Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Ewa1311

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Ewa1311

  1. Witajcie Maminki! Klaudyna - no pewnie, że się nie gniewam! Dziękuję za pamięć! Ola - trzymamy kciuki i myślimy o Tobie. Na pewno wszystko będzie dobrze. Świadczy to tylko o tym, że masz dobrego przytomnego lekarza, który potrafi błyskawicznie wychwycić problem i właściwie zareagować. Odzywaj się tu czasem do nas, bo pewnie pomimo nerwów, to nudzi Ci się w tym szpitalu?
  2. Ja się odmeldowuję na weekend na rancho znowu! Wszystkim życzę udanego wypoczynku i doskonałego samopoczucia! Moc kopniaczków Mamuśki! ;-)))
  3. Jedno jest pewne... urodzić mus - tak czy inaczej. ;-) I wszystkie będziemy musiały jakoś to przejść. Głodnam!
  4. sylwestrowe Nikt nie mówi o decydowaniu w trakcie. Od tego jest "plan porodu", z którym masz teraz prawo się zgłosić na porodówkę, a oni powinni to uszanować. To wszystko jest w nowych standardach opublikowanych w kwietniu. Poza tym - chyba dawali Ci do podpisania jakieś kwity? Większość szpitali (niezgodnie z prawem), podsuwa tzw. zgodę ogólną na zasadzie "róbta, co chceta, bo ja się godzę"... A powinni konkretnie na jakie zabiegi medyczne się zgadzasz, a na jakie nie. Od tego też mam Męża, żeby był obcykany i przytomny na tyle w trakcie porodu, żeby nie dać mi zrobić krzywdy. Naprawdę, gdyby te przepisy zostały wdrożone w życie, nie miałabym żadnych obaw iść rodzić...
  5. Ja też nie chcę CC "na życzenie" - zdecydowanie nie! To jest operacja i rekonwalescencja wcale nie sprzyja wchodzeniu w nową rolę mamy... I ilość powikłań zdecydowanie większa niż przy SN. Ja bardzo bardzo chciałabym SN, ale tak PO LUDZKU, żeby ktoś się liczyć w ogóle z moim zdaniem i faktycznie, żeby się mną zaopiekowano... Bratówka urodziła w sierpniu i powiem Wam, że przynajmniej tutaj wszystkie te "nowe standardy opieki okołoporodowej" to se można między bajki włożyć. Nie miała nic do powiedzenia, bo i tak zrobili, co chcieli...
  6. Aaaaaaa! Nie wiem, czy Wam pisałam... Byłam w optyku ostatnio po płyn do soczewek i dostałam opierdol od Pani "optyczki", że jeszcze nie byłam u okulisty i żebym bardzo bardzo mocno się zastanowiła, czy nie CC. Naopowiadała mi, ile kobiet przychodzi i lamentuje, jak im wzrok po samym porodzie poleciał. Dobiła mnie na koniec, że jej bratowa straciła wzrok przy porodzie kompletnie... Uszy mi zwisły do samej ziemi. Przez 2 dni chodziłam podbuzowana takimi rewelacjami... W poniedziałek idę do okulistki. :-(((
  7. A co do porodu - nie zgadzam się, że tak całkiem "nie mamy wpływu" na to, co się będzie działo. Co prawda, to mój pierwszy poród, ale w różnych innych sytuacjach życiowych okazało się, że im więcej wiem, tym lepiej dla mnie... Bo nie chcę, żeby mi lekarz lub położna wciskali ciemnotę w jakimś temacie i zrobili, co uważają za stosowne bez mojej zgody... Żeby się godzić, też muszę wiedzieć na co. Wiem, że wszystkiego się nie da ani przewidzieć, ani zaplanować w kwestii porodu, ale chcę być przygotowana, jakie są możliwości i opcje... Np. wiem, że nie zgadzam się na dolargan, na oxytocynę tylko w wyjątkowych okolicznościach, że chcę aby mi pozwolono przeć w wybranej przeze mnie pozycji (a nie najwygodniejszej "widokowo" dla personelu)... Wiem, że bardzo zależy mi na porodzie z ochroną krocza - też do granic rozsądku. Nie zgadzam się, aby decyzję o nacięciu podejmowała sama położna - tylko w obecności lekarza i tylko lekarz. To samo ewentualne szycie... Chcę, żeby mi zagwarantowali kontakt skóra do skóry i pierwsze karmienie zaraz po urodzeniu - jeśli Maleńki będzie w dobrym stanie... Nie zgadzam się na dopajanie dziecka butlą w szpitalu pod żadnym pozorem... Także... Staram się jak najwięcej mieć przemyślane, bo potem dostaniemy stos papierków do popisania przy wpisie i będzie za późno jak się podpisze zgodę "z rozpędu". Tak zrobiło kilka moich koleżanek... i moja Bratowa... i bardzo potem żałowały...
