Ewa1311
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Ewa1311
-
JESTEŚMY! Teraz napiszę w miarę krótko, może wieczorem uda się trochę rozwinąć: Podróż masakra, po wyjściu z klimatyzowanego auta, 36C na zewnątrz, a w klinice remont i rozpiździaj - Szymek przespał w obydwie strony i zniósł badania bardzo dzielnie Wyniki USG głowy i brzuszka dla nas bardzo budujące: wszystko prawidłowo i żadnych wewnętrznych naczyniaków. Oszukiwali nas trochę, że to rutyna. Zapytałam już po wynikach, czy często się zdarza, że są w takim przypadku i wewnątrz, a lekarz wykonujący USG odpowiedział mi: Częściej niż często. Macie dużo szczęścia. Ponowna konsultacja u chirurga dziecięcego, zaproponowano nam leczenie Propranololem i mamy się zastanowić do 10 sierpnia. Porozmawiamy jeszcze z P., ale raczej odpada. Za świeża metoda, za mało zbadanie długofalowe skutki, za ciężki kaliber wobec kosmetycznego problemu. A tak poza tym: po powrocie zjadłam chińszczyznę... Mam nadzieję, że dożyję jutra i Szymka nic nie uczuli. W sumie to niby niewinny ryż z kurczakiem, ale sporo curry tam było i różnego zielska. :)))
-
Ola, Sylwia To mnie trochę podbudowałyście. Ja myślałam, że ja to już całkiem jestem niespotykany okaz bez prawa jazdy. Boję się trochę, bo ja mam naprawdę dużą wadę wzroku. Co z tego, że soczewki dobre, jak pewnych rzeczy nie przeskoczę - kiepsko się oko dostosowuje do zmian oświetlenia, światła z naprzeciwka=totalne zaćmienie, jazda po zmroku w ogóle odpada...
-
Andzia Zazdroszczę. Ja nie mam prawka i się nie zanosi, żebym miała zrobić. Brak motywacji? Brak predyspozycji? A może zwykle lenistwo... Chyba, że już mnie całkiem życie zmusi. Jak się przeprowadzimy do tego domu mojego P., to nie będę miała wyjścia. ;))) A co do powrotu do pracy - wszystko zależy od charakteru, co komu bardziej pasuje. Ja zawsze marzyłam o tym po cichu, żeby pierwszy rok - może nawet 2 spędzić z dzieckiem. A z drugiej strony, jak byłam bardzo "zaangażowana" w swoją robotę, to miałam w głowie, że na 100% wrócę zaraz po macierzyńskim. Nie pierwszy raz sytuacja sama tak się ułożyła, że decyzja "podjęła się sama". I wydaje mi się, że najkorzystniej i dla mnie, i dla Szymka...
-
A tak ogólnie u nas piękny tydzień. Tata w domu. Mama ma czas o siebie zadbać, na zakupy wyskoczyć, znajomych zaprosić na ploty. Dobry ten nasz Tata! Szymkowi idą zęby. Przed wczoraj wylazła lewa dolna jedynka, a dzisiaj rano już wymacaliśmy i prawą. Gorączki i innych atrakcji brak, ale za to nocki niespokojne. Podrażniony jest i Mamuni się chce. Efekt: 23, 2, 5 cycuś. Na pewno też swoje dokładają upały, bo dzisiaj w nocy podałam Mu wody i wytrąbił 100 ml - no i oczywiście popił cycem. Śmiesznie to wygląda, bo Mały chyba sam jest zdziwiony tym, co Mu się w buzi pojawiło. Tak delikatnie opuszkami palców sobie jeździ po tych ząbkach taki zamyślony czasem... Dzisiaj w ten zasrany upał musimy jechać do Lublina na USG główki i brzuszka - rutynowe zlecone przez chirurg dziecięcą przez tego naczyniaka. Mam nadzieję, że jakoś tą wyprawę przetrwamy. Klima w samochodzie jest, ale właśnie nie można nadużywać, żeby potem nie było wyjścia z temp. 21C na temp. 34C. :((( Trzymajcie kciuki za wyniki badań! Staram się w ogóle nie dopuszczać myśli, że może nie być dobrze. Przyjęłam, że to "rutynowe badanie" i już.
