Swann
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Swann
-
Potwierdzam działanie zappera :) Zastosowałam go (bardzo intensywnie) na rozpoczynającą się opryszczkę. Po pierwszym dniu stosowania (jakieś 6 razy przez 10 minut generatorem na odpowiedniej częstotliwości) opryszczka zaczęła znikać. Zrobił się jeden maleńki bąbel, ale ładnie przysechł po 2 dniach, bez peknięcia, krwawienia, no i był średnicy 2 mm, a nie na pół gęby :) Nigdy tak mi się nie udało. Żadne maści, plasterki - to mi nigdy nie pomogło, musiałam zawsze odcierpieć co swoje. Teraz po raz drugi się odpasożytawiam (minęły 3 miesiące) i też poza ziołam ostro jadę zapperem. Różne częstotliwości na rózne gady + na koniec dnia zappowanie 3 x 7 minut. Pozdrawiam :)
-
Ps. Czytam zaległe wpisy... kiedyś napewno skończę .... :) :) Jarosław, to Ty jesteś w wieku Kuby Wojewódzkiego. Całkiem jescze młode chłopaki. Ale też tyle lat miał S.Larson i.... wiadomo... Trzeba uważać :) :) :), (ale to rada nie dla Ciebie).
-
Witam po dłuższej przerwie, własnie wróciłam z wczasów... mój ukochany zafundował nam 2 tyg. all inclusiv w Grecji... ale super... no i jak niezdrowo!!! Teraz mam co robić przynajmniej :) Po pierwsze 4 kilo do "upłynnienia". No i przyznaję bez bicia, że żarcie było dooobre i okrooopnie niezdrowe, więc trzeba się zabrać za "likwidację szkód" :) :) Ale ja to jeszcze miałam umiar. Natomiast poobserwowałam trochę Niemców, Angoli... ci to dopiero jedzą... bez żadnych zahamowań... no i wyglądają. Ich kobiety - najczęściej młode matki (mnóstwo rodzin z małymi dziećmi) - już są strasznie utuczone, a przynajmnie dość zaokrąglone. Ja współczuję ich facetom - dwa lata temu brał za żone dziewczynę, a teraz, nie dość, że dzieciak się drze, to jeszcze z dziewczyny robi się...... kopia jej matki :) A jak już któraś szczupła, to jakaś taka... obwisła... Wiem, wiem, że okropnie krytykuję, ale to po to, żeby siebie i innych zmobilizować. Muszę te 4 kilo zrzucić i biorę się ostro za ćwiczenie - to tez trochę zaniedbałam. Powiedzcie mi proszę, co to jest sls w kosmetykach i dlaczego takie złe.
-
Makler - no więc to jest tak, że ja każde oczyszczanie wątroby (poza pierwszym - ciekawe dlaczego) przechodziłam podobnie - tzn. źle, z bólem żołądka/wątroby, nieprzespaną nocą itd. Różnica jest tylko taka, że po soli byłam gorzej "zsypana" (kto nie przechodził, to nie wie, jakie to "przyjemne"), a tym razem podleczyłam już na tyle skórę innymi metodami (najbardziej dietą i biorezonansem oraz lekami homeopatycznymi), że bałam się tego spaprać. I rzeczywiście - żadnych reakcji alergicznych ponad przeciętną. Tu nie chodziło o samo niestosowanie soli, tylko o to, czy bez soli się uda. Udało się, bo kamieni mnóstwo. Zresztą są różne metody - np. Tombaka jest bez soli. Za to u Moritza nie ma lewatyw. Lewatywy z kawy - na moje oko działają podobnie do soli, tzn. rozszerzają przewody żółciowe i ułatwiają wypływanie niezagęszczonej żółci. Wiem też, że jak się dostatecznie oczyszczę, to i reakcje alergiczne sie skończą - wierzę w to i dlaego tu jestem. No ale wtedy to już i soli nie będę musiała stosować (lub znacznie rzadziej - raz na rok) bo wątroba będzie ok. Matysia - nie martw się, że tylko żwirek. Może tym razem tak musiało być - działaj dalej :) Zazdroszę Ci ogrodu, sadu, tych umiejętności zbierania i przetwarzania ziół, owoców itd. Do tego trzeba mieć dar. Dla większości nieosiągalny - wolą kupić coś w aptece... prościej. Ja muszę się ograniczać do targu - na razie nie mam swojego ogródka. Ale może kiedyś.... :) :) Przemek, jesli chodzi o włosy - to ja myślę o cebuli i żelatynie. Trzeba obie te "substancje" jeść i wcierać w łepetynę. Cebula - tu jest uzasadnienie - zawiera aminokwas cysteinę, który jest budulcem włosa, a jego zażywanie wpływa na pogrubienie włosa. Masz fajną pracę :) Nacieranie moczem - jeszcze nie jestem na tym etapie... To złamanie pewnym barier... wyrobienie nowych nawyków... zmiana stosunku do pewnych rzeczy... - jeszcze mi troche do tego trzeba czasu... Ja, tak jak Matylda na razie ufam naturze - zdrowo jem (wkładam w to sporo wysiłku, choć czasem coś tam nagrzeszę), piję bardzo dużo soków, oczyszczam wątrobę, jelita, odrobaczyłam się ziołami, teraz ruszam z zapperem, no i duuużo ruchu i sportu. I jeśli nie będę musiała, to nie chcę posuwać się dalej - sięgać po coś "chemicznego" typu H2O2 czy mocz. Ale nie mówię tak do końca nie - wszystko się może zdarzyć :)
