10 luty
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez 10 luty
-
Oj mówię Wam, te dzieciaczki są udane :) Mój synuś od wczoraj był brrrrrr, megaaktywny. Już miałam zamiar dzwonić do lekarza lub jechać do szpitala na ktg. Ale zachciało mi się budyniu waniliowego. No i zjadłam taki cieplutki, prosto z garnuszka (drugą porcję zostawiłam, żeby na zimno zjeść, bo miałam ochotę na ciepły i zimny), no i mój maluszek spał po tym jak susełek :D Półtorej godziny sobie drzemał :D Czasem tylko poruszył delikatnie nóżką lub rączką :D Teraz zjadamy sobie budyń na zimno :) Och ten mój aniołeczek kochany :)
-
To może i ja się zamelduję-dziękować Bogu jeszcze z syneczkiem w brzuszku. RADOSNA---bardzo Ci gratuluję.No i Twojej maluśkiej Wiktorii, bo była bardzo wytrwała rodząc się tak długo :) Oby zdrówko Wam dopisywało. No i wracaj do formy jak najszybciej. Jak znajdziesz chwilkę, to napisz coś więcej o swoim porodzie, jak się zaczęło itp. Mój synuś jest od wczoraj tak aktywny, że aż się boję... Cały czas hasa, robi sobie przerwy jedynie na 20-30 minut. I od nowa. W nocy z piątku na sobotę prawie w ogóle nie spał. I wczoraj prawie cały dzień również. Dziś w nocy spał, więc jestem spokojniejsza. A teraz znów hasa, rozciąga się. Robi sobie krótkie przerwy i znów daje popalić. Troszkę się obawiam, czy to dobrze..... Jeszcze tydzień mój okruszek musi wytrzymać ze mną, w moim brzuszku :) A potem jakoś to będzie. Trzymajcie kciuki, żeby był grzeczny. Kochane, życzę Wam spokojnej niedzieli :) I niech któraś z Was już się rozpakuje :) Pozdrawiam.
-
Hej mamusie. Źle dzisiaj spałam, budziłam się co chwilkę. Do tego Wiktorek się wiercił całą noc. Chyba też się przejął całą sytuacją. Ja teraz mam schiza, żeby tylko wcześniej się nie zaczęło, żeby malutki wytrzymał do 07.02. Reszta jakoś będzie. Nie będę się rozpisywać w zasadzie. Mąż w pracy, dzień szary i tak to jest. Życzę udanych weekendów. RADOSNA--Co się dzieje??????? Co taka cisza???????
-
Melduję się po ciężkim dniu, po wizycie..... Oj dziewczyny, jednak to dopiero początek. Dziś mój lekarz prowadzący zrobił kolejne USG. Okazało się, że nerka jest jeszcze większa, niż na ostatnim USG. Niezwłocznie dał mi skierowanie do szpitala, do instytutu matki i dziecka w Warszawie....Podobno jest to wodonercze.... Byłam w tym instytucie, zrobili mi KTG, USG i potwierdzili diagnozę mojego gin. Podjęli decyzję co dalej... Otóż 4.02.2011 mam się zgłosić na godz 8:00 na kolejne KTG. Następnie 7.02.2011 mam tam być na czczo o 7:30 na wywołanie porodu. Nie będę ukrywała, martwię się... Boję się o tą nerkę. Nie wiem, co będzie. Porodu też się boję, nie udzielono mi informacji, czy to będzie cesarka, czy wywołanie. Nie wiem nic. Panie lekarki były strasznie niemiłe. Nie dały sobie nic powiedzieć, myślały, że na KTG przyjechałam, nie chciały zobaczyć opisu USG, nie słuchały co do nich mówię. Jakaś masakra. Dopiero pod koniec wizyty jedna z nich zauważyła, że na skierowaniu mam napisane WODONERCZE NERKI PRAWEJ PŁODU. KU**A, służba zdrowia. Teraz będę się modlić, żeby po porodzie wszystko ustało, żeby mój synek był zdrowy... Tyle u mnie...
