@_hanabe_@
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez @_hanabe_@
-
Marti, no ja nie mam pytań... Jesteś wielka!
-
Oczywiście, że Groszki są cool! Co do tego niegdy nie miałam wątpliwości :)
-
A gdzie Flipsik?
-
Aha,Groszkowa! Do mojego małego kilka osób już powiedziało "Groszku". Za każdym razem przypominało mi to o naszym forum i forumowych dzieciach. :) Kiedy mogę wysłać teściową lub się na pierwszy spacer ze ssaczkiem?
-
Dzień dobry :) Chyba nie zdążę Was/nas nadrobić :) Gratulacje terere! I trzymam kciuki za rozpakowujące się :) Napisałam, że podczas porodu czułam się zaopiekowana, kochana i zakochana, bo... mniej więcej tak to było. Zajmowała się mną fantastyczna położna, dzięki której miałam przeczucie, że jestem w dobrych rękach i nic złego się nie stanie. Sprawca był ze mną do końca, przytrzymywał mi głowę podczas parcia, przecinał pępowinę i w ogóle sprawdził się nieziemsko. Dlatego czułam się kochana i zakochana. A jak już wyskoczył Marcel, no to już pełnia szczęścia. Cała akcja trwała niespełna cztery godziny, a wypychanie małego - dwa skurcze - czyli jakieś 10 minut. Oczywiście bolało, teraz też szew trochę ciągnie, ale bez tragedii. Aha, makijaż ok. W szpitalu też zrobiłam sobie lekki tynk, żeby nie wyglądać zbyt blado :) Marcelek ciągnie pierś jak stary no i zapewne jest taki sam jak Wasze dzieciaki - czasami robi taką minę, jakby wszystkie nieszczęścia świata spadły na jego barki, a czasami bezwiednie się uśmiechnie - i człowiek jest ugotowany. Puszcza bąki z wielkim upodobaniem. Jego kupa przeszła już ewolucję z ciągnącej się smoły, przez smołę z błotem, błoto i musztardę. Ogólnie na razie wygląda na wyluzowanego gościa. Suchy i najedzony nie zgłasza jakichś większych roszczeń. Z karmieniem piersią póki co nie mam większych problemów. Ale po każdym karmieniu profilaktycznie smaruję sutki. Oby to zapobiegło masakrze... Aha, i podobnie jak Wasze dzieci, jak najpiękniejszy w całej wsi ;) No to się rozpisałam :)
-
Dziewczyny, dzięki za czary! Jesteśmy już w domu, ogarnę się i jutro Was nadrobię :) Poród gites :) Czułam się zadbana, kochana i zakochana :)
-
Agnezee, Emma, dzięki. Sądząc po tych skurczach, to raczej nie stanę się fanką rodzenia ;) A tak z drugiej strony, gdybym dzisiaj urodziła, to byłoby dość zabawne. Pasowałoby do mojego radosnego pracoholizmu - bo prawdziwa pracoholiczka rodzi w piątek po pracy, żeby w poniedziałek pojawić się na posterunku :) Idę poskakać na piłce. Dam znać, jak się sytuacja rozwinie.
-
Łoj, skurczam się. Nie wiem też przypadkiem, czy mi wody nie odchodzą, bo jakoś coś tak się sączy... A może to ten sławetny czop? Hm. Uprasza się o trzymanie kciuków :) Może już niebawem przejdę do obozu mam i pogadamy sobie o kupach :D Coco, Ines, gratulacje!
