Kurcze..jakie to życie jest niesprawiedliwe..
Niuniek, masz rację..ja mam Julkę..mam też cudownych rodziców i teściów 450 km od siebie.
Mimo to, rozumiem Ciebie i wyobrażam sobie w jakim musisz być teraz stanie.Ja byłam prawie 3 miesiące po śmierci Marcina we Wrocławiu.Codziennie czułam się jakbym umierała.Nie widziałam żadnego sensu w życiu.Nie byłam w stanie zając sie własnym dzieckiem !I tak z dnia na dzień.Ciągle jak obłąkana chodziłam po mieście w "nasze" miejsca.. w nadziei że go tam spotkam :( Wąhałam jego ubrania,spałam w nich..Liczyłam żę przeprowadzka do rodziców coś zmieni..ale tu też czułam jego obecność.Przełomowym momentem dla mnie były pierwsze kroczki i słowa mojej malutkiej córeczki.Zrozumiałam że nie mogę przegapić tak waznych momentów w jej życiu.Później rzuciłam się w wir nauki i pracy.I to chyba najbardziej mnie pochłonęło.
Na pewno potrzeba ci czasu.Czas leczy rany jak to mówią.Nie bedzie to dosłowne bo nie da się tak po prostu zapomniec i zacząc żyć od nowa..ale na pewno nie powinieneś być teraz sam.Staraj się przebywać ze znajomymi..przyjaciółmi..wychodzić z domu..nie odseparowywuj sie od innych.