Byłam w takiej sytuacji: dużo "podejrzeń", zero "dowodów". Pan MĄŻ oczywiście wszystkemu zaprzeczał... W akcie bezsilności, zleciłam specjaliście "uporządkowania" mojego życia. Rezultat ? Wkrótce miałam tzw. twarde dowody wierności mojego "ukochanego"... Dzisiaj wiem, że oszczędziłam sobie dużo "łzawych dni... tygodni... miesięcy..." Mojego "detektywa" mogę polecić każdemu... Chociaż BOLI... naprawdę szkoda życia.