-
Ja chciałabym być już PO, bo mogłabym szybciej zbadać mojego okruszka i mieć pewność co do tych nerek. Ale czekam cierpliwie. Hmmmm, gdyby tego było mało, cofnęło mi się uczucie parcia na mocz :D Mam wrażenie, że synek siedzi wyżej, niż kilka dni temu, jakoś lżej mi się chodzi w ogóle inaczej jest :( Czyżby wszystko się cofnęło??? Mam czekać do marca może??? :D:D Nieeee, tego mi mój malutki nie zrobi :) Jedyne, co czuję, to częściej skurcze, brzuch mi się robi wtedy twardy jak głaz no i dziś pierwszy raz Wiktorek nacisnął główką na mamusi pachwinę :D Okrutnie to zrobił, aż mi ręce zdrętwiały na chwilę z bólu :D Urwisek mój mały :) Ja to nawet nie mam pojęcia przy jakich skurczach do szpitala jechać. Czy te skurcze będą w narządach intymnych, czy jak?? Jestem ciemna jak tabaka w rogu :,(
-
Sylwia--- TRZYMAM KCIUKI Z CAAAAŁYCH SIŁ!!!!!!!! Tak się przejęłam, jakbym to ja rodziła :) Cieszę się, że to już :) Oby wszystko było jak najlepiej :) Czekamy na wieści :) RADOSNA--- Co taka cisza??? Czyżbyś już była szczęśliwą mamuśką?? :)
-
Dziewczynka--a no u mnie bez zmian, ale samopoczucie, że tak powiem dobre, ale czujne... Cały czas coś mi każe być czujną... Hmmm, zobaczymy. Mój mąż też nie przetnie pępowiny, z tego samego powodu, co Twój :D Ale jestem z niego dumna, że ze mną będzie :) Chyba tak na prawdę jeszcze nie wie, co go czeka ;) Szok :,( Ale damy radę. Kochane, miłej nocki. Może już któraś by w końcu dołączyła do mamusiek? Za długa przerwa :) Pozdrawiam Was i ściskam Wasze brzuszki oraz dzieciaczki, które są już na świecie :)
-
Ninka--zdecydowanie Alan :):)
-
Mój synuś rozłożył się jak niedźwiadek i ani myśli się inaczej położyć :D:D:D Aż mnie ściska w środku. Do tego te bóle jak na miesiączkę nasilają mi się dzisiaj :( W nocy bolała mnie noga prawa, od tyłka do samej stopy. Poza tym jest ok. Nie będę się rozpisywać więcej... Całuję Was kobitki.
-
KIJEVNA---Bardzo gratuluję i cieszę się Twoim szczęściem, a nawet Ci zazdroszczę :):) Duuuużo zdrówka życzę Tobie i Twojemu szczęściu, oby wszystko układało się jak najlepiej!!!!!! :):) Też już bym chciała mieć swojego maluszka :)
-
Witam Was moje drogie. Co za dzień, mówię Wam, istny szok!!!!!! Byłam u tego swojego PIERD*******GO doktorka (prywatnie) na ktg i pobrać ten wymaz gbs, no i se myślę, przy okazji o tej klinice pogadam. Chciałam wziąć skierowanie. No i wyobraźcie sobie, że dziś okazało się, że (cytuję) "pani się nie martwi, bo to nic groźnego. W żadnej klinice pani rodzić nie musi. Po porodzie zapisze pani dziecko do ośrodka i weźmie wtedy skierowanie na USG dziecka, żeby to skontrolować, ale nie ma co się martwić, bo to często się zdarza". No KUR*A, myślałam, że go zabiję!!!!! Byłam w totalnym szoku. Jak można tak straszyć kobietę w ciąży jednego dnia, a dwa dni później mówić coś innego??? Cały weekend miałam zmarnowany, tak się bałam. A tu takie rzeczy. Rozmawiałam też z położną, która również mnie uspokoiła, powiedziała, żeby obserwować jak mały oddaje ocz po narodzinach i kontrolnie zrobić to USG. Teraz to ja sama nie wiem, ani w którym szpitalu rodzić, ani co myśleć, ani czy się martwić, czy nie... Jestem zmieszana całkowicie.
