LICENCJA:)
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez LICENCJA:)
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 2 z 7
-
różnica pomiędzy pryskaniem przemysłowym a takim ogródkowym jest taka ,ze ja wiem kiedy , ile i co popryskałam . No i nie zależy mi tak bardzo na urodzie warzyw :) Ale bez chemii - choć wiem ,ze ludzie potrafią i tak uprawiają ogrody - niestety , mnie ślimaki zeżarłyby razem z butami .
-
pryskam chemią przeciw chorobom , np róż - przeciw mączniakowi , plamistości , przeciw mszycom ,... Smutna to jest prawda ale jak nie popryskasz to albo zmarniej ze choroby albo szkodniki zeżrą - to to już nawet ja wiem , niestety . Nie popryskałam kapusty i bieliniki ja wrąbały ....
-
mam nadzieję :) pojęcia nie masz jaka jestem zadowolona jak dzień minie bez wody z nieba :) Ile razy ja już pryskałam rośliny na rożne choroby - efekt ? żaden . Bo deszcz zmył zanim cokolwiek zaczęło działać. A i Agresta trzeba wtedy pędzić ,bo on czuje ise jak Kierownik ;) i plącze sie pomiędzy nogami właśnie wtedy kiedy pryskam ta chemią :)
-
Agrest to kot :) Oczy ma jak zielone agresty , stąd ta nazwa . co do dyń pojęcia nie mam , to sie nie wypowiem :)
-
aloes rzeczywiście " po byku " ;) ale zwrócicie też uwagę jaki jest ... wypastowany ?:) aż się światło w nim odbija :) Ja też mam aloes ale przypomina raczej " kujaka " niż aloes :) Fakt ,zę dostałam go niedawno jako dość zmizerniałą szczapkę ale chyba minie z 10 lat jeśli choć trochę upodobni się do tego z linka . W poniedziałek mieliśmy rozpoczynać " gryzienie ziemi " - matko , jak to brzmi ;) - ale niestety mamy akcję "weterynarz ",bo 2 z naszych 4 zwierzaków maja problemy ze zdrowiem i nie wiem czy forsa odłożona na glebogryzarkę nie pójdzie do weta . zawsze coś ....:) no nic - najważniejsze ,żeby Agrestowi pomogli . Od kilku dni nie pada rzuciłam ise wiec do roboty , znowu poobrywałam pomidory tzn . dzikie liście - pomidory coś sie zażółciły i stanęły . Ogórki - sztuk 5 :) skończyły dziś w mizerii dla młodszego syna. Zostały mi 2 kapusty i dwa , dość kulawe kalafiory. Za to marchew i buraczki .... przechodzą same siebie:) Podeptałam jeszcze raz cebulę i dochodzę do wniosku ,ze ta którą kupiłam jako dymkę -a oczywiście nie pamiętam nazwy - nie jest najlepsza - na płaski owalny kształt ,ale najgorsze ,ze ma bardzo grube warstwy i , nawet pokrojona we wiórki jest gruba i twarda , nie do zjedzenia na surowo .
-
trzeci deszcz ...
-
Ja juz zaczynam w depresję popadać - pada co dnia i to czasami o kilka razy . W tej chwili przechodzi burza - 2 dziś . Wczoraj poszłam troszkę na ogródek ,ledwie trochę ogórki pohakałam - burza .... i to taka ,ze pomiędzy cebulami woda stała jak na polu ryżowym . Kapusty prawie wszystkie do wyrzucenia , nie wiem co będzie z cebulą , mieczyki poprzewracane ... Nawet jak mam czas i siłę do roboty to pogoda mnie olewa i to dosłownie .
-
podejrzewam ,ze są i i takie i takie . Ja optuję za taka na paliwo i to jeszcze z dość mocnym silnikiem ,bo aż się boje co tam siedzi w tej mniej ziemi . nie łudzę sie ,ze to urządzenie wszystko za mnie załatwi , ale przynajmniej poruszy ziemię na tyle ,ze będzie można beż narażania się n a wylew później resztę dopracować widłami czy łopatą.
