Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

@_hanabe_@

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez @_hanabe_@

  1. Nigerowa, spróbuję... Tak czy owak w czwartek KTG już w szpitalu. Oby mnie nie kładli, bo ja tego nie przeżyję!
  2. Flipsik, sprawca nawet się skusił, ale użytkowo, żeby malucha wygonić z brzucha. Generalnie to się ze mnie podśmiewa, że wygladam jak z jakiegoś horroru lub freak show - wielki brzuch na cienkich nogach ;) Dzisiaj freak show, part 2. Zobaczymy, czy coś się ruszy.
  3. Elo, Po KTG. Młode czuje się świetnie i nie zamierza wyłazić. :/ Idę biegać po schodach, dźwigać kanapy i przelecieć po kolei każdego przechodnia. Pa!
  4. Uaaa! Tytuł pierwszego artukułu przypomniał mi wczorajszą noc! Pewnie tak czuł się sprawca, gdy go wczoraj napastowałam - wmawiając mu, że chodzi oczywiście o skłonienie synka do wyjścia na świat! Całe szczęście sprawca był dzielny i dał radę. Muszę się doprowadzić do porządku przed rodzeniem :D
  5. Wpadajcie na tego makowca, bo nie wiem, kto go zje. Jest pyszny, ale mi kawałek, dwa wystarczą. Sprawcy też. Koleżance dałam prawie całą jedną roladę. Wrzucam go Wam do galerii :) Skoro dziecko nie chce wyjść, to przynajmniej makowiec wyszedł :) Moje maleństwo ;)
  6. No dobra, dziewczyny. Jeśli wyląduję w dresie i rozciągniętej podkoszulce, to odszczekam oficjalnie to dbanie o siebie ;) Problem tylko w tym, że nie mam dresu :) A, Flipsik, dzięki za info! Oczywiście nie domyśliłam się, że do szpitala trzeba iść na czczo... Mam nadzieję, że mnie nie położą, bo ja się nie nadaję do leżenia. Chyba by mnie wiadomo co trafiło. :/ Sraczkowa wizja ubawiła mnie niepomiernie :D Oczywiście nikomu nie życzę jej ziszczenia :) Nosz jak mnie nosi... Chyba wylezę sobie z domu posiedzieć w jakieś knajpie i poczytać, a potem do kina. Sprawca dzisiaj na wygnaniu w Katowicach i pewnie późno wróci. Już dzisiaj nawet makowiec zrobiłam. Taki zrolowany pracochłonny jak k. mać. I koleżanka wpadła na ploty, i zrobiłam pranie, posprzątałam, byłam w hiperzaku pooglądać potencjalne prezenty dla przyjaciółki, popracowałam też... Chyba za wcześnie wstaję ;)
  7. Z moją może być o tyle problem, że ona specjalnie się przeprowadziła do wawy, żeby nam pomóc. Zobaczymy. Bardzo ją lubię, bo to świetna kobieta, ale nie czuję potrzeby, żeby stawała się integralną częścią mojego życia. I dlatego trafiło mnie, gdy sprawca dokupił dla niej bilet do teatru i zamiast sobie pójść we dwójkę - co niebawem będzie niemal niemożliwe - to wyszliśmy na randkę z teściową :/
  8. Na razie miałam tylko jedno starcie odnośnie dopajania wodą z cukrem. Zgroza. Teściowa stwierdziła, że ona trójkę dzieci na wodzie z cukrem wychowała i jest git. Odpowiedziałam, że zupełnie mnie to nie interesuje i moje dziecko nie będzie pojone wodą z cukrem. Koniec kropka. Decyzja należy do mnie, bo to moje dziecko.
  9. Celinaa, a nie możesz jej czegoś do słuchu powiedzieć? Czy system zależności nie pozwala Ci na pyskowanie? Ja się trochę boję relacji z teściową. Zobaczymy, co będzie...
  10. Karolka, zgadzam się, że ubrania mają byc wygodne. To jednak nie oznacza, że wygodne są tylko stare, wyciągnięte dresy. I że wygodny jest kołtun na głowie i brak makijażu. Nie chodzi mi o to, żeby chodzić po domu w wieczorowych sukniach, ale zwyczajnie sobie nie odpuszczać i w żadnym wypadku się nie zaniedbywać. A ciąża, dziecko itp. to najczęsciej zwykłe wymówki. Matka czy kobieta w ciąży to wciąż kobieta. I ma być atrakcyjna dla siebie i innych. No chyba, że jest przy okazji ciężko chora.
