodę, znalazłam jeszcze jakąś Humany, ale nie mogę na nią trafić w sklepie. Więc je Sinlac, jest pyszny i mam wrażenie, że zjadłby jej tyle, ile mu dam. Tylko je zdecydowanie mniej mleka teraz :( Mam nadzieję, że nie odbije się to na moim pokarmie i jeszcze trochę uda nam się pojechać na cycu. No i niestety nadal nie przekręca się na brzuch :( Wygina się, jest już prawie prawie, ale niestety nie daje sobie rady. Dam mu jeszcze tydzień, a jeśli nic się nei zmieni, chyba znowu będziemy musieli skontrolować to u rehabilitanta :( Nie dałam rady przeczytać wszystkiego, czy macie jakiś kontakt z Miszka? Widzę, że dziewczyny jeszcze nie wróciły do nas, ale może wiecie, jak tam Pola?
  18. Pestusiu, jak będziesz miała chwilkę, podaj proszę ten przepis. Chętnie spróbuję czegoś nowego, ale przegrzebanie tylu stron jest nierealne ;) Zostawiłam dzisiaj swojego Maluszka z tatą na prawie cały dzień i poszłam wykorzystać zaproszenie do SPA - prezent gwiazdkowy :) Jakoś dali radę (chyba nawet lepiej niż ja). Tylko niestety Tobis nie chce jesc z butelki. Nie wiem, co się stało, bo jadł ładnie, a teraz traktuje to jako zabawę, wyciąga mleko, ale nie przełyka, tylko wypluwa, itp. Nie wiem, co z nim zrobić. Myślałam o niekapku, ale nie wiem, czy nie jest na to jeszcze za mały... Jak myślicie? A wracając do nocnych karmień, Pestusiu dziękuję za odpowiedź. No właśnie dopóki to było jedno karmienie ok. 3 było ok, a teraz w nocy nie je w ogóle. Zasypia ok. 20 i budzi się dopiero ok 5.30 - 6... Narazie nie będę kombinować. Poobserwuję i jeśli mleka będzie mniej, zacznę ściągać i negocować jedzenie z butelki... Świetny pomysł z tym wyjazdem na Dzień Mamy/Dziecka. U nas dochodzą jeszcze moje imieniny i imieniny Małego, więc może też pomyślimy o jakimś wyjeździe...Udanego i ciepłego weekendu!
  19. Kornelinko, ja mam problem w drugą stronę - pomimo tego, że karmię, już mieszczę się w staniki sprzed ciąży, czyli niewielkie B :( Strach pomyśleć, co będzie jak przestanę robić za dojną krowę :(:(:( Czytam w miarę na bieżąco, co u Was, ale zwykle brakuje już czasu na odpowiedź. Mój Maluch praktycznie w ogóle nie śpi w dzień, czasami pada na pół godziny, albo lekko przysypia na spacerze, ale też niezbyt długo, w kńcu tyle ciekawych rzeczy dzieje się dookoła. Za to coraz częściej przesypia noce. Zasypia ok. 20 i śpi do 5-6, rzuca się na jedzenie, chwile bawimy się w łóżku i jeszcze dosypiamy do ok. 8-9. I w związku z tym mam pytanie do tych bardziej doświadczonych mam, które karmiły piersią. Czy ja nie stracę pokarmu robiąc takie długie przerwy? Narazie jest ok, ale boję się, co będzie dalej. Ściąganie w środku nocy mi się nie uśmiecha, tym bardziej, że on kategorycznie odmawia jedzenia z butelki, a już w szczególności rozmrożonego mleka... Poza tym robiłabym straszną nadwyżkę, bo przecież w dzień normalnie go karmię... I sama już nie wiem, co z tym zrobić. No i boję się jak brak nocnego jedzenia wpłynie na jego wagę, cały czas trzyma się w okolicy 10 centyla i jak porównuję z Waszymi Maluchami, to chudzinka jest, ale podobno taka jego uroda... A tak z innej beczki - wybrałyście już prezenty na dzień dziecka?
