Witam, Rodziłam na Zamenchofa pod koniec grudnia. Na początku chciałam rodzić państwowo tak jak pierwsze dziecko. Do lekarza też chodziłam całą ciąże Państwowo i byłam bardzo zadowolona. Przerażał mnie najbardziej okres między świąteczny, że lekarze będą niemili, może na kacu, na wymuszonym dyżurze itp. Pierwsze dziecko rodziłam na Warszawskiej. Na opiekę nie narzekam, jak się człowiek słucha i robi co mu mówią to nie są specjalnie nieprzyjemni (był to rok 2003, może coś się zmieniło). Poród był fatalny. Trwał 16 h. Na anestezjologa czekałam 2h aż przyjedzie z domu, a wtedy było lato więc drogi raczej przejezdne. Byłam tak wykończona, każda minuta ważna, ale tam nikt się nie śpieszy bo nie płacisz i mają to w d... Na zamenchofa było inaczej. Jak już miałam 2cm rozwarcia zadzwoniła położna po anestezjologa, który w środku nocy wyrobił się w 10 min!!! Był miły, sympatyczny, wszystko wyjaśnił., znieczulenia też nie żałował :). I tym razem z 16 h skrócił się poród do 3,20 h. Nie mogliśmy z mężem uwierzyć, jak zaczeli rozkładać łóżko do porodu :). Pytałam czy uda się bez nacięcia, i oczywiście próbowali, ale zaczeło pękać krocze więc nacieli, ale tak umiejętnie i malutko, że następnego dnie nie czułam niemalże, że rodziłam. Nikt mi nie naciskał brzucha, nie robił lewatywy, każdy był miły i pomocny. I przede wszystkim obalili mit wiecznej cesarki na zamenchowa, że tam to inaczej nie można. Opieka po była super. Pierwszy raz pomagają wstać na nogi, idą do łazienki. Parę razy dziennie lekarz, również pediatra, wszystko wyjaśniają. Ostatniego dnia wspólna kąpiel dziecka. Oczywiście pełna wyprawka nawet zimą.
Gdybym miała rodzić ponownie to tylko tam. To tak naprawde żadne pieniądze, a czujesz się nie jak intruz ale jak pacjentka. Zapomniałam dodać, że jedzenie podają jak w najleprzej restauracji :). Wszędzie czystko i pięknie. Naprawde gorąco polecam !!!!!!!!!