  11. Anika, jakiś czas temu gin mi zmienił na 13 października i tak wpisał w kartę :) Przegapiłam poprawkę w tabelce.
  12. Anika, w czwartek mam termin i mam się zgłosić do szpitala. Nie wiem, czy to tylko warszawskie przepisy, ale położna mi powiedziała, że w dzień, na który przypada termin, MUSZĘ się udać do wybranego szpitala na badania. Lekarz zadecyduje, co ze mną dalej robić - zostawić na oddziale czy odesłać na chatę. Później procedura jest taka, że mam chodzić do szpitala na KTG co dwa dni. Wywoływanie porodu standardowo po 10-14 dniach od terminu. Położna mi jeszcze powiedziała, że to bardzo ważne, aby się zgłosić w dzień terminu, bo jeśli nie, to szpital może mnie potem nie przyjąć na rodzenie (???) Trochę tego nie rozumiem. No ale jak mam się zgłosić, to się zgłoszę.
  13. Marti, dzięki! Już sprawca do niego przemawia na przemian miło: "Tu tato, wychodź z brzucha, świat jest bardzo fajny", innym razem groźbą: "Wyłaź, szczeniaku!", a nawet przekleństwem: "Wyp... z brzucha Hanki!". Niestety moja mała gadzina jest uparta :( Pewnie po mnie :(
  14. Dzień dobry :) Ja ciągle w jednym kawałku. Jutro KTG, a w czwartek na badania do szpitala, jeśli maluch nie wylezie. Mógłby już się pojawić, bo wizja wywoływania po 10 dniach od terminu, trochę mnie przeraża... A odnośnie wyglądu. Żadnych dresów i bluz! Nie wolno się zapuszczać! Byle jak wyglądasz = byle jak się czujesz, byle jak samą siebie traktujesz, byle jak cię inni traktują. Wystarczy odrobina mobilizacji! Pięknego dnia! :)
  15. Ja załatwiłam problem odwiedzin, mówiąc, że sama wyślę sygnał do startu, kiedy będę gotowa na przyjmowanie ludzi. Moje koleżanki różnie miały. Jedna już po tygodniu nas gościła, innej nie widziałam kilka miesięcy. Teściowa będzie od razu, bo przeprowadziła się do wawy, żeby nam pomóc z dzieckiem. Ech, wódki też mi się chce...
  16. Heleu, ja chyba dzisiaj nie urodzę. Jeśli już, to może z nudów ;) Albo pójdę sobie do kina. W końcu zaczął się Warszawski Festiwal Filmowy :) No to idę! Chyba jestem stworzona do łażenia w ciąży. Żadnych dolegliwości i wysypiam się bez problemów. Podejrzewam, że to w dużej częsci zasługa ćwiczeń i odpowiedniej diety. Odnośnie diety - nie zamierzam się katować podczas karmienia. No ale nie będę miała za bardzo problemu, bo ja nie jem mięcha, smażenizny, fast foodów, słodyczy, przetworzonych słoikowych potraw, żadnych kolorowych napojów gazowanych. Czyli zostanie mi ewentualnie unikanie wzdymających warzyw i cytrusów :) Trzymam kciuki za nas wszystkie :) Niech nam te ostatnie dni/tygodnie lekkimi będą!
  17. Środa, trzymam!!! I Za Izabielisko też!