-
Matylda, już po wszystkim... uff... Wszystko szło dobrze - lewatywy kawowe o 18.00 i 20.00 (zamiast soli). O 22 sok z oliwą - też bez większych problemów. Nagrzewałam termoforem, leżałam bez ruchu... nazwet zasnęłam... niestety około 2 w nocy obudziły mnie okropne mdłości, ból wątroby straszny, skręcałam się po prostu z bólu, w końcu zwymiotowałam, ale i tak do rana odbijała mi się ta oliwa... ledwo to przeżyłam. I o dziwo - rano - zielone kamienie jak trzeba :) wyszło sporo, kilka naprawdę sporych (około 1 cm średnicy). Jeszcze rano przyrzekałam, że więcej tego nie powtórzę za żadne skarby i co mnie opętało, żeby w ogóle tak dać się wrobić :) :) No, ale teraz jestem zadowolona, chociaż... szybko nie powtórzę :) A jak u Ciebie? Wyszły jakieś większe kamienie poza żwirkiem? Ja rano zrobiłam trzy lewatywy w odstępie 2 godzin. Udało się bez soli. DeeJay - boję sie soli, bo jestem alergiczką i źle na mnie mnóstwo rezczy w tym tego typu "chemia" (a zwłaszcza na skórę twarzy na której robi mi się wysypka alergiczna i też np. w zgięciach łokci, kolan...) Miko - dzięki za informacje. Czy czytałeś ten audiobook o zapperze - czy warto go kupić? (To z tej strony, którą poleciłeś). W ogóle - sporo do poczytania w wolnej chwili. Srebra i wody utlenionej boję sie trochę - głównie z powodów podanych powyżej odnośnie soli... - to jest chemia i trochę "sztuczne". Ale jeszcz trochę pogrzebię w internecie i sie doedukuję - może sie skuszę, skoro piszesz, że to działa. Ale zapper - tu nie mam wątpliwości - już go biorę na poważnie w obroty :) Makler - strasznie dużo ciekawych informacji. Wszystkie te rzeczy bazujące na Gersonie - to coś dla mnie. Chyba zacznę częściej stosowac lew.kaw. No i przymierzam się w wakacje do większej ilości soków. A'propos - co myślicie o soku z cebuli? Podobno jest doskonały na włosy i masę różnych innych rzeczy - od cholesterolu do pasożytów. Znalazłam taki oto przepis: utrzeć w sokowirówce kilogram cebul (czyli wycisnąć sok). Do tego dodać taką samą ilość soku z cytryny. Pić codziennie - najpierw jedną łyżeczkę, potem zwiększać. Mają po tym super rosnąć i pogrubić się włosy - to mi pasuje, ale też ma to inne super działania. Oczyszcza i rozrzedza krew. Zmniejsza cholesterol i poprawia proporcje złego/dobrego. Zmniejsza się ryzyko raka: piersi, przełyku, odbytu. Odtruwa, wzmacnia, oczyszcza organizm. A jeszcze lepiej wyciskać sok codziennie świeży. Może bym spróbowała. Tylko czy wątroba to wytrzyma? Co Wy na to?
-
Pływak, myślisz, że świeże warzywa nie są za bardzo "podpędzone" nawozami itp? Ja się tego boję. Nie jest możliwe, żeby urosły same o tej porze roku, są albo ze szklarni, albo jakość specjalnie hodowane (sztucznie). Jakie jest Twoje zdanie? Z drugiej strony, stara marchew i buraki są już okropne - też pewnie nie mają już w sobie niczego specjalnego/dobrego... Na razie przejdę chyba na jabłko+burak, za chwilę jabłko+porzeczki, maliny, jabłko+ogórki... tak się przywyczaiłam do picia soków przed śniadaniem, że bez tego ani rusz :) Matylda, super - oczyszczamy się razem :) W jaki dzień Ty masz zamiar? Ja z piątku na sobotę. Które to Twoje oczyszczanie? Ja tym razem chcę zrezygnować z soli gorzkiej, a robić tylko lewatywy z kawy. Czytałam, że tak niektórzy już robili, a soli się boję. Poza działaniami "na" lamblię jestem dodatkowo od 3 