Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

@_hanabe_@

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez @_hanabe_@

  1. A bo mnie Monia trafia, kiedy widzę idealnych klientów przemysłu farmakologicznego bez potrzeby faszerujących siebie i dzieci jakimiś specyfikami. A lekarze, cóż - wielu z nich też działa w tej branży. A potem tragedia, bo organizm już uodporniony na wszystko i nie ma czym leczyć, gdy naprawdę się pojawia problem. I już się więcej na ten temat nie odezwę. Uff...
  2. Nie zauważyłam nic strasznego w trzecim tygodniu. Nigdy też nie słyszałam, żeby coś okropnego miało się wtedy dziać. Wyluzuj się. Jestem przeciwna takiej profilaktyce - to powoduje, że organizm staje się leniwy i odstawienie wspomagaczy może poskutkować masakrą. Ale oczywiście Wasze dzieci, Wasza sprawa. Przychylam się do zdania lekarzy, którzy bardziej ufają naturze niż farmakologii.
  3. A jak się pojawią kolki, to czym się będzie te dzieciaki leczyć? Co do opinii lekarza - cóż są też tacy, którzy na wszystko podają atybiotyk... Jeśli nie ma potrzeby podawać leku, to się nie podaje. Agatka, pojechałam, bo podawanie "w razie czego" mija się z celem. Myśląc w ten sposób musiałabym już dzisiaj wszyć Lolkowi esperal, żeby nie został w przyszłości alkoholikiem. Ale nie chowaj urazy, bo nie chcę Cię obrażać. Mam jak najlepsze intencje.
  4. Red - pamiętamy :) Co tam? Aggia - też się cieszę, że mi się macierzyństwo tak ładnie (póki co) wpasowało w życiorys :) Okazało się, że większość z lęków, to były tylko strachy na lachy :)
  5. Tak tylko czytam, bo niby nie miałam czasu teraz pisać, ale Agatka mnie zmroziła... Agatka, zacznij sama zażywać lek na zaparcia (bo być może Ci się zdarzą), lek przeciwbiegunkowy (kto wie, może się trafi), lek na wątrobę (bo może zaboleć), lek na trzustkę (tak w razie czego), lek na kaszel (profilaktycznie), krople na katar itd. itp. Ciekawe jak się po takiej mieszance poczujesz. Opanuj się, kobieto! Leki to nie cukierki! Zdrowemu dziecku, któremu nic się nie dzieje podaje się mleko i - jeśli karmisz piersią - witaminę K i D w dawce zaleconej przez lekarza. Finito. W razie czego kropelki... To mi się w głowie nie mieści...
  6. Arwena, gratulacje! Rozpakowane forum, co za dzień :) Monia, nikt nie ma wątpliwości, że kochasz Antonia i że jesteś dobrą mamą. Dla własnego zdrowia psychicznego powinnaś jednak wykombinować kogoś do pomocy. Zostaw też ema raz czy drugi samego w domu z dzieckiem, wyjdź i nie bierz ze sobą telefonu. Ty tak samo masz prawo nie wiedzieć, jak uspokoić dziecko. Niech się nauczy. Mi maluch płakał tylko dzień z kawałkiem, a przeszłam taką huśtawkę emocjonalną, że nie mam pytań. Mogę się ponabijać, że allegro, że okno życia, ale tak naprawdę poziom żalu, bezradności i frustracji jaki mnie ogarnął był przytłaczający. A mam do pomocy sprawcę i - kiedy zechcę - złą teściową. Mill, Ty się tak nie ciesz. Wiesz, co robią na przerwach gimnazjalistki? ;) hehe