-
Ty musisz podlewać a u mnie pada co dnia ,dosłownie . Ponad polowa lipca a rzadko kiedy dzień bez deszczu był . Poczekam aż trochę poobsycha i idę trochę po porządkować te moje badziewia . I znowu będę pryskać randapem , ale tym razem punktowo pomiędzy kwiatami , bo widzę , że korzenie tego perzu to chyba do Chin sięgają:) Przeglądałam oferty wypożyczalni sprzętu ogrodniczego i znalazłam glebogryzarkę za 75 zł za dobę . W końcu lipca mam plan wstępnie " zgryźć " tą ziemie , którą mam przygotowaną pod skopanie tak żeby na jesień posadzić truskawki w ilościach przynajmniej półhurtowych :)
-
u mnie najgoręcej było w sobotę , w niedziele zaczął wiać chłodniejszy wiatr ale i tak , żeby wyjść z domu zdecydowałam ise dopiero po 18.00 .Poszłam na spacer z psami ,ale w końcu usiedliśmy sobie w cieniu i cieszyliśmy się chłodem :) , no nie wszyscy , bo jedno z nas zawzięcie kopało doły :) i nie byłam to ja :D Po południu - jeśli znowu nie będzie padać mam plan powyciągać trochę perzu , bo wszystko na razie rośnie i nie trzeba się niczym zajmować jak tylko tymi perzami nieszczęsnymi . A lelije ;) też mi zakwitły , i mieczyki. I cynie i pysznogłówki . a w donicach na tarasie pelargonie i werbeny . I mam hamak :D - zapomniałam się pochwalić . ale jak tylko się na nim kładę zaraz psy przylatują i koniecznie chcą się ładować razem ze mną albo choć wleźć pod hamak co grozi wypadnięciem potłuczeniem tyłka :D
-
póki :D
-
u mnie podobnie tyle tylko ,ze słońca nie ma , wiatru nie ma ale za to jak wyjdziesz na taras to jakby zanurzył siew ciepłej zupie ... Zazdroszczę ci ogóreczków . Moje dopiero maja porządnie " urośnięte " liście , o kwitnięciu nie ma jeszcze mowy .:) Za to pomidorki rosną na potęgę , myślę ,że najpóźniej za 2 tygodnie - jemy swoje :) w części kwiatowej powinnam trochę ręcznie powyciągać perzu puki ziemia wilgotna ,ale ten upał skutecznie mnie zniechęca . W planach mam też " ostrzyżenie " mojej kolorowej wierzby na " pazia " :)
-
a u mnie leje .... praktycznie cały czas , w tej chwili pada taki angielski kapuśniaczek .Wszystko jest tak nasiąknięte wodą , że ziemia haczki tak ise czepia jakbym w glinie pracowała . A w sobotę ma być u mnie ponad 30 st... Przy takim zawilgoceniu i temperaturze to chyba tylko ananasy by sie udały :)
-
witajcie :) u mnie jak w raju - w nocy pada , w dzień słońce :) Wszystko rośnie jak szalone - oczywiście najbardziej zielsko - ale i cała reszta tez w tyle nie zostaje . Ale rzodkiewki mimo ,że akuratne do jedzenia - dziś idą na kompostownik , bo prawie każda , nawet siedząca w ziemi już jest spękana . Na jej miejscu posieję jeszcze ogórki - wyjdą to dobrze , jak nic nich nie będzie to też dziury w niebie nie ma :) Dziś idę poprzycinać róże i zgodnie ze swoim postanowieniem każdego patyka wsadzam w ziemię - co będzie to będzie :) Skoszę też truskawki bo juz sie pokończyły . Ewa - sory zapomniałam o twoim pytaniu o forsycjach :) Moja forsycja ma teraz własnie drugi rok , patyki siedzą w ziemi - ani odbiły ,ani zwiędły .Taka faza pośrednia . Zresztą mam zamiar je