Ewa1311
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Ewa1311
-
Dziewczyny! Nie wygłupiajcie się z tym chorowaniem... :((( Tutaj też szaleją infekcje. Właśnie była u mnie zakatarzona kumpela. Jej synek też chory, ale został z Ciocią. Mam nadzieję, że się nie zarazimy, ale wychodzę z założenia, że też nie ma co aż tak izolować Szymka od wszelkich zarazków, bo im później się z nimi zetknie tym gorzej... Taka to moja pokrętna logika! Zdrowiejcie Kobietki i Chłopczyki! Może w końcu przyjdzie do nas piękne słoneczne lato i się skończą gluty, i inne atrakcje. Przy takich zmianach aury to chyba nie da się uniknąć chorowania...
-
Brrrrrrr... Nie cierpię gotować. I Stwórca był dla mnie łaskawy, bo obdarzył mnie najpierw gotującym Ojcem, a potem gotującą Teściową. Wiadomo, jak mus, to zanurkuję w garach, ale bez entuzjazmu. Sałatki lubię robić. I makarony ewentualnie.
-
Ewelina Nawet nie patrzyłam. Faktycznie moje krzesełko jeździ góra dół na 6 czy 5 stopni bodajże. Przydaje mi się to o tyle, że jak karmię w dziennym i siedzę na fotelu, daję niżej. Jak karmię przy stole w kuchni i sama siedzę na normalnym krześle, podwyższam siedzisko. Podobnie z różnicą wzrostu moją i męża - jak karmi P. ustawia tak, żeby jemu było wygodnie podawać, jak ja zapodaję jedzonko... wiadomo... obniiiiiiiiiiżam...
-
O masz Klaudia! To na tą samą godzinę mamy do dochtorów... Mnie się też marzyło jeszcze kimnąć troszkę, ale gdzie tam. Mała Gadzina już od 6 "na nogach".
-
Czołem! Tak, jak przewidywałam - nocka koszmarna. Normalka. Ledwo na oczy widzę. Pogoda do dupy. Pediatrę znowu przełożyliśmy na przyszły tydzień, bo ciągle nie podjęliśmy decyzji z tymi pneumokokami. Pozostało ostatnie koło ratunkowe. Telefon do Ciotki Doktorki. Ona ma takie dobre zdrowe podejście i na pewno będzie miała coś mądrego do powiedzenia. Pozostał ortopeda na 13:30. Wczoraj była Babeczka z salonu, który nam będzie firanki szyć i dostałam "kolorowego zawrotu głowy", jak jej posłuchałam i pooglądałam ich realizacje. Wydawało mi się, że wiem, czego chcę, a po tej rozmowie już nic nie wiem. Nie zdawałam sobie sprawy, ile jest różnych opcji dekoracji zwykłego okna w M w bloku. ;))))
-
Też już chyba na noc będzie spał, ale znowu będzie lipa, bo kaszkę przespał, więc mogę się spodziewać głodu co 3h...
-
No to prawie tak jak u nas. Szymek padł o 19:00. kiedy Tata szykował kąpiel. Upiekło się Łobuzowi. Jutro do lekarza, a ten na brudasa śpi. Przed chwilą mi urządził spazmy na pół bloku przez sen - pierwszy raz od dawna. Poleciałam, bo myślałam, że może w szczebelki rąbnął głowiną. E tam! Oczy zamknięte. Szymek śpi i ryczy wniebogłosy... Mówię: "Szymciu, jestem, jestem. Jest mama.". E tam! Złapałam na ręce. Noszę prawie pionowo. Patrzę. Mówię. Całuję. Eeeeeee tam! Dalej ryk! Buzia na oścież! Położyłam. Cyca w buzię. Jak ręką odjął... I niech mi ktoś powie, że nie 100% facet?
