Annairu
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Annairu
-
Witam wszystkich. Mój problem jest dość... nietypowy. Otóż, za rok gdy ukończę 3 klase liceum mam zamiar wybrać się na studia. Nie chcę wyboru uczelni zostawiać na ostatni dzwonek więc już teraz rozglądam się za jakimiś interesującymi kierunkami. Owszem, kierunki znalazłam ale niestety nie na moją kieszeń. Wiele godzin spędziłam na poszukiwaniu w internecie publicznych szkół i bezpłatnych, lub nie aż takich drogich studiów. Ale niestety moje poszukiwania spełzły na niczym. Większość z nich kosztowała minimalnie 2000zł za 1 semestr. Co ciekawe, nie były to szkoły prywatne o czym świadczyła nazwa. Zwracam się z prośbą do osób które mają jakieś pojęcie o studiach, studiują lub już zakończyli naukę. Czy ktoś pomógłby mi znaleźć jakieś w miare tanie, lub bezpłatne studia (jakiekolwiek) w następujących miastach? Katowice(i okolice) Chorzów, Bytom, Gliwice, Sosnowiec, Ruda śląska. Nawet Łódź. Jestem kompletnie zagubiona w tym wszystkim, na każdą stronkę jaką wejdę wszędzie widzę zakładkę: Cennik, a jego zawartość mnie przeraża. Mieszkam sama z matką, utrzymujemy się z alimentów które płaci mój ojciec. Nie są to zbyt wysokie sumy, i choć nie przymieramy głodem, nie żyjemy w brudzie i skrajnym ubóstwie, to nie możemy sobie na wszystko pozwolić. W grę również wchodzą studia na które wręcz nie jestem w stanie płacić ponad 400zł na miesiąc. Mam nadzieję że ktoś życzliwy mi pomoże. Pozdrawiam
-
Witam wszystkich i przepraszam jeśli wybrałam złą kategorię dla tematu. Mam dość nietypowy problem z intruzami w mieszkaniu. Od 2-3 dni walczę z ogromnymi muchami które pojawią się dosłownie znikąd. Na próbę, po wypędzeniu kilku z nich okna zostały na 2 dni zamknięte, nie były otwieranie ani na moment a mimo to much w tym czasie ukatrupiłam kilkanaście jak nie kilkadziesiąt. Są zdecydowanie większe niż standardowa mucha, rozmiarowo większe od paznokcia kciuka i nie sposób namierzyć skąd wychodzą. Nie bzyczą, wydają się właściwie dość ospałe ale dla mnie są wystarczająco obrzydliwe, tym bardziej że wizualnie do najładniejszych nie należą. Na początku pomyślałam że jakaś jedna sztuka w trybie ekspresowym rozmnożyła się w śmieciach które 1 dzień czekały w przedpokoju na wyrzucenie ale to nie to. Po generalnym wysprzątaniu całego mieszkania muchy nadal sa i wyłazi ich coraz więcej. Zanim naładuję do mieszkania środków owadobójczych wolałabym raczej spróbować pozbyć się problemu całkowicie a nie doraźnie. Sęk w tym że ciężko określić skąd wychodzą. Opcje są 3, albo kuchnia, albo przedpokój, albo łazienka. Sprawdziłam czy gdzieś w kuchni nie zawieruszył się skrawek jedzenia, ale nic nie ma. Na wierzchu też nic nie leży, w szafkach nie trzymam nic co mogłoby by w jakikolwiek sposób zgnić. Problem pojawił się dopiero kiedy zaczęliśmy ogrzewać mieszkanie. Gdzieś na forach poczytałam że mogą wychodzić spod podłogi albo ze ścian jeśli znalazły tam sobie lokum i pożywienie przykładowo w postaci zdechłej myszy. Mieszkam w tej kamienicy dopiero od 2 miesięcy więc nie mam pojęcia czy wcześniej coś podobnego miało miejsce. Aktualnie w piwnicach rozłożona jest trutka na szczury czy to możliwe że to wina jakiegoś zdechłego gryzonia? Jeśli tak to co w te sytuacji zrobić? Nie wyobrażam sobie walczyć codziennie z muchami a wyłazi ich naprawdę sporo :/ Czy ktoś wie jak sobie z tym problemem poradzić? Ewentualnie jakie bezpieczne środki owadobójcze zastosować w domu żeby pozbyć się tego syfu.