  7. Monia, zgodnie ze starym przysłowiem towarzysz Stalin usta słodsze ma od malin ;) Dam za Antonia nawet dziesiątaka i więcej. Sprawca już ma wizje robienia nowego dziecka... Mam jak najlepsze wspomnienia z ciąży i rodzenia, ale może jednak za drugim razem nabyłabym stwora drogą kupna? Tak na serio, Monia - daszradę. Wierzę w Ciebie! A ja sobie nie wyobrażam opieki nad dwoma nieletnimi. To musi być niezła jazda. Dziewczyny, podziwiam! Moja kumpela ma trójkę (5; 3; 1,5) i wylądowała u psychiatry. Psychotropy bierze. Ines, owszem teściowa jest w wawie tylko z powodu Lola. Rozumiem jej nadchęć opieki, ale bez przesady. Poza tym pomoc, pomocą, a komentarze komentarzami. Jestem jej naprawdę wdzięczna, ale chcę i mam czas na opiekę nad dzieckiem. Sprawa zacznie wyglądać inaczej od lutego, kiedy wrócę do pracy pełną parą. Pędzę spacerować! :)
  8. Na posterunku :) Loluś dziękuje wszystkim ciociom za życzenia! Emma, mi też brakuje jeżdżenia samochodem. Dzisiaj podjechałam na badania i zdałam sobie sprawę z tego, że nie tylko wódki mi brakuje ;) Jak ja bym sobie zrobiła jakieś 300 kilo w jedną, a potem w drugą... I z muzą na ful... Aga - ja się tego, co Cię spotkało, najbardziej boję. Moje relacje z mamą były i są fatalne, więc tym bardziej bym chciała mieć fajne układy ze swoim potomkiem. Wiem jednak, że to osobny człowiek i niestety nie będę miała całkowitego wpływu na to, jak się będzie zachowywał i jakich dokona wyborów. Z pewnością dorastanie dzieciaków jest dla rodziców straszne. Jak sobie wyobrażę nastoletniego, pryszczatego Lolka, który mnie ignoruje i uważa za durną, starą babę, a poza tym zamyka się w łazience, żeby walic konia, to mam ochotę już teraz wystawić go za drzwi ;) A to przecież lajt. A Twoja mama zbiera to, co zasiała. Trzymam kciuki za szybki powrót Patrycji do zmysłów! Edqa, zazdroszczę przespanej nocy! Też tak chcę! Chociaż dzisiaj udało się longiem 5 godzin przekimać. Marti, nie miej do siebie pretensji. Każdemu się należy dzień piżamowy albo nawet dwa. A potem wystartujesz i poczujesz się lepiej. Ja od onad tygodnia tłukę ćwiczenia z Cindy. Po 3 tygodniu od porodu - program 10-minutowy, a od poniedziałku 15-minutowy. Do tego spacery z maluchem (a raczej w moim przypadku marszobiegi) i zaczynam się czuć fajnie w swoim ciele :) We wszystko się mieszczę, ale jeszcze mi zostało uparte 3,5 kilo. Jak przejdę na normalny tryb ćwiczeń, to się w lot zgubi. Bo żadnych diet nie zamierzam podczas karmienia stosować. Franka, dziękuję :) Dziewczyny, czy Wam też się wydaje, że Wasze dzieci są wyjątkowo ładne i zdolne i dlaczego nikt im jeszcze nie dał doktoratu honoris causa? Bo ja nie wiem, czy przypadkiem nie zaczynam dostawać matkozy... Taki mi się ten mój Lolek wydaje cudowny... Piękna z nas para z teściową. Ona w zaawansowanym stadium choroby szalonych teściowych, a ja z początkami matkozy...
