Waniliowa Judi
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Waniliowa Judi
-
Ja z moim zupełnie do siebie nie pasujemy, ogień i woda ! Czy to znaczy, że nasz związek ma szanse? Wasze się rozpadły mimo dopasowania.... a mój? heh...
-
no dokładnie, podobno człowieka poznaje się po tym nie jak zaczyna, a jak kończy.
-
ale to on zachował się ja świnia! nie Ty. Nie ważne co kto by zrobił, nie odchodzi się w taki sposób jak on to zrobił.
-
tylko się teraz nie obwiniaj....
-
Thiara a przyjaciele?
-
Osoby o baaardzo podobnych cechach po pewnym czasie nudzą się sobą. Nie ma już w związku tajemnicy, zaskoczenia i świeżości.
-
bo Ty nie wiesz, że ludzie muszą się troche różnić? To wszystko musi być zróżnicowane. Nie chodzi o to, żeby dopasować się pod każdym względem, półówki nie mogą być identyczne, ale też nie mogą się we wszystkim różnić.
-
no będziesz, będziesz i tego się trzymaj. Zobaczysz nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Widocznie to nie był TEN. Ja tam wierzę, że każdy ma z góry przypisaną półowkę i to jak długo jej szuka. Ja ze swoim jestem już 6 lat, ale życie zweryfikuje czy będziemy razem do końca. Czasem jest tak, że miłość nie wystarczy...
-
niestety tak...facetowi jak zależy to nie poddaje się łatwo, wiem to ze swojego doświadczenia. Jeśli by chciał z Tobą porozmawiać, to napisał by drugi, a nawet i trzeci, a gdyby to nic nie dało to zadzwoniłby.
-
Hawanana Twoje nieodzywanie się? OCZYWIŚCIE ! To jest w tej chwili jedyne i słuszne rozwiązanie, a wiesz dlaczego? Dlatego, że Ty już swoje zrobiłaś, pisałaś, pytałaś i nic. Teraz kolej na jego ruch. Jeśli się nie odezwie do Ciebie z wyjaśnieniami to znaczy, że mu nie zależy i tyle. A na to Ty już wpływu nie masz. Musisz poczekać.... ale to nie może być znowu patrzenie w telefon i czekanie. Żyj normalnie, staraj się przynajmniej. W takich kryzysowych sytuacjach najważniejsze jest to, aby nie zmieniać swojego trybu życia. Czyli jak na przykład miałaś taki zwyczaj, że myłaś zęby 3 razy dziennie, że chodziłaś raz w miesiącu do fryzjera itd to nie możesz tego zmieniać! Mimo, że nie masz na to ochoty, musisz to robić. To się nazywa zwalczanie kryzysu.... wiem to bo studiuje te tematy.
-
Thiara no rzeczywiście to bardziej skomplikowana sytuacja jeśli macie razem dziecko. Nie jesteś w stanie o nim zapomnieć, ani wymazać go z Twojego życia, bo jest on częścią życia waszego dziecka i chociażby ich kontakty, spotkania spowodują, ze będziecie się widzieć. Mimo to nie możesz myśleć, że nie spotkasz nigdy nikogo innego. To bzdura ! Moja mama rozwiodła się z moim tatą, gdy ja miałam 2 lata, później poznała innego i wyszła drugi raz za mąż. Głowa do góry
-
Hawanana trochę szkoda, że ta Twoja przyjaciółka nie chce Cię wysłuchać. Wiem, że to może być dla niej uciążliwe, ale od tego są przyjaciele do cholery !
-
znowu dubel, sory, coś mi komp świruje. Musicie być dzielne. A historia mojej koleżanki daje nadzieje....