zostawić mimo wszystko w ziemi do wiosny bo widzę , ze cierpliwość popłaca - ostrokrzew , który w zimie przemarzł do cna , a którego nie wykopałam tylko dlatego ,ze o nim zapomniałam - wypuścił piękne duże ,błyszczące listki :) A jeśli jednak się nie ukorzenia forsycje - to trudno i tak nic nadzwyczajnego nie mam zamiaru z nimi robić . Za to róże kwitną jak oszalałe i goździki brodate , widzę też kolorowe pączki cynii , które sama wyhodowałam , lilie mają już pąki , które tylko patrzeć rozkwitną - istny kwiatowy szał :)
-
jeśli na pelargoniach masz mszyce to wymiana ziemi nic nie pomoże ,trzeba je spryskać preparatem na mszyce i to 2 - 3 razy w kilkudniowych odstępach czasu , inaczej zniszcza całe kwiaty :) Ja na trawniku mam wszystko a najmniej trawy :) ale mnie to akurat nie przeszakdza :)
-
cześć:) ja z powodów różnych :) tak to nazwijmy troche zaniedbałam swój ogródek co za skutkowało min tym ,ze z całej paczki wysianych ogórków mam 4 :) sztuki . Albo ślimaki , albo nornice albo .... sama nie wiem co . Pietruszka nie wzeszła wcale ,za to pomidorki rosną ładnie i kwitną . Pogoda angielska - pada . lekki wiatr , pada . Trzy razy pryskam na mszyce bo za każdym razem jak tylko do domu weszłam zaczynał deszcz padać . Ale coś chyba podziałało bo i róże i buraczki - pierwotnie mocno zajęte przez mszyce - ładnie sie rozwijają a róże ,szczególnie te krwiste , to nie chwalący sie jak z kwiaciarni i to za 9.99 sztuka :) Żeby jednak w nie wszystko bylo ładnie żadna z piwonii nie zaszczyciła mnie nawet jednym pąkiem co moja mama tłumaczy tym ,ze posadzone są dopiero w tamtym roku . Mam nadzieję ,ze ot tylko ten powód :) Jutro ma być u mnie pięknie , słońce ,ale nie za gorąco to mam zamiar rzucić sie na całość:)
-
ja też powynosiłam z domu wszystkie kwiaty na taras szczególnie te z salonu ,ale jednak ta zimna zośka to cholerstwo jest narawdę
-
a u mnie przymrozek - z czwartku na piętek zmroził pomidory i nie wiadomo co z nich będzie .... nawet jakaś różyczka się zwinełęła ... ech ...
-
nasturcja mi wzeszła ,ale ta siana wcześniej jak było tak gorąco a teraz stoi sobie jak kołek w płocie . Jedynie trawa rośnie jak szalona :D
-
fantazyjnie to są z pewnością :) czy ładnie ?:D może kret niech sie wypowie :) dokupiłam 6 kapust i 2 kalafiory , tudzież 3 kwiatki ,ale nazwy już ich zapomniałam i sie zastanawiam jak ja to teraz wszystko posadzę jak pogoda taka że tylko przy kominku siedzieć?:) a propo kominka - od 3 dni w maju , w właściwie drugiej połowie maja palimy w kominku .... masakra . No , ale tak jakoś nieprzyjemnie jest jak sie wejdzie do domu .... nawet koty pod kołdry uciekają:)
-
czy kolor tego kwiatu jest naturalny ? bo pamiętam ,zę dawno temu a i teraz żeby uzyskać syntetyczny a przez to inny kolor podlewało sie kwiat przez pewien czas np . manganianem potasu czy jakoś tak - kwiaty przybierały kolory od fioletowych przez zielonych do niebieskich . Być może są to resztki jakiegoś takiego podlewacza . Jak kwiaty zaczną zmieniać kolor to pewnie okaże sie że to było to :) Najważniejsze żeby nie padł.