tygodni na diecie bezmlecznej i bezpszenicznej i jeszcze bez paru tam takich :) (to co mi wyszło na biorezonansie, jako najbardziej uczulające). I, w co sama nie wierzę, poprawa jest niesamowita. Buzia duuużo ładniejsza. Krostek bardzo mało i są bladziutkie. Nie chcę tego zepsuć czymś ostrym - tą solą gorzką... chcę bardziej naturalnie :) Miko - powiem Ci, że nawet mam zapper, i nawet miałam na początku zapał do używania. Ale teraz odpuściłam :( pewnie z lenistwa, jak to zwykle bywa. Myślisz, że mógłby tu pomóc? Srebro - chodzi o koloidalne? Do picia, czy smarowania? To samo pytanie odnośnie wody utlenionej. Dzięki za radę - poczytam o tym więcej, a Ty napisz, jesli możesz więcej szczegółów - i jakie efekty. Jak już dopadłam do komputera i forum, to przeczytałam wszystkie zaległości, też te z urynoterapii. Znalazłam tam już "stare" zalecenie Papai odnośnie olejkiu pichtowego - na rózne schorzenia skóry. Odkryłam taką oto stronę dotyczącą tego olejku: http://luskiewnik.strefa.pl/acne/pichta.htm. Mam zamiar zrobić sobie miksturę nr 9. Czy macie jakieś doświadczenia z tym olejkiem? Pozdrowienia
-
Witajcie :) Na biorezonansie wyszła mi candida i lamblia. No i walczę z tym paskudztwem. Latam po różnych forach i stronach i się edukuję. Czy wiecie, że lamblię (to pierwotniak) ubija się chlorochinaldinem? Takim zwykłym, na gardło. Zresztą na ulotce jest też info, że lek działa antywirusowo, antybakteryjnie i antypierwotniakowo......... Trzeba go tylko połykać (nie ssać) i to po 6-7 tabl. na raz. Poza chlorochinaldinem robiłam też kurację vernicadisem. W nast. tyg. idę na kolejną wizytę, zobaczymy co to dało. W weekend robię 4 oczyszczanie wątroby. I wtedy też skończę picie soku z winogron. Piję 3 szklanki dziennie od świąt, czyli już ponad 2 miesiące. NIENAWIDZĘ tego soku. Mam dość winogron na dłuuuuugi czas. Jakie Wy soki pijecie? Na co się przerzucić? Marchew, buraki - to raczej w zimowe miesiące.A teraz? Tomi, kuracja cytrynowa też mnie "bierze", ale myślę, że najfajniej ją robić późną jesienią/zimą - wtedy gdy brakuje owoców... ja chyba poczekam kilka miesięcy.
-
Agamemnon to robi wrażenie! straszne... i my to w sobie mamy. Fajnie, że już to za Tobą :) Przemek, winogrona nie obieram, myję tylko i mam nadzieję, że tak jak pisał Tombak - większość tego paskudztwa zostanie w wytłoczynach. Nie mamy zresztą wyboru - można nie jeść owoców, albo wybrać mniejsze zło. Na ekologiczne nie mam szans. Kamienie zielone - niestety były, może nie tyle co za dwoma pierwszymi razami. A ty ile razy robiłeś oczyszczanie? I jak smakują otręby? Da się to jeść?
-
Jestem po trzecim oczyszczaniu - wyszło mnóstwo zielonego paskudztwa. Od dziś planuję kilka tygodni trochę takiego porządniejszego oczyszczania + diety antyalergicznej. Czyli: sok z winogron do południa - 3 szklanki (już go tak piję około 3 tygodni). Potem koniecznie kasza jaglana każdego dnia, no i dużo gotowanych warzyw do niej (por, czonek, cebula, marchew, seler). Poza tym warzywa i owoce (teraz już jest co wybierać - truskawki, arbuzy, szparagi...) no ale każdego dnia obowiązkowo będę wcinać dwa jabłka i dwie pomarańcze (na kolację). Przy dużym głodzie kilka kawałków pieczonych ziemniaków z oliwą z oliwek. Też każdego dnia 6 łyżek oleju lnianego, ale bez sera, z warzywami, kaszą itd. To wszystko. Zobaczymy jak to na mnie podziała i ile tak dam radę. Maklera nie słychać :( Ale nie dziwię mu się wcale - żeby wszystko tutaj przeczytać już potrzeba sporo czasu, a jeszcze pisać tak często i to na dwóch forach... To parę godzin dziennie - szkoda czasu, pięknej pogody i oczu. Mam nadzieję, że od czasu do czasu go poczytamy, ale prawdę mówiąc, jeśli piszemy tu o zdrowym stylu życia, to takie przesiadywanie przy komputerze raczej zdrowiu nie służyło... dobrze Maklerze, że sie trochę od tego oderwałeś, pora w wolnym czasie odejść od kompa i tv i iść na dwór. pozdr.