  9. Aha i dziękuję w imieniu Marcelego-Lolka za życzenia :)
  10. Menia, ja tu sobie cichutko karmię :)
  11. Madalena, wierz mi, że mogłaby, bo cyc był to wielki i długi ;) Aga, do usług :) Mam lenia, więc przejrzałam sobie forum wstecz. Bardzo Was lubię :) Taki mi się nasunął wniosek :)
  12. Dzień dobry! Od wczoraj tu jakaś nadprodukcja nastąpiła, że już mi się miesza, co kumu chciałam odpowiedzieć... Przede wszystkim gratulacje dla śmiesznej. Specjalnie celowałaś w tę datę, przyznaj się, co? ;) Ogarniaj się i wracaj! Kici - teoretycznie znieczulenie się daje na skurcze (przy rozwarciu na 3 cm) i - również teoretycznie - parte powinno się czuć. Ale czasami to nie działa. Na przykład u mnie :) Aga trzymam kciuki! Bachorowy magazyn świetny! Niestety wciąż zwolenniczki "cysiów", "mlesia" i innych fatalnych zdrobnień są w przewadze. A mi jest niedobrze, kiedy słyszę jak dorosłe kobiety zamieniają się w bełkoczące chooj-wie-co. Odwiedziła mnie znajoma ze swoją koleżanką. I ta koleżanka nagle rozpina bluzkę, wywala cyca, potrząsa nim w kierunku swojego kompletnie zębatego i chodzącego syna z wołaniem: "Chodź na cysia. Chodź na mleczko". Nosz rzyg. Ciekawe czy do męża też tak mówi. Już to widzę: "Kochanie patrz na moje cysie i pisię. Podobają ci się?" I się potem baby dziwią, że mąż znajduje kochankę. Się wypowiedziałam ;) Dzisiaj z okazji pierwszego miesiąca życia Lolka idziemy ze sprawcą na kolację. A nasz dobry synek zostaje ze złą teściową. Ostatnio trochę przystopowała, a ja staram się jej nie słuchać./ Chyba jej nie w smak, że tak rzadko ją proszę o pomoc. Cóż, sama do tego doprowadziła. Ostatnio mi zaproponowała, żebym odciągała mleko, a ona spokojnie 6 godzin dziennie z dzieckiem może siedzieć. "Żebyś się nie denerwowała". Powiedziałam jej, że nie ma takiej potrzeby. Poza tym moje dziecko mnie nie denerwuje (tylko ona, czego nie dodałam). Wręcz przeciwnie - jestem w nim beznadziejnie zakochana. Czekam na jakieś objawy wzajemności ;)
  13. Marti, Lolek też czasami baaardzo chce jeść już po 2 godzinach. I potrafi się nieźle rozpłakać, żeby dostać to, czego chce :)
  14. Dzień dobry! Melduję się po niepodległościowym weekendzie. Hordy narodowców, niepodległościowych kolorowców, policji pieszej, policji konnej, armatki wodne itd. przetoczyły się tuż pod moimi oknami, bo mieszkam przy pl.Konsytucji. Działo się, ale znacznie mniej niż przekazały media (przejrzałam internet, bo telewizora nie mamy). Podejrzewaliśmy, że mogą nas pokazać w telewizorze, bo w czasie międzyzadymowym wracaliśmy z Marcelkiem do domu przez to pobojowisko. Naszy synek - zwany ostatnio przeze mnie Lolkiem - pożegnał się z noworodztwem i wkroczył w okres niemowlęcy. Opłakał to strasznie i już myślałam, czy to nie jest przypadkiem ten moment, w którym się wzywa egzorcystę. Potem jednak zrobiłam rachunek sumienia i oczywiście szybko się domyśliłam, że to mnie opętało - zeżarłam jakąś górę czekoladowych lodów i mały nie mógł się załatwić :( Całe szczęście już wczoraj wszystko wróciło do normy. Ja maluchowi nie obcinam paznokokci (jeszcze) i nie zakładam rękawiczek. Na początku się drapał po buzi i w pewnym momecie wyglądał jak herszt bandy złych noworodów, ale potem mu przeszło i przestał się masakrować. Monia! Oby wszystko niebawem się ułożyło i żeby Antonio przeszedł na dobrą stronę mocy... Zaczynam rozumieć, co to znaczy płaczące dziecko... Ja po jednym dniu chciałam sie topić, wieszać lub skakać z balkonu... Potwornie to przykre i frustrujące :( Szaroburo dzisiaj :( Muszę coś wymyśleć, żeby nie wpaść w fatalny nastrój... Śmieszna! Mam nadzieję, że nie piszesz, bo się cieszysz :)
  15. Czekam, ja też mam zawsze jesienno-zimową deprechę :( Przerywałam ją sobie dwutygodniowymi wakacjami w ciepłych krajach, ale nie wiem, jak będzie w tym roku... Ja mojemu małemu nic koło fiutka nie robię. Zapytam lekarza na pierwszej wizycie, czy to odciąganie to teraz, czy potem. Czytałam o różnych wersjach i w końcu nie wiem.
