karmel.a
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez karmel.a
-
Dudziu, masz rację, czuję się zbesztana. Na pewno wrócę, na pewno napiszę. Ja przez ostatnie parę dni w dużym kołowrotku. Środa jeszcze praca i już szykowanie do podróży, czwartek i piątek na wyjeździe, wczoraj dużo zajęć domowych (miałam też gościa w osobie siostry, więc pomogła wybierać lustra, karnisze itp,), dzisiaj wycieczka rowerowa rano, teraz druga wycieczka rowerowa z córą, (niestety nie zwolniła mnie z danego słowa, że pojadę z Nia popołudniu, i słowo się rzekło, trzeba pedałować, nie ma kiedy napisać), ale jeszcze wrócę. Ci co mają spokojniej niech piszą. pa
-
Mosew, jak Ci się uda to będzie miło. W kwestii imienin życzę, aby to, co najbardziej ciąży w Twoin życiu stało się prostrzym i lżejszym za miarą Twojej siły. No i jeszcze miłości, bo o to zawsze warto zabiegać i walczyć i zawsze warto sobie tego życzyć.
-
No, to temat spotkania się coraz bardziej precyzuje. Maxx mnie mile zaskoczył swoją akceptacją. Dudziu jeżeli chodzi o dopasowanie osób do pseudonimów, to przynajmniej z Maxxem pójdzie Ci łatwo. Za to Maxx będzie się miał nad czym pogłowić. Tak, Dudzia nadmieniła, że tylko jeszcze dwa dni trzeba wstać do pracy, ja niestety jutro w porze dla mnie b.wczesnej- 4.20 (stolica czeka), jak mi się nie chce...., taka pora to nie dla mnie. Coś dawno nie było Samodzielnej Mamy, ciekawe co z Nią, bo Ona niezwyczajna tak długo milczeć. Trzeba Ją wywabić, ale jak? ja próbuję pierwsza - mianowicie może: kici, kici, kici.... dziewczyny, jak nie pomoże to dawajcie dalsze pomysły... maxxa też proszę o wsparcie. dobrej nocki
-
Hej, Hej.. Wieje, leje, gdzieniegdzie śnieżkiem zarzuci, ot południowy region Polski, może dalej lepiej? Ty dziewczyno, co szykujesz się do hodowli motyli w brzuchu, ja od wczoraj wymyśliłam dla Ciebie zgadywankę na spotkanie i szykuję Ci mały rebusik z tym związany (nazbyt szumnie nazwane), ale mam nadzieję, że się trochę pogłowisz. Dudziu, napisz proszę, które miasto odpowiadałoby Ci na spotkanie czy to wzmiankowany wcześniej Sosnowiec czy Katowice czy jeszcze inny Rzym lub Krym..., bo musimy się rozglądnąć w terenie. Piszę musimy traktując w ten zespołowy sposób siebie, samodzielną mamę i mee. Chyba najlepiej sprawdzić, gdzie pociąg się zatrzymuje, ale to zostawiam Tobie. Drugie pytanie, o której masz pociąg na Śląsk, chciałabym wiedzieć jak się Ciebie spodziewać. Ja niczemu winną DzM nagabywałam wczoraj żartobliwie o kuszenie mnie nutellą, a dzisiaj ech.. lepiej nie mówić, mam słodki dzień. Nie lubię takich dni. Poza tym chichramy się dzisaj z córą z różnistych głupotek i ot, już wieczorek. Do następnego poczytania.
-
Dudzia. Ale jesteś naenergetyzowana, aż przebija do mnie Twoja energia z monitora. Tak wróciłam,. dzięki, że witana tak euforystycznie. Nie ma w tym mojej zasługi, po prostu temat sam przyszedł (w osobie Mosew) i mnie znalazł, to tylko konkretna odpowiedź, bo siedziało mi to na duszy jak przeczytałam Jej smutki i tak jakoś uwierało. Tamte słowa do Mosew, to takie przelożenie spostrzeżeń spraw, (w których tkwiąc po uszy, widzimy już tylko same minusy) przez pryzmat innych oczu, czasem pozwala nam to więcej zobaczyć, spojrzeć z innej perspektywy, nieobciążonej krótkowzrocznością. Trzeba czasem wyjść poza horyzont, stanąć na szczycie i jak okiem sięgnąć widać zupełnie inny świat. Dudziu, Twój zapał jest dla mnie zaraźliwy. Cieszę się na Twoje spotkanie.