-
Po kilku cieplejszych i słonecznych dniach zrobiły mi się na środku czoła okropne przebarwienia. Wygląda to niezbyt dobrze... ciemno-brązowe plamki w dużej ilości... Nigdy wcześniej tego nie miałam. Jak się tego pozbyć? Łączyć powstanie tego dziadostwa z oczyszczaniem wątroby? Czy to plamy wątrobowe? Może ktoś wie o co chodzi, chętnie posłucham :)
-
Lutek - dziękuję za bardzo miłe słowa :) Najważniejsze to poznać przeciwnika, to już sama walka z nim będzie łatwiejsza. Musisz się przygotować na koszt około 200-250 zł. I niestety, ja została od razu uprzedzona, że jeszcze 3-4 razy muszę tam zajść. Ale mam nadzieję, że już będzie taniej. Najgorzej jest z lekami - są DIABELNIE drogie. No ale dla mnie są skuteczne... Zapisałam się telefonicznie - osoba dowolna, nikogo tam nie znam i nie mogę specjalnie polecić. Mówiłam że chodzi mi o zdiagnozowanie pasożytów, a już w gabinecie doszła ta diagnoza alergiczna - tak, to był biorezonans, tylko jakaś jego super-nowoczesna wersja :) :) :) no dobra, niech będzie :). Matylda - bolał mnie brzuch, często mocno i w dziwnych miejscach, np. pod lewymi żebrami. Miałam bardzo nadwrażliwe jelita, takie bardzo bolesne skurcze, często biegunki, biały język, no i całą zimę - okropną handrę (mam nadzieję, że jeszcze nie prawdziwą depresję, ale byłam blisko). I oczywiście okropne wysypki alergiczne - praktycznie non stop na buzi i jeszcze często w zgięciach łokci, na ramionach... Wiesz, taka wysypka jak po zjedzeniu truskawek czy pomidora. Z tym cały czas walczę. A o lambliach nie wiedziałam. Jedynie podejrzewałam pasożyty, bo poczytałam, że ich toksyny dają na skórze takie same objawy jak alergiczne. Podejrzewałam, że wysypka to efekt pasozytów lub candidy. Twój sposób na lamblie - świetny, na pewno wypróbuję. No i teraz wiem, dlaczego tak przepadam za mlekiem i nabiałem :( Siaka - mam dokładnie tak samo - też sie boję. Boję się np. że się uzależnię :) :) :) i już od rana zacznę szukać tych aminokwasów jak palacz papierosów :) :) :) No ale ryzyk-fizyk - jest mi z nimi dobrze i jeszcze trochę pobiorę :) O metodzie nie słyszałam, ale jeśli dowiesz się czegoś więcej, to napisz. Mamy pytanie - czy ktoś z was piekł chleb na zakwasie i korzystał z gotowego zakwasu w proszku? Kupiłam taki specyfik w sklepie ekologicznym, ale jest tylko niemiecka ulotka - przetłumaczę sobie oczywiście. Ale może ktoś ma doświadczenia? Matylda?
-
Lutek - robiłam w Vega-medice w Warszawie. Co do mojej radości - była przedwczesna. Poczytałam o tych lambliach. Cholernie się mi teraz wszystko zgadza - lamblie i candida idą w parze - a ta para z kolei uszkadza jelita, czego wynikiem są alergie pokarmowe.... Same lamblie zwalczyć - nie jest łatwo. Są teorie, że to jest niemożliwe. A jesli nawet, to bardzo trudne leczenie + dieta + wyparzanie wrzątkiem, generalne sprzątanie. Nie wiem, czy zacząć od antybiotyku (takowy mi przepisali, ale ja brac tego nie za bardzo chcę), czy najpierw spróbowac jeszcze ziół... nalewki z orzecha, vernicadisu, podobno olej z oregano dobrze tu robi... nasz stary chlorochinaldin na gardło tez je tłucze... Wiem, wiem, to nie to forum... ale trochę Was tym pozanudzam :)
-
Zapomniałam jeszcze dodać, że dostałam różne rady i wskazówki, ale też leki homeopatyczne. I tu znów spore zdziwienie - bo to są dokładnie, identycznie te same leki, które już biorę. Kuracja musi trwać kilka-kilkanaście miesięcy, więc fajnie, że mam jej potwierdzenie - a nie np. coś nowego. Ja biorę te specyfiki już około miesiąca i widzę poprawę - bez dwóch zdań - nawet jeśli to badanie pokazuje wysoki poziom candidy, to ja wiem, że on jest i tak duuużo niższy niż był. Leki homeopatyczne tak naprawdę mają "uleczyć" jelito - chodzi tu o tzw. nieszczelne (cieknące) jelito. I to musi trwać... nie zrobi się w kilka tygodni. Ale to podstawa pozbycia się alergii i innych dolegliwości. No i jeszcze - doszedł mój zapper. Od dziś generator na candidę (trzy razy dziennie) i na lamblie - jadę.