  20. Cześć Mamusie, strasznie dawno mnie tu nie było, zaglądałam czasami podczytać, ale zanim zdążyłam wszystko przeczytać, już musiałam uciekać. Mieliśmy sporo zamieszania, świąteczno- majówkowe wyjazdy, przejścia z rehabilitacją i problemy z netem, ale już wracamy do rytmu :) Cieszę się, że wszystkie Maluszki tak fajnie i zdrowo rosną. Jak fajnie, że już tyle ząbków! U nas narazie nie widać nic, ale ślini się na potęgę i pcha wszystko do buzi, więc może coś niedługo się pokaże... Z rehabilitacji zrezygnowaliśmy. Tzn. w końcu poszliśmy do tego rehabilitanta na konsultację (udało mi się dostać do słynnego i wspominanego tutaj Pana Z). Potwierdził moją teorię, że wszystko jest ok, rozwija się swoim tempem itp. Pokazał jak go prawidłowo nosić, żeby zlikwidować tą lekką asymetrię, zalecił wystrzeganie się służby zdrowia ;) i mamy dzwonić za miesiac opowiedzieć o postępach :) No ale w sobotę mamy kontrolę u neurologa i trochę się boję, że znowu coś będzie nie tak, a ja dostanę reprymendę za niezastosowanie się do zaleceń... Nadal karmię piersią i co gorsza Maluszek kategorycznie odmawia jedzenia z butelki - dzisiaj został z tatą i byłą próba. Jadł jako tako dopóki mnie nie zobaczył i później już koniec. Traktuje butelkę raczej jako zabawkę i nie za bardzo interesuje go mleko... Może gdyby był naprawdę bardzo głodny, jakoś by poszło... Za chwilę kończy cztery miesiące i chciałam wprowadzać jakieś nowe jedzonko, ale nasza pediatra kazała czekać do 5 miesięcy :( Mama mówi, żeby nie czekać i sama już nei wiem, kogo słuchać... Szkoda mi go, bo jest bardzo chętny do jedzenia łyżeczką i próbowania nowych smaków - narazie wcina żelazo i robi awanturkę, że dostaje tylko jedną łyżeczkę :( A tym mlekiem już pewnie jest znudzony...I smutno mi jak tak się wpatruje w nasze jedzenie :( Tosiaczku, bardzo fajny ten ogródek. Też chcę kupić coś podobnego. Mam nadzieję, że się sprawdzi, bo u nas ostatnio zabawki przestają w ogóle być interesujące. Grzechotki służą tylko pakowaniu do buzi, a inne są fajne tylko jak ja się z nim bawię. Nawet słynna żyrafa Sophie, którą dostał od dziadków wzbudziła zanteresowanie tylko na chwilkę... Najbardziej lubi przewalać się ze mną po łóżku, czytać książeczki, rozmawiać, itp. Normalnie jakiś intelektualista nam rośnie ;) Trzymajcie się wszystkie ciepło i obiecuję, że postaram się już teraz zaglądać częściej :)
  21. Lutówka przepis jest tutaj, sprawdzone i bardzo dobre, chociaż z opisu wydaje się ciężkie http://www.knorr.pl/przepisy-kulinarne/przepisy/poledwiczki-wieprzowe-z-papryka-i-cytryna?sr=1 Pestusia daj znać, co pwoiedziała rehabilitantka. My idziemy dopiero w przyszłym tygodniu. Mój Maluch znowu dzisiaj spał od 20 do 5.30 i później jeszcze dospał do 9. Zaraz sobie znajdę nowy powód do zmartwienia, że śpi za dużo ;) Ogólnie mam dzisiaj doła jakiegoś, może to ta pogoda...
  22. Pooglądałam dzisiaj Wasze zdjęcia, Maluchy są przesłodkie :) Też wrzuciłąm kilka :)
  23. Lutówka, jak chcesz to mam fajny przepis na polędwiczki z Pascala, pycha wychodzą. Tosiak właśnie pożarłam bakłażana, tak odnośnie Twoich planów kulinarnych:) A co do rehabilitacji, zgadzam się z Wami w stu procentach. Tylko trochę się zestresowałam, bo nagle wszyscy zaczęli nas tam wysyłać. Najpierw pediatra do neurologa, bo Mały nie trzyma głowy podciągany za rączki (miał wtedy niecałe dwa miesiące, więc kompletnie się tym nie przejęłam i zmieniłam pediatrę ;), ale na wszelki wypadek poszłam). Neurolog kazał dać mu czas i przyjść za miesiąc. Na kolejnej wizycie stwierdziła, że cały miesiąc się o niego martwiła (!), czym mnie zestresowała strasznie, no i że jest lepiej, ale rehabilitacja jest konieczna, bo nie ciągnie głowy, układa się asymetrycznie itp. i to najlepiej rehabilitacja przyszpitalna, turnus