drach1
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez drach1
-
kasiula dzieki za ta piosenke :D pierwszy raz to slyszalam dzieki tobie...tekst jest przepiekny...
-
a ona ona wiesz ze musisz zdac meldunek z randeczki :D ;) sluchajcie... przed chwila przyjechal do mnie komandos,stoimy sobie przed firma ,rozmawiamy...nagle ktos lapie mnie za reke...odwracam sie...i wlasnym oczom nie wierze...F. przyjechal pierwszy raz do mnie do pracy.Z jakas kolezanka byl ( my mamy tez sklep i byla reklama w radiu )...to mowie do F. zeby szli do sklepu a ja zaraz przyjde.Nie moglam pozwolic ze bedziemy rozmawiac przy komandosie,bo przeciez wszystko bylo by po niemiecku. Jak poszli do sklepu,to komandos sie zapytal wesolo,nie przewidujac niczego zlego,kto to byl.Jak mu powiedzalam ze strazak,to malo sie nie przewrocil z wrazenia :D Komandos poczekal,poszlam do strazaka,chwile rozmawialismy,tak normalnie, pokazalam im moja firme i pozegnalismy sie. Ciekawa jestem czy strazak dzisiaj sie wychyli...prawdopodobnie tak...nie zaskoczyl kto to jest komandos... akcja byla super...:P komandos wie,ze musi sie baardzo starac...:P
-
hej Laski :D witaj zabkamala :D no taka mala to ty chyba nie jestes jak potrafilas taka podjac decyzje...dojsc samej do tego ze zwiazek jest toksyczny...to juz ,,wyzsza szkola jazdy"...:) napisz nam skad jestes i wogole jak doszlas do tego i po jakim czasie zauwazylas ze cos nie pasuje... ja oczywiscie w pracy :D a jezeli chodzi o stres...to ja zyje w tak ogromnym stresie,ze nie jedna z was moglo by to zabic :( dobrze ze komandos mi pomaga, bo nie dalabym rady...naprawde...jezeli pomoze mi przejsc teraz przez to wszystko, to znaczy ze to ten jedyny facet... milego dnia wam zycze i przesylam buzki :D
-
kasiula to ty masz jak ja :D ale mam tyle terminow z klientami ze nie mam czasu myslec,ze nie chce mi sie pracowac :D wlasnie byl komandos u mnie i przywiozl mi swieze rogale zebym nie umarla z glodu :D....byl sam :P....oj, to lafiryndzie sie nie spodobalo na pewno...:P wczoraj przed zebraniem, po 18 ej komandos wyszedl do samochodu i zapomnial komorki...i ta franca zadzwonila...to ja wylaczylam tel. :P w samochodzie zrobilam,,malutki" cyrk ze ona nie ma prawa dzwonic wieczorem, zapytalam sie dlaczego nie oddzwania, to powiedzial, ze to na pewno nic waznego bo by napisala smsa. Powoli komandos otwiera oczy...wczoraj sie zdenerwowal, bo byl u nich w biurze jak ona rozmawiala z kims z urzedu i powiedziala do tej urzedniczki ze ona nie ma czasu tylko ze wysle komandosa. To on jest szefem w tej firmie,a ona potraktowala go jak podwladnego...podoba mi sie :D...teraz on tez widzi o co tak naprawde chodzi...stwierdzil,ze ja przecenial,ze nie zauwazyl wczesniej ze ona przegina... o.k....lece bo mam nastepnych klientow w kolejce...pa,pa
-
hej wszystkim brzydula w brandenburgii dzieci od 15 sierpnia juz maja szkole :D
-
masz racje, troche inaczej to odebralam...ale nie az tak zle :D nie wydaje mi sie, zeby ktos tutaj piszac nie cieszyl sie z tego jak nasi faceci okazuja nam swoja milosc.Ja sie ciesze zawsze :D juz po zebraniu...bylo dretwo jak zawsze...jutro ide do malego ...jak to dobrze ze nie mam 5 dzieci...bo tylko na zebrania bym chodzila :D :P
-
slyszalam ze byl taki film ,,Kryminalni",ale nie ogladalam. a facet efy powiedzial pieknie, do glowy mi nie przyszlo nazwac to banalem...bo powiedzial to od serca...i te malenkie slowa sa najpiekniejsze...nie mozna przeciez caly czas komus podcinac skrzydel... efa zycze ci, abys jak najczesciej slyszala takie teksty z ust twojego faceta, najlepiej pokryte czynami :D
-