-
Witam poświątecznie :) Pływak - dobrze, że podajesz wyniki. Myślę, że sporo osób, w tym np. ja, jest lekko zrażona do lekarzy i po prostu nie robi badań, więc miło poczytać, jak szybko wszystko wraca do normy... A mnie spodobała się kuracja sokiem winogronowym wklejona jakiś czas temy przez Miłkę. Tak się do tego zbierałam, zbierałam, no i dziś zaczęłam :) Zasada jest taka: nie jeść nic od 20.00 do 12.00 następnego dnia. Od rana - do właśnie 12.00 wypijać malutkimi łyczkami sok winogronowy - około 0,7 - 0,8 litra. Potem już jeść normalnie (oczywiście normalnie-zdrowo, a nie normalnie-normalnie). Po dzisiejszym dniu mam takie objawy - sam sok pyszny, pije się go bardzo dobrze, ale szybko czuje się "przesyt" i robi się trochę niedobrze... Od jutra dołoże jeszcze na zakończenie szklankę soku z marchwii i buraka (takowy już popijam od jakiegoś czasu). Lewatywy kawowe +. Miłka, 4 dni na samych sokach, to dla mnie rzecz nieosiągalna, gratuluję wytrwałości. Prawdę mówiąc, nie dziwię się, że nie dałaś rady dłużej - ja bym jednego dnia tak nie pociągnęła. Poza wszystkim, trzeba przecież żyć normalnie, mieć siłę na pracę, ruch itd., a nie "paść na twarz" z wyczerpania... Natomiast powiem Ci, że ten spsoób - soki do południa - świetna rzecz. Ja tak naprawdę spokojnie nie jem do drugiej-trzeciej. Myślę, że oczyszczam się wolniej, niż na całkowitej "głodówce" sokowej, ale za to wyrwam dłużej :) - no i efekt może być w związku z tym lepszy - dłuższy czas, ale wynik bardzo dobry. Tak to sobie zaplanowałam. Siaka, ja też bronię się jak mogę przed objawami depresji. Od kiedy stosuję oczyszczania i dietę - jest super. Ale rewelacja dla mnie to aminokwasy - szczególnie tyrozyna. Na początku efekt jest niezauważalny, ale po kilku dniach systematycznego zażywania - masz taki przypływ dobrej energii, spokoju, "pogody ducha", że po prostu chce się żyć. Trochę bałam się takiej suplementacji, bo to w końcu sztuczne, ale po zachętach Maklera spróbowałam. Do tego jeszcze argininę, taurynę i glutaminę. Tyrozynę w podwójnej dawce. No i odkryłam l-teaninę. Może coś o niej wiesz? Jutro mam badanie aparatem Volla (vega-test) na obecność pasożytów. Bardzo jestem ciekawa, jak (i co) wyjdzie.
-
Miłka, znalazłam Twój link do informacji o o soku winogronowym (nie pamiętałam kto go wkleił). Czy wiesz coś więcej o tym? Stosowałaś lub zamierzasz? Mnie to zainteresowało.
-
Kochani, odpuściłam sobie na dwa dni... dosłownie dwa... Kupiłam herbatniki, żółty ser, ser pleśniowy... zjadłam kilka kanapek (kanapkowe żywienie - jak napisła Papaja). No i dziś, dosłownie na trzeci dzień, mam efekt. Biały grzyb na jęzorze, brzuch boli, kłuje w prawym boku... Załamałam się. Wszystko przez to nasze usprawiedliwianie się: już za chwilę święta, nie ma co się teraz starać, zacznę po... (czytałam już kilka takich wypowiedzi tu). Oczywiście najłatwiej sie poddać, więc już z rana przeszłam etap: wszystko jest do kitu, nic mi sie nie udaje, czy to ma sens?, czy całe życie będę sobie czegoś odmawiać? itd.itp....... Na szczęście, od kiedy wiem, że nasze żywienie wpływa nie tylko na nasze ciało, ale też na naszą psychikę i emocje - tak łatwo ze mną nie dadza sobie rady takie myśli. Właśnie wcinam michę ćwiartek jabłuszek a w kuchni gotuje sie jaglana... Trzy łyżki oleju lnianego i aminokwasy też już zażyte. Makler, bardzo Ci dziękuję za rady. Są dla mnie bardzo cenne - chętnie z nich korzystam. Czy 5 g to 500 mg? Bo moje tabletki mają taką ilość a każą brać po jednej - dwie. Agamemnon, powiem Ci szczerze, że ja nie wierzyłam, że uda Ci się uniknąć operacji. Moja siostra przeszła dokładnie przez to, co Ty - po dziecku odezwał się woreczek. Męczyła się strasznie, dzieciaka nie mogła podnieść, bo dostawała okropnych bóli. Niestety, to jest nie tylko pęcherzyk z kamieniami, ale też ostry stan zapalny - i to daje takie efekty: ból przez cały czas. Do mojej siostry dwa razy przyjeżdżałao pogotowie na sygnale - dostawała takich skurczów, że nie mogła oddychać. Nie chciałam się wcześniej wypowiadać, bo, tak jak pisał Makler - zawsze trzeba spróbować, i lepiej kogoś motywować do działania, niż od razu mu mówić, że i tak nic z tego nie będzie... Pamiętaj tylko, że po wycięciu woreczka o wątrobę trzeba dbać tym bardziej - i też robić to czyszczenie. Trzymaj się i pisz :) :) :) Dodam jeszcze, że moja siostra, już 7 lat po operacji, czuje się znakomicie i nie żałuje tej decyzji... chociaż pewnie gdyby miała wybór, wolałaby jej uniknąć. Ale czasem wyboru nie mamy. Miłka - ja mam dokładnie tak samo jak Ty - wszystko trzeba brać na czczo :) A jest tego z pięć różnych pozycji :)
-
Dzięki Makler :) To następnym razem kupię termo speeda. A na razie to co mam: arginina, tauryna i glutamina I już się nie mogę doczekać, aż mi żyły ładnie wyjdą :) :) :). No i ta pompa mięśniowa też! :) :) :) Buziaki :) Myślę o spróbowaniu trzech rzeczy: glinki zielonej, oleju z oregano i soku winogronowego (czytałam ten przepis wklejony tu - już nie pamiętam przez kogo - o piciu soku z ciemnych winogron do godziny 12.). Czy ktoś z Was coś z tego stosował? Znacie to? Jakie mieliście efekty? O oleju oreganowym i glinece ktoś już na tym forum pisał - może się odezwie. A ten sok to dla mnie nowość - pierwszy raz się z tym spotykam, ale zaciekawiło mnie to i chętnie (po świętach, ech, ta słaba wola) wypróbuję.
