Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Laskarka

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Laskarka

  1. Puk! Puk! Puk! Jest tam kto? Co to za zastój? Ludzkość czeka na informacje co jadacie PO diecie w/o! Ja zrobiłam sobie smarowidło do chleba z pieczarek przysmażonych z cebulką i soją (to chyba pod dr Dąbrowską). Trzeci dzień to zasuwam z pieczywem ciemnym (na to kładę pomidorka z cebulką i ogórkiem kiszonym), a że powstało trochę za dużo, to wczoraj zrobiła sobie z tego też kotleciki panierowane w sezamie. Rozpadały się trochę, ale z surówką zielono-czerwoną (szpinak świeży, rukola, kiełki, rzeżucha, pomidor i papryka czerwona z cytryna i oliwą z oliwek) smakowały wybornie. Dziś mąż zjadł na obiad ryż z jogurtem z truskawkami, a ja dobiorę się do tego skrytykowanego przez Was biedronkowego dzikiego łososia. Zobaczę czy mój też będzie "zalatywał". To wywalę go z zamrażarki. W niedzielę miałam rodzinkę na obiedzie - ugotowałam ogórkową i zrobiła pierogi z kapustą i grzybami. A że upiekłam tez babkę piaskową dla gości, to zjadając resztki spowodowałam zastój w wadze, a nawet tendencję wzrostową. Piękne słońce kolejny dzień, ale trochę mroźno u nas na północy Słoneczka Wesołego!!!
  2. No! Wreście!!! Ja jednak jestem gapa. M@da! Dziś kupiłam szpinak i zrobiłam suróweczkę: szpinak (ta mała odmiana) + po garści kiełków lucerny i rzodkiewki + kawałek pomidora, papryki, cukinii. Polałam to sosikiem z oleju lnianego z sokiem z cytryny, czosnkiem i odrobiną musztardy oraz dodatkiem wody (chyba zamiast cytryny powinien być ocet jabłkowy?). Pyszności! Byłam zaskoczona chrupkością i wyrazistym smakiem tego szpinaku. Dzięki za odkrycie tego jedzonka. Był to dodatek do resztki niedzielnego kurczaka. A na kolację zjadłam z kolei resztę wczorajszej zupy ogórkowej (oczywiście na wodzie - z uduszonymi wcześniej na odrobinie oleju warzywami). Musiałam pozżerać sama wszystkie resztki, bo po niedzielnym szaleństwie z pieczonym kurczakiem (a okazało się, że w sobotę zostały połknięte też szprotki z puszki!) mojemu chłopakowi tak strzeliło wczoraj ciśnienie, że było niewesoło. Dziś ciśnienie się stabilizuje, a mąż baaaardzo pości. Jednak był już odzwyczajony od soli, ostrych przypraw i tłuszczu. Lekarz dziś mówił, że taki wyskok jedzeniowy może skutkować nawet 2-3-dniowym wyskokiem ciśnienia. Herbatko! Flaki? w piątym dniu? dobrze, że tego nie słyszą dziewczyny z tamtego forum. Chyba słusznie doznałaś tej reprymendy od swoich kiszeczek.
×