@_hanabe_@
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez @_hanabe_@
-
Colindale, mnie nic nie kłuło. Zaczęło sie skurczami co jakieś 10 min, a potem zauważyłam, że mi wody po troszkę podciekają.
-
Dzień dobry! Adziucha - gratulacje! Witamy w gronie zaspanych mam :) Groszkowa, ja Marcela nie budzę. Dopiero jak się głośno dopomina. Ograniczam noszenie na rękach - jest noszony baardzo rzadko, śpi w swoim łóżeczku. Na pierwszy kwik nie biegnę. Krzywda raczej mu się nie dzieje, bo nawet się chłopak cieszy (tzn. uśmiecha się i wiem, wiem, to nieświadomie, no ale zawsze ;) Czasami siedzi sobie z nami jak oglądamy film. Śmieszna, nie eksperymentuj! Dziecko wylezie, kiedy będzie gotowe. Termin porodu to tylko orientacyjna data, więc nie ma się co do niego przywiązywać. Będzie dobrze! Mam dzisiaj nalot dwóch matek - jedna ma pięciomiesięczną bułę, a druga siedmiomiesięczną. Chwilę posiedzimy na chacie, a potem wybywamy w miasto. A to ci przygoda :) Pięknego dnia!
-
Nie naskoczyłam, tylko skomentowałam artykuł. Trzeba czytać ze zrozumieniem ;) Adziucha! Trzymam kciuki za "plum i jest" :)
-
Malenka, wiek to tylko cyferki. :) Pomarańcza, ja tam nie czuję, żeby karmienie piersią nadawało mojemu życiu sens. Moje życie było i jest znacznie bogatsze. Nie ogranicza się do laktacji. Jeśli komuś karmienie nadaje sens życia, to serdecznie współczuję i polecam dobrego psychiatrę.
-
Monia, moje małe mi dzisiaj robi poranek kojota. Dobry pomysł z tym balkonem... ;) Zastanawiałam się też nad kneblem. Lub przymocowaniem mu smoczka do pyska taśmą klejącą ;) Zaraz go zapakuję do wózka i wywiozę na spacer. Ooo, poszła fala pierdów. Może taki wypierdziany już nie będzie kwiczał?
-
Fakt, Malenka. Stara jesteś, nie da się ukryć. I będziesz jeszcze starsza. Dla pocieszenia - pomyśl o tym, że za 10 lat chętnie byś miała znowu 30. :) Sto lat! (wtedy to dopiero będziesz stara ;)
-
Franka, racja. I to mnie trochę pociesza. Byłam w tym roku ze sprawcą na rwaniu (też ósemka) i jakoś tak nie wyglądało to upiornie. Tyle, że później nie mogłam zasnąć ;) Nic to. Muszę sprawdzić, czy podczas karmienia można wyrywać, bo chciałabym się już pozbyć problemu.
-
Dzień bardzo dobry! Adziucha, zapewniasz lepsze emocje niż pierwszoligowy mecz! Nie martw się, kochana! Poboli, ale szybko przestanie! Już się nie mogę doczekać nowego dzieciaka :) Śmieszna, nie martw się, urodzisz! Póki co wyśpij się na zapas :) Arwena, widzę, że jest sprawiedliwość na tym świecie! Gratulacje z powodu wygranej! Ja maluchowi nie zakładam rękawiczek. Tylko w szpitalu nosił. Trochę się czasami zadrapie, ale cóż. Takie życie ;) Moje młode zaczyna odkrywać świat dźwięków. Pokrzykuje, skrzeczy, czasem piśnie. Najczęściej jednak wydaje z siebie dźwięk będący skrzyżowaniem odgłosów paszczowych kota i kozy. Małe koziątko ;) I jakie to piękne, kiedy śpi ;)
-
Ech, dziewczyny. Z jednej strony cieszę się, że moja teściowa jest modelem standardowym, przynajmniej zyskałam pewność, że nie jest świrem. Ale z drugiej to oznacza, że to ja muszę się do niej dostosować. I to jest chwila, w której żałuję, że nie jestem tybetańskim mnichem lub jakimś innym zen-ludziem. Czekam, pójdę rwać. Do tej pory na samą myśl o rwaniu zęba robiło mi się niedobrze i zaczynały mi drżeć łapy. Ines, mój maluch ma już karuzelkę i wyraźnie się na nią czasami gapi - wodzi wzrokiem zwłaszcza za misiem w kolorze czerwonym :) A jak bąkuje to faktycznie zmienia kolor :) Idę zdobywać miasto z wózkiem. Cel: empik :) Pięknego dnia :)
-
Marti, ała... Trzymam kciuki za szybki powrót do formy... Mnie też czeka wyrwanie ósemki - od jakichś ośmiu lat nie mogę się zebrać, bo strasznie się boję. W sumie chyba teraz boję się mniej. Bo rodziłam ;) Czekam, te babcie to trochę freaki...
