karmel.a
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez karmel.a
-
Dzudziu, chyba nie prostsze niż moje...
-
Koleżanki...hmmm............frywolne nieco.....
-
Matko Polko - Fiołkowa Niezapominajko, mam nadzieję, że tak będzie jak piszesz. No i Ty też wyskakujesz tu z takimi niedopwiedzeniami... i to jeszcze w tematach maseczkowych.., który to temat może zainteresować pozostałe koleżanki, chyba że to maseczka dla wieku poniżej.. 100 lat, to wówczas rozumiem, że nie chcecie rozsierdzić starszych koleżanek i jedynie wówczas Wam odpuszczam i jeszcze chwalę za dobre serce, które dla nas macie... chcąc oszczędzić nam pewnych rozczarowań..
-
Dudzia z Alebazi powiedziały tyleee, że prawie nic... no i na dodatek resztę mamy sobie sami dopowiedzieć czy dośpiewać.... moja Dudziu z pustego (pomysłu) to i Salomon nie naleje... widać ciekawość moja będzie niezaspokojona bo temat z klauzulą tajne przez poufne, niech i tak będzie. Dudzia jak tam Twoje ciasto trójowocowe?, no na prawdę stawiasz mi wysoko poprzeczkę... ale nie jestem taka żebym nie dała rady... wiesz jak ja piekę... chyba nie będzie u mnie problemu z przygryzaniem do smacznożółtej babki zarazem jabłka, gruszki i śliwki - owoce, jakby co, są w kuchennym koszyczku (gorzej bo babka wyszła....)
-
Ale tu się odbywały wyścigi - kto pierwszy, niebywałe... Taka miła spokojna niedziela, obudziłam się rano, na początku samą świadomością obudzenia, potem otwarłam oczy i patrzyłam na tą niedzielną nieśpieszność i tak dobrze mi w tym było. Lubię zbierać takie wrażenia w pamięci. Kupiłam wczoraj wrzosy, fiolecą się za kuchennym oknem i bardzo cieszą moje oczy. Ma dzisiaj przyjść do mnie Panna Meegotka bywająca również Grocholą, to zbierze również do swojej pamięci to drobnokwieciste piękno, bo oczywiście pochwalę się nimi ( zresztą i tak zazwyczaj siedzimy w kuchni, to może sama zauważy). Dudzia zapomniałam Ci napisać, że jak w środę lub czwartek jechałam przez Giszowiec, to w pierwszym skojarzeniu przyszłaś mi na myśl Ty, pamiętam to, że Ci się tam podobało podczas majowej wizyty. Ja też zresztą lubię to miejsce. Dudzia i Alebazi dziekuję za zdjęcia, ostrość słaba, bo towarzystwo chyba zesłabło a może fotograf nieco "pofolgował" z odczynnikami... lub inną ciemnią. Zresztą tam momentami taka dzicz była, że to musiałby być sam mistrz obiektywy specjalizujący się w fotografowaniu afrykańskich antylop rozbiegłych po sawannie, aby utrzymać rozbrykanych w ryzach obiektywu i to najlepiej szerokokątnego. Alebazi dobrze jest, ja nawet wolę takie, są oryginalne.
-
A ja jestem dzisiaj wścibska i dlatego z ciekawością zapytam dlaczego Alebazi jest wariatką??? choć z tak pięknym przymiotnikiem jak - kochana??? cóż to za przyczyna, jeżeli ogół pospólstwa może wiedzieć?? Alebazi, ja nie oglądam niczego żadnych talentów czy beztalenci, wolę przeczytać tych co z talentem piszą. Alebazi jeszcze zapytam co tam w kwestii zdjęć, miałaś posłać do Dudzi.. poszły czy nie? Dudzia przepuść to tam proszę dalej przez swój filtr antywirusowy, przecedź przez jakieś sito czy inny druszlak i nie traktuj jak spam... czekamy na te ciekawostki artystyczne ( i nie chodzi w tym słowie o artystki, które tam są uwiecznione, tylko oczywiście o wykonawstwo, bo warunkidla fotografii były trudne - światło prawie tylko ksieżyca i pochodni, i wiecznie ruszajacy się cel). Miłego wieczoru.
