![](http://wpcdn.pl/kafeteria-forum/set_resources_2/84c1e40ea0e759e3f1505eb1788ddf3c_pattern.png)
![](http://wpcdn.pl/kafeteria-forum/monthly_2018_12/H_member_13678778.png)
@_hanabe_@
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez @_hanabe_@
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 2 z 19
-
Dzień dobry! Weekend fantastyczny. Małe już prawie nie kaszle, więc wybieramy się w czwartek w dżojrajd do Wro. Już nie mogę się doczekać :) Dziewczyny, gdybyście miały okazję wybrać się na występ grupy Mozarta (ja akurat byłam na przedstawieniu Zamach na MoCarta; z Zamachowskim i Malajkatem) to się nie wahajcie. Rewelacja! Znalazłam świetną opiekunkę. Widać od razu, że lubi dzieci - sama ma dorosłych synów. Lolo podobno sobie z nią pogadał, pobawił się, a potem poszedł grzecznie spać. W razie czego mam zawsze jakiś beckup. Arwena - co zrobić, żeby przecztali? Najlepiej działa szantaż (może być emocjonalny) lub przekupstwo. Dokładnie jak przy wychowywaniu dzieci ;) Domenix - pracuję głównie w domu, bo nie lubię pracować w biurze :) Zawsze zresztą do takiego stanu rzeczy dążyłam. Redaguję i piszę. A z tym, że moja mama nie chce przyjechać na święta, to raczej nie jest zabawne. Wolałabym jednak, żeby czasami zadzwoniła i się zainteresowała mną bądź wnukiem. Niestety nawet na tyle z jej strony nie mogę liczyć. Selavi, jak mawiają Francuzi ;) Anika, z tego dzieciaka wyrośnie wielbiciel horrorów. Niby się boi, ale i się cieszy ;)
-
Kici, masz rację. Dla mnie multibaby kino to 15 zł i dwa bilety na metro. Mieszkam w centrum miasta i wszystko obskakuję na piechotę. A życie oczywiście nie zawsze jest takie różowe :)
-
Ile płacze? Nie wiem. W sumie raczej mało. Bo nagle ryknie, że pora karmienia, więc dostaje jeść; ryknie, że nuda, to wypadka z łóżeczka na plac zabaw (matę edukacyjną) lub odwrotnie; ryknie, że zmęczony, to do łóżeczka. W tym tygodniu nam jęczał, ale jest przeziębiony, więc ma prawo. Dzisiaj jeszcze nie płakał - poza zawołaniem o jedzenie i porannym 15-minutowym marudzeniem. Jak ryczy nie wiadomo dlaczego, to najlepiej działa suszarka. Wczoraj podziałała też "Kaczka dziwaczka". Jak mu zaśpiewałam, od razu się uspokoił. Pewnie ze strachu. Bo śpiewam upiornie. Co nie przeszkodziło mi wyć w mezzosopranach w chórze uniwersyteckim. Wyłam skuszona możliwością wyjazdów zagranicznych. Skończyło się na kolędowaniu po wrocławskich kościołach... Tak zakończyłam moją śpiewaczą karierę. Mistrz dygresji ;) W każdym razie Lol statystycznie płacze mało.
-
Takac - a może deprim? To jest ziołowe, nie uzależnia, ale trzeba i tak sprawdzić, czy przy karmieniu można brać. Mi i paru moim znajomym pomógł, w okresach czarnej doopy. Terapia pewnie też coś daje. Ja żałuję, że kiedyś nie poszłam. Miałabym doła znacznie krócej.