hej kasiula w pracy mam komputer bez glosnikow...pokukalam link...bez glosu...tylko obraz i mialam od razu gesia skorke :D co to jest za film? wybaczcie, ale lece tylko na niemieckiej telewizji i nie bardzo mam pojecie co sie dzieje w polskiej kinomatografii :D ten film juz mi sie podoba i jak mi podacie tytul to go sobie zorganizuje...czesto tak robimy z dziecmi :D zaraz jade z komandosem na zebranie do starszego syna...a jutro mam zebranie u mlodszego...nienawidze zebran rodzicow :P
-
hej efa ja chociaz nie pije alkoholu...no moze jedno piwo na rok :D...to tez uwazam ze alkohol jest dla ludzi...oczywiscie w normalnych ilosciach...tylko to jest pojecie wzgledne...nam moze wstarczyc jedno piwo, ktos inny potrzebuje 2-3 setki... zgadzam sie z a ona ona...tez nie chcialabym faceta ktory caly czas smierdzi alkoholem, odpycha mnie cos takiego... dzisiaj moj mlodszy syn pojechal z klasa na wycieczke do berlina i musze go z dworca odebrac,tzn. wczesniej wyjsc z pracy :P dobra...lece bo przyjechali klienci...milego dnia laski :D
-
acha komandos ma swoje mieszkanie 15 km dalej, w tym miescie w ktorym pracuje, ale czasami tylko tam zaglada, w ciagu dnia wiecej...jak ja juz jestem po pracy to przyjezdza do nas.
-
no widzisz jarzebinka...a jednak mozna...:D mnie rowniez nie spieszy sie do slubu...my nie mieszkamy ze soba tak jak po slubie...no prawie.On tez caly dzien pracuje, tyle ze ma mozliwosc ustalania terminow...jak potrzebuje zeby pojechal do dzieci bo cos tam potrzebuja zalatwic, to on jedzie z usmiechem na ustach, wieczorem spotykamy sie w domu, on jadac do nas pyta sie wczesniej czego brakuje w lodowce i to kupuje, szykujemy na zmiane jedzenie, on szykuje zawsze dla mnie sniadanie. Wieksze wydatki dzielimy, pyta sie czy potrzebuje pieniedzy, przy kasie zawsze chce placic.Sprzata u nas ( wlasnie w tym tyg. ma umyc okna :P )...prasuje itd. Jak sie sprawdzi to zobaczymy.Jak czlowiek jest w naszym wieku i ma za soba duuuuzy bagaz doswiadczen, to nie chce ,, chodzic po parku za reke"...wydaje mi sie ze to dobrze ze tak robimy, bo mozemy sie sprawdzic w normalnym zyciu...on widzi mnie nie wymalowana rano...a nie tylko odstrzelona na randkach, itp....podoba mi sie jedna rzecz...my sie przyjaznimy ja nie mam pojecia jak to bedzie dalej...chcialabym zeby sie udalo...
-
hej jarzebinka jezeli on prawie mieszka u mnie, moje dzieci go akceptuja i chca z nim przebywac, jezeli on nam pomaga...doslownie prowadzimy wspolnie gospodarstwo domowe :D...to dlaczego nie mialabym przedstawic go rodzicom?Wszyscy wiedza w naszej firmie ze mieszkamy razem i trzymaja kciuki zeby sie udalo.Niemcy zawsze uwaznie przygladali sie z kim sie spotykam, wiadomo ze nie wnikali, ale zawsze sie martwia o mnie zeby mi nikt krzywdy nie zrobil.Jak mnie w wigilie moj ex zostawil,to moj szef od razu dal mi tydzien urlopu.Jego tutaj dobrze znaja, gdyby bylo cos nie tak,na pewno zaczeliby mnie ostrzegac,a nic takiego sie nie wydarzylo.Moze tutaj nie przedstawilam tego w odpowiedni sposob, ale ten nasz zwiazek jest bardzo powazny...I on rowniez bardzo powaznie nas traktuje. On ma 46 lat, nie robi mi wrazenia zeby traktowal mnie jak zabawke.Jest wlasnie u swojego szefa,czyli biuro dalej, przyjechal z adwokatem,ktory bedzie wspolpracowal z jego firma i przedstawil mnie jako swoja zone...to idioty chyba by z siebie nie robil... Z tym facetem tej lafiryndy to jest tak,ze on jest prawdopodobnie chorobliwie o nia zazdrosny,ale wie ze ona z komandosem pracuje i musi to tolerowac.Tez mu sie to nie podoba, ale nic nie zrobi.Tak jak ja.Tylko ze ja chociaz sie staram ta idiotyczna sytuacje zmienic,nie wiem co on robi w tym kierunku. Dzsiaj rozmawialam z moim kolega z firmy,niemcem, jestesmy tutaj najdluzej i znamy sie bardzo dobrze, powiedzial ze mi sie nie dziwi ze tak walcze np. o to jezdzenie lafiryndy komandosa samochodem.Ze to jest nienormalne...