-
Ja kupuję olej lniany i z oleofarmu i ze złotopolskich. Oba sa pakowane w styropian i firmy daja gwarancję "nieprzekroczenia 10 stopni" od momentu wyprodukowania do momentu dostawy do domu. Nigdy nie spotkałam się z tym, że dotarł do mnie olej starszy niż 3-dniowy!!! (czyli trzy dni po wytłoczeniu - oni podają na etykiecie dokładną datę tłoczenia). Teraz, wiosną, zamawiam zawsze w poniedziałek, żeby olej nie przeleżał weekendu w samochodzie kuriera :) We wtorek/środę zawsze mam go już w swojej lodówce. Oba oleje są tak samo dobre. Ostatnio w oleofermie coś tam ulepszyli w procesie wytłaczania - pisza o tym dokładnie w ulotce, którą dołączają do oleju. Ta lepsza procedura tłoczenia sprawia, że olej daje sie dłużej przechowywać - dawniej 2 miesiące, teraz 3 (oczywiście w lodówce). pozdr
-
Makler, no więc poodpoczywałam trochę przy okazji drugiego czyszczenia wątroby. Na początku tygodnia doszły aminokwasy. Powiem Ci, że efekt ich działania jest bardzo subtelny - tego nie widać tak "gołym okiem". To są takie bardzo delikatne reakcje organizmu, ale jednak bardzo fajne - szybsza regeneracja po wysiłku, mniejsze zmęczenie, mam więcej zapału i jestem "jeszcze bardziej" ruchliwa... ogólnie więcej energii... poboda mi się :) Czy wiesz może, czy działanie aminokwasów zależy od ich regularnego zażywania? Tzn. chodzi mi o to, że np. działanie pewnych suplementów mozna zauważyć dopiero po kilku tygodniach brania (np. glukozaminy na stawy - potrzeba ok. 8 tygodni). Czy z aminokwasami też tak jest? I moja druga wątpliwość - czy można się na ich działanie uodpornić? Czy borąc je ciągle można po jakimś czasie nie mieć już efektów? Bo ja bym nie chciała :( Mój ukochany namówił mnie jeszcze na l-karnitynę. Co o niej myślisz? Alusia Ja też mam przerost candidy - stwierdzony w badanich. I prawda jest taka, że to bardzo trudno się leczy. A do tego te różne, wzajemnie sobie przeczące zalecenia: jedni każą jeść kasze czy kiszoną kapustę, inni nie jeść, jedni każą przejść na dietę białkową, inni, że to zakwaszenie i candida ma dopiero wtedy używanie (jak też tak myślę). Itd. itp. I rzeczywiście tak jest, że duży przerost candidy wpływa nie tylko na kiepskie funkcjonowanie naszego ciała, ale też na naszą psychikę - sama to przećwiczyłam - stany depresyjne itd... Moim zdaniem Alusia, bez leków, sama dietą nie da się z tego wyjść - szczególnie jeśli jest jej dużo. Ja brałam leki, w tym antybiotyk (oczywiście tylko do memontu gdy poziom spadł i już nie było aż takiej potrzeby - około 3 tygodni), teraz cały czas biorę leki izopatyczne. Do tego oczyszczam wątrobę, piję olej lniany i soki (chociaż tu znów - są przeciwnicy), jem kasze (jaglaną, gryczaną), pełnoziarnisty ryż... i reszta mniej więcej w tym stylu. Przecież coś jeść trzeba!!! Jak nie pieczywo i kasze, ani białko ani owoce to co??? (Chleb żytni na zakwasie jest ok). Na dziś zniknęły mi całkowicie niektóre objawy (język, nadwrażliwe jelito) plus niesamowita poprawa nastroju (ale to też może wiosna :) ). Zostały jeszcze różne paskudztwa na skórze (wysypka atopowa, którą ja też zaliczam do objawów candidy). No i mój nawiekszy sukces i to, co daje mi naprawdę wielki power - duuużo sportu i ruchu. Całą zimę przesiedziałam, a teraz nie wyobrażam sobie nie spocić się porządnie co najmniej co drugi dzień. Alusia, powiem Ci jeszcze, że w Warszawie jest klinika Vega-medica i tam to bardzo dobrze leczą, m.in. lekami niemieckimi. No i zapper - własnie czekam (zamówiłam sobie). Dowiedziałam się od znajomej mojej znajomej :) która go ma, że też działa na candidę. Co prawda w instrukcji piszą, że nie wybija jej całkowicie, ale znacząco obniża jej poziom. Ja pomyslałam, że to może być dobra profilaktyka, już po skończonym leczeniu i obok diety oczywiście. Wierzę Ci też, że możesz sie bardzo kiepsko czuć, jeśli chodzi o nastrój, emocje - trzeba się tego paskudztwa koniecznie pozbyć, bo to właśnio ono powoduje takie stany. A lekarze i często środowisko wkoło patrzą na Ciebie jak na wariata. Ale uwierz mi, to przechodzi, tylko trzeba działać. Ja już nie pamiętam co to znaczy zamykać się w domu i nie chcieć się z nikim spotykać. To już za mną, ale niestety skutki jeszcze jakiś czas będą - moje grono przyjaciół się "lekko" skurczyło... :( Na szczęście jest wiosna! :) pozdr.