-
MP - jak miło Cię przeczytać po tej może i niedługiej przerwie, ale zawsze przerwie. Nie wiedziałam czy jeszcze będziesz przed wyjazdem , zaaferowana pakowaniem, tutaj zaglądać, a tu taka niespodzianka. Cieszę się z tematu Pierwiosnkowego, widzę, że ten przydomek przywarł do tego Pana na stałe (przynajmniej tutaj), miłe to. Wiesz co, tak pomyślałam teraz, że jak On pozostał Pierwiosnkiem, to Ty bądź niezapominajką i.... pamiętaj o Nas tam z daleka... bo my tym bardziej będziemy ciekawi jak się tam Twoje losy będą układać, wiem, że piszę w tym miejscu za wszystkich, chociaż.... Wy może tam przez te prywatne, zastrzeżone łącza już to omówiliście, ale nie zaszkodzi ponowić tych słów, prawda? Mam nadzieję, że tak będzie, Pani Niezapominajko.
-
Dudziu, to był przepis dla piekących inaczej.
-
Jadłam dobre ciasto ze śliwkami. Oto przepis: kupić babkę piaskową czy tartą (taką smacznie żółtą) i jednocześnie z konsumpcją uciętego paska babki przygryzać śliwkę węgierkę.., mój przepis... dla mało wtajemniczonych w pieczeniu ciast śliwkowych, czyli mnie. Dudzia, tylko nie pękaj ze śmiechu, lub też nie wołaj o pomstę do nieba..., dla mnie najważaniejszy jest pomysł... Przede mną jeszcze czas porządków..., może by je tak potraktować po macoszemu?? tak trochę tu, trochę tam i może jakoś to będzie.
-
Cześć Dudzinko, u nas na południu podobne słońce jak masz u siebie. Ja też miałam być dzisiaj sama, ale niby mąż stwierdził ( w rozmowie z córką), że jest zmęczony po tygodniu pracy i w związku z tym nie zabierze Jej do siebie, musi odpocząć.... przyjedzie jutro, pewno popołudniu... biedak... przecież tylko On pracuje...
-
Z przykrością informuję, że nie znam 8 osób, które mogłabym obdarzyć pewnym niepewnym mailem, którego jedyną zagadką jest to czy czasem nie pojawia się w ślad za nim szczęsliwe pudełko ptasiego mleczka przyniesione przez kolegę - to mogłabym jeszcze roważyć jako duży atut.... ale wszak ograniczam słodycze (dobrze, że nie kolegów).... Wolę łańcuch wiążący na pastwisku krowy, lub łańcuch pokarmowy..
-
Mam dylemat- Ty masz faktycznie spory dylemat, bo Twój partner chyba z tych, którzy nie poznali miłości, którą się ma do dziecka (gdyż sam ich nie posiada, stąd ten brak wiedzy i doświadczenia oraz zrozumienia odmienności traktowania i wymagań jakie sie stawia dzieciom). Nie umiem tego inaczej wytłumaczyć. Może dodatkowo jest osobą nieprzepadającą za dziećmi i stąd taka szybka irytacja przy jakichkolwiek drobnych "uchybieniach" ze strony dziceka ( w Jego mniemaniu) -jak chociażby wywrotka na rowerze (gdzie wymagałoby to zatroszczenia się o dziewczynkę, a nie pohukiwania na Nią i straszenie wyrzuceniem roweru) czy wywrotowiec kanapkowy - cóż widocznie Panu się to nigdy nie zdarzyło, taki Pan Ideał.. Wiesz co, wydaje mi się, że nie będziesz z Nim szczęśliwa jeżeli On nie będzie umiał zmienić swojego zachowania do Twojej córki. Zawsze będzie w tym miejscu u Was cień, nieporozumienie, będzie się budował żal, kłótnie. Jednocześnie szkoda tego wszytkiego co opisujesz jak jest między Wami. Mówisz, że rozmawiasz o tym z Ideałem, a On tu przytaknie, a jednocześnie nie umie się powstrzymać od