-
a ona_ona dla mnie zadnym wyznacznikiem jest jak ktos nie pije i nie pali,bo to nie ma zadnego zwiazku ze szczesciem. ogolnie,to nie mam powodow narzekac na komandosa...cyrk jest oczywiscie o ta lafirynde...najgorsze ze on nie rozumie o co chodzi, dla niego wszystko jest w porzadku, bo jezeli on od niej nic nie chce i kocha tylko mnie,to o co ja mam pretensje?...itd.
-
dzien dobry Laski :D zaraz jade do pracy...i dzien bedzie spieprzony, bo wiem ze o 8.00 komandos z ta lafirynda maja spotkanie z szefem...tzn. ze bede musiala patrzec znowu na bladz... ale dzisiaj sie ubralam jak,,za milion dolarow"...chociaz tak sobie odbije :P niech franca wie, ze moze pomarzyc zeby tak wygladac :P ale jestem wredna :D :D :D :P komandos wczoraj swoje rzeczy znowu ukladal w szafie...mowie mu zeby sie nie spieszyl,bo jak go znowu wyrzuce to bede miec wiecej roboty :D mam nadzieje,ze sie za bardzo nie zdenerwuje...kij jej w oczodoly :D trzymajcie sie...i napiszcie co tam w dalekim swiecie...slonce dzisiaj nas juz nie umeczy...pa
-
siedzimy w domu, on pojechal rano do swojej mamy, przyjechal po poludniu,lykniety oczywiscie.Pytam sie , dlaczego znowu piles ?Odpowiedzial: Nie wiem.I poszedl spac.Teraz poszedl po cos do samochodu. 2 razy jego komorka dzwonila...prawdopodobnie to ta lafirynda, poszedl na dwor zadzwonic, bo wie ze przy mnie nie moze z nia rozmawiac. Wiem ze to chore, wk****a mnie juz to wszystko...a on on coraz czesciej mowi o slubie...nic nie chce mi sie robic, ani nigdzie wychodzic...siedze sobie w domku niewymalowana, bez odpowiedniej fryzury...nic mi sie nie chce...
-
ten ostatni post napisalam wczoraj ok.19ej,nie chcialo mi go zapisac i dzisiaj sie udalo. przyjechal wczoraj komandos,bylo nawet spokojnie...powiedzial do mnie ze jest bardzo dumny ze jest ze mna...i ze wydaje mu sie , ze chyba musi sie szybciej ze mna ozenic niz myslal, zebym nabrala do niego zaufania...a co to zmieni? wczoraj przywiozl znowu swoje wszystkie rzeczy... czuje, ze powoli sobie odpuszczam...skupiam sie na calkiem innych rzeczach,bo ta sytuacja zaczyna mnie przerastac... zaczelam sie uczyc tureckiego :)...dlaczego tureckiego?moze mi sie przydac w interesach...jestem tlumaczem, bardzo szybko ucze sie jezykow obcych, moj szef powiedzial ze musimy wejsc na inne rynki,wspolpracujemy juz od dawna z Turcja,oni mowia po niemiecku i angielsku i nie mamy problemu, ale zawsze lepiej w ich jezyku rozmawiac.Mialam do wyboru rumunski i turecki...tam rynek jest bardzo chlonny w tej chwili...mam czym sie zajac,mam plany...jakos to wszystko sobie uloze...