-
Oj, jak to dobrze, jak Tata jest w domu! Dał kaszkę, ubrał Juniora i poszli na spacer, póki jeszcze słupek rtęci nie przekroczył 30C. A mama tym czasem spróbuje odtworzyć posta, którego jej wczoraj "zjadło". ;))) Marta Naprawdę podnosi na duchu to, co piszesz o drugim dziecku. Mam nadzieję, że jeśli się uda drugiego Potomka zmajstrować, właśnie tak będę pochodzić do pielęgnacji i wychowania. Może uda się nie powtarzać błędów, które już zrobiłam przy Szymku. Wczoraj na zakupach spotkałam kumpelę, która ma Córę 4 latka i Synka 1 rok i 4 miesiące. To samo mi powiedziała. Jakoś tak miło mi się zrobiło. Kobitka zadbana, uśmiechnięta od ucha do ucha i taki spokój już z niej bił. Bez tych właśnie "trzęsących się rąk i serca". :))) Nie ukrywam, że bardzo się boję drugiej ciąży i będzie mi ciężko się przełamać. Pierwsza poleciała, bo człowiek był zielony nic nie wiedział i żył nadzieją, że "wszystko będzie dobrze". Teraz niestety, trochę za dużo wiem i zdaję sobie sprawę, ile rzeczy może jednak pójść nie tak. Do tego dokłada się brak dobrego zaufanego lekarza... Chyba zacznę od znalezienia takowego. Blackflower Ja akurat nigdzie się stąd nie wybieram, bo lubię kafe i mam nadzieję, że parę osób jednak będzie tu zaglądać. Dla mnie FB jest bardziej "zaśmiecony" i wymaga dużo więcej czasu na skakanie pomiędzy postami. Mnie się nie chce aż tak "wczuwać". Wolę luźny tok tutejszych pogaduch. Napisz, jaki macie fotelik, bo my jesteśmy "na kupnie" i nie chciałabym wybrać w takim razie tego samego... Będę musiała zwrócić uwagę na tapicerkę. A może to nie o samą podróż Zosi chodzi, tylko ogólnie teraz te pogody są nie do zniesienia dla dorosłych, a co mówić o takich Maluszkach? Nad pilotem z Fisher Price'a też się zastanawiałam, bo Szymek uwielbia naszego prawdziwego pilota, ale w końcu odpuściłam. Może "naciągnę", którąś Babcię przy jakiejś okazji. ;))) Książeczkę koniecznie muszę dokupić, bo Szymcik ma ze 2 i są już w opłakanym stanie, a poza tym trochę Mu się już znudziły. Wczoraj widziałam fajną z gryzaczkami na rogach, piszczkiem, maskotką i szeleszczącymi kartkami, ale wg mnie w sklepie kosztowała dużo za dużo 35 PLN. Na necie pewnie za 25 ją znajdę... Andzia Jak tam żyjesz? Samochodzik wyczyszczony? U nas też burza wtedy przeszła bardzo mocna.
-
Kuźwa! Opisałam się jak głupia i mi zjadło! Wszystko dziś przeciwko mnie! :(((
-
Wiola Ja się na to spanie chętnie zamienię. Szymek pada ostatnio po 19:00 i wstaje... o 4tej! Szit! :(((
-
Eeehhhhhhhhhh... Wszystko przeczytałam i chciałabym bardzo odpisać, ale nie teraz! Tak mi jest słabo od rana, że nie widzę na oczy. Jeszcze parę dni tych upałów i naprawdę nie wytrzymam. Aż mi w uszach piszczy... Odezwę się może wieczorem jak ciut zelży ten skwar! :(((
-
Marta Ty mnie tu takich nie opowiadaj rzeczy, bo ja się zbieram z nastawieniem psychicznym na drugie bejbi! Masz mi pisać, że się ma wprawę, nic mnie już nie zdziwi, jest człowiek lepiej zorganizowany i wszystko się układa samo! :)))))))))))))))))))) A tak serio: podziwiam! Jeszcze jak się trafią energiczne i psotne dzieciorki, to może być wesolunio! Ale czemu kobieta nie da rady? Kobieta poradzi ze wszystkim... Dobrze, że to nie chłopy rodzą i wychowują, bo by gatunek wyginał. Z tym neurologiem to weź się nie nakręcaj. Ja tam lubię lekarzy, którzy nie każą nic dziecka poganiać. Sprawdzisz i będziesz spokojniejsza. Na stówkę jest wszystko ok. Nie wiem, jak u innych, ale u Szymka te nowe umiejętności, to się pojawiają jak "diabły z pudełka". Wczoraj nie umiał - dzisiaj umie... Tak samo będzie u Was z siadaniem. Cieszę się, że te zabawki "nadajne". My dzisiaj za wiele nie potestowaliśmy, bo gorąc niemiłosierny i jeszcze te "ziemby" nam dają popalić.
