Ewa1311
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Ewa1311
-
Sylwia Jedź na pogotowie. To nie są żarty. Musisz przed wylotem sprawdzić, co jest grane! Może to normalne boleści ciążowe, bo za dużo pochodziłaś, albo co... Ale musisz mieć pewność, że Tobie i Małej nic nie grozi! Nie bądź niepoważna. Na pogotowiu naprawdę poważnie traktują ciężarne.
-
Ania ma rację! 5h to jest świat czasu! Idź szybko prywatnie do gina jakiegoś i USG niech Ci zrobi! Na pewno nic Ci nie jest, ale po co zbędne nerwy i niepewność.
-
Sylwia Daj bliższe namiary na ten temat! Nie mogę znaleźć!
-
Gud Myrning! Ja już po badaniach. Wyniki po 15:00. Uwielbiam to laboratorium. Babeczki są tak sprytne przy pobieraniu krwi, że tego się chyba nie da zrobić lepiej i szybciej niż u nich. :))) Nie wiem dlaczego, ale tym razem mam większy niepokój o wyniki niż wcześniej. Może dlatego, że teraz już się ciąża "rozkręciła" na dobre i zaczynam ją odczuwać? U nas pogoda pod psem: siąpi, szaro, smutno... Pobolewa mnie łeb, ale... kawa z cytrynką! ;)
-
:))) No tak całkiem z nieba mu nie spadło. Rok se pracował na tego "sukcesa". Ale satysfakcja jest! Może to początek dobrej passy? Oby... Jeszcze tylko jutro na badania i w czwartek... wielki dzień! Połówkowe USG! Normalnie chyba sraki z emocji dostanę!
-
A to dobre! To wczoraj widocznie jakiś pijacki wieczór był! Mój też się ankoholizował drinkami, ale z okazji wielkiego sukcesu służbowego... Takiemu to się powodzi - siedzi na zwolnieniu a i tak "sukcesuje"! :)))
-
Mniam! Było pycha! Aleeeee... na przyszłość biorę normalny szpinak liściasty Hortexu (bez gotowego sosu) i dam dużo więcej fety i czosnku. Wyszło trochę za delikatne po wymieszaniu z makaronem. Sam sos był "mocny", ale zarówno makaron, jak i kurczak trochę "rozmydliły" smak. Na pewno pyszne będzie też w wersji z łososiem albo z dobrym zesmażonym na chrupko boczusiem! :)))
-
Starbuck Nie ukrywam, że zdrowe odżywianie to był jeden z istotnych argumentów mojego pójścia na zwolnienie. Przy moim pracowym trybie życie - nie było na to szans. Dieta "śmietniczkowa" raczej. :(((
-
No i zapiekana już w piekarniku! W sumie nie do końca wg przepisu, tylko wg mojej fantazji, ale powinno być ok. :))) opakowanie penne lubella opakowanie szpinak w sosie śmietanowym frosta 4 łyżki śmietany 12% Piątnica 1/3 kostki sera feta 2 ząbki czosnku pierś z kurczaka przyprawa do kurczaka olej z oliwą z oliwek do smażenia Oliwier mozarella do posypania Makaron ugotować na półtwardo. W rondlu rozpuścić odrobinę masła i na nim rozgrzać szpinak aż do zagotowania, zagotować 2 minuty. W kubeczku zgnieść 1/3 kostki fety z 4 łyżkami śmietany i z 2 ząbkami czosnku. Wlać do szpinaku i zagotować znowu ze 3 min (na wolnym ogniu). Kurczaka zamarynować na godzinkę w przyprawie i oleju. Podsmażyć na patelni. Makaron, szpinak i kuraka wymieszać w naczyniu żaroodpornym. Posypać mozarellą. Zapiekać 20 minut w temp. 180 C.
-
A czy Wy też tak macie, że teraz jak robicie się głodne, to na maksa i to w 15 minut? Ja mam niestety coś takiego. Wcześniej to mogłam godzinami chodzić i filozofować, czy już mi się chce jeść, czy jeszcze... a teraz? Jak się robię głodna, to muszę cokolwiek wchłonąć, a potem mogę myśleć o dalszym gotowaniu... Chociaż plasterek sera!
-
http://www.mojegotowanie.pl/przepisy/obiady/zapiekanka_makaronowa_z_kurczakiem_i_szpinakiem Zamiast pleśniowego dodam do szpinaku fetę, bo tak robiłam i się sprawdza. :)))
-
He he he a ja właśnie poszukuję przepisu na jakąś zapiekankę makaronową z kurczakiem! Przypomniało mi się, że 100 lat nie jadłam makaronu i trzeba dla urozmaicenia.