-
To ja mam jakieś dziwne macierzyństwo. Jem normalnie, mam czas na kąpiel, ćwiczenia, pracę, czytanie, dom. Na zakupy chodzę z dzieciakiem, raz na tydzień z nim do kina, na kawę i książkę też z wózkiem. Jak chcę gdzieś pojechać, też nie problem. Niemowlus w fotel i jedziemy. Teściowa ze dwa, trzy razy w tygodniu przyjdzie posiedzieć z Lolem, a my ze sprawcą wychodzimy sami. Dzisiaj idziemy z teściową do teatru (udało mi się nabyć bilety na grupę MoCarta! Hura!) i do Lola przychodzi opiekunka. Czasami bierzemy malucha i wychodzimy na kolację do restauracji. Mówiąc szczerze teraz częściej wychodzimy ze sprawcą niż w czasie przeddzieciakowym, bo ja pilnuję, żebyśmy spędzali też czas we dwoje. Jedynie chciałabym przespać całą noc :) Ale i to jakoś da się znieść - poza chwilami, kiedy się nie da ;) Może to kwestia organizacji?
-
Monia i Takac - może macie depresje poporodową?
-
Iii tam. Nie ma się co przejmować. Moja mama jeszcze nie widziała Lola. Przecież jej nie zmuszę. To znaczy mam zamiar zmusić, bo sprawca pojedzie po nią, żeby ją przywieźć do nas na święta. O ile oczywiście uda się ją wpakować do samochodu. A jak będzie stawiała opór, to trudno. Na siłę jej uszczęśliwiać nie będę.
-
:) Moje małe z kolei to Charlie Brown z Fistaszków. Sprawca ostatnio się w niego wpatrywał i stwierdził, że skąś go zna ;) http://coolspotters.com/characters/charlie-brown http://en.wikipedia.org/wiki/Charlie_Brown Charlie, czyli Karol, a zdrobnienie od Karol to Lolek... I jak tu nie wierzyć w matczyną intuicję? ;)
-
Ooo... To faktycznie coś może być niehalo. Chyba, że dziecko jest kosmitą ;) Głupi żart :( Też czytałam, że zielony w tym przypadku nie jest kolorem nadziei :(
-
To znaczy podaję jeszcze witaminę K i D, zgodnie z zaleceniem.
-
Dziam, no to klops :( Jak nie chce, to się nie da nic zrobić :( No to ja skomentuję Karolinę: kochana, trzymam kciuki za Twoją szkołę! Mam nadzieję, że ją skończysz i przyniesie Ci to sporo satysfakcji :) Mill, a może faktycznie "po co"? Ja nic nie podaję poza piersią. Małe rośnie jak szalone (waży już 5720, a ma 8 tygodni) i nie ma kolek. Kupa raz na dzień, a czasami nawet raz na dwa dni - ale to wszystko mieści się w normie.
-
Daj mu tą książkę i poproś, żeby przeczytał. Na mnie prośby i groźby sprawcy też nie robiły wrażenia. Dopiero teraz wiem,jak się musiał czuć, bo jak jemu zdarza się zapalić (od kilku tygodni nie palił, ale zdarza mu się fajka raz na tydzień), to ja padam - smród czuję prze kilka dobtych godzin. Nie ma czegoś takiego jak "pali, bo lubi". Jest tylko "pali, bo musi, ale boi się do tego przed sobą samym przyznać". Mój kumpel - zagorzały palacz -przerwał czytanie tej książki, bo... się wystraszył, że rzuci :) Nie zawadzi spróbować.
-
Dzień dobry :) Dziamdziara, jako były palacz zawodowy chciałabym powiedzieć, że do rzucania palenia nie są potrzebne jaja tylko mocne przekonanie, że się palenie chce rzucić plus wsparcie bliskich. A przede wszystkim książka Alana Carra "Łatwy sposób na rzucenie palenia". Byłoby dobrze, żebyście oboje ją przeczytali - wytedy będziesz miała pojęcie z czym zmaga się małżon, a on ze swojej strony pewnie to doceni. Ja rzuciłam bez bólu, tycia itd. A nawet z dużą przyjemnością. A paliłam kilkanaście lat paczkę dziennie. Książkę mam w PDF, więc mogę Ci przesłać. A jakbyś chciała papierową, to jest dostępna w księgarniach internetowych. Powodzenia!
