gosiaczekzg
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Reputacja
0 Neutral-
Felicity100... Witaj.. Ja za nim podejdę do... to jeszcze trochę czasu upłynie, w środę wieczorkiem wróciłam dopiero z Warszawy i pomału pomału do siebie dochodzę,więc nie śpieszę się nawet jeśli miało by to być na koniec roku. Na razie chce się trochę wyciszyć i wykurować ...wszystko jest świeże i trochę czasu upłynie zanim się zagoi. Ale powiem ci że poznałam dziewczynę leżała ze mną na sali, która też trafiła do dr.Zamory i nie chwaliła go ale... jej znajomi jego polecili gdyż im się udało i mają bliźnięta!!! Zobaczymy jak to będzie, ja jestem bezpośrednią osobą i jeśli coś mi nie zagra raz czy dwa i jest to definitywnie widoczne to od razu zmieniam. Ja chcę aby mi pomogli i nie wymagam bóg wie czego, ale płacę, jestem pacjentem jak każdy inny i wymagam.!!! Zaobserwowałam wiele rzeczy ważnych dla mnie przez te lata walki jeśli chodzi o lekarzy i wiem czego mogę wymagać a czego nie!!! Jestem dobrej myśli i wierzę w to że nam się uda,choć moja najbliższa rodzina nie jest za tym ale szczerze...jest to nasza decyzja a nie ich...pozdrawiam
-
Cześć dziewczyny.... Jestem już po operacji,wszystko poszło jak po masełku jak to Pan profesor powiedział.....teraz niech się wszystko ładnie zagoi i dalej w drogę...pozdrawiam
-
Cześć Kobiety... Odezwijcie się, bo zaczynam pomału mieć malutkiego doła a jest on związany moją operacją,,,jeszcze dwa tygodnie i o tej poprzez będę już pomału szykowana do poniedziałkowej operacji.... Jestem dobrej myśli, że wszystko będzie ok a później do dzieła... mam nadzieje, że dr.Zamora mnie nie zawiedzie...pozdrawiam was gorąco
-
Dobrze wiedzieć o tej stronce z ncolegami...może się przydać...pozdrawiam
-
szczęśliwa mama 81 Z tego co się zorientowałam, naczytałam i nasłuchałam to głównie w ostatnim czasie problem leży po stronie męszczyzn... u nas natomiast problem leży po mojej stronie i zdaję sobie z tego sprawę, bo przecież nie wiem tego od wczoraj...tylko od kilku lat. W końcu po tylu latach walki gdzie tak naprawdę powiedziałam sobie że to koniec i dajemy sobie spokój....coś mnie jeszcze bolało, nie było i nie jest mi to tak łatwo i nie jest to takie proste powiedzieć sobie, że starczy tego wszystkiego, odpuszczamy!!! Trzeba spróbować wszystkiego a in vitro jest dla nas ostatecznością, wiadomo tylko, że problem jest jeden (kasa!!!..) no ale cóż nie ma nic za darmo, poza tym nie brakuje nam niczego oprócz tego najważniejszego szczęścia, które bardziej nas wzmocni i zbliży do siebie. Teraz przede mną jeszcze ta operacja w marcu ale jestem dobrej myśli i wierzę, że nasze szczęście jest przed nami. pozdrawiam
-
Felicity100... u mnie też wykryto 5 lat temu prolaktynę, raz w roku przynajmniej staram się robić rezonans a przy tym doszła mi nadczynność tarczycy.. Wierz mi że nie jedne wieczór i nie jeden dzień przepłakałam, byłam zła i szukałam problemu aby się kłócić z moim mężem o to wszystko że dlaczego to mnie akurat spotkało, moje siostry mają dzieci, bratowa męża nie dawno urodziła 3 maleństwo a my....? Odpuściłam sobie... próbujemy jak będzie tak będzie, czas pokarze, wiem i zdaję sobie sprawę z tego że nie będzie łatwo przez to przejść ale jestem dobrej myśli, pomału się ogarniam z tym wszystkim i nabieram siły aby myśleć tylko pozytywnie i nie wybiegać do przodu co będzie bo przez to można obłędu dostać...:))) A jak twój wynik..???
