Nie wiem czy na 25 stronie ktoś czyta wpisy, ale obiecałam sobie,że tu napiszę i chce to zrobić. Badanie gastroskopii miałam wczoraj. Na początku planowałam zrobić je przy udziale anestezjologa i w ogólnym znieczuleniu. Ponieważ jednak w ten właśnie sposób robioną miałam dwa lata temu kolonoskopię i pamiętałam, że po "głupim jasiu" fatalnie ze sobą się czułam (ot takie przewrażliwienie co to ja głupiego mówiłam, a teraz nie pamiętam) i postanowiłam iść na żywioł słysząc, że więcej osób badanie przechodzi bez tego znieczulenia(ze znieczuleniem gardła czyli jakby bez znieczulenia) i jakoś sobie radzą. Myślę, że cała prawda o przechodzeniu przez pacjenta tego badania zależy właśnie od niego ( i wcale nie od nastawienia!!!!). Myślę,że chodzi raczej o budowę anatomiczną, bądź inne tego typu czynniki. Ja jak zawsze poszłam z dobrym nastawieniem,chciałam być dzielna jak zawsze. Grzecznie wysłuchałam instrukcji, uśmiechnęłam się i położyłam na boku.Robiłam co lekarz kazał, ale po prostu NIE POŁKNĘŁAM RURKI. Było to POZA moim fizycznym zasięgiem, NIEMOC, nie było to przerażenie czy panika - NIEMOŻNOŚĆ i tyle. W rezultacie lekarz przepchnął rurkę na siłę:] Badanie trwało krótko, więc krótko się męczyłam, ale z sali wyszłam płacząc i przez jakiś czas nie mogłam powstrzymać łez. Teraz rada dla tych co są przed => jeżeli nie ma żadnych przeciwwskazań by robić gastroskopię pod znieczuleniem ogólnym powiedzcie ''tak'' głupiemu jasiowi, bo inaczej jest szansa, że u was badanie przebiegnie w tym sposób w jaki i u mnie.