-
Alusia poruszyła bardzo ciekawy temat - picie glinki - jako źródło krzemu. Co myślicie o tym: http://www.vismaya-maitreya.pl/naturalne_leczenie_krzem.html Oczywiście nie chodzi mi o ten preparat, tylko o sam krzem i jego odpowiednią ilość. Tu wracamy np. do glinki... jedno z najbogatszych źródeł tego pierwiastka. To wszystko niesamowicie się ze sobą łączy: o tym, że w każdym guzie nowotworowym znaleziono przywrę pisała Clark. Ona i wielu innych twierdzi, że przyczyną nowotworów są właśnie pasożyty lub grzyby. Są nawet teorie, że tkanka guza to sam zmutowany grzyb/pleśń. A z kolei te "żyjątka" "nienawidzą" krzemu. Zaleca sie przecież picie glinki właśnie w czasie kuracji odrobaczających. To chyba ma sens? Papaja, znalazłaś gabinet? Ja na przyszły tydzień jestem już umówiona na tzw. vega-test. To jest to, o czym ty pisałaś. Wykrywa pasożyty i "uskutecznia" ponoć też. Jedyne co mnie frustruje to inne specjalności tegoż gabinetu (kliniki). Masaż lomi-lomi to mały pikuś, ale już horoskop wedyjski na cały rok... to mnie trochę przerasta :) No, ale zobaczymy jak będzie..... Makler - super artykuły o aminokwasach. Już je zamówiłam. Dodalam jeszcze tyrozynę. te twoje dla ciała, tyrozyna dla odżywienia mózgu :) Mam do ciebie pytanie: otóż od kiedy wzięłam się za "dbanie o siebie" zaczęłam też różniste treningi. Czasem nawet pięć dni pod rząd: a to siłownia + basen, a to bieganie, a to squash (mój ukochany mnie zachęcił do nauki :) )... i tak już tego piątego dnia dopada mnie straszne zmęczenie. Ale nie w czasie treningu - owszem jestem wtedy zmęczona, pocę się itd., ale takie prawdziwe wycieńczenie, że ręką i nogą ruszyć nie mogę, to dopiero po godzinie - w domu. Niestety zaczyna mnie też wtedy cholernie boleć głowa. Jak sobie z tym poradzić? Coś szamać? Jakieś suplementy? Dziś moje drugie oczyszczanie :) ps. co do zestawu soda/syrop klonowy - też wypróbuję. Chciaż już mnogo tego wsiego - jeszcze nie wzięłam się za H2O2, zrobię po kilku oczyszczankach wątrobowych - no ale dobra, trzeba to trzeba :) :) :) pozdr.
-
Papaja, a Ty robiłaś te badania? Jaka jest Twoja opinia o nich? czy są wiarygodne i polecasz je? Chętnie się na takie badanie wybiorę, potrzebuję tylko więcej informacji. Nie chcę "odlecieć" - robić nie do końca sprawdzone czy wiarygodne rzeczy. Dlatego proszę o opinie doświadczonych :)
-
Maja maj no to wbiłas nam tu ćwieka... to co piszesz robi wrażenie. Wypróbuję te lewatywy z piołunu, jestem bardzo ciekawa czy i ja coś zauważę. A że jestem od dziecka alergiczką, mam sporo nietolerancji pokarmowych, to tak się tym robakom już jakiś czas temu przyglądałam. Pora przyjrzeć sie dokładniej. Z tego co czytałam zapper pomaga pozbyć się pasożytów z różnych części ciała. Nie dochodzi tylko do środka gałki ocznej i właśnie jelit. Dlatago łączy się stosowanie tego urządzenia z ziołami. W każdym razie chyba nie masz innego wyjścia, tylko tego spróbować. Zostają jeszcze tylko leki antypasożytniczne z apteki. Ale opinie o nich są różne. Wiele z nich mówi, że sa słabsze i gorzej działają niż te ziołowe. Ja bym na Twoim miejscu spróbowała zappera + zioła (jest mnóstwo różnych kombinacji do wyboru). A ewentualnie w międzyczasie postaraj się o receprę np. na pyrantelum, zentel i metronidazol. I potem dobij je tym. Na zdobycie leków są sposoby. Ja np. dostałam metrodinazol dla kota, któremu "śmierdziało" (sorry) z mordki. A pyrantelum mogą sprzedać bez recepty lub można po prostu poprosić lekarza (mówiąc, że dziecko wierci sie w nocy i zgrzyta zębami - może da bez badań). Pozdrawiam Cię gorąco i życzę powodzenia w walce. Opisuj tutaj jak Ci idzie. Ja już zamawiam piołun i też się za to biorę. Zapper - też o tym pomyślę - chyba trzeba będzie kupić. pozdr.