-
Cel jest oczywisty... Trzyma sie komandosa, bo dzieki jego znajomosciom ma prace,sama jest na zasilku.Dorabia na boku, bo panstwo oplaca jej mieszkanie i oficjalnie franca nie chce pracowac...tzn. ze na nia tez place podatki. Tez tak myslalam jak ty, ze jak go zostawie to on sie do niej zwroci, ale on mnie za bardzo kocha i jak odejde to sie po prostu zachleje,ona wie o tym,dlatego mnie prosila zebym go nie pakowala, bo jak komandos zacznie pic i nie pracowac,to automatycznie ona nie ma z czego zyc.Nie boj nic, cwana franca. Zobaczymy jak to sie bedzie toczyc przez nastepne dni, ja jej na pewno nie odpuszcze i jezeli powiem rodzicom o co chodzi i zostawie komandosa to oni to zrozumieja. Szczerze ci powiem,ze jestem juz zmeczona tym wszystkim i nie cieszy mnie juz tak wszystko jak kiedys. Ja po prostu wiem,ze nic sie nie zmieni...przykre to wszystko...a mialo byc tak pieknie...wlasnie w tej chwili zadzwonil, ze jedzie do nas...nie wiem czy mam sie cieszyc...wczoraj cos we mnie peklo...:(
-
hej jak ja sie ciesze ze tak duzo do mnie napisalyscie...dziekuje wam wszystkim bardzo :) wlasnie wrocilismy z pogrzebu z Polski, bylo smutno,wiadomo.Komandos byl z nami...no nie moglam go nie zabrac, moi rodzice nic nie wiedza co my tu wyprawiamy, moja mam zalamana bo mama jej zmarla, to jak jeszcze zobaczyli by mnie bez komandosa to cyrk bylby podwojny. On juz o 6 rano dzisiaj do mnie przyjechal...nie ustepuje,powiedzial ze ze wszystkimi bedzie walczyc o mnie. Dammar z ta lafirynda to nie jest tak dokladnie jak ty myslisz.My nie jestesmy rywalkami jako kobiety.Ona nie chce nic od komandosa i on od niej tez nie.On ma mnie, a ona swojego faceta ktorego kocha. Problemem jest ich wiez emocjonalna bo znaja sie bardzo dlugo. Komandos tego nie potrafi zrozumiec...ale ja pojde z nim do tego psychologa, opowiem jak ja to widze i ten psycholog moze mu przetlumaczy...to jest jakies wyjscie.Jak psycholog juz nie pomoze to przyslowiowa ,,dupa". To ze F. sie znowu odezwie to mnie juz nie obchodzi, z nim tez bylo fajnie, ale z komandosem bardziej pasujemy do siebie. Dzisiaj dostalam smsa od ,,dawnego kolegi"...i co z tego ze faceci sa caly czas zainteresowani znajomoscia ze mna, i to sa faceci z ktorymi praktycznie nic mnie nie laczylo... z komandosem jest calkiem inaczej...tak jak powinno byc...zeby tylko ta lafirynda zniknela to bylo by super...
-
no i wykrakalam...przed godzina spakowalam komandosowi rzeczy i odwiozlam go do domu. temat uwazam za zamkniety:(
-
jestesmy bardzo szczesliwi z komandosem, ale zobaczycie ze przez ta france rozejdziemy sie...bo ja tego nie wytrzymam.