-
Tak więc i my się meldujemy. Noc miałam okropną. Wieczorem złapał mnie taki ból głowy, że aż wymiotować mi się chciało. Wczoraj cały dzień nic nie jadłam. Mąż po powrocie z pracy zrobił dla Nas kolację, gdyby nie on, pewnie nic bym nie przełknęła. Ze zmęczenia nie mogłam zasnąć, więc Arek siedział nade mną, rozmawiał z naszym synkiem, a mały odpowiadał ruchami na każde słowo tatusia. Jestem taka szczęśliwa gdy widzę fale na swoim brzuchu :) To mnie na duchu podtrzymuje, no i jakby nie było kochany mąż również. Dziś jest nieco lepiej, pierwsze emocje opadły. W poniedziałek jedziemy do lekarza, wezmę skierowanie do kliniki, wszystkie papiery z opisami USG itp., i ruszamy w kierunku Instytutu Matki i Dziecka. mąż wziął urlop, więc mamy cały dzień na załatwianie. Dziś zrobiłam jeszcze zakupy typu szampon, pasta do zębów itp., gdyby mnie w razie co zostawili od razu w tej klinice. O to najbardziej się modlę. Chcę tam w poniedziałek już zostać. Będę spokojniejsza z myślą, że mam lekarzy blisko gdyby zaczęło coś się dziać. Trzymajcie kciuki, żeby wszystko się udało. No a dziś zajadam się żurawiną suszoną, piję sok żurawinowy i piwo, bezalkoholowego Lecha (ma mniej niż 0,5% alk, mniej niż karmi). Może to też coś pomoże. Jak to się mówi-tonący brzytwy się chwyta...
-
Napisałam kilka maili, popytałam. Czekam na jakieś odpowiedzi. Jestem strasznie zmęczona płaczem i tą całą sytuacją. Mój mąż wróci dzisiaj później, bo później do pracy pojechał. Nie mogę się doczekać kiedy go przytulę :( Wiecie co dziewczyny? Może to według Was głupie, co napiszę, ale ja zawsze miałam pecha w życiu, nic mi się nigdy nie udawało... Jedyne, co mnie tak na prawdę dobrego spotkało w życiu, to mąż i ciąża, mój upragniony synek... Reszta wciąż do dupy, pod górkę. Kłody pod nogi od samego początku, od urodzenia. Nie mam przyjaciół, ojca mi zamordowali, z pracy wyrzucili, dzieciątko chore... Tylko czemu on musi cierpieć??? Przecież taki maleńki jest :(
-
A wiecie może, czy poród w takiej klinice jest drogi???
-
maagdaa--proszę Cię, zapytaj mamę czym może byś spowodowane takie powiększanie się nerek, żebym miała jakiś punkt zaczepienia. Mój lekarz nic konkretnego mi nie powiedział, może nie chciał mnie dodatkowo denerwować.
-
Sylwia-LBN---Poród miałam planowany w szpitalu w Żyrardowie, z okolic Żyrardowa właśnie pochodzę. Niestety nie mogę tu rodzić, gdyż szpital jest ubogi w jakikolwiek sprzęt do badań noworodków.
-
lekarz powiedział mi, że maluszek musi być koniecznie zbadany po porodzie. Miał mieć tylko USG, ale przy tak dużym powiększeniu muszą się nim zająć lekarze, którzy się znają na tym. Jeszcze przy ostatniej wizycie nie było przeciwwskazań do porodu w naszym szpitalu, teraz okazało się, że muszę w klinice rodzić, nie ma innej opcji.
-
Dziewczyny błagam Was, pomóżcie mi!!!! Potrzebuje adresy klinik ginekologiczno-położniczych w Warszawie. Mój synek ma problem z nerkami, muszę rodzić w klinice. Nie wiem, co robić.Jestem załamana. Nerka, która niecałe trzy tyg temu okazało się, że jest powiększona od tamtej pory powiększyła się dwukrotnie. Do tego druga zaczęła się powiększać. Co mam robić?? Może któraś z Was ma w rodzinie jakiegoś lekarza??? Może macie kogo podpytać co to za powikłania??? Błagam, pomóżcie, tak bardzo się boję. Do tego mój malutki syneczek cały czas ma pełny pęcherz moczowy. Któraś z Was ma mamę położną chyba, już zapomniałam z tego wszystkiego. Błagam, zapytaj jej co to może być i daj znać. Będę niezwykle wdzięczna.
-
Czemu nie mogę nic przeczytać???? :o