  18. Monia, zasięgnęłam onegdaj porady znajomej psychiatry. Uspokoiła mnie, tzn. powiedziała mi, że NA PEWNO zdarzą się chwile, kiedy będę chciała swoje kochane dziecko wywalić do Wisły, a tuż za nim - w mojej wyobraźni - będzie leciał z mostu sprawca i kto się nawinie, a nie zdąży uciec. Poza tym nie u każdej kobiety miłość do dziecka pojawia się od razu. Na to też trzeba czasu, a przy opisywanych przez Ciebie dolegliwościach, to wcale się nie dziwię, że masz wszystkiego dosyć. Trzymam kciuki i pamiętaj, że to tylko krótkie chwile. Już niebawem usłyszymy znajome pssss... i browarek poleje się w gardło :)
  19. Po fitnesie i śniadaniu :) Dwa w jednym. Sprawca (bo to nie mąż, a sprawca ciąży i w ogóle naszego związku, i zamieszkania itd.) już zaczyna przemawiać do brzucha i prosić synka, żeby wyłaził, bo świat jest fajny :) Ale tu już ruch! Agneze, gratulacje! Edqa, trzymam kciuki. Andzia, tak to ja byłam z Mrożkiem. Tak myślałam, że mnie pokażą, bo baba w ciąży to trochę tak jak ten zakopiański miś. ;) Byłam chyba jedyna brzuchata. Ale elegancko ochroniarz do mnie podszedł i nie stałam w kolejce ani sekundy. Gdybym wiedziała, że będą kamerować, to bym się jakoś ładnie ubrała, uczesała, pozdrowiła mamę, podziękowała bogu, a tu wskoczyłam do telewizora jako pękaty Rumun z gniazdem na łbie ;) Grzybowa opowieść bezcenna :) Ewqa - dzięki! Mam nadzieję, że mój synek mnie polubi i poza jazdą obowiązkową będziemy się też dobrze bawić. Aggia - moja kumpela na ranę polecała podmywanie wodą z sodą oczyszczoną i wietrzenie. Idę do galerii. :)
  20. Ines, jasne, że nie tajemnica :) Znamy się od 20 lat, a jesteśmy razem od 3,5 mniej więcej, tzn. trochę więcej. Taka nam się romantik story przytrafiła, że sprawca był moim bardzo dobrym kolegą w liceum i nawet u niego mieszkałam, kiedy miałam za młodu problemy lokalowe. Ale nic nie było - przynajmniej z mojej strony. Potem się z 15 lat nie widzieliśmy. Aż tu nagle wybrałam się do koleżanki do Walencji raz i drugi, a za trzecim razem postanowiłam do niego zadzwonić (bo wiedziałam, że tam mieszka od kilku lat). I wybuchło :) Porzucił Hiszpanię, wrócił do PL, zamieszkaliśmy razem i teraz będziemy rodziną :)
  21. Talula, o tym właśnie wczoraj rozmawiałam ze sprawcą. Pytałam, czy dla niego to też abstrakcja. Ale nie. Oczywiście, że nie. Sprawca stoi mocno na ziemi i dla niego synek to real :)
  22. Taaa, Adziucha. Ale ja mam 37 lat :) I chyba powinnam już być dojrzała do macierzyństwa... A czasami mam wrażenie, że mam 25 lat forever ;) No nic. Mam nadzieję, że będę fajną mamą... W końcu i sprawca, i ja tego chcieliśmy :)
  23. A w mojej wersji rozporządzenia napisali, że co najmniej dwie godziny :) Dziennik ustaw nr 187 XII Opieka nad noworodkiem, punkt I He i kto tu jest większym upierdliwcem? Ja pewnie :( Niestety :( Ale na porodówce dyskutować nie będę, bo jeszcze mi to rozporządzenie i cały dziennik ustaw w d. wsadzą i każą rodzić pod płotem. Jak ja współczuję cierpiącym... To nieludzkie :( Czaruję, żeby wszystko było dobrze zaraz i natychmiast! Mój power pewnie wynika z tego, że boję się rodzenia i staram się o tym nie myśleć ;) W ogóle całą ciążę chyba wyparłam i udawałam, że wcale nie jestem ;)
  24. Hehe, Adziula. To znowu nie tak :) Rozporządzenie mówi o co najmniej dwóch godzinach kontaktu "skóra ze skórą", o ile nie ma przeciwskazań zdrowotnych. Ponadto to tylko stwierdzenie, że "należy umożliwić" taki kontakt, więc szpital nie MUSI umożliwiać takiego kontaktu :( W ogóle ładne to rozporządzenie, ale nie wydaje mi się, żeby gdziekolwiek go przestrzegano :( Aż się boję wyjść z domu, bo znowu się pojawi na świecie kolejny cud :) Sylwiucha, gratulacje! Spadam tym razem na spotkanie z Mrożkiem. Podpisuje dziś swoje książki w empiku. Nosi mnie od braku pracy... Wczoraj oddałam większość redakcji zastępczyni :( Zostawiłam sobie odrobinę, żeby nie tarcić kontaktu z pracą...
  25. Melduję się 2 w 1 Kici - gratulacje! Pięknie Ci poszło i tak spokojnie! Mam nadzieję, że ja też nie będe histeryzować... Spadam do kina :)
×