Nienawidze jak mąż w każdej wolnej chwili podlatuje do mnie z rękami bo musi sobie dotknąć za piersi, albo tyłek. A już o seksie nie wspomnę! Dosłownie niedobrze mi jest jak mi nuka chodź sie kochać, a ja nie, on oj chodz szybko będzie i tak w kółko, aż w końcu dla świętego spokoju się poświęce, ale jestem taka zła , że normalnie bym go palnęła w łeb jak zadługo nie kończy, albo mnie gdzieś zaboli.
Czy ja jestem jakaś nienormalna, że mi to nie sprawia przyjemności?