-
Dzielna mamo, Ty mi tutaj nutelli nie podsuwaj pod nos, bo ja już z powodu truskawkowego dżemu mam wyrzuty sumienia (a zawsze to mniej kalorii niż krem czekoladowya), nie każdy ma tak jak Ty i koleżanka mee (jemy, jemy i nic nie tyjemy)..., tak, tak wzmagacie tylko zazdrość u co poniektórych współbiesiadniczek tego forum, czyli mnie, ale zniosę to dzielnie i przeżyję ten cios (po swojemu - czyli znowu te rzodkiewki)....., Tak koleżanki, dzielna mama wsparła mnie znacząco podczas holowania z mielizny (wywołała pierwszy promień uśmiechu), a teraz nęcąc nutellą chciałaby zatopić w odmętach czarnej rozpaczy. Nie, tak się nie robi... ( to takie małe żarciki, ja lubię się przekomarzać). Mosew, zapomniałam jeszcze napisać Ci, że jeżeli masz @, którego możesz tu podać, to DzM ma takie czarodziejskie sposby na to, aby się uśmiechnąć, Ona, tzn. DzM, kojarzy mi się z taką ciepłą troskliwą wróżką. U mnie zastosowała chumorystyczny żart, u Dudzi zastosowała zaciekawienie i np. przekonuje Ją do jakiegoś tajemniczego literowego ktosia o pseudonimie "G" (i wiesz co, Dudzia złapała przynętę, poczułam w tekście, że nęci Ją to- Dudziu napisz coś o przynęcie, połknełaś i wisisz na haczyku, czy jeszcze pływasz wokoło i obserwyjesz robaczka), myślę, że jest to jakaś żartobliwa śmiesznostka Dzielnej Mamy. Pozdrawiam odpoczywajacą resztę.
-
Mosew, jakoś tak czytam Twoją wypowiedź kolejny raz i ... tak mnie coś dręczy w zwiazku z tymi Twoimi obawami i przebijającą się zewsząd bezsilnością, sama nie wiem.., chcialabym dowiedzieć się więcej, dlaczego mąż miałby zabrać Ci dziecko (ile ono ma lat?), skąd takie myśli?, co to znaczy wziąźć kasę i zostawć Ciebie bez niczego? Byłaś się radzić u prawnika? Kolejne - dlaczego Ty miałabyś być mniej atrakcyjna dla swojego dziecka niż tamta kobieta? (to, że mają psa miałoby o tym przesądzić, to jak niby to rozumiesz, że tamten pies jest ważniejszy niż matka! Ty może teraz i jesteś bardziej zagubiona, ale w Twojej "ofercie" w kontekście tamtej "kontroferty" jest MATCZYNA MIŁOŚĆ,z którą tamte zabawy i atrakcje nie mogą konkurować. Kobieto Ty jesteś poza konkurencją, tylko uwierz w to, otrzyj łzy, uspokój i częściej się uśmiechaj. Nie hoduj pustki wokół siebie (co z rodziną, przyjaciele, znajomymi, koleżanki z pracy) chyba, że jesteś pustelnikiem i zapuszczasz długą, siwą brodę, i modlisz się cały dzień o pogodę lub urodzaj. A kino w pojedynkę może i nie ma takiego uroku, ale jeżeli pójdziesz na komedię, to przynajmniej się uśmiejesz. Ja uśmiałam się setnie na filmie "Jak sie pozbyć celulitu" (tytuł - trochę badziewiasty - nie odzwierciedla humoru, który tam zastaniesz). Ja przeglądam teraz zazwyczaj repertuar kin pod kątem komedii. Kraków, to bliziutko, przejeżdzam w drodze do rodziców, na spotkaniu musisz być koniecznie (masz samochód?, nie będzie problemu z dojazdem?) Nie wiem czy teraz tutaj zaglądniesz, oby jednak tak, odezwij się znowu. Czekamy ja i inne dziewczyny, piszę za wszystkie, bo wiem, że na pewno tak jest, a w grupie siła, zawsze jak nie jedna to druga, a bywa, że wszystkie na raz. Pozwól nam trochę Cię umocnić. Pozdrawiam.
