witam dziewczyny i dziękuję za przyjęcie :) moja Lenka urodziła się z bardzo żadkim zespołem genetycznym (podobno dwusetne dziecko na świecie, więc tutaj nawet totek wysiada). O chorobie córeczki dowiedziałam się na stole operacyjnym podczas cesarskiego cięcia. Całą ciążę czekaliśmy na zdrową córeczkę. Nie był to zespół letalny więc mieliśmy szansę na powrót do domu (lekarze co prawda przygotowywali nas cały czas na najgorsze ale my uparcie wierzyliśmy że nasza córcia z nami zostanie). Zmarła 2 miesiące po urodzeniu, w szpitalu (w domu nie była wogóle) po operacji serduszka. Operacja poszła dobrze ale odeszła na zapalenie płuc, 14 grudnia, w dniu w którym miała pierwszy raz zobaczyć swój dom.