-
A i jeszcze oczywiście CAŁUS W CZUBEK NIONIA dla Layluchy lux dziewuchy! :*
-
CAŁUS W LEWE UCHO DLA ANTOŚKI! :* A dla mnie FANFARY PROSZĘ! Pierwszy raz udało mi się samodzielnie wyjść z Szymonem na spacer i nie zlecieć po schodach! Na dół niosłam na jednym ręku Szymka, w drugim złożony wózek. Tak się bidna przejęłam rolą, żeby dziecka nie upuścić, że Go chyba za mocno ściskałam, bo jak włożyłam na dole do wózka, to mi troszku zupeńki ulał. Bu ha ha ha! Ale miałam cały osprzęt, więc nie musiałam orzygańca światu pokazywać, tylko doprowadziłam dziecko do porządku. W drugą stronę dotarło do mnie, że NAWET ESPIRO nie da się złożyć jedną ręką. I dobrze, bo jak by się przypadkowo "wcisło" to można by wózek z dzieciakiem złożyć. Więc? Wniesłam wózek z "wkładem" w środku. Tak do 12 kg Szymka dam radę. To jednak nie chodzi o moją słabowitość, tylko raczej o "poręczność" ciężaru. Espiro jest wg mnie idealny dla takich niskich małych babek jak ja. Łatwo mi go tak złapać, żeby mi się nie gibał ani nie wlókł po schodach. Ale się Efunia nacieszyła... jak mały pies pchłami... Aaaaaa aaaaaa mogę wszystko! ;)))
-
Sylwia I tak chyba trzeba będzie zrobić, bo wybieranie fotelika "wirtualnie", to jak wróżenie z fusów. Trzeba będzie małżonka na Lbn namówić.
-
U dzieci karmionych wyłącznie piersią rozszerzanie diety wymaga jednak stopniowania wrażeń łagodniejszego niż u dzieci karmionych mm. Tak mi się wydaje i na podstawie oficjalnych schematów żywienia, i obserwacji dzieciaków znajomych... Dzieci na mm lub karmieniu mieszanym i wcześniej, i jakoś tak szybciej "załapują" stałe jedzenie. Ale to tylko moje prywatne przemyślenia...
-
Ogłupiałam już z tymi fotelikami. Wkurza mnie już to szukanie. I znowu na żywo w tym moim zapyziałym miasteczku zobaczę nieliczne albo prawie żadne z tych, co mnie interesują. Wszędzie "na zamówienie". A "na zamówienie" to ja se sama umiem zamówić! Grrrrrrrrrrrrr...
-
Małżonek niestety nie dał się wrobić w odpowiedzialność za wybór fotelika. :/ Cały czas pyram i pyram po allegro, i coraz bliższa jestem Chicco X-pace niż Cybexów albo Recaro czy Romerów. Mnie jest potrzebny fotelik 9-18 bez Isofixa, bo i tak auto mamy bez mocowań, więc nie będę przepłacać 250 PLN za isofixa, którego nie użyję. Myślę, że zmiana samochodu na nowszy nastąpi nie wcześniej niż zmiana fotelika na 15-36. ;)))
-
Andzia Współczuję. Zakończenie pomyślne, ale co Ci adrenalina skoczyła, to Twoje... Nieładnie z tamtego Pana strony. Pewnie zobaczył kobitkę i myślał, że postraszy policją to się przyzna do nieswojej winy. Dobrze, że wyszło na Twoje. Ja dzisiaj zamawiany obiad. Po minimalnej linii oporu. Zupa zacierkowa z warzywami, kotlet mielony drobiowy z grilla z ziemniakami i dwiema surówkami marchewkowo-selerową i kapusta pekińska z czymśtam. Pycha było. Całe 15 PLN zainwestowałam, ale objadłam się jak mały bąk... Teraz popijam Rooibosa, bo Księciunio łaskawie zasnął po uprzednim wsysnięciu jarzynówki z kurczakiem i 150 ml koperkowej... Dupsko mu rozerwie, ale tak pił to mu nie wyrywałam butli. Zdecydowanie u nas niechęć do picia wynikała z za małego smoka. Wściekał się, bo za mało leciało.