-
Witam serdecznie. W skrócie. Tak samo jak inni, widze i czuję mój własny brak pewności siebie która niestety w mojej obecnej pracy jest bardzo potrzebna. Moja praca opiera sie na ciągłych kontaktach z ludźmi wszelkiego rodzaju, większość z nich to zwykli, mili ludzie, czasem neutralni, ale jednak trafią sie takie wredne kwasy które sądzą że pozjadały wszystkie rozumy. Problem w tym że nie potrafie sobie poradzić przykładowo właśnie z takimi ludźmi, kiedy ktoś reaguje agresywnie (nie to że sie rzuca z pięściami ale wyraźnie okazuje mi swoje negatywne emocje) od razu się wycofuje, denerwuje sie i nie potrafie się postawić i przygadać takiej osobie. Jak sobie z tym radzić? Słyszałam o różnych książkach motywacyjnych i pomagających nabrać penwości siebie. Zdaje sobie sprawę że to nie będzie żadna magiczna różdżka która bum, od razu da mi to czego pragnę, ale poszukuje jakiśch nie wiem, dobrych poradników, czego kolwiek co i wam pomogło i co moglibyście mi polecić. Pozdrawiam
-
Witam (będę używać inicjałów moich koleżanek) Ech... sprawa dość płytka i żenująca. Otóż, mojej koleżance, no prawie przyjaciółce S chyba podoba się pewien chłopak, kuzyn M. Mówię chyba bo nie wiem na pewno, a ona nie chce nic powiedzieć, stwierdziła że sie tylko wygłupia. O jego istnieniu wiemy już jakiś rok czasu, wtedy Sara oczywiście dla żartu udawała że jest nim zainteresowana, widziałyśmy go jedynie na zdjęciach i nigdy nie wydał mi się interesujący, aż do wczoraj. M miała urodziny i również on tam był. Potańczył ze mną kilka razy, i to on mnie zapraszał. S do tańca nie prosił, zachęcałam ją żeby się tam obok niego zakręciła, złapała za ręke i sama poprosiła do tańca, ale wykręcała się że nie umie tanczyc. No ale przecież taniec o niczym nie świadczy. No i niestety muszę powiedzieć że zainteresował mnie, jest fajny, rok starszy, można się z nim powygłupiać, pożartować. Z wyglądu też nie najgorszy. Oczywiście gdyby nie S to bym do niego startowała, ale nie chcę wyjść na skończoną sucz bo zabieram jej faceta. A może być tak że ona tylko sobie mówi że sie wygłupia a tak na prawde podoba się jej tylko sie nie przyznaje. Tutaj w grę wchodzi również M która chce ich ze sobą wyswatać. Nie mam zielonego pojęcia jak to rozegrać, nie chce wyjść na skonczoną sucz, bo... no cóż... z perspektywy osoby 3 ( miedzy innymi M, i innych) to wygląda to tak że S była pierwsza, nagle ja sie wpycham i próbuje go wychaczyć. Nie wiem co robić.. Pozdrawiam
-
Witam (będę używać inicjałów moich koleżanek) Ech... sprawa dość płytka i żenująca. Otóż, mojej koleżance, no prawie przyjaciółce S chyba podoba się pewien chłopak, kuzyn M. Mówię chyba bo nie wiem na pewno, a ona nie chce nic powiedzieć, stwierdziła że sie tylko wygłupia. O jego istnieniu wiemy już jakiś rok czasu, wtedy Sara oczywiście dla żartu udawała że jest nim zainteresowana, widziałyśmy go jedynie na zdjęciach i nigdy nie wydał mi się interesujący, aż do wczoraj. M miała urodziny i również on tam był. Potańczył ze mną kilka razy, i to on mnie zapraszał. S do tańca nie prosił, zachęcałam ją żeby się tam obok niego zakręciła, złapała za ręke i sama poprosiła do tańca, ale wykręcała się że nie umie tanczyc. No ale przecież taniec o niczym nie świadczy. No i niestety muszę powiedzieć że zainteresował mnie, jest fajny, rok starszy, można się z nim powygłupiać, pożartować. Z wyglądu też nie najgorszy. Oczywiście gdyby nie S to bym do niego startowała, ale nie chcę wyjść na skończoną sucz bo zabieram jej faceta. A może być tak że ona tylko sobie mówi że sie wygłupia a tak na prawde podoba się jej tylko sie nie przyznaje. Tutaj w grę wchodzi również M która chce ich ze sobą wyswatać. Nie mam zielonego pojęcia jak to rozegrać, nie chce wyjść na skonczoną sucz, bo... no cóż... z perspektywy osoby 3 ( miedzy innymi M, i innych) to wygląda to tak że S była pierwsza, nagle ja sie wpycham i próbuje go wychaczyć. Nie wiem co robić.. Pozdrawiam