-
U mnie szaroburo przeradza się właśnie w ciemno jak d. :( I jeszcze na domiar złego mój syn zostanie chyba zboczeńcem - najbardziej się cieszy, gdy mu się przy jajkach grzebie...
-
A owszem, robię śniadanie sprawcy :) Fajny jest taki wspólny początek dnia plus gadki szmatki zwykle o polityce (słuchamy radia tok FM i komentujemy z wielką namiętnością). Poza tym najłatwiej mi wyrazić uczucia kulinarnie. Kiedy jestem obrażona, nie przestępuję progu kuchni :) Dostałam nowe zajebiste zlecenie! Hura! Będę sobie pracować, trącając raz na jakiś czas dzieciaka nogą (po to, żeby się fotelik bujał).
-
Masełeczko na słoneczku ;) Mojego poprzedniego posta urwało, a chciałam się wymądrzyć, że zdrobnienia to elementarna część gwary warszawskiech meneli i klasy najniższej. Fajny przykład znalazłam: Ogłoszenie z gazety z 1875 roku: Interes nieryzykowny dla wdowy niekompetentnej z kapitalikiem 300 rs., mającej zaraz chęć objąć bawaryjkę z ogródkiem w dobrym miejscu ze wszelkimi mebelkami do tego fachu. A potem z paniusią na kawkię i buch w mankiecik :)
-
O, Kici ja też pamiętam, bo przeżywałam Twojego dentystę, jakbym sama siedziała na fotelu. Też niestety należę do bojących się fotela, ale chadzam regularnie. Ja oczywiście nieuzasadnionych zdrobnień nie znoszę, bo to psucie języka (wywodzi się zresztą w gwary warszawskich, ale kiedy moje małe się uśmiechnie to zdrobniłabym nawet czasowniki, zaimki i słowo akwarium ;)
-
Ja też robię sprawcy śniadanie plus kawa i kanapki na wynos. :) Teraz mam dwie gęby do wyżywienia ;) I trzecią swoją.
-
Ja moje nazywam czasami glutem, wisielcem, kaszlakiem, małym pierdołą (strasznie pierdzi ;), itd. Ale jak się uśmiechnie... Jeśli z nami pisałaś, to znaczy, że też właśnie urodziłaś, hę?
-
Marti, obawiam się, ze można... Teraz Ci współczuję, ale kiedy będziesz już po, zacznę Ci zazdrościć, bo ta przygoda też jest przede mną...
-
To post z wczoraj, bo się nie chciał wysłać: Dzięki za kciuki dla Lola. Robi mu się naprawdę lepiej :) Teraz się bawi, co jest sygnałem, że dobrze się czuje :) Na kaszel nam pani doktor poleciła tylko inhalator, czyli nebulizator, czyli nie mam pojęcia czym się jedno od drugiego różni. Sól fizjologiczną kupuję w aptece. Boję się sama robić mieszanki, bo co ja wiem o mieszaniu soli z wodą? Aha i jeszcze pani doktor poradziła, aby wieszać małemu w pokoju mokry ręcznik celem nawilżania powietrza. Odradzała nawilżacz, bo alergolodzy twierdzą, że rozpyla alergeny. I ona się pod tym podpisuje. Hm. Mokry ręcznik wychodzi taniej ;) Mam wrażenie, że w mojej szafie ciuchy się cichaczem postarzały. Wszystko takie jakieś zużyte :( Nie mam pomysłu na zimową garderobę, a po raz pierwszy od lat CAŁĄ zimę spędzę w Polandzie. Bu. A to z dzisiaj: Domenix - ostatnio w Indiach, bo tam ciepło. Chyba, że ktoś dostaje zaćmy i jedzie do Kaszmiru, wtedy ma zimę, a w plecaku same letnie ciuchy :) Raz mi się tak zdarzyło :) Dobrze, że tam nie utknęłam i mogłam spokojnie uciec na południe... Dzisiaj chyba będzie słońce. Zastanawiam się nad tym, czy nie wyprowadzić Kaszlaka Glutka na krótki spacer.