-
Mosew, Dudzia to mądra kobieta, posłuchaj jej. Ty, podobnie jak my, jesteś siłaczką.. na siłę. Dasz radę, nie podpieraj się tylko pesymizmem. Jeżeli czujesz, że nie masz żadnego wsparcia wokół siebie, to wiedz o tym, że jesteśmy jeszcze my, jak muszkieterki, w nas masz podporę i dokładkę sił. Droga koleżanko, jeżeli kobiece ramiona mogą być, to na pewno znajdziesz tu kilka par ramion, tylko ich nie odrzucaj. Dziel się smutkami, będzie Ci raźniej. Apropo spotkania, cieszę się, że o tym wspomniałaś, napisz proszę skąd jesteś. A ja, cóż, osładzam sobie życie..., słoikiem dżemu truskawkowego.
-
Dudziu, dziewczyno, trzymaj sztafetę,... ( w Tobie teraz nadzieja) ja przekazuję na ten mój mierny czas Tobie moją pałeczkę sztafety, teraz czas na Twój bieg. Jak wysoko oceniasz szanse, damy radę? Jesteś długodystansowcem? Kiedyś przyjdzie mój czas na zmianę, na razie wciągaj dziewczyny w przestworza i galaktyki spraw różnych i różnistych, zachęcajcie się, radźcie co i jak komu...., ja zagubiłam się w czasie i przestrzeni jakby w czarnej dziurze (nie.. teraz przesadziłam, to grubo przerysowane stwierdzenie, ale niech tam będzie...., już poszło..). Posadziłam dzisiaj wieczorkiem kolorowe kwiaty na balkonie (tak na styl wiejskich, kolorowych różnorodności, trochę wesołej pstrokacizny barw, karminowe pelargonie, nastepnie fioletowe drobnokwiatowe heliotropy- kwiatostany zebrane w baldachimy-, żółte podobnie, z tym, że jeden bardziej płożący drugi bardziej krzaczasty, inny znowu odmieniec gatunkowy - mocno różowawy, do tego jako uzupełnienie 2 rośliny liściaste o płożących ozdobnych zapachoych listkach), piękne są.,\ Posiałam jeszcze w 2 doniczkach słonecznik olbrzymi (wg. informacji wyrasta do 2 m, mam nadzieję, że u mnie nieco skarłowacieje ( o ile wzejdzie) i wieczornie urokliwie zapachową maciejkę. Tak lubię. k.
-
Dudziu, jestem codziennie, czytam Was. Widzę, że przejełaś piłeczkę i dopingujesz pozostałe osoby do spotkania, dzięki za wsparcie wtym temacie, miło też się dowiedzieć jak Cię to cieszy. Dudzia i DzM: Tak, z rodzinnej, świątecznej bajki wróciłam , do codziennego deptania. Mam już dookoła siebie klepisko. Brkuje mi weny, kiepsko z poczuciem humoru, chociaż patrząc tak ogólnie, to jest w miarę pozytywnie, lub dużo dużo lepiej, niż bywało. Nie wime tylko dlaczego się to "lepiej" nie przekłada na samopoczucie. Tak jakoś się zakotwiczyłam na jakiejś mieliźnie i nie mogę ruszyć. Nie wiem czy piasek dostał się pomiędzy śruby czy silnik za mało pary daje...., jak ugrzęzłam tak tkwię.... chyba potrzebuję holownika (jeżeli byłaby zima to byłby potrzebny lodołamacz). pozdrawiam Was
-
Ja też jestem, dojechalam już do rodziców, siedzę na ogrodzie, kwitną czereśnie, forsycje, oraz łąkowe małe zółte i nieco wyższe fioletowe kwiaty, no i całe morze niziutkich stokrotek, słoneczko jeszcze nie za nisko, wiec i przygrzewa, brakuje takiej odmienności, tak inaczej niż zazwyczaj..., jak to miło, gdy jest tak inaczej....
