

Calluna79
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Calluna79
-
Faceci pod 30 uganiający się za nastolatkami=ŻAŁOSNE!!!!!!
Calluna79 odpisał na temat w Dyskusja ogólna
Gorzej jak za nastolatkami uganiaja sie 40-latkowie... znam pare takich... wielkie mi zwiazki... teraz juz sie skonczyly, ale zaczely sie jak one mialy 15, 16, a oni - ok. 36-40 Mnie z kolezanka tez zreszta pod koniec podstawowki tez podrywali jacys "tatusie". Trudno bylo ich splawic... -
Remont u sąsiadów - kochani, czy jest jakies ogranczenie godzinowe?
Calluna79 odpisał na temat w Dyskusja ogólna
Iwona, ale jak on to robi od 6 czy 8 do 20 to ma prawo. -
Po prostu zawsze był koło mnie, zawsze był moim przyjacielem i zawsze mogłam na niego liczyć. Miał do mnie nieziemską cierpliwość. Na początku wydawało mi się, że choć mamy podobne zainteresowania i poglądy, nie dogadamy się, bo "mówiliśmy innym językiem". Później nauczyliśmy się swoich języków i zaczęliśmy odkrywać jak bardzo jesteśmy podobni. Przyzwyczaiłam się też do niego i zdałałam sobie sprawę, że nie chcę, aby go nie było... że nie wyobrażam sobie, by go miało nie być...
-
Nie mam teściowej :) co najwyżej "teściową" Mówię "Pani" :)
-
A moj facet bardzo pozno konczy :( wiec i ja siedze do pozna :(
-
Swoja droga, co za szczescie, ze mama mojego faceta traktuje mnie normalnie i z zyczliwoscia i nie jak osobe obca :D
-
Z zupelnie innej strony - to nie nasza wina, ze Twoja corka zmienia czesto mezczyzn. Swoja droga, po 6 latach moglas sie juz przyzwyczaic :D I jak go taktowac? Jak partnera corki. Jedne maja faceta co 6 lat, inne meza co 4. To taka roznica?
-
Potrafie - i sa tu moje tlumaczenia, lecz dla Ciebie, jak widac, jest to kwestia wiary, nie wiedzy.
-
Poniewaz staram sie pisac prawde, to nic innego nie moge Ci napisac.
-
Nie, Allium, zle sie czuje w towarzystwie osob, ktore nawet nie probuja zrozumiec cudzych intencji, bo maja swoje wyobrazenia i ktore nie potrafia dyskutowac. "o charakterze takich związków jak twój - czyli niby sie kochamy , niby razem żyjem" - jakie masz prawo oceniac, czy "niby"? "ale ...jakiejkolwiek deklaracji , poważnej w skutkach nie podejmiemy bo to by znaczyło ,ze nie mamy juz odwrotu a może kogoś lepszego spotkam ...." A skad wiesz, ze nie bylo deklaracji powaznych w skutkach, i to jeszcze jakichkolwiek? "dlatego tak nie leży ci to o piszę bo okazuje isę ,że świat , który postrzegasz jako prawdziwy moze wcale taki nie jest ?" To, co piszesz, nie lezy mi, bo jest zwyczajnie nieprawdziwe, a miejscami glupie :)
-
Gdzie pisalam o nowoczesnosci? Wskaz to miejsce. Przestan wtykac w moje usta produkowane przez Ciebie nieprawdziwe opinie, Allium.
-
Allium, przypuszczalnie nie unikaja slubu tylko nie biora go z braku potrzeby, bo po co nam w zyciu niepotrzebne rytualy?
-
Jeśli coś spłycam, to nauczyłam się od Ciebie. To Twoja taktyka - nie zwracać uwagi na sens wypowiedzi, a czepiać się mało znaczących słówek. A sens głębszy jest taki, że nie umiesz wykazać ważności małżeństwa, jego wyższości nad dobrym życiem bez ślubu. Proszona zaś o argumenty za każdym razem piszesz, że jest to przysięga. Więc chcę wiedzieć czym różni się przysięga małżeńska od niemałżeńskiej skoro dla Ciebie nie chodzi o utrudnianie podjecia decyzji o odejsciu przez instytucje. Ostatnim argumentem jaki podalas jest to, ze jest to przysiega przy swiadkach. Wiec wykazuje smiesznosc Twych blednych zalozen. Teraz, jak widze, ta smiesznosc jest widoczna nawet dla Ciebie, skoro twierdzisz, ze to jednak nie o to chodzi, prawda? Jeden argument. Ale madry i prawdziwy. Podaj jeden argument na rzecz slubu.