-
Hehe, z boeingiem najbardziej mnie śmieszy sprytne i takie jakieś niepolskie przekuwanie porażki w sukces :) Ani słowa o tym, że takie cuś nie powinno się zdarzyć i to oznacza, że nasze samoloty to złomy. Za to powstaje piękna bajka o polskich pilotach. Nosz, kolejny dywizjon 313 lub nie przymierzając asy Skalskiego ;) Franka, ja zaczynam dochodzić do wniosku, że teściowa najchętniej by mnie wyeliminowała z tej bajki... Zostałaby wszechwiedząca ona, niemowlę i jej ukochany synek. Na razie nie mam ochoty jej widzieć. Se poradze.
-
Do mnie już też zmęczenie dociera. A mały wczoraj miał dzień marudzenia. Niestety przyszła teściowa i oczywiście wygłosiła jedną ze swoich życiowych mądrości "Jak dziecko ma kolki, to jest wina matki". I jeszcze o tym, że jak matka jest zdenerwowana, to dziecko też. To niech mnie baba nie wkur., to nie będę poirytowana. Kuurrwaa. Marcel po prostu marudził. Kolka raczej to nie była. A poza tym co to za wpędzanie mnie w poczucie winy?? Moja teściowa to fajna, wykształcona kobieta, ale te jej mądrości... Była nauczycielką, więc pewnie stąd ta wszechwiedza. Wczoraj nawet wyprosiłam ją z pokoju. Nie wiem, czy tak macie, ale ja nie lubię jak mi się ktoś w cycki gapi, kiedy karmię. A ona się wpatruje i co chwila pytanie: "Ale ciągnie? Ciągnie?". Nosz nie. Pluje i muchy łapie :/ Kwa. Będę się musiała jakoś z nią dogadać, bo przecież nie zaszyję się w domu na 15 lat... Adziucha - czary mary! Borysek - rośnij zdrowo!
-
Czekam, tak z ciekawości - czy Jaś ma brązowe oczy? Tak na zdjęciu wygląda. Moje anielątko urodziło się z granatowymi, po dwóch dniach zrobiły mu się brązowe i tak jest do dzisiaj. Połaziłam po galerii. Piękne te nasze dzieci. I takie świetne miny robią! Zosia ma piękne usteczka :)
-
Bry :) Anika, moja teściowa też na każdy kwik galopuje do łóżeczka i sterczy nad małym tak długo, aż ten się rozbeczy na dobre... Już jej mówiłam, żeby przestała go nagabywać. Poza tym jak ja jestem w domu, to po co ona gania do mojego dziecka??? I to jej jojczenie: "oj, boli go brzuszek, oj boli...". Kuurrwa, nic go nie boli. Gdyby miał kolki, to by wył, a nie wyje. Wczoraj mi tłumaczyła, że dziecko beka. No bo nie wiem. Jestem z małym cały czas od ponad dwóch tygodni i nie wiem, że beka. Kwa kwa. Męczy mnie kobieta. Poza tym lubię jak goście czują się u mnie dobrze, ale jak U MNIE w domu, a nie jak u siebie - tzn. nie grzebią mi po pokojach w poszukiwaniach gazet, książek, czy czego tam jeszcze chcą :/ Ponadto mój komputer jest mój i można z niego skorzystać, jeśli się mnie o to zapyta, a ja wyrażę zgodę. No to się wylałam :) Adziucha - przepis podałam odchudzony. Jeśli chcesz zrobić wg oryginału - dobij do ilości oleju i cukru podanych w nawiasie. Wrzucam wydrążoną dynię :) I jeszcze jakiegoś Marcelka.