-
Tak..., wiedziałam, że Dudzia stanie w szranki do kucharskiej rywalizacji z Maxxem, Dudziu, jeszcze wasze dwa wejścia z Maxxem, a jak nic nabawię się kompleksów, że ja taka antytymbalikowa..., rany julek, nie wiem nawet co to jest! Wypiszcie mnie lepiej ze świątecznego forum.
-
DzielnaMamo, złapałaś doła bo.... nic nie piszesz czemu, więc powiem czyżby babka nie wyszła, czyużby ciasto poadło? to tak żartem. My tutaj obecni jak słyszymy o "dole", to mamy jednakowe skojarzenia.. w razie czego Twój żartobliwy osiołek mam nadzieję czeka. Bardzo miło, że zabierasz autostopowiczów, doceniam. Zaszalałaś teraz na całego z miejscem spotkania. A tak apropo wcale nie uważam Was za osoby bez polotu i fantazji, to było tak napisane "ogólnie", w bardzo dowolnej szerokiej interpretacji, trochę dla poruszenia sumień. Warszawa, byłam tam w maju ubiegłego roku (ruch, brr, okropieństwo), teraz, na początku maja jest bardzo duże prawdopodobieństwo, że też będę, całe 2 dni. Tamtego roku nie udało mi się zobaczyć Muzeum Powstania Warszawskiego, teraz będę chciała to nadrobić. Jadąc do W-wy ciągle ograniczenia do 70km i radarek, (jak ograniczenia są oznaczone tablicą po obydwu stronach, to się dla mnie sumują na 140, tak z przekory). Koleją nie chcę jechać, bo człowiek będąc na miejscu jest mało mobilny, zobaczymy jak się ułoży. Dziewczyny, przypomniałam sobie jeszcze coś (szczególnie dla mam z młodszymi pociechami), jest taki fajny autor ksiażek dla dzieci Paweł Beręsewicz i pisze o rodzinie Ciumków, super czytadło dla dzieci i dorosłych (którzy czują się niekiedy dziećmi), polecam na zajęczy prezent (można zawinąć w liście sałaty i przewiązać szczypiorkiem), gdyby ktoś miał problem z wyborem upominku. A wyskoczyłam z tym tematem, bo natchneła mnie W-wa. Wspomniany autor w jednej z kolejnych książek postanowił przybliżyć naszym milusińskim historię stolicy i w bardzo przystępny sposób dla dzieci, jak i dla dorosłych, opowiada o niej w kontekście przeszłości, ale i teraźniejszości. Zdrowych i wesołych..
-
Maxx, można zamówić u Ciebie katering?, dawno już nie jadłam galarety. Ciekawe kiedy odeziwe się drugi mistrz kuchni- Dudzia. Pewno się tam zawija w jakieś masy kajmakowe i inne mazurki albo i kujawiaki..., (czuję że wyskoczy z extra tematem kulinarnym, bo kolega Maxx swoim wywodem przepisów, nadszarpnął jej ambicje gospodyni domowej, coś tak mi się wydaje..) Dzielna Mama zakręca się w babki i inne lukrowe pomadki, oj..., a ja.. odpoczywam i wstukuję Wam te dzięciołowe stuki, puki, literowe banialuki. Jak tam nasza Mee, miimowolnie pytam? Wiecie co, od kiedy zajełam się korespondencją z Wami, to całkowicie zaniechałam czytania. Teraz sięgam po książkę, bo wstyd, termin oddania do biblioteki minął, a ja zostałam z nieruszoną piątą pozycją. Kto wie, może sie powiedzie czytanie przez święta.
