Hej hej ...
Ja niestety dzisiaj w pracy byłam ale lubię popracować w sobotę bo to dzień bez klientów więc cisza i spokój, można troche nadgonić.
Co do twojego pytania Drach ... ja w swoim długim małżeństwie byłam trochę kłótnicą, egoistką ale w sumie wszystko było w miarę poprawnie, zabrakło tylko uczuć, takie raczej przyzwyczajenie ale nie było źle.
W moim krótkim ale jakże toksycznym związku byłam aniołem, tak bardzo chciałam stworzyć ciepły dom, pyszne jedzonko, zawsze posprzątane a w domu zadbana kobieta, wpatrzona w swojego faceta, chętna na seks zawsze ... nie mam sobie kompletnie nic do zarzucenia ... i dooopa.
Teraz jest inaczej. Bardzo trudno było mi wejść w ten związek choć teoretycznie taki facet to spełnienie marzeń, mężczyzna bardzo przystojny (zawsze miałam problem ze wzrostem bo sama jestem wysoka), zakochany od pierwszego spotkania, żadnych byłych żon bo wdowiec, pracujący, przyzwoicie zarabiający, wpatrzony jak w obraz, przez ten czas gdy jesteśmy razem ani razu nie powiedział, że coś mu się nie podoba, facet dbający o dom i robiący w nim prawie wszystko, wspaniały kontakt z moimi bliskimi, długo by opowiadać. Dziwne, prawda? Po roku czasu dopiero zaczęłam na niego łaskawiej patrzeć, wytrwale chodził ze mną do psychiatry, udało się. Tak bardzo byłam zniszczona psychicznie. Miałam ogromną, wręcz chorą potrzebę bycia z kimś a gdy już spotkałam odpowiedniego mężczyznę nie potrafiłam przestać myśleć o toksyku.
Teraz na pewno jestem mu oddana, każdą wolną chwilę spędzam z nim, ale mam często wyrzuty sumienia, ze to raczej on dba o dom. Ja się zrobiłam najnormalniej w świecie leniwa. Po pracy kanapa, kocyk, książka, laptop, film ... zaległości rosną. Teraz jest tak spokojnie, po prostu normalnie ...