-
aha, któraś z Was pytała o ciasto marchewkowe. Zawsze robię z poniższego przepisu (to zmodyfikowana wersja ciasta marchewkowego Magdy Gessler - odchudzona - ja daję o szklankę oleju mniej i nieco odcukrzona - daję ponad jedną szklankę cukru mniej i z większą ilością marchewki - podwajam w stostunku do oryginału). Ciasto ZAWSZE wychodzi :) 1/2-3/4 szklanki oleju 4 szklanki tartej marchwii (nie liczę na szklanki - tak mniej więcej 5 dużych marchewek startych na tarce o dużych oczkach) 4 jajka 2 szklanki mąki 3/4 szklanki cukru 2 łyżeczki proszku do pieczenia 2 łyżeczki sody 2 łyżeczki cynamonu rodzynki i - jak już przestaniemy karmić - orzechy jajka ubić z cukrem, potem cały - czas mieszając - dodawać kolejno mąkę, olej, marchewkę, proszej do pieczenia, sodę, cynamon, rodzynki, ew. orzechy do pieca - 40 min, w 180 st. Włala :) Można z tego zrobić też ciasto dyniowe - zamiast marchewki dodać przygotowaną dynię (ugotowaną na parze lub upieczoną i rozgniecioną widelcem - około 2-3 szklanki). Dyniowe wymaga jednak nieco więcej mąki. Do dyniowego dodaję też szczyptę imbiru i łyżeczkę gałki muszkatołowej. Goście wczoraj i dzisiaj chwalili i pożarli wszystko :)
-
Heleu! Nie dam rady Was nadrobić :( Poczytałam o tyle o ile... Kokosowa, gratulacje! Monia, moje maleństwo też ma włochate uszy. Nie wiem po kim... i jeszcze - jak zauważyła Czekam - układa palce w bardzo znaczący sposób ;) Diabełek mały ;) Idę drążyć w dyni. :)
-
http://www.joemonster.org/filmy/29821/Czekajac_na_sobote Niezły dokument...
-
Monia, a może poczytasz "Język niemowląt"? Gdyby co mam te książkę w PDF. Pozwala trochę zrozumieć tych naszych łysoli.
-
Monia, trzymam kciuki za cudowną odmianę nastroju! Pytałaś lekarza, dlaczego maluch wyje? Może coś mu nie pasuje? Na pewno nie ma na Ciebie alergii. Na razie jednak nie potrafi Ci pokazać, że kocha. Postaraj się wejść w jego położenie. On nie umie się komunikować inaczej niż płaczem...
-
Zmienia. To pewne. Ja fizjologii też trochę nie lubię, a ta cała ciąża i poród - zwłaszcza poród - to bliskie spotkanie z fizjologią w wersji hard.
-
Adziucha, doskonały plan! Trzymam kciuki za powodzenie! Śmieszna, gratuluję spotkania z czopem! Ja nie dostąpiłam tego zaszczytu. Lub nie zauważyłam? No to szykują się weekendowe dzieciaki :)
-
Dziewczyny, nie katujcie się jedzeniem samego ryżu! Można jeść sam ryż, a dziecko i tak będzie miało kolki. Dodatkowo stan mamy z pewnością się pogorszy. Coraz większa rzesza dietetyków i lekarzy twierdzi, że dieta matki karmiącej ma minimalny wpływ na kolki (lub nie ma wcale). W szpitalu i teraz od położnej słyszę te same opinie: - jeśli dziecko je zbyt łapczywie, miewa kolki - za kolki jest odpowiedzialny stres mamy - czyli trzeba się wyluzować, a kolki znikną - po odpadnięciu kikuta pępowinowego trzeba kilka razy dziennie kłaść dzieciaka na brzuszek (w pozycji żabki - nóżki podkurczone i łapki też) Mam nadzieję, że to pomaga...
-
Dzięki za wagowe info :) Przejdę się w przyszłym tygodniu do przychodni, żeby mi Marcela zważyli. Jeśli chodzi o relacje ze sprawcą, to mam wrażenie, że teraz mamy jeden z lepszych okresów, a na pewno najlepszy w kategorii poczucie bliskości. Też porozmawialiśmy od serca. Oby tylko fikumiku wróciło do normy, kiedy już się wykuruję...
-
Groszkowa, trzymam kciuki za nową pracę m. Każdy koniec jest początkiem!
-
Dzień dobry! To ja już nie wiem, co robić z pieluchowaniem. Może żydowskim targiem raz będę pieluchować, a raz nie? Buzię smaruję małemu maścią linomag. Cośtam mu wyskoczyło i szybko znikło. Dziewczyny, a skąd wiecie, ile przybierają na wadze Wasze dzieciaki? I to jeszcze z taką dokładnością? Macie jakieś specjalne wagi, czy jak? Marcel kończy dziś dwa tygodnie życia, a ja nie mam pojęcia, ile waży. Je, wydala, śpi i wydaje się być raczej zadowolony, więc chyba wszystko z nim OK. Hm. Przyjdzie położna, popytam. Ciekawe z czego dzisiaj będzie wróżyła. Całe szczęście nam nikt żadnych krzyży i obrazków nie wtyka. Rodzina już nawet nie piska, że chrzcin nie będzie. Jeśli Marcel będzie chciał, ochrzci się, kiedy będzie w pełni świadomy, co to oznacza. Trochę się boję tego terroru religijnego w przedszkolach i szkołach, ale może do tego czasu coś się w kraju zmieni. Wkręciłam się w "Balladę o lekkim zabarwieniu erotycznym". Pamietacie to? Kiedyś leciało w TV. Bezcenne...