Heh.. temat woda - IDEALNY dla mnie...
Walczę od bardzo długiego czasu aby schudnąć... nie ukrywam, że mam też lenia.. :|
Wiek: 23 lata
Wzrost: 170 cm
Waga: 63 kg - o zgrozo
Waga marzenie: 56/57 kg* ...
*wiem wiem.. może to i nie wiele do zrzucenia, ale dla mnie to przepaść...
od kilku tygodni (pewnie już msc) próbuje zrzucić to dziadostwo ...
ostatnio zaczęłam walczyć z dietą Mayo (coś jak kopenhadzka).. ale nie wytrzymuje... rano jest ok, w pracy da się przeżyć, przychodzę do domu - pękam i zamiast 1 jajka potrafię wciągnąć 2 bułki z szynką, ogórkiem i cebulą ...
nie umiem powstrzymać się od 'podjadania'
moja oponka sprawia, że nie chce mi się NIC! na plaże nie wyjdę za żadne skarby tego świata... najgorsze jest to, że czasem łapię się na głupich myślach co by tu zr z tą oponą 'hmmmmmm... może nożem nadciąć - jak przy operacjach plastycznych... ' wiem wiem - debilne, idiotyczne i chore... ale łapię się na takich czarnych myślach...
moim problemem jest twarda wola...
nie mogę utrzymać chęci nie jedzenia i utrzymać chęć biegania ...
może jest nas tu więcej takich 'osobników' którzy mają dość siebie, dość swojego ciała i dość swojej głupoty?!
Być może razem zrobimy więcej...
ja naprawdę znajduje się w takim punkcie mojego życia, ze mój brzuch jest dla mnie czymś za co się tak bardzo bardzo bardzo NIENAWIDZĘ...
najchętniej nie jadłabym absolutnie NIC!!!
jak zjem choćby małą kromkę czy plasterek szynki najchętniej bym to zwróciła ... najgorsze jest to, że zamiast myśleć o zwróceniu nie pomyślę np. o 'wybieganiu' zbędnych kalorii
jestem beznadziejna.... moje halo obżarstwa i halo ataków są tak silne że sama siebie potem tak męczę że nawet mi się nie chce wstawać z łózka rano
...
zaczęłam pić czerwoną herbatę ponoć pomaga w redukcji... ja już w nic nie wierzę
samej mi się nie chce... a nie mam z kim chudnąć - ot cały ambaras
właśnie 'pójść na łatwiznę' - święte słowa...
ehhh... w moich czynach te słowa zaczynają chyba być moim mottem
zaczynam przypominać jakąś piłkę ... najgorsze jest to że od tyg gdzieś staram się jeśli malutko... jem np. rano śniadanie (czasem nawet i nie) przez dzień w pracy nie jem wcale czyli od 7:30 do 15:30 przyjdę do domy zjem bułkę czasem dwie... i NIE SCHUDŁAM ABSOLUTNIE NIC!!! ani pół kg... czy tj normalne?! wyniki tarczycy mam w normie, ob też.. jestem chyba jakaś nienormalna ...
bd jadła 1 jajko dziennie i piła tylko herbatki przeczyszczające może wtedy schudnę ...