  16. Dzień dobry! Marti, ja myślę, że odwrotnie - jest jeszcze gorzej niż w tym dokumencie. Miałam okazję być kiedyś na wyborach miss w Olsztynie. Każda panna zrobiłaby loda mojemu fotografowi za mglistą obietnicę zostania modelką. A właściwie za sam fakt, że jest fotografem z wawy. Nie mam nic przeciwko zarabianiu dupą. Każdy pracuje czym chce i jak chce, ale naiwność i głupota ludzka nie znają granic i to mnie niekiedy przerasta... Z dokumentów jeszcze niezłe są te, które poleciła śmieszna - Darling aj lowe ju i My big fat gypsy wedding. Właśnie - śmieszna, trzymaj się tam! Idę wyprowadzić stwora na spacer. Od jutra przestaje być noworodem i wkracza w niemowlęctwo... :)
  17. Śmieszna! Czary mary! Spokojne dzieci - dokładnie jak napisała Celina - machają łapkami i nóżkami, gapią się w lewo i prawo, a jak się tym zmęczą, to zasypiają. Moje jeszcze sobie różne dźwięki wydaje i obserwuje karuzelkę. Staram mu się w tym nie przeszkadzać i nie pokazuję mu się na oczy. Bo jak się pokażę, to sobie młode przypomina, że istnieję i tak z czystego obowiązku zaczyna kwękać, a zdarzył się nawet regularny bek (myślę, że wymuszeniowy) zakończony noszeniem po domu na rękach. Czasami nie wiem, czy on śpi czy nie, dopóki nie pójdę sprawdzić. Ja butelki i smoczek tylko przelewam wrzątkiem. Aha i nie prasuję. Moja ręka nie dotknęła żelazka od kilku lat :) Monia, cyckowe dzieci też pulpecieją. Moja kumplela wychodowała taaaaaaką bułę na samej piersi. Basiulqa, ja miałam przygody ze spiralą za około tysiąc złotych. Kilka stów sama spirala, do tego ze trzy wizyty u gina. Skończyło się na tym, że mój organizm odrzucił i trzeba ja było wyjąć i do śmieci. I mam Marcelka :) Przetestowałam dzisiaj Multi Baby Kino. Rewelacja :) Obejrzałam z małym "Dług" (film mi się podobał). Chłopię całą projekcję przespało. Na sali było z 5-6 mam z dziećmi w różnym stadium - od kilku miesięcy do dwóch lat. Żadne się nie darło. Zobaczę, co będzie w repertuarze za tydzień i też sie wybiorę. Pierwsza jazda z Marcelkiem metrem też OK :)
  18. Oj, Madalena, ja taką matką z cytatu nie jestem i nie zamierzam zostać. Ten cytat to dokładny przepis na frustrację, rozwód, samotność i inne plagi. Trzymajmy się!