złych praktyk. Moja teza jest taka jak podałam na początku, nie mając dzieci nie wie jak je odbierać, nie czuje w sercu tego, co ma każdy rodzic. (Chociaż tak z innej beczki, pomyślałam teraz o tym, to są też i tatusiowie lub mamusie, które mając dziecko nie poczuły w sobie daru radości i cierpliwości płynącej z macierzyństwa, którzy w taki burkliwy, lub i gorszy (ręczny) sposób wychowują swoje "pociechy", ale przecież nie o takim modelu rodzica mówimy, nie takich naśladujemy, tych napiętnujemy. Tak więc uważam, że u Pana Ideała, któremu nigdy nie poplamiły się spodnie (nawet te od piżamki, gdy miał polucje nocne), nigdy nie spadła kanapka, lub nie zsunął się z masełka pomidorek - (moje dziecko i ja tak mamy), który nigdy nie zaliczył wyrotki na rowerze, pewno też nie zaliczył stłuczki samochodem i nawet nie najechał kołem na krawężnik (bo wiesz mógł skrzywić kołpak, otrzeć oponę, zadrapać lakier), nie jest też gapą i widział każdy fotoradar i pomiar prędkości na drodze - w zwiazku z czym jako niegapowaty nie zapłacił mandatu, i w ogóle taki Pan Ideał Nieciamjdowaty, konieczna jest transformacja w jego zachowaniu do dziewczynki. Pan Ideał przecież powinien potrafić być idealnym ojczymem... co nie potrafi??? Więc jednak ciamajda!!!!! On dorosły człowiek, który nie umie sobie poradzić z takimi złymi emocjami do 10 latki, wyładowujący złym słowem flustracje, jeżeli ma plany, aby budować z Wami wspólne życie, a nie umie sam zbudować poprawnych relacji z Twoją córką, powinien porozmawiać z psychologiem, który -oby - potrafi Go ukierunkować na lepsze tory tych relacji. Było ostrzej niż planowałam, poniosło mnie....
-
Ja dzisiaj sama sobie niedowierzam, otórz w sobotę!! o tej porze!! (co prawda owinięta kołdrą w łóżku) jestem już po zielonej herbacie (z midem i cytryną), małej przekąsce i lekturze forum.., nic dodać nic ująć... i to dobrowolnie, bez żadnego przymusu.. poza tym cicho wszędzie.., głucho wszędzie... co to będzie.. Mam nadzieję, że reszta normalnie jeszcze wypoczywa smacznie spiąc, czego zazdroszczę.
-
do mam dylemat: czy Twój partner ma swoje dzieci?, jakie miał wzoce rodziny w swoim dzieciństwie?, jak długo jesteście razem?, ile macie lat? co to znaczy, że to uczucie to "nie młodzieńcze igraszki" - On jest młodzieńcem czy to tak ogólnie napisane w sensie młodości, świeżości uczuć, w jakim kontekście to ujęłaś, jak to czytać? czy takie zachowanie do Twojej córki stosował od początku, czy ono w jakiś sposób narosło w związku z budujaca się w Was zażyłością? Jak córka traktowała Jego na początku, bo teraz wiemy jak? Napisz proszę, dla lepszego rozpoznania i lepszej rady, bo trudo jakoś to zespolić. Zazwyczaj ludzie chcący być z drugą osobą, którą kochają, starają się utrzymywać dobre relacje z innymi domownikami, rodzicami czy dzieckiem. Chciałabym to lepiej zrozumieć, bo Twoje pytanie jest bardzo ważne. Ja mam swoją teorię, ale poczekam na Twoje odpowiedzi przed jej wygłoszeniem. Pamiętaj, czekam.
-
To ci dopiero sensacja - to na wsi jest woda!!!! Dudziu, proponuję się zabezpieczyć na przyszłość przed takimi sytuacjami i..... na wszelki wypadek wykopać sobie studnię....