-
Hallo zza miedzy wczoraj nic wam nie pisalam, bo rano tak sie zdenerwowalam,ze trzymalo mnie caly dzien... oczywiscie przez ta lafirynde !!!!! siedze rano w biurze...wszystko pieknie ladnie, przychodzi niemka i mi mowi ze komandos przyjechal z ta lafirynda.Mysle sobie o.k....w koncu przyszedl do mnie do biura,wszystko pieknie ladnie,gadamy sobie, pytam sie gdzie ta lafirynda,a on ze czeka na niego w samochodzie ( jego samochodzie)...jeszcze chwila gadamy i w pewnym momencie ta franca dzwoni na jego komorke i mowi ze ma sie pospieszyc. Dziewczyny, musial mnie chwycic za reke,bo normalnie chcialam isc do samochodu i ja pobic.Jak ja sie wku****am,ona ma szczescie ze on mnie zatrzymal i niemcy z mojej firmy zauwazyli o co chodzi.Nie musialam nic mowic,oni sie domyslaja i trzymaja moja strone. Powiedzialam mu, ze siedzi w moim aucie( przeciez wszystko jest wspolne), wie franca jedna ze on jest u mnie to juz szczyt bezczelnosci ze go pogania.I dodalam, ze moze jej powiedziec, ze jak jeszcze raz zrobi cos takiego to bedzie miec osobiscie ze mna do czynienia.Tak sie zdenerwowalam, ze znowu chcialam go spakowac,on wie ze nie moge na ku***e patrzec.Juz dostala sluzbowy samochod, troche moze bedzie spokoj, powiedzialam komandosowi ze jak jeszcze raz bedzie podobna sytuacja to na zbity pysk go wypieprze, bo nerwowo juz nie wytrzymuje. Niech on sie martwi,ja dla niego nieba przychylam,on wie ze problemem jest tylko ona,w mojej firmie wszyscy stoja po mojej stronie i niemcy i niemki, i wszyscy mowia ze na moim miejscu by nie wytrzymali.Wykoncze sie nerwowo przez ta france. Dzisiaj zadzwonila moja mama ze babcia zmarla w nocy i jutro jest pogrzeb.O swicie jedziemy do polski.Nie daj Boze zeby ta suka zadzwonila do niego jutro do polski, bo przysiegam bedzie na pieszo wracal do niemiec.
-
hej :D dzieki ze ze mna jestescie :) bo to tak inaczej jakos jak czlowiek moze sie z kims podzielic co go boli... bede trzymac reke na pulsie...ale odpuszcze tej lafiryndzie troche :P komandos juz wie czego ma nie robic...wydaje mi sie ze bedzie uwazac... a gdzie on taka gwiazde znajdzie jak ja :D ...oczywiscie zartuje, ale pod wieloma wzgledami pasujemy do siebie i gdyby nie te akcje z lafirynda, wogole sie nie klocimy i nie spieramy.Az dziwne,ze tak sie dogadujemy we wszystkim. Dobra, na razie dajemy spokoj z ta lafirynda...jak cos sie wydarzy to na biezaco bede was informowac...teraz na was kolej.... a a ona ona to juz wogole zapomniala o nas?...co tam Mloda w Lodynie? efa, blueoczka macie racje obie,jestem zaborcza.Niby kilka zdan napisalyscie,ale nawet nie wiecie jak mi pomoglyscie...dzieki :D....fajnie ze jestescie :D
-
dzieki dammar...fajnie ze dzisiaj ze mna przez to przeszlas :) oczywiscie komandos wrocil do domu wieczorem i zaczal sie cyrk.On odwolal wieczorem 2 terminy,zebym nie myslala ze juz sobie gdzies chodzi. Powiedzialam mu, ze ta lafirynda dzisiaj w biurze nie odpowiedziala na moje dzien dobry, widzialam ze byl zaskoczony. To ze przyjechal z nia to bylo na zlecenie szefa.Powiedzialam mu ze mnie to nie interesuje.Prawdopodobnie,ona dostanie na nastepny tydzien sluzbowy samochod...i dobrze, niech sie cieszy. Powiedzialam komandosowi ze za duzo jej opowiada i to mnie denerwuje, to jest gorsze niz pojscie jednorazowo z kims do lozka. Powiedzialam mu ze nie chce tak zyc, mam prawo zyc tak jak chce i ze on jest wolny. Jezu i znowu zaczal sie cyrk,powiedzial ze zrezygnuje z pracy dla H.bo nie wytrzyma tego.Ja wiem ze on musi tam zostac, dla niego to duza szansa, ja nie chce zeby on rezygnowal z pracy,tylko zeby ograniczyl kontakty z ta lafirynda. To on ze jak go