-
Ale z Was kucharze, podziwiam, ja święta traktuję odpoczynkowo i turystycznie. Jedzonko mało ważne, wiadomo, musi być, ale dla mnie to nie piedestał, na który sie wspinam. Byle była szyneczka i chrzan, żadne tam ze śliwką czy pokrzywką nie robią na mnie wrażenia, bez urazy dla kucharzy!.
-
Dudziu, możesz się uśmiechać pod nosem, bo mi samej jest trudno to zrozumieć, nigdy w takich znajomościach się nie udzielałam. Ale taka jestem, że jak polubię, to od razu całym sercem, nie robię nic na pół gwizdka. Gdy człowiek jest osamotniony, to garnie sie jakoś szczególniej do drugiego człowieka. Natrafia albo na otwarte wrota i gościnność, albo ktoś chce rozmawiać, ale przez zamknięte drzwi. A wiesz przecież, że przez zamknięte drzwi, dość słabo słychać rozmówcę, można wiele przeoczyć, niedosłyszecć, niezauważyć, nie ma też takiej śmiałości aby o wszystkim powiedzieć. To, że dążę do spotkania wynika stąd, że uważam iż wspólne spotkanie może tylko i wyłącznie wzbogacić naszą znajomość. Nie boję się, nie czuję żadnej obawy, jedyne co czuję to radość, tym większą gdy wiem już, że jesteśmy we cztery. Dudziu, Ty piszesz, że moja aktywność Cię nakręca, a wiesz co nakręca mnie? Właśnie to, że Tobie sie pomysł spodobał i wyraziłaś chęć spotkania. Powiem Ci szczerze, że w pewnym momencie wydawało mi się, że patrzycie na mnie w kontekście tego pomysłu jakbym sie z choinki urwała, mówiąc pospolicie:-nawiedzona jakaś czy coś, -to nie ta bajka, -my siebie nie chcemy znać, po co nam to. A ja bardzo chcę Was poznać i cieszę się, że i Wy też pomału tego chcecie. Nie raz wydaje się nam coś trudne, a jak to przezwycieżymy, to okazuje się, że nie taki diabeł straszny i w sumie trud się opłacił, ba, nawet przysporzył wiele satysfakcji. Człowiek taki zakotwiczony w tym swoim ja nieraz nie dopuszcza do siebie innych ludzi lub robi to bardzo powierzchownie, ale mnie powierzchowność za bardzo nie interesuje. Tak jak pisałam wczoraj, chciałabym jeżeli sie to uda, zawiązać mocniej ten węzeł pisarskiej znajomości, zacisnąć z niego supeł, ale bez Waszej pomocy nic nie zdziałam, tylko Wy możecie mi i sobie nawzajem to umożliwić i spróbować poszerzenia tych relacji o kontekst osobistej znajomości. Dziewczyny bardzo w to wierzę, jednocześnie odczuwam już zadowolenie, że niektóre z nas patrzą na to w podobnym świetle. Hura, jesteśmy już we 4. Dziewczyny znacie to: Co dwie gowy to nie jedna, a co cztery to nie trzy, warto mieć otwarte oczy, uszy, serce, oraz drzwi. Mee się wybiera wspólnie z Dzielną Mamą, dziękuję koleżanki i gratuluję podjęcia słusznej decyzji. Miejsce jeszcze ustalimy, to jest najmniej istotne, w jednym zapewne będziemy zgodne, musi być dogodne dla Dudzi. Koleżani i koledzy, kto następny doczepia do pociągu swój wagonik? Lista wciąż otwarta, a wiecie jak to leci... " a tych wagonów jest ze czterdzieści i sam nie wiem, kto się tu jeszcze zmieści... (troszeczkę zmienione pod potrzeby niniejszego zaproszenia).... Miło mi jest do was pisać, a wiecie jak miło będzie Was spotkać!! Dzisiaj kupiłam sobie rogalika z masą kajmakową.. ciekawe czemu..