  8. Ania Absolutnie nie zostanie "źle zrozumiane"! Tak szczerze - jestem początkująca na FB i byłam ciekawa, co to za funkcja jest i po co... Dla własnej ciekawości właściwie tą "grupę" założyłam. Bez żadnych podtekstów. :)))
  9. I boję się jeszcze, że jeśli ten pierwszy poród będzie miał wyjątkowo dramatyczny przebieg, i zostanie mi trauma... to nigdy się nie zdecyduję na rodzeństwo dla Krzysia. A bardzo bym chciała mieć dwójeczkę dzieci. Następne tak za 2, góra 3 lata. :-(((
  10. Mówię... bólu to akurat boję się najmniej - przecież od tego się nie umiera. Przeżyłam już kilka bardzo bolesnych epizodów w życiu, np. parę ataków kolki nerkowej. Podobno jest to ból porównywalny. Najbardziej się boję, że będzie mi ciężko zaakceptować trwałe okaleczenie mojego ciała w postaci nacięcia. Mam skłonność do bliznowców, więc spodziewam się, że jeśli mnie natną, to powstanie na szwie paskudna przerośnięta blizna i będę na całe życie oszpecona "tam". :/
  11. A! Jak kogoś drażni ten temat i nie chce o tym rozmawiać - przepraszam. Możemy go pominąć milczeniem... :-(
  12. No i sama na własne życzenie zrąbałam sobie humor! Jak? A tak jakoś mimowolnie sobie weszłam na kilka tematów o masażu krocza, i tak od słowa do słowa, o nacinaniu, pękaniu, etc. Nie wnikając w szczegóły, aby nikogo nie drażnić - też zaczynacie się bać porodu? W zasadzie w samym porodzie przeraża mnie tylko to, jak zmieni się moje ciało po... Ból jestem w stanie znieść każdy - od tego się nie umiera, ale okaleczenie... rysa na psyche i nie tylko...
  13. Ooooooooooo! Dupa dupa dupa! Zapomniałam... Dzisiaj znowu jedziemy na wieś. Ojciec nagotował barszczyku czerwonego i będzie z jajem i białą kiełbasą chyba jedzony! No to jestem zwolniona z kombinowania menu! ;-)
  14. Sylwia No to w tym również jesteśmy podobne... Też uwielbiam te melancholijne klimaty "zza szyby". Gorzej, jak trzeba gdzieś iść albo jechać w taką pogodę... Tak sobie myślę... Co ja bym dzisiaj jadła na obiad? Dawno żadnej kaszy nie spożywałam. Więc co? Kasza gryczana, stek w sosie grzybkowym do tego i jakaś surówka? Sama nie wiem...
  15. Ja to jednak dziwak jestem... Wiecie co? Bo ja to lubię jesień... Za oknem szaro zimno plucha i wieje jak w kieleckim... A ja mam świetny humor i full energii. :-)))
  16. Asia Ja idę na "szkółkę" w przyszły wtorek, też mnie ciekawość nosi, co też tam będą opowiadać... Boję się, że z moim krytycznym nastawieniem i dość sporym "oczytaniem" w temacie, co się rodzącej należy, może mi być ciężko wysiedzieć z buzią na kłódkę... W niektórych szkołach rodzenia tak naprawdę uczy się dziewczyny, jak być pokorną pacjentką, nie utrudniać życia personelowi szpitala i dać ze sobą zrobić, co im się tylko podoba... Mam nadzieję, że tam, gdzie idę tak nie będzie.
  17. Witeczka! Ja też dzisiaj nie śpię od 6:00, ale to uzasadnione, bo wczoraj padłam o 21:00 i zasnęłam jak suseł. Wyprawiłam Miśka do roboty, zrobiłam sobie śniadanko, a teraz robię zamach na szafy... Gggggrrrr... Chcę w końcu wywalić niepotrzebne, spakować letnie i ogólnie zrobić przegląd inwentarza. Będzie mi potem łatwiej na przeprowadzkę spakować i nie będę niepotrzebnych rzeczy przewozić z miejsca na miejsce. Wracając do tematu kompocików - poproszę o kilka prostych pysznych pomysłów na kompocik jesienny...
