Mi mama zmarła prawie 6 lat temu mialam wtedy 18 lat i do dzisiaj nie umiem się za bardzo pogodzić z jej odejściem. Wszystko wydarzyło się tak szybko w przeciągu kilku dni w niedziele moja mama miała wylew i karetka zamiast jechac do specjalistycznego szpitala woziła ją tak długo że juz nie było szans na ratunek. W jednych szpitalu lekarz powiedział mi że powinnam przywieść rzeczy do trumny a nie rzeczy na pobyt w szpitalu. był to dla mnie cios i szczerze nie potrafiłam sobie z nim poradzić uzależniłam się od tabletek uspakajających nic nie jadłam i byłam już na pograniczu anoreksji uratowała mnie przyjaciółka dobrze że była obok bo nie wiem jakby się skończyło. teraz mam cudowną córeczkę i dopiero teraz czuje że mam dla kogo żyć ale nadal brakuje mi mamy