Panika..
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Reputacja
0 Neutral-
Czy macie jakies wyprobowane sposoby na radzenie sobie z gniewem? Ja wpadam w zlosc bardzo czesto, wiem, ze zbyt czesto, czuje sie z tym bezradna i wiem, ze krzywdze innych. Nie umiem jednak sie opanowac i wybucham. Pozniej czuje sie zle a moje poczucie winy powoduje, ze moja zlosc nie mija. Co robic? Jak sobie z tym radzic? Nie moge bez przerwy brac tabletek uspokajajacych bo to przeciez nie jest zadne wyjscie. Prosze o pomoc.
-
Ja nie chce byc zlym prorokiem ale jak facet chla juz na poczatku kiedy powinien raczej upajac sie euforia to dobrze nie wrozy. Poza tym to wiesz jak to jest z alkoholem, facet niby moze cos zaczac ale na pewno nie moze skonczyc, to oczywiscie na ogol rodzi taka frustracje, ze i zaczynac sie juz po pewnym czasie nie chce. Ja bym z nim pogadala, bo jak tak chla bo sie boi, ze ty tez mu rogi przyprawisz to da sie wyprostowac. Wypytaj go zanim go spiszesz na straty.
-
Eha, ja mam nadzieje, ze u nas wszystkich bedzie lepiej i ze nie bedziemy musieli 20 lat czekac! DLUK witaj kochana, przeczytalam wszystkie wpisy z dni, w ktorych mnie nie bylo - trzymam kciuki za chorobe, zeby ci sie pieknie rozwijala. Co do mnie to znow nic, juz myslalam, ze jak tylko wrocimy do domu to maz sie na mnie rzuci ale znow okazalo sie, ze praca wazniejsza, przeciez tyle zaleglosci, przeciez musi zostac troche dluzej, no i pojawil sie o dziesiatej, wtedy jeszcze bylam chetna, potem kolacja, prysznic i juz myslalam, ze sie uda ale przeciez jeszcze trzeba sprwdzic email.. o polnocy zasnelam.. sama.. To juz sie chyba nigdy nie uda..
-
Alez kochani, ja wcale nie powiedzialam, ze jest jakis cudowny srodek, piguleczka dobra na wszystko, ba nawet wspomnialam, ze nie bardzo odlotowo to na mnie podzialalo a w zasadzie to jakby mi palce zdretwialy - palce, te cos u rak! czyli Mataczu drogi, cos jakby przez ciebie nazwane znieczulenie. I powiem, ze troche sie zawiodlam bo liczylam raczej na odczuwanie jakby bardziej a tu jakby odwrotnie bo odretwienie jakies. No ale nic mnie nie bolalo dnia nastepnego a poza tym to na kazdego moze to diabelstwo dzaialc inaczej. Wiec dlaczego nie sprobowac? Bill ty sie nie mozesz poddawac chlopie, ona kiedys w koncu musi zaskoczyc. Moze sprobuj z ostrygami, ja slyszlalam, ze to dziala. Chociaz to znowu bardzo personalna sprawa, wiekszosc ludzi ma ochote po niewielkiej ilosci alkoholu a ja po kieliszku wina juz zasypiam. Ale moge ci powiedizec co na mnie dziala za kazdym razem bedblednie od wielu lat - marihuana. Bez pudla, za kazdym razem. I mysle, ze to moze zadzialac w przypaku twojej zonki, troche jej przyciszy zmysly na poczatku wiec opusci garde a wtedy da sie podejsc, a jak juz zaczniesz to z kazda pieszczota bedzie miala ochote na wiecej. Wiem po sobie :)
-
No w sumie ta ciocia to juz stara jest, moze i glucha.. Znowu sobie narobie nadziei i bedzie, juz lepiej chyba wyobrazac sobie najgorsze. Ale cos w tym obrazaniu jest, co to za dziwna kara jakas, obrazi sie jeden z drugim i calkiem nie da sie ugryzc. Zeby tak mozna bylo seks od uczuc zupelnie oddzielic.. a tak to sie czlowieku mecz i pokutuj w lozku za jakies tam jedno zle zrozumiane slowo.
-
Anexxis - to nie prawda, ze sama sobie musisz orgazm zafundowac, to znaczy mozesz, ale wtedy po co ci facet. Ja nigdy nie doszlam z zadnym facetem, dopiero z moim obecnym - pewnie dlatego tak go kocham - staralam sie z kazdym ale z zadnym nie wyszlo a z obecnym tak i to od drugiego razu. To prawda jednak, ze kobieta musi sie orgazmu nauczyc ale do tego trzeba sie zrelaksowac, poczuc bezpiecznie i takie tam. No i potrzebna jest pomoc osoby, ktora cie kocha i akceptuje twoje cialo. Twoj maz jest egoista i najlepiej by dla ciebie bylo gdybys go mogla kopnac w dupe i znalezc sobie takiego, ktory by szanowal twoje potrzeby. Sorry ale nie moglam sie powstrzymac..
-
Mowilam mu mnostwo razy, z reszta on czasem sam podejmuje temat, to znaczy narzeka, ze w ogole sie nie kochamy. Tyle tylko, ze od narzekania nic sie nie zmieni, prosze go i mowie, skoro tobie to tez przeszkadza zrobze cos, a on mi na to, ze jak tak dlugo sie nie kochamy to jemu trudniej zaczac, ze im dalej w las tym wiecej drzew. No i znowu czeka na mnie. Zalamka po prostu.
-
Nie jestem taka odwazna, zeby sobie filmiki puszczac niestety.
-
Duze libido - to jest fajna teza, tak to bym mogla, jesli ja sie bede nakrecac to on po pewnym czasie tez zacznie. Chcialabym, zeby to zadzialalo.
-
Bill wspolczuje z powodu cioci. A co do radosci mojego faceta to gdyby on mial takie entuzjastyczne podejscie juz przed a nie dopiero w trakcie to kto wie, moze nasze 2-3 razy w miesiacu zmieniloby sie w 3 razy w tygodniu. Ktos ma jakis pomysl jak w nim ten entuzjazm obudzic?
-
Bill, to jest swietne porownanie! Jedna uwaga tylko, kolezanka jak ma ciastko w szafce i kawy nie zaparzy to nie skorzystam mimo, ze wiem, ze ma. Ja dobrze wiem co mam moj maz, problem w tym, ze on mnie nie zaprasza do skorzystania z tych lakoci. No a ja jak mnie nikt nie kusi to na slodykosci nie lece.
-
Jak ja bym chciala chciec i miec przynajmniej polowe tego twojego libido, moj maz by mnie ozlocil na pewno.
-
No tak ale ja bym jednak wolala czasem bez klotni, poza tym po klotni to zawsze ja musze inicjowac bo moz maz jest zbyt obrazony, wiec ja chowam swoja dume do kieszeni bo inaczej to w ogole bysmy nigdy juz sie nie kochali.
-
Ja jednak mysle, ze to jest nasz wspolny problem bo siedzimy w tym oboje. Probowalam z nim o tym rozmawiac ale nie wychodzi, wlasciwie zadne z nas nie ma pojecia jak rozmawiac o seksie, wszystko jest takie zawoalowane, wstydliwe jakby, dziwne bo przeciez niby jestesmy dorosli oboje, mielismy po kilku partnerow przedtem. A jednak rozmowy jakos sie nie kleja, jak juz zaczniemyu to zwylke konczy sie klotnia.