  18. KOMPOCIK! I O TO WŁAŚNIE CHODZIŁO! KOMPOCIK! Tego mi brakowało - zdrowe, naturalne i można bez ograniczeń praktycznie! Dzienks! :* Mła! :*
  19. Klaudyna jesteś Mistrzem! :-))) Mam do Was wszystkich pytanie: co pijecie? Dopóki było gorąco, to ok - woda mineralna mi wchodziła elegancko, czasem jakiś sok z kartonu też rozcieńczany wodą... A teraz nie chce mi się zimnego, a pić się owszem chce! Po herbacie i herbatkach owocowych mnie mdli i dostaję zgagi. Mleko na ciepło, kawa inka na mleku - też nie można tego pić w nieograniczonych ilościach... Więc co?
  20. Dobra! Teraz to już przesadziłam... Rozgrzałam tego naleśniczka z jabłkami, ale było mi mało atrakcji więcej jadłam go łącznie z waniliowym serkiem Danio... Bu ha ha ha ha! III trymestr, a mnie dopiero smaki dopadają?
  21. O! O! O! Pięknie to ujęłaś! Jabłko jest jabłko, ale... nie ma jak kremówka, wuzetka, albo chociaż Kinder Bueno - jestem od niego uzależniona...
  22. A z tym słodkim, to mnie nawet nie wkurzajcie... nigdy nie miałam takich lotów na słodkie, jak teraz... Podejrzewam, że ciąża to jedno, a odstawienie papierochów to drugie. Mój Ojciec w ciąży nigdy nie był, a jak rzucił palenie, to się przerzucił ze śledzika na szarlotki i wuzetki... Ja też bym ciągle jakieś deserki, ciasteczka, etc. Staram się z tym walczyć, ale marnie mi to wychodzi. Miałam zastępować owocami i co? Nico! Nie podchodzą mi... Chociaż wybór teraz jest - malinki, jabłka, gruszki... co kto chce...
  23. Sylwuniu wybacz! W takim razie nie napiszę Ci, że na deser nabyłam naleśniczki z jabłkami i cynamonem... Bo za to, to już bym na pewno dostała wpierdol... ;-))) Udanego fryza Matka! :*
  24. Joł Mamitasy! Wróciłam! Złam jak osa! Za krótko mnie obcięła! W ogóle chlastała bezlitośnie! Grrrrr... Tył mam wycieniowany i wystrzępiony "w ząbek", a grzywkę skróconą i też wystrzępioną delikatnie przechodzącą w pazurkowate boki... ALE I TAK ZA KRÓTKO!!! ;) Prawda jest taka, że może raz w życiu byłam zadowolona ze strzyżenia... i to jak miałam włosy do połowy pleców... Moja fryzjerka rewelacyjnie robi koloryzację i wszelkie eksperymenty typu baleyage, pasemka, etc., ale co do strzyżenia, to jakoś nie do końca się rozumiemy... Na pocieszenie kupiłam sobie nieciążową bluzeczkę, ale nadajną na ciążę... A co! Potem poturlałam się do garmażerki i zeżarłam na miejscu steka wołowego z cybulą, pół porcji kopytek i surówkę z pora, marchwi i jabłka... Jak mi dupska nie rozerwie, to będzie cud!
  25. Czołem Mamitas! No to ja Wam powiem, że też mi się Krzysiu śnił parę razy, ale to nie były fajne sny... :-( Konkretnie to ja nie byłam w tych snach fajną mamą. Albo czegoś nie umiałam zrobić, albo byłam na niego zła, albo coś równie niesympatycznego... Jak to Babcia mawiała: sen - mara, Bóg - wiara. ;-) A ja zaczynam dzień pod znakiem kolejnych misji nowo-mieszkaniowych. Idę wybierać rolety, szukać lodówki i kuchenki, porządnego nawilżacza powietrza, uzgodnić wycenę i ostateczny projekt mebli z firmą, która nam je zrobi na wymiar... Aleeeee... Na 11:00 mam do fryzjerki - tak na dobry początek. Tym razem koloru nie robię, tylko podstrzyżyny delikatne. Kolor będzie na początku października, jeśli się będę dobrze czuła, bo na 15 mamy zaproszenie na wesele. Znowu dobry pretekst, żeby kupić kieckę...
×