-
Anika, czarujemy, żeby nie wylądować w szpitalu! Fasolka, oto spis tego, co można robić, żeby nic nie robić i zabic czas: - poczytać "Język niemowląt" (dziewczyny mają PDF) - znaleźć w youtube ćwiczenia dla ciężarnych i poćwiczyć - poleżeć w wannie pełnej piany i poczytać gazety - zrobić jakiś pracochłonny posiłek - pobawić się w robienie sobie śmieszych makijaży i pocykać sobie fotki z użyciem samowyzwalacza - podzwonić po koleżankach i im pomarudzić - iść do kina - iść do kafeterii na kawę, ciacho i popatrzeć sobie przez okno na babki bez brzuchów, tudzież poczytać gazety - nakraść filmów z sieci i je obejrzeć - odpalić strony: www.vod.onet.pl, www.tvnplayer.pl, www. iplex.pl lub kinoplex na gazecie i stamtąd sobie coś obejrzeć - pójść na spacer - odpalić stronę z językiem obcym i pouczyć się słówek - przypomnieć sobie, czego chciałyśmy się nauczyć, ale nigdy nie było na to czasu, znaleźć info w inecie i się tegoż pouczyć :)
-
Anika, nie mam. Wczoraj miałam i odesłali mnie do domu - z tymi moimi byle jakimi skurczami. Mam wrócić za tydzień (jeśli nic się nie ruszy). Ale wtedy grozi mi leżenie na patolce. A ja nie chcę :/ Nie ma chyba dla mnie większej kary jak zamknięcie w niewielkim pomieszczeniu z jojczącymi babami. I jeszcze do tego leżenie w łóżku :/ Dlatego nie zostałam przestępcą. Więzienie by mnie zabiło ;)
-
Fasolka, nic z Tobą nie jest "nie tak". Poród dwa tygodnie po terminie to też norma. Wymyśl sobie coś fajnego do zrobienia i zacznij to robić - od razu zrobi Ci się fajniej :) Bo potem to już tylko kupa, siku, kupa, bąk... ;)
-
Heleu, ja ciągle po niewłaściwej stronie tabelki. Skurcze się pojawiają, ale pewnie są byle jakie - jak to określiła położna - bo bolą, ale nie tak, żeby obgryzać ściany. A Flipsik gdzie? Pochwaliła się wypadnięciem korka i pewnie sobie cichaczem poszła urodzić. Angel, gratulacje! Ja już mam podejrzenia, że urodzę słonia. Czyli zostało mi jeszcze jakieś 14 miesięcy ciąży. Mogę się więc wyluzować ;) W takim układzie dzisiaj kolacja i kino :D Nie ma to jak dobra, stara randka. Odnośnie starszych ludzi. Nie ma co się bulwersować. Niech sobie robią, co chcą. Każdy ma prawo przeżywać życie tak, jak mu się podoba. Jeśli dziadkowie mają w nosie w wnuki, to ich sprawa. Zresztą mają do tego prawo. Moja mama przez całą ciążę nie zadzwoniła do mnie ani razu. Widziałam się z nią, ale nie zapytała jak się czuję. Jej sprawa. Od bardzo dawna nie muszę na nią w żaden sposób liczyć i nawet mi już przykro nie jest. Sprawca nie widział swojego ojca od ponad 20 lat. Stary ma w dupie swoją trójkę dzieci. Tyle że sprawca ma przynajmniej fajną mamę, a mój tato nie żyje. Cóż, zawsze mogło być gorzej! Śmieszna, współczuję szpitala. Mnie widmo sali szpitalnej straszy strasznie. Oby ta moja niedojda się wykluła przed przyszłym czwartkiem... Z pisaniem czegoś własnego się obaczy. Być może już niebawem coś się ruszy. :) Dziękuję za wsparcie :)
-
Adziucha, nastawiam się - zad został wielkościowo i jakościowo taki sam, jak przed ciążą - ale chyba to zbyt subtelna aluzja dla chłopa ;) Muszę zacząć chodzić w pończochach i bez gaci. I zawsze tyłem do sprawcy ;)
-
Ach, Celina, bo życie niekiedy jest w taki niewymuszony sposób zabawne :) I kiedy się to czasami przyuważy, to jakoś lżej się na duszy robi, mimo tego całego smrodu, który rzecz jasna mnie nie omija :)
-
Aha, Flipsik! Trzymam kciuki za udane polowanie na przechodniów! Ja chyba też zacznę polowanie. Bo sprawca niby twierdzi, że ok, podoła, bo taka jestem śliczna (pewnie w porównaniu z Japonką ;)), ale jakoś to się nijak z faktami nie pokrywa...
-
Angel, dawaj! Dziewczyny, obiecuję sfotografować Japonkę, jeśli będzie mi dane ją jeszcze spotkać. :D I do działu "ku przestrodze". Mam jednak nadzieję, że mały wylezie w tym tygodniu... Jego imiennik już się pojawił w tabelce (bo ja też celuję w Marcela). Takie nam się ze sprawcą myśli nasuwają, że może zrobiliśmy ofermę? I ta nasza łajza nie wie jak wyjść? A potem będzie już tak ZAWSZE? I trzeba go będzie kijami z domu przepędzać? A może to kara za olanie szkoły rodzenia? I teraz nie rodzę, bo nie umiem? ;) Hehe.