  19. Dzień dobry :) Na początek kciuki dla śmiesznej! Będzie dobrze! Rozpakuj się i wracaj :) Domenix - ja mojego karmię ok. 20 min. Czasami z jednej, czasami z dwóch piersi. Kiedy widzę, że nie ssie (lub tylko ciamka zamiast ssać i przełykać), to pukam go w policzek, podbródek, masuję wewnętrzną stronę dłoni, przebieram mu palcami po kręgosłupie (delikatnie oczywiście, chociaż położna w szpitalu tak nim tarmosiła, jakby mu chciała wszystkie myśli z głowy powybijać). Zwykle to pomaga. Ostatnio muszę mu też główkę podtrzymywać w ostatniej fazie karmienia, bo dziad mały mi strzela z suta - tzn. nagle gwałtownie obraca głowę i wypuszcza sutka z głośnym "cmok". Trochę to bolesne. Karmię wtedy, kiedy młode chce - a chce mniej więcej co 3 godziny (ale dzisiaj np. przespał od 21 do 2 w nocy. Hura!). Ale jeśli ciamka na mnie po godzinie, to dostaje smoka. No chyba, że robi to z wielkim przekonaniem ;) takaciąża i Ines - moje ogarnięcie wynika głównie z tego, że mały jest spokojny. Poza tym mieszkam w centrum miasta i wszędzie mam blisko. Mogę więc spokojnie iść do kina, bo to się ładnie wpisze w 3-godzinną przerwę w karmieniach. Na dłużej raczej nie łażę, bo to dla mnie też niekomfortowe, a przecież nie będę się doić po kiblach. Zdarzyło się raz, że mały dostał mrożonkę. Zresztą mam przygotowane pakiety w zamrażarce - tak w razie czego. Czekam, jakie głosowanie? Przeoczyłam... Z oknem życia jest tylko jeden problem. Ono jest bardzo małe. I jak ja tam wepchnę 15-letniego Marcela? Przyjaciółka obiecuje, że pomoże mi go dopchnąć swoim synem, który będzie miał wtedy 17 lat, więc zapewne też będzie już okropniakiem. ;)
  20. Czasami jak Marcel marudzi mam ochotę zawiesić mu na szyi tabliczkę z napisem "Zły noworod" i wynająć go do pilnowania czyjejś posesji...
  21. Mill, co złe szybko zapomnisz! Dobrze, że jesteście już w domu :) Celina - owszem mam czas :) Żadnych dresów :) No ale mój synek jest póki co zdrowy, wyluzowany i mało absorbujący. Znajduję czas i na zadbanie o siebie, i na zajęcie się domem, i na pracę i na pozostałe elementy - spacery, koleżanki, książki. Pewnie potem będzie trudniej, bo im większe dziecko, tym więcej wymaga uwagi. Z teściowej na razie mało korzystam - tylko jak wychodzimy ze sprawcą, czyli ze dwa, trzy razy w tygodniu - ale sprawca mnie przekonuje, że żadnych więcej komentarzy od niej nie usłyszę (może z nią pogadał?) Taka refleksja - mam wrażenie, że drogą do sukcesu jest wpasowanie się w cykle maleństwa. Kiedy ono śpi, ja też śpię, robię coś dla siebie lub coś potrzebnego. Na zakupy chodzę z nim. Poczytać do kafejki też z nim. Jako że taki maluch śpi około 18 godzin na dobę, to czasu dla siebie jest opór. Aha, z pewnością pomaga psychiczny luz i dystans do rzeczywistości. Tego mi wczoraj zabrakło... :(
  22. Łel, żyję :) I dzisiaj to bardzo fajne życie. Synek fenomenalny, kochany, najpiękniejszy na dzielni ;) Dobrze, że to dzisiaj, a nie wczoraj, przechodziłam obok okna życia ;)
  23. Oj, wkręciłam się w weekendowanie, wczoraj Marcel mi zrobił jesień średniowiecza i bardzo go nie lubiłam, dzisiaj mi przebiega tłum przez dom ;) Pobieżnie poczytałam, ale nadrobię zapewne jutro lub pojutrze. Zamierzam jutro przetestować Multi Baby Kino. Zobaczymy :) Karolka, ta książka to Język niemowląt. Śmieszna, ja chciałam malucha w osobnym pokoju, ale tenże osobny pokój to musiałby być mój pokój... Nie byłam pcychicznie gotowa na wyprowadzkę... Tym bardziej, że zostawiłam sobie część pracy i potrzebuję gdzieś usiąść i oddać się sprawom zawodowym. Więc na razie Marcel ma kąt - nawet dość spory - u nas w sypialni. W sumie to jest wygodne, bo on ze dwa razy w nocy się budzi na jedzenie.
  24. Otóż to Kici... Ja akurat rozmawiałam z lekarzami, którzy są przeciwni 100 w 1, a nawet przeciwni szczepieniom w ogóle. I bądź tu mądry...
  25. Aha, a szczepionki wybieramy refundowane. Żadnych 100 w 1. Drogie i za bardzo obciążające organizm malucha. Chociaż to drugie, to ja już nie wiem... Chciałam w ogóle zrezygnować ze szczepień, no ale jednak się decyduję.
×