-
u mnie zimno i to wcale nie symbolicznie . chwasty i inne perze zdecydowanie nie wykazują tendencji do schnięcia tak ,ze jutro , oby tylko nie padało pryszczę ;) wszystko jeszcze raz i to podwójna dawką . Pod uschniętą brzoskwinią posiałam kilka " jaśków " a pod gruszką nasturcję z którą już nie wiedziałam gdzie wpaść. Z informacji przydatnych - doszłam do wniosku ,ze nie będę już wyrzucać żadnych uszkodzonych durszlaków , sit i sitek a nawet misek . W miskach porobię dziury i razem z innymi urządzeniami ;) posłużą do sadzenia roślin cebulowych . Do tego " nowatorskiego " ;) dla mie pomysłu skłoniło mnie rozmyślanie i o irysach , które posadziłam , prawie 30 sztuk i nie wzeszedł żaden . podejrzewam ,ze zostały pożarte przez jakieś stworzenie . Jutro wysiewam w końcu ogórki , wiem że późno ,ale pocieszam sie ,ze pani sąsiadce mimo ,ze wysiane dawno też jeszcze nie wzeszły .
-
a ja mam cały rów - strugę jak sie to fachowo nazywa ;) - w mięcie i melisie . Jak tylko sie ruszy jednego badylka cały zapach eksploduje , ale żeby nie było tak wesoło ekstplodują też różne żyjątka , niekoniecznie chciane :) Dziuś akcja " skrzynki " Kupiłam żeniszki i lobelię i 3 ostanie petunie i będę dziś sadzić , ale jutro musze dopuic resztę - do wiszących donic - bo dziś za późno sie zjawiłam na targu . Popryskałam też wczoraj randapem te miejsca gdize nie mozna wjechać kosiarką i szczerze powiedziawszy nie widzę żeby cokolwiek drgneło w temacie . Może źle tą dawkę obliczyłam . Poczekam do jutra i jak nie zobaczę, że coś przywiędło to podwoję dawkę i popryskam jeszcze raz .
-
siedzę sztywno jak kołek bo cała jestem czerwona jak botwinka :) niby zimnawo , niby pochmurno , niby słońce od czasu do czasu a ja wyglądam jak buraczek :) ale zadowolona jestem z siebie :) tyle roboty dzis odwaliłam że dawno tak sie nie napracowałam :D piękny dizś dzień był na takie roboty i wykorzystałam g na maksa .
-
a ja zaraz lecę na ogródek :) pogoda dziś podchodząca ;) na roboty ziemne ,ze hej . lecę też dziś z randapem , niesty , ale wyjścia nie ma . Tylko nie mogę sie połapać w tej isnstrukcji dawkowania bo tam wszystko na hektary podane a mnie potrzeba najwyżej na ar a i to za dużo . Co do bzu to posadziłam jakiegoś " bziego trupka " i obserwuję czy sie przyjmie czy nie . Chcę sobie od sąsiadów przeflancować ten piękny bez intensywnie fioletowy , choć on odobno nie pachnie tak intensywnie . Samo życie :) Albo jesteś ładna albo dobra :D Jesteśmy w fazie testowania nowej kosiarki a właściwie wysokości cięcia trawy i tak sobie myśle ,ze trzeba ja jednak opuszczać na maksa bo trawa koszona w tamtym tygodniu juz nadaje się pod nóż . Kwitną moje drzewka - jedne więcej - jedne mniej a śliwka cacanka wypuściła jeden :) kwiatek . Dobre i to . Do końca tygodnia musze dosiać nowy rzut rzodkiewek i sałaty ,bo rzodkiewka edize zjadliwa już w tym tygodniu za to sałata zbuntowała sie nie wyszła wcale . Wzeszły buraczki i marchewka , przyjęły sie bez strat pory i selery teraz tylko kilka kapust i ogórki , no może za 4 kalafiory i koniec. Liście czarnej porzeczki tak pachną ... kocimi siuśkami :) że sie zaczynam zastanawiać czy to aby nie jest zapach autentyczny - ale kotów a nie porzeczek :D
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 2 z 7