-
szczęśliwa mama 81.. i tak kochana nasze problemy ciągną się już od 10 lat..:((( i nikt nas nie umie zrozumieć jeśli chodzi o rodzinę,każdy mówi żeby zaadoptować.... ale oni tylko mówią, oni nie są w naszej sytuacji oni nie wiedzą co my czujemy i jak do tego podchodzimy.Adopcja.....? ,szczerze w zeszłym roku pojechaliśmy do środka na pierwszą rozmowę z Panią psycholog... mój mąż był bardzo za adopcją a ja miałam do tego dystans i po pierwszej rozmowie wysiadł.. nie umiał odpowiadać na pytania, które mu zadawano, nie umiał sobie wyobrazić już po rozmowie ile to trzeba walki i cierpliwości aby to przejść ile trzeb się tłumaczyć i spowiadać ze wszystkiego obcej osobie !!!...:( Takie to jest nasze życie i dla tego bardzo często rozmawialiśmy tylko o in vitro i chcemy spróbować, jeśli się nie uda...mówi się trudno ale będę miała świadomość tego że próbowałam wszystkiego. Ale wierzę i jeszcze raz wierzę w to że uda nam się zawalczyć o tą naszą małą kruszynkę która gdzieś tam daleko czeka na takich rodziców jak my....:)))))))))
-
szczęśliwa mama 81.. ciekawi mnie jaką drogę przeszłaś jeśli chodzi o nasze babskie problemy.. ja zaczęłam leczyć się tu u mnie na miejscu po operacji torbiela na lewym jajniku i przy okazji wykryli mi zapalenie przydatków, początkowo nie byłam w temacie z tym wszystkim ale teraz już wiem prawie wszystko, po kilku latach stwierdzono u mnie niedrożność jajowodów, to był szok. Zaczęliśmy leczenie w Poznaniu na Polnej okazało się że czeka mnie następna operacja ( laparoskopia) usunięcie zrostów, ale było tak pozrastane że musieli mi lewego jajnika usunąć 3/4 a prawy 3/4 zostawili. I lekarz powiedział mi że nie ma szans, że trzeba usunąć jajowody i podejść do in vitro.!!! Koleżanka która się leczyła w Poznaniu powiedziała mi nie godz się na usunięcie bo mając jajowody zawsze jest jakaś nadzieja, więc się nie zgodziłam, poza tym chodziło też o kase.!! tak do pewnego dnia , gdy poznałam takiego super lekarza tutaj na miejscu do którego zaczęłam chodzić na akupunkture i wiesz mi że powiedział mi od razu że on nie jest cudotwórcą ale nam pomoże tylko obawiał się jednego, że będzie ciąża pozamaciczna. I tak po roku chodzenia do niego i brania leków homopatycznych udrożnił mi całą prawą stronę, mój ginekolog po roku chodzenia zrobił mi HSG i był w szoku i się śmiał jak usłyszał że chodzę na akupunkture, ale tak się właśnie stało.Po tym wszystkim postanowiliśmy pojechać do Novum aby dowiedzieć się na czym stoimy,dr. Zamora powiedział że zrobił się wodniak po prawej stronie i trzeba go usunąć razem z jajowodami z obu stron. Umówiłam się już na laparoskopie na 20 marca w Warszawie na usunięcie jajowodów ale jeszcze będzie konsultacja z profesorem i to on zadecyduje czy da rade usunąć wodniaka czy trzeba i jajowody. Zobaczymy jak to będzie, szczerze powiem że nie umiem się pozbierać po tych ostatnich wizytach w Novum ale po operacji szykujemy się do in vitro,nie wiem jakie mamy szanse,wiem tylko tyle że wyniki mój mąż ma bardzo dobre i ja poza tymi jajowodami też. A tak na marginesie najbardziej mnie boli to że jak dr.Zamora zobaczył te wszystkie moje badania i wyniki to powiedział że mnie okaleczyli że te operacje, które przeszłam były wcale nie potrzebne...:::(((((( gonia
-
szczęśliwa mama 81 cieszę sie ze wam się tak szybko udało ale jesl nie miałabyś nic przeciwko to chciałabym sie coś wiecej od ciebie dowiedzieć... jęsli używasz gg to daj znać będę wieczorkiem ito porozmawiamy
-
mena27 na razie zostanę u dr.Zamory, zobaczymy jak to wszystko się potoczy, czas pokarze.Choć i tak myśle aby przejść do dr.Lewandowskiego jeśli będzie taka możliwość.!!Na chwile obecną jestem pocieszona , tym ze zakwalifikował nas do inv.. ale przede mną jeszcze wizyta u dr.Doniec i operacja, też go nie znam ale w najbliższym czasie myślę że poznam on jest z WIM w Warszawie.Najgorsze to te dojazdy, w powrotną stronę jest po prostu masakrycznie.Powiem szczerze że jak czytam wszystko to naprawdę się zastanawiam jak to przeszłyście choć ja też jestem po przejściach tu u siebie i po Poznaniu no,ale to było o wiele bliżej niż do Warszawy i te dojazdy mnie przerażają...:((
-
Ja rozumiem wszystko, ale dziewczyny ja przejechałam prawie 500 kilometrów z myślą o tym że naprawdę przyjmnie nas w miare normalnie, porozmawia, co nie co wytłumaczy, powie co jest dla nas najlepszeym rozwiązaniem ..itd. , już nie wymagam niewiadomo czego ale wrażenia mam nie przyjemne. Tłumaczę sobie że miał zły dzień i biore na tą wizyte poprawke, ale i zasatnawiam się jak będzie wyglądać kolejna... Poza tym klinika ok, Panie w rejestracji też , żadnych zastrzeżeń co do ogólnej obsługi itd.., zobaczymy jak będzie dalej...:(((
-
Cześć dziewczyny... Jestem po pierwszej wizycie u dr.Zamory i mam strasznego doła, niewiem co mam robić i czy rzeczywiście dobrze trafiłam. Przyjął nas tak obojętnie , mało poważnie nas traktował, może trafiliśmy na jego zły dzień, nie wiem!!!!
-
Penelopa 428.. Poradziłam się ciebie 11 lutego jadę do Dr.Zamory...:)) Dziewczyna , która mnie rejestrowała powiedziała, że chyba nie mogłam lepiej trafić w wybór lekarza...( okarze się po wizycie.!!.) a co do Dr.Lewandowskiego to on też przyjmuje ale nie na pierwsze wizyty, na kolejne.. Czas pokarze pojadę,zorientuje się co i jak i zobaczymy co dalej... mam wielką nadzieję, że moja walka, która trwa od 10...lat w nie długim czasie w końcu dobiegnie końca i pozwoli nam cieszyć się tą malutką iskierką, którą tak bardzo pragniemy jak i wy pragniecie..pozdrawiam
-
elsinoe ... Witaj, tak naprawdę uważam że powinnaś na spokojnie z mężem porozmawiać o tym wszystkim na spokojnie bez żadnych nerwów, on musi przemyśleć tak naprawdę a ty musisz dać mu do zrozumienia że tyle już walczycie więc walczcie do końca, wiara czyni cuda i nie poddawajcie się...pozdrawiam
-
Dzięki...:))) przynajmniej mam co do wyboru..