albo coś takiego, bo taka "zwykła" nie wystarczy. Byłam u niej prywatnie, a po dwóch dniach zadzwoniła do mnie ze szpitala, w którym pracuje i powiedziała, że umówiła nas na wizytę u rehabilitanta, bo cały czas o nim myśli. Dalej mi to nie grało, bo Mały naprawdę jest pogodny, wesoły, ładnie śpi, jest ruchliwy i wydaje mi się, że po prostu rozwija się swoim tempem. Ale tego samego dnia instruktorka na basenie zwróciła nam uwagę, że jest asymetryczny i powinniśmy pomyśleć może o rehabilitacji... Więc poszłam do innego neurologa poleconego przez mamę. Był bardzo dokładnie zbadany i diagnoza była, że rozwija się ok, ale ma faktycznie asymetrię, problem z mięśniami brzucha i koniecznie trzeba mu pomóc ćwiczeniami. A że Pani jest fanatyczką Voyty wysłała nas na Voytę. Wtedy zaczęłam szukać różńych alternatyw i zapisałam go w kilka miejsc, żeby mieć możliwość ostatecznego wyboru. No i zaczęłam póki co walczyć sama, częściej kłąść go na drugim boku, układać na brzuszku, itp. Dalej uważam, że wszystko jest ok, tym bardziej, że wczoraj Nusiek skończył 3 miesiące i dzisiaj rano pięknie podniósł głowę ciągnięty za rączki, kciuk w jednej rączce jest już na zewnątrz a brzuch nagle przestał być taki straszny. Ale same rozumiecie, jak to jest, kiedy wszyscy dookoła mówią, że jest źle... Strach brać odpowiedzialność, kiedy w opozycji do mojej intuicji jest opinia tylu specjalistów... No ale jakimś cudem udało mi się dostać do chyba jedynego rehabilitanta, który wzbudza moje zaufanie i nie jest zwolennikiem rehabilitacji na wszelki wypadek, więc jestem przeszczęśliwa :) Odwołałam wszystkie poumawiane wizyty, bo nie chcę, żeby ktoś eksperymentował na moim Skarbie i w przyszłym tygodniu pójdziemy tam i zobaczymy, jaki będzie werdykt. No a dzisiaj pan instruktor pochwalił go na basenie, że tak super sobie radzi, że trudo uwierzyć, że ma tylko 3 miesiące :) A co do spania, to u nas w ciągu dnia często jest płacz ze zmęczenia przed i nie śpi za wiele, szczególnie teraz, jak pogoda uniemożliwia spacery. A wieczorem jest super. Kąpiel, zabiegi po, karmienie, buziak na dobranoc i zostaje w łóżeczku. Zasypia sam w ciągu kilku minut i śpi zwykle do ok. 3 -4, a dzisiaj zrobił mi niespodziankę i spał do 5.30 (od 20!):) Po karmieniu nocnym od razu zasypia i śpi 2-3 h. Później bierzemy go do łóżka i po godzinie zabawy, znowu zasypia, a ja często razem z nim :) Więc na brak snu nie mogę narzekać... Tylko trochę się martwię, czy nie za mało przybiera... Ile ważą teraz Wasze Maluszki? Wczoraj odkryłam fajną stronę z zabawkami www.fabrykawafelkow.pl Zastanawiam się nad matą piankową, ale cena trochę zawrotna w porównaniu z innymi jednak...
  24. Aaaa... I jeszcze miałam zapytać, czy któraś z Was ma może jakieś fajne puzzle piankowe, taką ala matę? Chcę ułatwić maluszkowi leżenei na brzuchu, bo na tej macie edukacyjnej trochę się ślizga, a łóżko jednak za miękkie, więc pomyślałam o tym , ale nie wiem, jak z tymi atestami itp. A przekrój cenowy na allegro jest olbrzymi...
  25. Pestusiu, no właśnie według tych super mądrych wytycznych, którymi kierują się lekarze, w trzecim miesiącu niemowlęta nie powinny już mieć cały czas zaciśniętych piąstek, tylko rozprostowywać, a zaciskając kciuk powinien być już na zewnątrz. To chyba początek innego chwytania. Sama nie wiem. Ale fakt, że Tobi od paru dni w jednej rączce już zwykle dobrze układa, a w drugiej jeszcze wciska do środka, więc może coś w tym jest. Tylko dzieci to nie szablony i denerwuje mnie takie patrzenie, że dzisiaj ma już tyle tygodni, to tyle powinien... A tak przy okazji, pisałaś o neurologii na studiach. Ty jesteś po klinicznej? Bo ja miałam tylko semestr i jakoś tak po łepkach tylko, no ale to były zajęcia nieobowiązkowe, więc może dlatego.
×