-
"jeśli jesteś człowiekiem dojrzałym i właściwie pojmujesz akt ślubu to w momencie jego składani - podpisywania - przysięgania - składasz na recę partnera swoją przyszłość z nim . Wobec ludzi a często i Boga, nie w ukryciu ale jawnie" Rozumiem zatem, ze moge przysiac facetowi wiernosc w ogrodku wsrod agrestu i jesli zrobie to przy mojej mamie i jego bracie, bez podpisywania zadnych papierow, to bedzie to samo? Bo bedzie jawnie? Przy swiadkach?
-
O tak, powstrzymuje nas brak checi do brania slubu :P
-
"Jeśli ktoś jest pewien ,że kocha ,ze che spezić życie razem - to co go powstrzyma przed ślubem ?" Jesli ktos jest pewien, ze kocha, ze chce spedzic zycie razem - to co go powstrzyma przed miloscia, wiernoscia i spedzeniem tego zycia razem? Brak slubu?
-
Widze ludzi w dobrych zwiazkach, niekoniecznie sa to malzenstwa.
-
I nie zyjemy "na pol gwizdka" z powodu braku slubu. Zyjemy pelnia zycia, a jedyne, co nam doskwiera w zyciu, to mentalnosc niektorych bliznich i polskie zarobki.
-
Dla mnie stoi w sprzecznosci, bo malzenstwa odeszly od tego, czym byly. Znam niewiele zdrowych malzenstw rowniesniczych.
-
Mam pytanie, czy to czy ta przysiega skladana byla w kosciele czy w urzedzie mialo wg Ciebie jakies znaczenie 30 lat temu?
-
Allium - sama sobie przeczysz. Najpierw mowisz ze slub to przysiega i nie ma znaczenia gdzie skladana, nastepnie, ze to przede wszystkim zabezpieczenie prawne. A pare stron wczesniej mowilas przy okazji kolezanki zwiazanej z Belgiem (ktora ma bezslubne zabezpieczenie prawne), ze dla uwazajacych slub za zabezpieczenie prawne moze nie byc roznicy miedzy tym kontraktem, a slubem, ale roznica istnieje i polega na czym innym. Motasz sie, a tak naprawde to nie masz absolutnie zadnych powaznych argumentow na to ze slub jest czyms istotnym i wartosciowym w zyciu czlowieka
-
Znam sporo kobiet zarabiajacych wiecej niz ich mezczyzni, ale zadna z nich nie dazyla do slubu i nie pragnela go.
-
No ja tez nie pochwalam szybkiej rezygnacji i zawijania sie, kiedy cos sie nie uklada - to raczej domena malzenstw. No ale jesli dla kogos slub, a nie wlasna silna wola, ma byc tym cudownym elementem sprawiajacym, ze sie walczy i nie chce odejsc, to pozniej tak jest...
-
I w ogole mi slabo, jak piszecie, ze zwiazek jest powazny dopiero po slubie, ze wczesniej nie jest powazny, mozna oglada sie za innymi, nie starac, nie szanowac drugiej osoby, odejsc, ze bez slubu sie czlowiek nie stara itd. Bo watpie byscie brali slub dzien po poznaniu sie, a zatem iles miesiecy czy lat pozostajecie w zwiazku i rozumiem ze tak go wlasnie traktujecie? Niepowaznie? Nie dbacie o dobro partnera, nie szanujecie go, rozgladacie sie za lepszym egzemplarzem? Bora bora - pierwsze slysze, zeby malzenstwo zawieralo sie na cale zycie. To znaczy chrzescijanie tak mowia, ale ja nie jestem chrzescijanka i w to nie wierze. Piszesz: " w związek wchodzisz bez jakichkolwiek deklaracji " - rozumiem, ze piszesz o sobie. Dla Ciebie zwiazek, do momentu przysiegi w kosciele czy USC to taka przygoda, w ktorej normalna rzecza dla Ciebie jest odejsc, kiedy pojawia sie klopoty, zdradzac, nie starac sie. Jednak dla mnie zwiazek to powazna rzecz. Wiaze sie on z deklaracjami, obietnicami i staraniami. Nie wiaze sie po to by odejsc za rok, dwa, 10. Licze na trwalosc.
-
Bo zapewne nie chce jej sie tlumaczyc zakutym lbom wiazacych ich relacji ani uzywac slowa kojarzacego sie zle pt. konkubent.