-
LOL! Właśnie przez doświadczenia z takimi "dochtorami do siedmiu boleści" ta Pani tyle czyta i tyle sobie wymyśla... Wspominałam Wam już kiedyś jak 10 lat byłam leczona hormonami, tylko nie tymi, co trzeba i na to, co trzeba... A potem kolejna gieniuszka mi wyszukała grzybicę skóry głowy, której nie było i mało nie rozwaliła mi wątroby lekami przeciwgrzybicznymi... ;) Mam taki uraz do lekarzy i tak ograniczone zaufanie, że każde ich słowo sprawdzam po 10 razy. Szczególnie teraz, kiedy nie chodzi już tylko o mnie. :)))
-
He he he! Wyszło, że w ogóle urodzona "optymistka" jestem - tylko sobie wyszukuję potencjalne problemy: cholestaza, duża masa urodzeniowa, wada wzroku, obrzęki... Wniosek z tego - za lekko mi ta ciąża leci, skoro mam tyle czasu na przewidywanie ewentualnych zagrożeń, a wyniki jak koń wyścigowy w dalszym ciągu! Zobaczymy, co wyjdzie jutro, bo idę na: morfologię, sód/potas, mocz, próby wątrobowe. :)
-
A ze mną to jest tak: wiem, że się nie spasę (nie otłuszczę), bo tak naprawdę nie jem wcale dużo więcej niż normalnie. Bardziej zwracam uwagę na to, co jem. Bardziej sobie dogadzam. Natura jakoś sama to reguluje, że mam smaki teraz na dużo zdrowsze rzeczy. Jem mniej mącznych i kluchowatych, które kiedyś uwielbiałam. Przeprosiłam się z kaszami, zupami, warzywami gotowanymi... Ale tak samo z siebie - bardziej mi się chce takich "dobroci'. Boję się natomiast zupełnie czegoś innego... Zatrzymywania wody. Wiem na 100%, że mam do tego ogromną tendencję. Mój lekarz też to zauważył już w I trymestrze. Kiedy brałam tabletki hormonalne osiągnęłam monstrualne rozmiary, byłam nalana jak księżyc w pełni, dosłownie byłam "opuchlakiem". W pierwsze pół roku po odstawieniu tablet zeszło ze mnie kilkanaście kg. Podejrzewam, że w ciąży niedługo zacznie mi się to samo - obrzęki i zatrzymywanie wody. Na razie wszystko schodzi przez noc. Boję się tego, że w końcu zacznie "zostawać" we mnie ta woda. :((( I nie chodzi o sam przybytek wagi od tego, ale o negatywny wpływ na nerki, na krążenie, na ciśnienie... praktycznie na wszystko.
-
Klaudyna A wymiotowałaś na początku? Moja Bratowa okrutnie wymiotowała i też chyba z 4 kg spadła, ale do tego miała kiepskie wyniki krwi. Jak masz wyniki ok i Dziecko się rozwija prawidłowo, to faktycznie nie ma się czym przejmować. Może po prostu na początku spuchłaś, a potem woda Ci zeszła od częstszego siusiania...
-
Dziewczyny! Co do ważenia - mój lekarz powiedział, że bardzo ważne jest, żeby ważyć się z rana na czczo. Potem te nasze "pomiary" są nieadekwatne, bo wszystko zależy od skłonności do zatrzymywania wody. Dlatego kazał mi kupić wagę do domu i nie chciał, żebym się ważyła tylko u niego w gabinecie. Wizyty zwykle są wieczorem albo późnym wieczorem, a wtedy można ważyć raz 2 kg więcej niż rano, a innym razem tyle samo, co rano... Nakazał mi ważyć się rano przed śniadaniem i zawsze na tej samej wadze. Wtedy to ma sens.
-
Natalia Dzięki! Mam nadzieję, że rozmiar będzie dobry, jak już przyjdzie. W sumie nie do końca mam ochotę iść na to wesele, ale to bliscy znajomi i oni u nas byli... I wesele też blisko... Chamskie z naszej strony byłoby nie iść. Najgorzej będę miała z butami - nienawidzę płaskich i nigdy nie nosiłam, a w szpilach na platformie to za długo nie wytrzymam. Większość mam po 8-10 cm obcasy i do tego platforma. ;)
-
No właśnie... a ja wtedy, jak robiłam, to mi taki młody laborant rozpuścił w zimnej wodzie i do tego w jakimś kubku, który mieścił z 1,5 szklanki! Nie wierzę, żeby takie badanie było miarodajne, bo ja po prostu czułam, że piję proszek w płynie, a nie roztwór! Bleeeeeee!
-
Oooooooooo! I po co mi przypomniałaś o słodyczach? Przecież mam jeszcze deserek Zott karmelowy w lodówce! Jak mogłam zapomnieć? ;)))
-
Ja kiedyś miałam ten test przy innej okazji robiony. Faktycznie nic fajnego. Wam też dali tą glukozę w zimnej wodzie rozpuszczoną? Wstrętna była. Nie wiem, jak się powstrzymam od pawia! Natalia: Nic się nie przejmuj wagą. Nie jesteśmy robotami i nie musimy iść równiutko pod linijkę w normach. Ja miałam taki "skok" w 4 miesiącu. A teraz kompletna stagnacja - niecały kg w miesiąc. :)))
-
Robiła któraś z Was już test obciążenia glukozą?
-
Starbuck Wydaje mi się, że "ćwiczenia" to się zaczną same od pierwszych chwil po porodzie: podnoszenie ciężarka, skłony, przysiady i inne... ;) Jeszcze nam bokiem wyjdzie ta gimnastyka i nie raz będziemy ryczały z "przetrenowania". ;)
-
Też nie kupiłam jeszcze "ani sztuki" dla Dzidziucha. Wyrodna Matka jestem. ;) Nie mogę się przełamać, ale zaczynam powoli czuć, że czas najwyższy. Niedługo ostatni miesiąc II trymestru, a potem to wiadomo, jak się będę czuła? Na pewno nie będzie mi lżej z miesiąca na miesiąc. Kiedy zamierzacie ten pas kupować? Przed czy po porodzie? Ja bym chyba chciała po porodzie i w jakimś prawdziwym sklepie ze sprzętem medycznym. Nie chciałabym kupić jakiegoś szajsu.
-
Dołączam do życzeń imieninowych dla wszystkich Mamusiek Anusiek! Życzę Wam tego wszystkiego, czego i sobie bym życzyła na najbliższy roczek... wiadomo... ;) BUZIALE! :***