Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Dziubla

Zarejestrowani
  • Zawartość

    6
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Dziubla

  1. Czyli nie jestem sama :). Zawsze jakaś pociecha. Chciałabym jednak mieć już maleństwo na rękach. Co do tej baby, co Cię nastraszyła, Marlew - to jakiś potwór, nie kobieta... Może sama nie mogla mieć dzieci i mści się na tych, co mogą? W takim razie praca na porodówce to duża pomyłka... A może miała ciężką menopauzę :). Taki czy inaczej - potwora. Brr. Damy radę, na jesień będziemy paradować z wózkami i worami pod oczami do samej ziemi, i nie będziemy nawet pamiętać o tych lękach. O.
  2. Marlew - szczerze współczuję debila za ścianą. Ja jestem taka nerwowa, że zaczaiłabym się pod drzwiami i gdyby wylazł z tą swoją fają, wypadłbym i chyba zrzuciła go ze schodów na złamanie karku. A masę mam wystarczającą do zepchnięcia niedużej koparki :). Ja też nie śpię po nocach, zwłaszcza po tej zmianie czasu, mój mąż również chodzi do pracy na zmiany i też mam czteroletnie dziecko - córkę, która budzi o świcie i nie daje spokoju cały dzień. Na szczęście chodzi do przedszkola, do którego zresztą muszę ją za godzinę zawieźć. Z innej beczki, do dziewczyn, które mają już dzieci. Dziwne mam uczucie - złe przeczucia co do malucha w brzuchu. Boję się, że coś będzie nie tak... Mam do siebie o to pretensje, bo nie chcę niepotrzebnie stresować małej, ale trudno takie uczucie zwalczyć. Przeglądałam fora i zauważyłam, że sporo matek tak odczuwa, zwłaszcza te, których pierworodne pociechy tryskają zdrowiem. Szukam gdzieś jakiegoś pocieszenia, zapewnienia, że to tylko głupi lęk spowodowany niewiarą w to, że kolejny raz może mi się tak poszczęścić - bo przecież rodzenie zdrowych dzieci raz po raz nie jest znowu takie rzadkie, prawda?
  3. Dziwne, pierwszy post po napisaniu się nie wyświetlił, więc napisałam drugi i wyskoczyły oba.
  4. K@amila - Gratulacje! Mam nadzieję, że mimo nawału obowiązków nadal będziesz tu zaglądać :).
  5. K@mila: Popłakałam się czytając Twojego posta. Nie wiem - z radości, że tak ładnie Ci się wszystko udało, współczucia z powodu przeżytego horroru, zazdrości, że masz to za sobą? A może mi smutno, bo ubędzie nam jedna forumowiczka :). Przypuszczam, że będziesz teraz baaaaaaaaaaardzo zajęta :). Gratulacje i dużo dużo szczęścia dla Was obojga.
  6. AAA! Strasznie głupieję od tej ciąży. Rzeczywiście po kliknięciu na adres wyświetla się suwak... Mam nadzieję że mała odziedziczy inteligencję po tacie ;).
  7. Dolllka - Niestety nie wiem, co masz w stopce, bo nie wyświetlają mi się suwaczki, tylko adresy stron. Dzięki za odpowiedź, naprawdę jesteśmy w podobnej sytuacji. Ja też czuję mocne kopnięcia, ciekawe jak to będzie za trzy miesiące...
  8. K@mila - już na pewno to wiesz, ale na wszelki wypadek powiem: jak ci odeszły wody, to nie ma na co czekać, tylko dzwonić i jechać. Pewnie leżysz już na porodówce :). Powodzenia i trzymam kciuki.
  9. To chyba reguła. A myślałam, że za drugim razem będzie łatwiej. Tymczasem mam więcej obaw co do dziecka, ciążę ciężej znoszę i porodu boję się bardziej, bo mniej więcej wiem, co mnie czeka. Cieszę się jednak, że nie tylko ja tak mam.
  10. Marlew W takim razie czekam na relację z tej wizyty :).
  11. @nn@ Szczerze i gorąco współczuję... Wierzę, że z czasem Twój ból będzie mniej dotkliwy i będziesz się cieszyć z tego dzidziusia, który Ci pozostał. A Twój mąż też na pewno przemyśli sobie wszystko i zrozumie, że nie jesteś niczemu winna, że miałaś jak najlepsze chęci i że cierpisz przez to jeszcze bardziej niż on, bo oprócz żałoby musisz się zmagać jeszcze z wyrzutami sumienia. I że nigdy nie potrzebowałaś go bardziej niż teraz... Życzę Ci tego z całego serca. No i teraz mój problem wydaje mi się błahy i nie wart wspominania, ale i tak zapytam, może ktoś ma doświadczenie w tej kwestii. Mam 31 lat i 4 lata temu robiono mi cesarkę. W piątek wylądowałam w szpitalu z bólem brzucha (jestem w 21 tygodniu) i dyżurujący lekarz na moje pytanie o szkołę rodzenia (dla męża głównie, bo to będzie jego pierwsze) odparł, że nikt nie będzie uczył rodzić baby w moim wieku po cesarce, bo się podobno automatycznie kwalifikuję do cięcia. Jeśli to prawda będę mogła zrezygnować z wypraw do Bielska... Czy ktoś ma podobne doświadczenia? Rodziłyście SN po CC i trzydziestce?
  12. Hej dziewczyny. Pierwszy raz się rejestruję na tego typu forum, ale chyba czas dla mnie najwyższy. Czytam ten wątek i cieszę się, bo widzę, że nie jestem sama. Szczególnie bliska stała mi się Dolllka, ponieważ też mam termin w sierpniu i też jestem zdecydowana na CC za wszelką cenę. Stąd myśl o Eskulapie, choć mam dość daleko (50 km). To moja druga ciąża. Pierwszą przeszłam sama jako samotna matka, sama zaliczyłam szkołę rodzenia i byłam pełna sił, radości i optymizmu. Znałam techniki oddechowe, ćwiczenia porodowe, bla bla. Nic mnie nie przerażało, pocieszałam rodziców, wysłałam ich do domu i rodziłam sama jak palec. Taki ze mnie był kozak, hehehe. Po dwunastu godzinach z pełnym rozwarciem i skurczami partymi i dzieckiem, które za chiny ludowe nie chciało się zsunąć w kanale rodnym w końcu się zlitowali i mnie pocięli. Najpiękniejsza chwila życia, kiedy dali mi znieczulenie... Nikt, kto nie rodził naturalnie, nie przeżył skurczów, a już na pewno nie żaden mężczyzna!!! nie może mi powiedzieć, że nie ma się czego bać. Chciałabym takiego cwaniaka postawić w takiej sytuacji na minutę. Mój ginekolog wyśmiewa moje obawy. A ja czytam o tokofobii i zaczynam szukać psychiatry, który da mi skierowanie na CC. Okulisty, okultysty, obojętnie. No i dziś znalazłam Eska. Jaka jest szansa, że zapłacę 5 stów i nie będę się musiała dłużej obawiać o siebie i dziecko i cieszyć się "tym cudownym stanem", spać po nocach spokojnie i szykować na macierzyństwo, nie na koszmar porodu przez pozostałe 4-5 miesięcy? Duża, prawda...? Pozdrawiam wszystkie ciężarówki.
×