-
Sylwia K Ja mam obie. I Lovi Medical + i tą z różowym napisem. Używamy Medical + i jak miałam smoczek "mini" to się zasysał, bo Szymek nauczony "pracować" z cycem ssał i za szybko, i za mocno. Teraz założyłam mu smoka "medium" i jest akurat. Nie skleja się, a Szymek krztusi się tylko wtedy jak naprawdę łapczywie się dorwie do picia. Ewelina Robiłam podobnie jak Ty, z tym, że nie trzymałam Szymka aż 2 miechy na samych warzywkach i owocach. On już za duży na to i za bardzo aktywny. Ze 2 tygodnie jadł warzywka, potem weszły mięska, tylko z żółtkiem parę nieudanych podejść i odpuszczamy. Jeszcze nie czas. Ale ze słoiczkami to tak, jak pisałaś - najpierw same po 4 miesiącu, teraz po 5 z mięskami, a dopiero jak skończy 7 miesięcy wejdę z tymi po 6, które już nie są takie gładziutkie. Najprościej pisząc - opóźniam wszystko o miesiąc, ponieważ do 5,5 miesiąca Szymek był wyłącznie na piersi. Sylwia H Też czasem zazdroszczę naszym Matkom niewiedzy szczepionkowo, żywieniowo, rozwojowo, internetowej. ;))) Ileż spokoju więcej i mniej wątpliwości! A jakie wspaniałe dzieci im się udały? He he he he! Co do usypiania, Szymek miał taką fazę "rzucania się" przed snem parę tygodni temu - ze 2, może 3. Robiłam podobnie jak Ty - wspierająca obecność, ale nie noszenie, zabawianie, etc.
-
Sylwia Dzięki za odp. Bardzo do mnie przemawia teoria Twojego Doctorka. Tym bardziej, że wczoraj znowu próbowałam to pół żółtka i chyba błąd. Wystraszyłam się, że źle robię, bo nie podaję i mały będzie miał za mało żelaza i witamin, ale najwyraźniej mu nie służy. Mamy cycowo/przecierkowe - jak u Was z tym żółtkiem?
-
Ania Dopiero doczytałam o Twoich nocnych karmieniach. Żelazna Babka jesteś. Ja już bym padła na twarz i nie wstała... Biedronia No wiem, wiem... i dlatego pierwsze co zrobiłam, jak tylko Szymek kimnął, to bach do laptoka! :))) Ale pierwszy dzień po ponad tygodniu razem zawsze jest taki przykry. Wtedy najbardziej odczuwam, że oprócz P. to nie mam tak naprawdę nikogo blisko, kto by pomógł w razie jakiegoś zagrożenia czy coś. Taka się opuszczona czuję. Chyba trzeba się zebrać po obiadku i pomimo brzydkiej pogody wywlec Młodego gdzieś między ludzi. Łatwiej będzie do powrotu P. Może i stanie tu za to dla mnie pręgierz, ale wiecie, że ja do tej pory jeszcze NIGDY nie wyszłam z Szymkiem sama? Jak wychodzimy to zawsze z P. po pracy (późne spacerki niestety) albo u rodziców na wsi. Na usprawiedliwienie mam tylko to, że ten Magiczny lekki wózek dopiero przyszedł w ubiegłym tygodniu... Czas wykorzystać jego "magię". :))) A! Mogę powiedzieć, jaka jest jego przewaga dla mnie nad innymi składakami. Nadaje się doskonale dla osób mojego nikczemnego wzrostu. Po złożeniu jest bardzo krótki dzięki czemu nie zawadzam nim po schodach pomimo, że jestem niska i nisko go niosę...
-
Natalia Z tego co rozumiem, tylko 2 razy dziennie je pierś - do trzech, jeśli chce przed snem? Szok! I udaje Ci się utrzymać laktację przy takich długich przerwach? U nas ciągle się zmienia to wszystko, bo nie mogę wyczuć dobrze, żeby dopasować plan posiłków do aktywności Szymka. Raz dostaje kaszkę rano, innym razem nie, bo mi nie chce później obiadu jeść... Najgorzej z tym wpasowaniem karmienia piersią. Dziś było o 4, 7 i przed 10. Teraz już jak się obudzi i pobawi, to dostanie obiadek. Nadal brakuje mi takiego ustawionego harmonogramu, jak ma Olka na przykład. Bardzo zazdroszczę! :)))
-
To chyba jedyny plus tego, że nie mam raczej żadnego wsparcia ze strony rodziny: nie pomagają, ale się też nie wpierdzielają. Bo kiedy? Spotykamy się wtedy, kiedy my pojedziemy do Dziadków na wieś, a tam najczęściej spędzamy czas na powietrzu i nie ma za dużo okazji do "dobrych rad", etc. A propos, dzisiaj pierwszy dzień bez Taty znowu. Póki co "średniawka". Przykro trochę... Nie ma do kogo gęby otworzyć. :(((
-
Szymek też bez poduszki. Nawet by mi do głowy nie przyszło dawać mu poduchę. Odkąd jest taki ruchliwy robi miliony różnych póz i figur w łóżeczku, w tym buzia w dół, buzia w bok, etc. Bałabym się, że się udusi poduchą. No i tradycyjnie... bratostwo zakazało! ;)))
-
O piciu nie pisałam, ale zawsze po obiadku jest 100 ml koperkowej (bywa na raz, bywa w dwóch podejściach), po deserku jest 100 ml wody albo malina/dzika różna (najczęściej 2-3) podejścia. I za każdym razem, kiedy mi marudzi pomiędzy karmieniami też proponuję butlę z wodą... Boję się czegoś innego... że ja jem coś, co u niego powoduje te gazy. Tylko teraz pozostaje kwestia co? Ostatnio zaczęłam pić znowu kawę zbożową Anatol, a w pierwszych miesiącach ona ewidentnie Małemu nie podchodziła.