-
Musisz sama sobie dać czas na rozpaczanie, żałobę po stracie bliskiej osoby i potem czas na otrząśnięcie. Czyli zakładasz sobie, że jeszcze przez 7 dni siedzisz w domu, masz prawo do popłakania, powspominania, a potem jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki zaczynasz nowe życie. Wstajesz rano, ładnie się ubierasz, malujesz i ruszasz w świat ! :) Mam koleżankę, kótrą narzeczony zdradził po 5 latach. W planach ślub a on jej wywinął taki numer. Dziewczyna rozpaczała 1 dzień, uwierzycie? Bo ja do tej pory nie. A że z nią pracowałam to widziałam jak sobie radziła, była naprawdę dzielna. W niedziele jej powiedział, że ma inną i odchodzi, w poniedziałek przyszła do pracy zamiast na 8.00 to na 10.00, bo przez całą noc płakała. I tylko ten poniedziałek był ciężki bardzo, wtorek był już lepszy, a w środę była znowu radosna. Po prostu pogodziła się i stwierdziła, że to on traci, nie ona. A dziś ma nowego faceta i jest happy :)
-
Musisz sama sobie dać czas na rozpaczanie, żałobę po stracie bliskiej osoby i potem czas na otrząśnięcie. Czyli zakładasz sobie, że jeszcze przez 7 dni siedzisz w domu, masz prawo do popłakania, powspominania, a potem jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki zaczynasz nowe życie. Wstajesz rano, ładnie się ubierasz, malujesz i ruszasz w świat ! :) Mam koleżankę, kótrą narzeczony zdradził po 5 latach. W planach ślub a on jej wywinął taki numer. Dziewczyna rozpaczała 1 dzień, uwierzycie? Bo ja do tej pory nie. A że z nią pracowałam to widziałam jak sobie radziła, była naprawdę dzielna. W niedziele jej powiedział, że ma inną i odchodzi, w poniedziałek przyszła do pracy zamiast na 8.00 to na 10.00, bo przez całą noc płakała. I tylko ten poniedziałek był ciężki bardzo, wtorek był już lepszy, a w środę była znowu radosna. Po prostu pogodziła się i stwierdziła, że to on traci, nie ona. A dziś ma nowego faceta i jest happy :)
-
Dasz radę tylko uwierz w siebie
-
już sama-> nie jest do końca tak jak mówisz. To prawda jestem szczęśliwa, choć nasza różnica charakterów nie raz mnie dobija i mam przez to głupie myśli. Ale mimo to ja jestem pewna, że postąpiła bym tak jak pisałam. Już raz tak było..... po 4 latach mieliśmy poważny kryzys, bardzo poważny. Okłamał mnie.... oczywiście kłamstwo ma krótkie nogi i po niespełna 48 h się to wydało. Odeszłam.... bez chwili wahania, nie toleruje oszustwa w związku. Cierpiałam strasznie, bo przecież kocham, walczyłam z sobą, ale stwierdziłaam, że jeśli ja siebie nie uszanuje to on okłamie mnie znowu kiedyś tam. Przez ponad 3 miesiące przychodził, przepraszał, płakał... starał się jak osioł. Dałam kolejną szansę, ale długo musiał o nią walczyć. A teraz jestem go pewna i minęło nam w lutym 6 lat razem. A on już nigdy nie odważył się mnie oszukać. Trzeba walczyć o swoje
-
I nie gniewaj się na mnie za szczerość, ale kubeł zimnej wody Ci się przyda. Mowie to wszystko w dobrej wierze, a nie po to żeby Cię dołować. Kiedyś przyznasz mi rację, ale musi minąć trochę czasu żebyś mogła spojrzeć na to wszystko trzeźwym okiem. Wiem, że mi jest łatwo mówić, bo jetsem szczęśliwa, mam kogoś kto mnie kocha, ale wiem też, że będąc w takiej sytuacji jak Ty uniosłabym się dumą, bo taka już jestem....
-
Co? Dziewczyno słyszysz siebie? Nie musisz mu mówić, żeby zmienił hasło, bo chodzi o to że on tego robić nie musi. Ty po prostu nie masz wchodzić na jego konto. Co z tego, że masz do tego dostep, nie rób tego i już. Problem w tym, że Ty nie potrafisz tego zrobić, nie potraisz się od tego odciąć. Musisz wiedzieć choć to gdzie i na co wydał pieniadze. Dzieki temu wiesz gdzie był i być może się domyslasz z kim. To przeradza się w obsesje. Cały czas żyjesz jego życiem, tym co on robi. Musisz wiedzieć co się z nim dzieje. I nie mów, że potrzebujesz "byle jakiego kontaktu z nim". To upokarzające...
-
To zdecydowanie przez to. Gdybyś wiedziała jaki jest powód jego odejścia mogłabyś się z tym pogodzić, zapomnieć i żyć dalej....a teraz zadajesz sobie pytanie dlaczego? i najgorsze, że nikt nie chce Ci dać na nie odpowiedzi. Ale zobaczysz kiedyś to się wszystko wyjaśni. Na razie zostaw to tak jak jest i spróbuj żyć. Wiem, że dasz radę.
-
Hawanana wydaje mi się, że Ty jesteś bardzo silna i bez problemu sobie z tym wszystkim poradzisz.
-
Naboobek nie daj się tym złym myślom. Przestań żyć jego życiem, jego sprawami i zajmij się swoim! Wiem, że to bolesne i trudne co mowie, ale popadniesz w paranoje jeśli w porę nie odpuścisz. Nie możesz śledzić każdego jego ruchu, bo zwariujesz.
-
Ups.... widzę, że jest kryzys :( ale to nic. Po kryzysie znow wjdzie słońce. Miłość jest jak pogoda, nigdy nie przewidzisz jej, najpiew huragan uczuc, potem powódź łez.... miłość jest jak pogoda, lecz pamietaj o tym że, po każdej burzy wzejdzie słońce czy chcesz tego czy nie !
-
To prawda, nic w życiu nie jest na pewno. I to nie tylko chodzi o uczucia, miłość. Dotyczy to każdej sfery naszego życia.... tak to już jest, taki nasz ludzki los. Trzeba brać z życia garściami i nie oglądać się za siebie. Robicie postępny :) widze to !
-
umarłam a nadal żyję ---> na każdego czeka "książę" tylko, że nie musi byc on wcale idealny, piękny i cudowny, bo "książe" też człowiek :) i też ma wady. Wkońcu my też nie jesteśmy idealne i swoje za uszami mamy (przynajmniej ja mam :D) chodzi o to, żeby zaakceptować drugą osobę i umieć się dogadać.