-
Wiola No to faktycznie niezła "symultanka" w Twoim przypadku. Ja bym dwóch grup nie ogarnęła. Osiwiałabym. :))) U nas gorąc. Prawie 21 godzina, a tu dalej 27C. Dziecko mi padło spać bez kolacji. :/
-
Paulina Wiem, że dużo osób by mnie wyśmiało, bo można używane dużo taniej kupić, ale... tak se pomyślałam, że przecież w końcu może będzie dla drugiego. Ostatnia wypłata przyszła, pomyślałam, a niech tam.
-
A Mama zaszalała przy okazji ostatniej wypłaty na dłuższy czas: http://allegro.pl/little-tikes-muzyczny-ogrodek-5w1-nowy-2012-1621-i2445161072.html http://allegro.pl/fisher-price-szczeniaczek-uczniaczek-pol-ang-w1125-i2448244727.html http://allegro.pl/fisher-price-gadajacy-laptop-dwujezyczny-v7000-i2456953222.html Właśnie przyszła paczka i Moje Chłopaki razem montują muzyczny ogródek. Nie wiem, który któremu pomaga, bo z tego, co patrzę nie jest to jednoznaczne...
-
A ja myślę, że jedno drugiego nie wyklucza... Możemy nadawać i tu, i tam. :))) Tam te "intymniejsze" i bardziej osobiste sprawy, a tutaj tak se ploty, ploty, ploty... Aneta Gratulacje przeprowadzki, współczucie porządków... jak już wspominałam, nasza przeprowadzka odbyła się poza mną, bo w sobotę się przeprowadziłam, a we wtorek urodziłam. :))) U nas ewidentny lęk separacyjny. Cóż poradzisz? Tulamy, głaskamy, mówimy... Przychodzimy na wezwanie. Poczucie bezpieczeństwa nade wszystko. :)))
-
Jesteś zalogowana na FB Anusia? Jak tak to patrz teraz uważnie, bo próbuję się do Cię odezwać tam.
-
Ania Mojemu smakowała, ale za to kupa po niej była... zielonkawa! Ja sama zjadłam miseczkę i też miałam sensacje żołądkowe. Na jakiś czas ją odpuściliśmy...
-
Ania Mykaj na FB już Cię zaprosiłam do naszej SuperTajnej SuperFajnej Grupy!
-
Andzia "Pójdź Dziecię! Ja Cię uczyć każę!" ;))) Ale faktycznie cisza zapadła grobowa... Nawet moje ukochane pomarańcze zbastowały... Brakuje mi tu wszystkich, ale ich w sposób szczególny! ;)))
-
Mój Głodomorek dzisiaj po deserku musiał poprawić... młodym kartofelkiem! Normalnie rękami Dziecko darło jak opętane. Zjadł może 3/4 całego młodego gotowanego ziemniaka! A jaka ekstaza na buzi! Nie mogłam się napatrzeć, jak sobie memła i przełyka, tylko jak większy kawał się odłamał to wypluwał, ale łapką z powrotem do buzi pakował... :)))
-
Andzia Odezwij się do mnie na FB, a ja już resztę ogarnę. ;)
-
I weź powieś dziecinne pranie na balkonie, żeby Ci potem fajami capiło! :(((
-
O nie! Jakiś burak pali papierochy na balkonie pod nami i wszystko mi leci do pokoju! :(((
-
Ewelina Szczerze, to i ja wolę tu. Ja miałam wpisane w książeczkę, ale ponieważ jestem stara jak Apallachy, to średnio w to wierzyłam i też w ciąży robiłam. :)))
-
Nie ma lekkostrawne drugie śniadanko. Właśnie zjadłam michę penne z wczorajszym sosem spaghetti z suszonymi pomidorami i cebulą. :))) Okres ma swoje prawa!
-
Paulina Nie znam i już nie raz o tym myślałam, że warto by było zrobić. Kiedyś to chyba robili w szpitalu po urodzeniu i wpisywali w książeczkę? Przynajmniej ja tak miałam i mój brat.
-
Ja to dzisiaj kompletnie do niczego... No tak mi daje ten okres popalić, że się czuję, jak balonik bez powietrza. :((( Jutro jedziemy z Szymkiem na morfologię. Pierwsza w Jego życiu po wyjściu ze szpitala. Jedyne badania krwi, co miał, to te po urodzeniu w szpitalu. Nie ukrywam, że trochę mam pietra, żeby jakie "kwiatki" nie wyszły i żebym nie miała do siebie żalu, że można było wcześniej profilaktycznie.