-
sypnęło obfitością wypowiedzi jak grzybami na jesień.. a co tam w drugim obiegu słychać, pyta zaciekawiona.
-
Cóż, weekend szybko przesączył się przez świadomość wypoczywających pracujących, jeszcze by się chciało..., ale trzeba poczekać pięć dni. Zobaczyłam dzisaj prognozę pogody i ku mojej wielkiej radości - od jutra przywita nas też ciepło. Kończąc tym optymistycznym tematem mówię dobranoc - Wasza dzisiejsza wieczorna pogodynka.
-
mee, jezioro bez żaglówek, ale z powolnie kolebiącymi się łódkami, a kaczki jak gęgają prześmiesznie, jak lądują na tafli wody na rozczapierzonych łapkach jakby na wodolotni, jest co podziwiać, a jak woda się marszczy zacierając rzeczywisty obraz, w którym przegląda się niebieska balustrada mostku, a ta pewno myśli nieboga: stara jestem, taka pomarszczona.
-
O i Panna Migotka nam tutaj mignęła. Kasztany, mam nadzieję, przyjechały z Tobą w kieszeni. Uwielbiam je oglądać, oczywiście wtedy jak są takie świeże, błyszczące, każdy wówczas inny - mają swój rys i niepowtarzalny charakter, czy to poprzez strukturę, barwę, prążko-zakrętasy czy inne inności (podobnie jak płatki śniegu). Ja dzisaj książkowo i spacerowo, ale na swoim swojskim podwórku - jeziorzastym. Poza tym, dogadzam sobie smakołykami i to już mnie tak nie cieszy.
-
Dudziu jeżeli kiedykolwiek zrobi Ci się usuń zamiast kopiuj, to nie popadaj w panikę tylko naciśnij jednocześnie przyciski ctrl i z (bez tegon "i" oczywiście) tekst wróci.
-
Dudzia wkroczyła na salony z impetem i z jaką propozycją!!! super (tylko czy wytrwa w tym postanowieniu). maxxi - odezwał się ten najgłośniejszy....
-
SM- piękne te zdjęcia z Norwegii, na prawdę do relaksu.
-
Nikt się nie zjawił na zbiórkę, bo nie wiadomo na którą to godzinę owa zbiórka. Ja biorę książkę w dłoń, ale może jeszcze zaglądnę, kto tu dzisiaj będzie się udzielał.
-
Dudziu, my też chcemy odczuc i zobaczyć poiadanie przez Ciebie monitora poprzez przeczytanie tego co na nim napiszesz, bo ten okrzyk radości to małooooo... jak na Twoje pisarskie możliwości. Ja jutro będę spać do oporu.. tak przynajmniej planuję, myślałam o tym sobotnim lenistwie każdego poranka w tygodniu, więc nie będzie mogło być inaczej. Zapowiedziałam juz dziecku, że jeżeli wstanie wczesniej to ma być cichuteńko, a pies też wówczas ma być pod specjalnym nadzorem, żadnego porannego układania fryzury poprzez otrzepywanie futra, żadnego stukania tipsami po podłodze itp.. zobaczymy jak się do tego dziewczyny - te ludzkie i psie - odniosą... poza tym czytam 3 książki równolegle, czego wcześniej nigdy nie stosowałam, ale w trakcie czytania pierwszej mało ciekawej (jak na początek) sięgnełam po drugą - tego samego autora, a że byłam w bibliotece oddać książki od córy, to przy okazji wzięłam pewną pozycję poleconą mi kiedyś przez mee, zaraz też sięgnełam do jej treści i tak to się stało. Najprawdopodobniej tok czytania podda sie teraz takiej kolejności: pierwsza będzie ta trzecia, potem drugą ta druga i trzecią ta pierwsza. Ciekawie to wyszło. A wieczorów mamy sporo, tak że dobrze będzie. Muszę podczytywać mądre głowy, może coś przy okazji na mnie spłynie.
-
dołączyć można się zawsze,