-
Dudziu, nie przestajesz mnie zadziwiać. Maxx, Dudzia ma rację, dlaczego masz być sam, skoro życzliwa dusza Cię zaprasza, tylko pytanie czy masz w sobie tyle szaleństwa, bo bez wątpienia do podjecia takiej decyzji trzeba mieć go sporo. Ale, bez wątpienia żeby w dzisiejszych czasach ktoś zapraszał ze szczerą życzliwością inną osobę do siebie na świeta to jakiś cud. Dudziu, jesteś wyjątkowym człowiekiem. Takich obecnie ze świecą szukać. LUDZIE, czy czytaliście wypowiedź Dudzi o spotkaniu!!! Żebyśmy my, miejscowi (tzn. mieszkajacy na południu kraju: ślask, opolskie), mieli w kwesii spotkania tyle chęci i zapału co ta dziewczyna z Warszawy, to byłoby super (zauważcie, żadnego utyskiwania, że daleko, że nie po drodze, że brak czasu, że nie śmo, że nie owo - tylko potrzebuje konkretnej informacji, gdzie, bo jak tu, to pojedzie tyle i tyle, nawet książkę przeczyta - zaakcentowane, że jeszcze z pożytkiem podróż spędzi, na prawdę jestem pod wrażeniem Jej zaangażowania). A my tacy wstrzęmięźliwi i zachowawczy. Miejmy trochę wiecej polotu i fantazji, miejmy wiecej odwagi i chęci, oraz ciekawości drugiego człowieka, dążmy do zawiązania czegoś mocniejszego niż tylko li to pisanie (choć też ważne), bądzmy inni (mam na myśli bardziej zżyci) niż szeregi osób piszących na innych forach, dajmy sobie szansę, uwierzmy, zaufajmy sobie i bierzmy z Niej (tj. Dudzi) przykład. Dudziu, Tobie z kolei obiecuję, że jeżeli do takiego spotkania dojdzie, to na pewno w miejscu dogodnym dla Ciebie, jeżeli zdecydujesz się oczywiście nas odwiedzić na Śląsku. Czego bym sobie bardzo życzyła. Przywracasz mi wiarę w to, że warto sie starać. Dziekuję.
-
Do wszystkich: Dzielna Mama pauzuje (chyba szuka tego przepisu na babkę wielkanocną i zająca -byle nie na pasztet), Maxx, ech, leniuchuje nie gorzej i wymawia się "wrażliwiec" nastrojami świątecznymi, myśląc, że uwierzymy w takie wymówki - nawet nie zagra żadnego Alleluja, Margaret, Kiwi, Judyta i Chrupeczka, skrobną coś raz na dwa tygodnie, ale trzeba przyznać, że robią to wówczas z rozmachem. Rozmach proszę utrzymać, poprawić natomiast czestotliwość. Mee jest w miarę często (za pewnymi wyjątkami), ale za to krótko, szybko... za szybko.., ale jest teraz zajęta (Ona będzie prowadzić nam prasówkę w wakacje), Ja.. wbrew temu o czym pisałam, że nie wiem czy się tu zadomowię, to zaglądam do Was z miłą chęcią i zadomowianie idzie mi nawet.. nawet.., ktoś musi pisać, aby czytać mógł ktoś.. Ludzie piszcie więcej i częściej.. pozdrawiam pauzującą ekipę,
-
Dudziu, widzę, że Ty nieco szalona kobieta jesteś, no tak, jak człowiek czegoś bardzo chce to i 300km, jak w Twoim przypadku, nie stanowi problemu. Zaproponowałam na spotkanie kilka możliwych dat, DzM poparła czerwcową sobotę 04.06. (rok działania tego forum), na razie jest to temat nader mglisty, do chętnych raczej 100 % zaliczam DzM i siebie, Mee -"tak na dwoje babka wróżyła", nie wypowiada się jednoznacznie, ani na nie, ani na tak, no i Ty, która zrobiłaś na mnie duże wrażenie, tym że ta ilość km nie zniechęciła Cię od razu i być może rozpatrujesz pewne możliwości. Nas, tu ze Śląska, jak zauważyłaś jest spora przewaga, tylko osoby chyba bardziej wstrzęmięźliwe niż akurat Ty, choć masz tak daleko, widać taki urok. Co prawda nie wiem skąd są Kiwi, Margaret i Pandora, ale może dziewczyny jeszcze napiszą. Na stałe pisuje tu około 12 osób, z czego niektóre bardziej intensywnie, z tym, że nie każdy czuje potrzebę osobistego spotkania. Pożyjemy, zobaczymy, ale zrobiłaś na mnie na prawdę wrażenie, tym, że masz chęć. Bo przezież mogłabyś od razu spokojnie wymówić się odległością. Ale chcieć to móc. Dudziu, nawet jeśli do tego spotkania dojdzie, a Ciebie nie bedzie, co rozumiem w całej pełni, to już za samą Twą wcześniejszą wypowiedź, należy Ci się medal. Pozdrawiam Cię dzielna warszawianko.