-
Dzięki za kciuki dla Lola. Robi mu się naprawdę lepiej :) Teraz się bawi, co jest sygnałem, że dobrze się czuje :) Na kaszel nam pani doktor poleciła tylko inhalator, czyli nebulizator, czyli nie mam pojęcia czym się jedno od drugiego różni. Sól fizjologiczną kupuję w aptece. Boję się sama robić mieszanki, bo co ja wiem o mieszaniu soli z wodą? Aha i jeszcze pani doktor poradziła, aby wieszać małemu w pokoju mokry ręcznik celem nawilżania powietrza. Odradzała nawilżacz, bo alergolodzy twierdzą, że rozpyla alergeny. I ona się pod tym podpisuje. Hm. Mokry ręcznik wychodzi taniej ;) Mam wrażenie, że w mojej szafie ciuchy się cichaczem postarzały. Wszystko takie jakieś zużyte :( Nie mam pomysłu na zimową garderobę, a po raz pierwszy od lat CAŁĄ zimę spędzę w Polandzie. Bu.
-
Dzięki za kciuki dla Lola. Robi mu się naprawdę lepiej :) Teraz się bawi, co jest sygnałem, że dobrze się czuje :) Na kaszel nam pani doktor poleciła tylko inhalator, czyli nebulizator, czyli nie mam pojęcia czym się jedno od drugiego różni. Sól fizjologiczną kupuję w aptece. Boję się sama robić mieszanki, bo co ja wiem o mieszaniu soli z wodą? Aha i jeszcze pani doktor poradziła, aby wieszać małemu w pokoju mokry ręcznik celem nawilżania powietrza. Odradzała nawilżacz, bo alergolodzy twierdzą, że rozpyla alergeny. I ona się pod tym podpisuje. Hm. Mokry ręcznik wychodzi taniej ;) Mam wrażenie, że w mojej szafie ciuchy się cichaczem postarzały. Wszystko takie jakieś zużyte :( Nie mam pomysłu na zimową garderobę, a po raz pierwszy od lat CAŁĄ zimę spędzę w Polandzie. Bu.
-
Dzięki za kciuki dla Lola. Robi mu się naprawdę lepiej :) Teraz się bawi, co jest sygnałem, że dobrze się czuje :) Na kaszel nam pani doktor poleciła tylko inhalator, czyli nebulizator, czyli nie mam pojęcia czym się jedno od drugiego różni. Sól fizjologiczną kupuję w aptece. Boję się sama robić mieszanki, bo co ja wiem o mieszaniu soli z wodą? Aha i jeszcze pani doktor poradziła, aby wieszać małemu w pokoju mokry ręcznik celem nawilżania powietrza. Odradzała nawilżacz, bo alergolodzy twierdzą, że rozpyla alergeny. I ona się pod tym podpisuje. Hm. Mokry ręcznik wychodzi taniej ;) Mam wrażenie, że w mojej szafie ciuchy się cichaczem postarzały. Wszystko takie jakieś zużyte :( Nie mam pomysłu na zimową garderobę, a po raz pierwszy od lat CAŁĄ zimę spędzę w Polandzie. Bu.
-
Inhalacje za pomocą nebulizatora :) (czyli inhalatora), który polecila nam pani doktor kupić. Lekarka wypisała nam skierowanie do szpiala w razie czego - powiedziała, że przy ciężkim, uporczywym kaszlu mamy jechać, bo u takiego malucha poważna choroba rozwija się błyskawicznie... Na szczęście na razie jest OK. Zmykam karmić :)
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 2 z 19