-
Marti, z pewnością! Nie mogliśmy od niej wzroku oderwać... Jeśli ani ja, ani ona nie urodzimy przez tydzień, to może ją spotkam w następny czwartek ;) Już się nie mogę doczekać :D
-
Gratulacje dla nowych mam! Oczywiście trzmam kciuki za wszystkie potrzebujące czarów. Ja też mam termin na dzisiaj. Byłam w szpitalu na KTG. Położna powiedziała, że mały ma się dobrze, a macica się kurczy, ale byle jak ;) Więc chyba dzisiaj nici z porodu. Mam się zgłosić za tydzień i wtedy to już raczej lądowanie na patologii. Oby do tego nie doszło. Lekarz mnie uspokoił, mówiąc, że termin to tylko statystyka. Czym ona jest najlepiej wytłumaczył Bernard Show swojej żonie: Nasz sąsiad codziennie bije żonę. Ja ciebie nie biję wcale.Więc statystycznie jesteś bita co drugi dzień ;) Więc się dziewczęta nie martwmy i korzystajmy z ostatnich dni wolności:) Na KTG na sąsiednim łóżku leżała sobie Japonka. Gdybyście widziały, jaką oszałamiającą liczbę gaci miała na sobie! Położna rozpakowywała ją i robiła coraz większe oczy! Najpierw w dół poszyły białe (!) cienkie rajstopy, potem wielkie gacie w różowe kropki, potem wielkie białe majciochy, a dopiero potem ukazał się brzuch - też oczywiście wielki - i zarys kolejnych gaci, ale już tym razem biodrówek... W ogóle sprawca orzekł, że nie wyglądam jak z horroru. Japonka była lepsza - chodząc, kierowała palce stóp ku sobie, człapała w potężnym rozkroku, zgarbiona, ze spuszczoną głową (oczywiście miała długie czarne włosy, które zasłaniały jej twarz). Brrr...
-
Marti, nie wiem, czy uda się wrzucić, bo to ciężkie. A ja nie umiem ripować DVD :( Ale mogę Ci zrobić kopię na DVD i wysłać pocztą. Chyba, że jesteś z wawy, to Ci podrzucę.
-
Monia, nie wiem na co czekam :( Moja przyjaciółka jutro przyjeżdża do wawy. Może na spotkanie z nią? W piątek wchodzi do kin nowa komedia Koterskiego. Może na to? Nie mam pojęcia :( Bu.
-
Marti, podziwiać nie ma co. Mam z tych ćwiczeń wymierne korzyści - brak jakichkolwiek dolegliwości :) Od ponad 10 lat jestem fanką ćwiczeń z DVD. Na to zawsze się znajdzie czas, a na fitness "wyjściowy" nie zawsze... Podczas ciąży jadę na trzech DVD - Fitmama - ćwiczenia dla kobiet w ciąży (druga płyta z tej serii prezentuje ćwiczenia po połogu), Fitness w czasie ciąży i Joga w czasie ciąży. Zaopatrzyłam się też w piłkę do ćwiczeń - myślałam, że zacznę sobie na niej ćwiczyć, jak się stanę nieruchawa. No ale się jeszcze nie stałam, a termin jutro ;) Na czas popołogowy mam Fitmamę - po porodzie i DVD z Cindy Crawford - Powrót do formy. Tę Cindy to ja ćwiczę od kilku dobrych lat, mimo że nigdy wcześniej w ciąży nie byłam. Pasowały mi te ćwiczenia i to, że to krótkie programy (10, 15 lub 35 minut). Na coś takiego codziennie można znaleźć chwilę, a działa. Poza tym mam z 15 innych DVD - z pilatesem, jogą różnymi fitnessami. Od stycznia/lutego wrócę też pewnie na fitness "wyjściowy". W Pure są ćwiczenia dla mam z niemowlakami. Zobaczymy, czy moje małe będzie chciało kooperować. Karolka, a czego to ja nie masuję... Sprawca też masuje... Podoba się dziecku, więc nie chce wychodzić ;)
-
Poćwiczę sobie. Może to wygoni malucha. Cholera, zaczynam się chyba zamieniać w Potwora z Fit Ness ;)
-
Anika, mnie też skurcze budziły. Pewnie się od Ciebie zaraziłam ;) Młode trochę się też podekscytowało, bo zaczęło przebierać kopytami, ale niestety skurcze sobie poszły... Co by tu dzisiaj zrobić fajnego? Hm... Czarować będę na szczęśliwą drogę naszych maluchów na drugą stronę lustra :)
-
Zdyscyplinowana dziewczyna - w terminie :)
-
:) Pięknie! Gratulacje!