-
Witam Pańcie! :))) Zaczynam pomału rozkminiać te Szymkowe nocne pobudki. Wczoraj było tak, o 22:00 sam się zaczął trochę kręcić, więc wykorzystałam to, złapałam Łobuziaka i nakarmiłam piersią. Zasnął jak susełek. O 2giej tradycyjnie zaczął się wiercić i popłakiwać. Podałam smoka. Poszły konkretne bąki i śpi dalej. Ta sytuacja niestety powtórzyła się jeszcze kilka razy i za każdym kończyła się serią bąków. Ponieważ płaczu i takiego kompletnego rozbudzenia nie było, to się z cycem nie wyrywałam. O 4:00 poszła ogromna seria cuchnących bąków. Myślałam, że kupa, więc wzięłam do przebrania. A tam nic! Nakarmiłam, odłożyłam do wyrka, dałam "monia" i zasnął aż do 7:00. Od tamtej pory już nie śpimy i szalejemy. Oczywiście dzień rozpoczęty od cyca o tej 7:00. Mój wniosek jest taki, że w większości przypadków Szymka budziły gazy i "zarzynanie" w brzuszku a nie głód. Teraz pozostaje kwestia ustalenia ich przyczyny. Wydaje mi się, że po prostu Szymek ma przeładowaną jedzeniem drugą połowę dnia. Do obiadku jest na piersi, a potem obiadek pierś deserek pierś kaszka pierś... Zdecydowanie się przejada po południu i dlatego pewnie w nocy męczy go brzuszek. Muszę zupełnie inny plan posiłków wprowadzić. Mamy karmiące piersią i rozszerzające dietę podpowiedzcie mi, jaki macie plan jedzonka w ciągu dnia? Powiedzcie mi też, jak dużo, czego i o jakiej porze dajecie dzieciom do picia oprócz mleka? Sylwucha, dzięki za dobre słowo! Czasem jak człowiek się podda przemęczeniu to tak mu leci przez łeb. Oczywiście masz rację. Mam mnóstwo szczęścia w życiu i nie ma co się nakręcać. Ale tak bym kiedyś chciała jednak tą noc przespać... ;)
-
Boszzzzzzzzzzzzzz... ileż narobiłam błędów... nie będę poprawiać! Pierdzielę! Mam prawo być zmęczona, niewyspana i niepiśmienna! ;)))
-
Marta To nawet nie chodzi o jakieś konkretne "obawy". Mam jakieś takie niedobre "przeczucia", co do tej szczepionki? Nie wiem... z jakiegoś powodu ciągle zwlekam z ostateczną decyzję. W porady pediatrów w tej dziedzinie za bardzo nie wierzę do końca, bo wiem, co to jest szczepionkowy biznes. Doskonale wiem, jak to hula w branży "zwierzęcej", więc mogę się domyśleć, że w ludzkiej jest jeszcze ciekawiej.
-
Ja tak jak wspominałam wcześniej - nie robiłam ekspozycji 5-6 miesiąc, więc czekam dopiero aż Szymek skończy 10 miesięcy i wtedy zaczniemy gluten. We środę kontrola bioderek i pneumokoki pierwsza dawka. Ciągle jeszcze mam jakieś głupie wątpliwości. Zabobon ze mnie, nie?