Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

karolina0000

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez karolina0000

  1. hej dziewczyny....ja znowu przywitałam okres, ale już się przyzwyczaiłam do tego, po prostu może nigdy nie zajdę w ciążę? już mam dosyć co miesiąc wyobrażania sobie, że się udało. za każdym razem powtarzam sobie, że pewnie się nie udało bo owulacji nie miałam od ponad 9 miesięcy, ale za każdym razem głosik w mojej głowie mówi mi, że moze jednak! gówno. niedługo minie rok odkąd zaczęliśmy starania, fajnie byłoby mieć chociaż jedną owulację.... za 2 tygodnie mam wizytę u lekarza i jak mi znowu zaproponuje tę pieprzoną luteinę, to zmieniam lekarza i już! jeszcze co chwila dowiaduję się, że ktoś w moim najbliższym otoczeniu jest w ciąży! żona jednego z moich kuzynów- zaszli w pierwszym miesiącu starań. nawet się nie uśmiechnęłam jak to usłyszałam, w 1 miesiącu starań! smutno mi jak nigdy
  2. Hej dziewczyny, miałam wielkiego doła i nie zaglądałam na forum, ale teraz emocje trochę opadły i jest lepiej. mi w badaniach wyszedł bardzo niski poziom progesteronu i bardzo wysokie LH. Estrogen tak sobie- to znaczy w normie ale rzy dolnej granicy. Reszta: Fsh, testosteron: ok. Gin powiedziała, że nic dziwnego, że się nie udawało, gdyż przy takich wynikach owulacja jest niemożliwa. Tak wysokie LH ją blokuje, co za tym idzie nie wytwarzany jest progesteron w drugiej fazie. Mam teraz kilka miesięcy brać progesteron i potem znowu zrobić badania, by sprawdzić czy LH opadnie. Jeśli ta terapia nie pomoże, decyduję się na stymulację wzrostu i pękania pęcherzyków jakimś lekiem a potem zastrzykiem oraz monitoring. Według mnie sam progesteron nie pomoże, bo brałam go już przecież wcześniej i nic. Bardzo pragnę dziecka, ale myśl o monitoringu też mnie trochę przeraża... kojarzy mi się z "hodowaniem" dziecka i uprawianiem seksu na komendę. Ale jeśli terapia luteiną nie pomoże, chyba zdecyduję się na ten krok. Ach, jak ja zazdroszczę kobitkom tutaj, które są już w ciąży! Myślałam ostatnio, że sfiksuję, tak mi się podobały te wszystkie maleńkie ciuszki na witrynie w sklepie, że aż chciałam kupić jakieś śpioszki dla naszego przyszłego malucha, ale powiedziałam sobie: nie, Karola-wariatko! piękne ciuszki kupisz dopiero, jak potwierdzi się wiadomość o ciąży! No więc staramy się a raczej ja się staram wyleczyc te złe poziomy hormonów. Mój mąż oczywiście uważa, że wszystko będzie w porządku i pociesza mnie cały czas, ale ja nie jestem aż tak wielką optymistką jak On i po prostu podchodzę z dystansem do tych kilku czekających nas miesięcy.... Pozdrawiam Was wszystkie serdecznie, trzymajcie się w staraniach i piszcie co u Was:)
  3. Dziewczyny.... czuję się fatalnie. Odebrałam wyniki badań, wizytę mam w poniedziałek. Wystarczyło na nie spojrzeć i od razu widzę, że są tragiczne.... z takimi wynikami nie mam szans na ciążę, po co było te 8 miesięcy starań? jestem załamana, zdążyłam się już popłakać, nie wiem co mnie teraz czeka, :(
  4. Hej dziewczyny. pisze z telefonu wiec wybaczcie brak polskich znakow, za dlugo sbym pisala;p Swiergotek- ja mam 26 lat i niedlugo koncze 27. W tym miesiacu nici ze staran, moj maz wyjezdza. jedyne, na co moge liczyc to opozniona owulacja. nie moge już zajsc tak dlugo, tez czuje sie przez to gorsza i jakas wybrakowana. zaczynam sie zastanawiac, co by bylo, gdyby sie okazalo, ze nie mozemy miec dzieci. na chwile obecna jest to dla mnie zbyt abstrakcyjne i nie wyobrazam sobie tego. wszyscy pisza o odpuszczeniu i wrzuceniu na luz, ale jak to zrobic? nie umiem tak do konca. niby jest lepiej niz na poczatku staran, ale presja wzrasta z cykliu na cykl. nadzieja wrecz odwrotnie, coraz trudniej mi myslec 'a moze sie udalo", bo wiem, ze pewnie sie nie udalo. co mnie dodatkowo dobija, to fakt, ze codziennie lykam ten kwas foliowy juz od przeszlo 10 miesiecy. codziennie przypomina mi, ze nie jestem w ciazy.
  5. to super, że juz ze spokojną głową możecie się starać:) ja w tym cyklu zaczęłam brać wiesiołek i liczę na szybkie efekty!
  6. hej dziewczyny! przypomniało mi się, jak jakis czas temu kiedy spóźniał mi się pierwszy okres po odstawieniu tabletek, robiłam hcg. to było najsmutniejsze parę sekund, najpierw podekscytowanie, czekanie cały dzień na wynik, a po otwarciu koperty- automatycznie mina mi zrzedła i zdołowałam się strasznie. chyba 50 razy spoglądałam na tę kartkę i upewniałam sie, czy aby na pewno dobrze odczytałam wynik. Ech... Widzę, że nie tylko ja czekam na okres. Mam mieć za jakies 10 dni więc jeszcze sporo, ale kto wie może zowu wcześniej dostanę. Codziennie przed snem robię sobie takie afirmacje, że wyobrażam sobie tę komóreczkę jak się zagnieżdża we mnie i rośnie. Może pozytywnym myśleniem sprawię, że tak się stanie;)
  7. od 16 do 25dc zażywam luteinę, więc możliwe, że ona jakoś przyspieszyła okres. ale żeby o tydzień aż? nie wiem. jak ostatnio byłam u gina też pytałam o te badania, ale powiedziała, że to po roku nieudanych starań. myśle, że trzeba ten rok poczekać, chociaż ciężko jest mi wyobrazić sobie, że jeszcze parę cykli nieudanych starań miałabym przeczekać. mnie też to irytuje, ze seks w dni płodne nie gwarantuje ciąży. też lubię mieć wszystko wyliczone i według planu a w tej kwestii jestem bezsilna. szczególnie, że kochamy się prawie codziennie więc nawet jeśli źle liczę dni płodne, coś powinno zaskoczyć. ech.
  8. cześć wszystkim, też miałam dużo na głowie i brak czasu żeby tu zajrzeć. zuzia- gdzieś czytałam, że można zajść do 24 h po owulacji. także trzymam kciuki. u mnie dziwnie- od paru dni pobolewają mnie jajniki (że niby zbliża się owu) ale śluzu płodnego brak. w niedzielę powinnam mieć owu ale nie wiem, czy w tym cyklu cokolwiek z tego wyjdzie, przy tak marnym śluzie:( miłego weekendu dziewczyny!
  9. Już trzeci raz podchodzę do pisania, jeśli znowu coś utnie to się załamię;p dziewczyny, nie ufajcie testom z apteki- zawsze lepiej wydać parę zł więcej i zrobić z krwi. Mojej przyjaciółce wychodziła jedna kreska mimo, że lekarz potwierdził ciążę na usg. Zrobiła kilka różnych testów. ja po tej historii nie mam zaufania do tych kreseczek.
×