-
Skoro tak, to przepraszam... ale wiesz, ten opis 40 cm glisty, robaki w głowie... łał, to robi wrażenie... ja bym chyba oszalała. I to nie żarty - nie wyobrażam sobie czegoś takiego zobaczyć. A jakie zioła, jesli można spytać, stosowałaś, żeby to "ruszyć"? I podaj jeszcze, proszę, w jaki sposób robisz lewatywę z piołunu. Akurat ja właśnie rozpoczęłam kurację paraprotexem. Nie wiem, jakie są opinie o tym specyfiku, czy komuś pomógł. Dla mnie to wygodna forma, bo tabletki. Ale to co Ty piszesz, to dramat... Matylda, ja szykuję sie do drugiego oczyszczania, i też do tej pory zwlekałam, odkładałam :) Ale po tym co zobaczyłam po pierwszym nie mam wątpliwości - działam dalej. Alkalę piję. Poczytałam o niej troche w internecie. Jest dodatkiem do różnych kuracji anty-candidowych. Po prostu- żeby zabić candidę trzeba zdecydowanie zmienić ph, dlatego bierze się tę Alkalę i jeszcze jakieś specyfiki. Testu śliny/moczu jeszcze nie zrobiłam - rano mam młyn - postaram się zrobić jutro :) Czy Ty się odrobaczałaś? Makler - dzięki za lekturę. Miło, że udało Ci się to znaleźć - poczytam wieczorem i podzielę sie jutro refleksjami :)
-
Makler, jesteś kopalnią wiedzy :) Ja też pod Twoim wpływem zgłębiam wiedzę dotyczącą aminokwasów - na razie czytam wszystkie możliwe informacje. Mnie interesują one także pod kątem wpływu na wydolność/sprawność naszego mózgu - taki mój "konik". Aminokwasy są czesto neuroprzekaźnikami. Ale ten dodatkowy wpływ na zdrowie - to też świetna sprawa. Jarosław, czy ty stosujesz olej lniany, czy raczej oliwę z oliwek? I czy olej (oliwę) można mieszać z sokiem z cytryny? W MO tak właśnie się robi. Budwig zabrania miksu - cytrusy + olej... Co do tych robali, to nie jestem pewna, czy ta osoba nie robi sobie żartów. Myslę, że każdy człowiek po zobaczeniu takich ilości pasożytów natychmiast pobiegłby do lekarza, a nie szukał zappera. Alusia, za bardzo się matrwisz - stres nam nie służy :) Wyluzuj, na pewno wszystko co robisz, robisz dobrze :) Jesz jak trzeba, oczyszczasz się, a kolejność, więcej czegoś a mniej innego - jakie to ma znaczenie. Ciesz się zyciem :) :) :) Matylda, ile razy oczyszczałaś wątrobę?
-
Matylda, z warzywami ekologicznymi to rzeczywiście problem. Też mnie to martwi - jem takie z targu, niby od rolnika, ale nie wierzę, że "nie sypnął"... Zazdroszczę działki i własnych drzewek... Ostatnio udało mi się dogadać z teściową mojej siostry (hi hi), która to zacna gospodyni ma gospodarstwo. Poopowiadała mi trochę np. o "młodych ziemniakach" - jak sie je hoduje... włosy stają na głowie. Albo o ziemniakach, które są specjalnie przeznaczone na chipsy - i tylko do tego sie nadają, bo są nie do zjedzenia... W każdym razie ta kobieta zadeklarowała, że może uhodować marchew bez nawozu (będzie brzydsza i mniejsza i nikt był jej od niej nie kupił - my sami - klienci - "wybrzydzając" i przebierając w sklepach, szukając tylko ładnych, dorodnych warzyw - prowokujemy rolników do stosowania chemii). Wie też jak ją przechować przez zimę w specjalnych kopcach... A że przy okazji zainteresowała się tym moja siostra i szwagier (jej syn) i załapali trochę ze zdrowej diety - to może coś z tego wyjdzie... oby. Ja też wciągam się powoli do zasad Cayce'go. Podobają mi się też zalecenia typu: "unikać tego czy tamtego" (w zasadach wklejonych przez Jarosława). Unikać - to lepiej brzmi i bardziej motywuje, niż "kategorycznie się wystrzegać" :) :) :) To milsze dla moich uszu :) Tak na poważnie - to bez przesady - da się przeżyć, a nawet rzeczywiście, tak jest prościej, łatwiej... dla mnie to mniejszy wysiłek... zamiast gotować cały obiad - ugotować ryż i zrobić michę sałatki, upiec ziemniaki i warzywa... kanapki z masłem i pomidorem ze szczypiorkiem uwielbiam od dzieciństwa - żadnego sera czy wędliny tu nie trzeba :) Co do sody - to byłam dziś w aptece i zakupiłam, z polecenia aptekarki preparat Alkala. I w opakowaniu są paski do pomiaru ph. Jutro rano wypróbuję. Makler, co wiesz a aminokwasach - dlaczego są zbawienne dla organizmu - czy mógłbyś ten wątek troszkę rozwinąć? pozdr.