zostawie,to on i tak nie potrzebuje juz pracowac bo nie bedzie miec dla kogo i ze zlamie mu zycie. Powiedzialam ze nie moze mnie szantazowac, to on ze to nie jest szantaz tylko prawda i ze moge zrobic jak chce, ale on mnie kocha i chce sie ze mna ozenic i ze nigdy nie byl taki szczesliwy i nawet jak mu cyrk robie to on mnie taka zdenerwowana bardzo kocha. I co ja mam zrobic? teraz spi ( trzyma mnie za kolano przez sen a ja sobie siedze i tu pisze.On wie o was bo mu opowiadalam i zawsze sie pyta co nowego :D powiedzial do mnie ze z czasem nabiore do niego zaufania i ze mam mu dac szanse wykazac sie. tak sobie dzisiaj pomyslalam, on walczy niesamowicie o to zeby z nami byc i widze ze jest u nas szczesliwy.Wczoraj z moimi synami mielismy ,,wieczor humoru", plakalismy wszyscy ze smiechu...komandos w helmie wikinga na glowie, moj starszy syn w kapeluszu rozowym z piorami i kazdy pokazywal jakies smieszne miny.Moje dzieci byly przeszczesliwe,widzialam ze komandos tez.Ja widze w jego oczach co rano jak sie budze,taka ogromna milosc w oczach.Od 2 mies.codziennie rano czeka na mnie kawa i sniadanie. przy komandosie odpoczywam...moge byc soba, nie pomalowana,z walkami na glowie i tak patrzy na mnie jak na gwiazde :D nie chce tego zepsuc, przy nim moge czuc sie tez jak mala dziewczynka...powiedzial dzisiaj ze mam go w koncu nauczyc tanczyc bo na naszym weselu musimy zatanczyc...on wie ze ja bardzo lubie tanczyc...w sobote jedziemy na grilla do mojej najlepszej przyjaciolki,on juz sie cieszy bo wie ze tam sa 3 psy i ja je kocham.
-
dammar on nie zrezygnuje z pracy dla H.( ziec mojego szefa).Nie ma takiej opcji, a nawet gdybym chciala zeby to zrobil to ja bym miala problemy z moja praca.W tej firmie sa za silne powiazania rodzinne. poza tym ze komandos ma wylaczony sygnal w tel wieczorami ( i tak co chwile sprawdza tel. czy ktos dzwonil, a jak ta lafirynda napisze czy zadzwoni to od razu odpisuje),nie robi praktycznie nic w tej sytuacji...bo co ma zrobic?to jego przyjaciolka. momentami to ja nie potrafie sie cieszyc ze on przyjezdza...tez mi sie wydaje ze nie mam do niego zaufania takiego jakbym chciala... wlasnie napisal ze przyjedzie, ja juz jestem chora bo wiem ze bedzie cyrk...to tak jak zadzwoni wasz facet po pijaku i po powrocie do domu jest teatr.Juz mnie sciska w zoladku, bo wiem ze na spokojnie tego nie zalatwie. A musze cos zrobic, bo systematycznie raz w tygodniu jest naprawde wielka klotnia z jej powodu.Zzera mi to cala energie.
-
wczoraj mogla wziazc auto swojego faceta?on nie potrzebuje samochodu jak jest w pracy.Ona ma nienormowany czas pracy, moze po niego do pracy przyjechac. jeszcze sa autobusy i tramwaje...ale po co? przeciez komandos zawiezie ja tam gdzie ona chce... nie widzisz roznicy? oni oboje nie widza problemu, dlaczego tylko jej facet tez sie denerwuje na ta sytuacje?przeciez on widzi rowniez jak to wyglada. ja nie chce tak zyc...komandos znowu bedzie mnie zapewnial o swojej milosci itd....ale ja nie chce tak zyc...powiedzialam mu juz to z 1000 razy...on ze starchu ze go zostawie,za kazdym razem przekonuje mnie ze znajdzie rozwiazanie...ale dobrze jest 1 dzien i wszystko wraca...ta sytuacja jest nierozwiazalna dla mnie. Zadna kobieta nie zgodzi sie zeby jej facet mial taka bliska przyjaciolke. Tlumaczylam mu, ze zaczne sie spotykac z F., tez bedziemy tylko przyjaciolmi, to powiedzial ze tego nie przezyje...A JA KU***A mam miec nerwy ze stali i mam przezyc , tak? Nie chce mu robic na zlosc, bo mi na nim bardzo zalezy, nie chce z nim walczyc...ale nie chce faceta ktory calymi dniami spedza czas z inna kobieta,obojetnie w jakim celu.