-
Sama nie wiem skąd u mnie te odległości, zazwyczaj daleko się nie wybieram, może dlatego ogarneło mnie takie poczucie, bo jak byłam w ubiegłum roku na pewnej ciekawej ekspedycji, to całkowicie oderwałam się od spraw codziennych, daleko za mną praca, dom, bieżące tematy. Zupełnie niecodzienne emocje, nowe przeżycia, doznania, taki totalny "reset". Człowiek jest zaaferowany "niecodziennością ", nietuzinkowością sytuacji, daleko za nim to co przysparza zmartwień. Mój mail to powyższy pseudonim: karmel.a@interia.pl Jak chcesz to napisz.
-
Gdy dzieje się nienajlepiej to chciałabym wyjechać gdzieś daleko stąd, do jakiegoś Zanzibaru lub innego Honolulu.
-
Hej Dudziu, piszę do Ciebie, bo ostatnio napisałaś, że jesteś tu nawet kilka razy dziennie, a ja znalazłam się tutaj dzisiaj o bardzo nietypowej dla mnie porze, więc wydaje mi się, że oprócz nas nikogo tu nie będzie. Od samego ranka cały długi dzień urlopu. Ale miło. Odrabiam się z przeróżnych zaległości lekarzowo-bankowo-kosmetyczkowych i marnotrawię resztę czasu....(był taki utwór, który lecial mniej wiecej tak: a czas sobie płynie banalnym tik, tak.. - i tak właśnie u mnie teraz jest). Myślę, że to, o czym pisałaś wczoraj, wywołana moimi zwierzeniami dotyczącymi spcerów, jest częstą naszą bolączką. Z kolei, poprzez to jak było, przyzwyczajone do wcześniejszej samotności w naszych niby związkach, jesteśmy jakby bardziej uodpornione, zaszczepione na chorobę osamotnienia, która mogłaby nas dopaść gdybyśmy miały super związki i nastąpiłoby nagłe niespodziewane rozstanie z powodów losowych. My często żyłyśmy w osamotnieniu lami wcześniej, niby w związkach, a samotnie, więc jakby okrzepłyśmy w tym stanie. Takie się z nas zrobiły siłaczki. Tak...., siłaczki na siłę, nie z potrzeby ducha czy serca, ale z konieczności. Dudziu, w tym liściku do Ciebie, małą zakładkę z boku poświęcę na spis powszechny. Zdziwiona? To takie słowo symbol, zaczepka. Otóż Dzielna Mama poparła datę ewentualnego mglistego spotkania na 4 czerwca, reszta milczy ciszą grobową...., wieje grozą i pustką spotkaniową, nikt nie gosuje. Dobra... po malutku, usystematyzujmy postępy i róbmy drugi kroczek.... Mam hasło: Mały kroczek a będzie roczek. W kraju rusza spis powszechny, a my spiszmy się tutaj bardzo króciutko, otóż koleżanki i koledzy, proszę napisać z jakiego jesteście województwa. Wyjdzie na to, że ja jakaś wścibska osoba jestem, na prawdę, nic z tych rzeczy! Tak tylko myślę, że na jednej próbie nie można kończyć, walczę dalej o temat. Do spotkania mamy już 3 osoby Dzielną Mamę, mnie, Mee (Ona jeszcze o tym nie wie, ale to, że Mee się zgodzi biorę na siebie, tzn, bedę się bardzo starała, aby się zgodziła, pewno jak to czyta to otwiera szeroko oczy ze zdziwienia, tak Mee, widzisz jak się rozpanoszyłam). Dudziu, a Ty piszesz z jakich okolic naszego pięknego kraju, bo może uda się i Ciebie umówić na kawę? Bardzo proszę nie zlekceważyć mojego zapędu dla spisu powszechnego. Liczę na odzew szerszy niż ostatnio. Dziekuję Dzielnej Mamie, która jak widzę dzielnie mnie wspiera w dążeniach mglistokawowych. DzM tylko przy tym pieczeniu babek wielkanocnych pomyśl jeszcze jak tu zmotywować towarzystwo wzajemnej asekuracji do spotkania. Ja, żadnym przepisem na wielkanocną babkę nie dysponuję, co ponajwyżej podpowiem jak posiać rzeżuchę, wykopać chrzan lub nacieszyć oczy żółtą forsycją (patrzeć długo i nie mrugać). Pozdrawiam Was.
-
Nie, nic się nie dzieje, przynajmniej złego, bo tak ogólnie to życie płynie wartko (poniedziałek-piątek, weekend). Tak tylko miło, że się odezwałaś, bo doszukiwałam się powodu Twojego milczenia.., ale bliscy ludzie to zawsze priorytet nad priorytetami-popieram, wraz z zadaniami z niemieckiego. Nazwałam Cię żartobliwie Szamanką, bo posiadłaś wyższy stopień wtajemniczenia w szukaniu sensu w bezsensie. Co rozumiem, że moze zabierać wiele czasu. Widzisz jaką moc sprawczą ma to szamańskie, magiczne słowo, wyciągnęło Cię z tej zasklepionej skorupy na światlo naszych monitorowych pikseli. Trzymaj się ciepło.
-
Mee, czekałam na Ciebie, cieszę się że wreszcie jesteś. Szukałam Cię codziennie.
-
Mee, co z Tobą dziewczyno? Myślę sobie, że być może brakło Ci tych MB, lub wystąpiło coś niespodziewanego z "siadajacym" oprogramowaniem do laptopa, lub jesteś tak zaaferowana przygotowaniami komunijnymi, dlatego nie ma Cię od tych kilku dni w tym Naszym zakątku, a nie żadna bardziej poważna sprawa. Od kiedy tu jestem z Wami, to jest niespotykane, aby Mee była nieobecna przez 5 dni. Pani profesor mam nadzieję, że usprawiedliwienie będzie konkretne, nie tam żadne takie napisane na kolanie. Jeżeli tylko Ci sie nie chce tu pisać, to proszę już nie być kapryśną Małą Mi a przeistoczyć się w grzeczną Pannę Migotkę i naskrobać coś, choćby jak kura pazurem - koślawą kreskę------------ (ta na wzór, wyszła nieco nazbyt prosta). Jeżeli szukasz nadal sensu w bezsensie, to powiem Ci, że ja z szukaniem głębszej głębi mam łatwiej, może przekonasz sie do głębi?zapraszam do klubu. Uważam, że warto, trzeba tylko uważać na mielizny. Do szukania sensu w bezsensie trzeba mnieć pewno wyższy stopień wtajemniczenia, ja się do tego nie nadaję, nazbyt poszłam w kierunku głębi, chyba, że może mnie kiedyś wdrożysz w to zagadnienie. Dobranoc Szamanko.