Ewa1311
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Ewa1311
-
Osłonka super, ale jak ją założyć do wózka, który nie ma rączki przekładanej, tylko dziecko jedzie przodem do świata?
-
Ala Jeśli chodziło Ci o opinię po testach w terenie, to wczoraj zaliczyliśmy "wiejski spacerek" i niestety - dla dziecka leżącego trzeba dokupić parasolkę, bo przy jeździe pod słońce razi w oczy. My poradziliśmy sobie tak, że w jedną stronę jechaliśmy na wstecznym, a w drugą normalnie. Dla siedzącego dziecka będzie sporo luzik. Szczególnie ten dodatkowy "kaszkiet" odwijany się sprawdzi. A tak poza tym, Espiro Magic to typowo miejski wózek dla zabieganej Mamy mieszkającej na wysokiej kondygnacji. ;))) Przynajmniej taka jest moja opinia. Sama zniosłam w ogóle nie złożony załadowany klamotami Młodego na dół do samochodu i potem na górę wieczorem. Składa się i rozkłada bardzo bardzo łatwo, a jednocześnie jest bardzo solidny i stabilny. W użytkowaniu - dla mnie rewelka, zwrotny, a spokojnie można go prowadzić jedną ręką, taki dobrze wyważony... Bałam się, że będzie mi jeździł, gdzie chciał. Nic z tych rzeczy. Aleeeeeeee... Jeśli chodzi o jazdę terenową na wsi, to idealnym rozwiązaniem będzie trzymać spacerówkę od zestawu u Dziadków - a nie wiem, czy i na zimę się z nią nie przeprosimy, bo ma zajebiście gruby podbity miśkiem śpiworek, no i bezkonkurencyjne po śniegu duże pompowane koła...
-
blackflower Odpisałam Ci od razu o tej budce, ale zaraz spróbuję odszukać Dobre parę stron wstecz...
-
U mnie przesyłka kompletna i tym razem krzesełko bez wad. Poprzedni bubel od innego Sprzedawcy odesłany, a kasy ani widu, ani słychu. Coś mi się zdaje, że bez interwencji w allegro się nie obędzie. W ogóle to mam dzisiaj megawkurw. Monsz jest w domu już chyba za długo i zaczyna mnie wkur... bo mi się zaczyna szarogęsić. ;)))
-
Gdyby to tylko o to chodziło Dziewczyny... Ja nie o ten biały krążek pytałam... Złapałam razem z butelką taką uszczelkę pierścień gumowy przezroczysty - prawdopodobnie od laktatora i usiłowałam wpasować na lub pod smoczek, bo wbiłam sobie do głowy, że to część butelki! Bez komentarzy plis... Błysnęłam! Wiem sama!
-
Cofam pytanie dot. butelki Lovi. Nawet Wam nie napiszę, jaka jest odpowiedź, bo wtedy mój debilizm byłby obnażony kompletnie...
-
Klaudia No ja na zakupach z tym Magicem nie poszaleję, bo koszyczek malutki i dopóki Szymek raczej leżący niż siedzący, to prawie zero dostępu. Jedyne wyjście, to przywieźć sobie plecaczek od rodziców i z nim pomykać na większe zakupy...
-
Mam kolejne pytanie z serii "nie śmiejcie się ze mnie, że nie wiem"... Mam butelkę Lovi Medical + Do niej jest ten smoczek dynamiczny i... jakiś tam elastyczny dysk uszczelniający? Wytłumaczcie mi czy i jak się go używa? Ja do tej pory normalnie wkładałam tylko smoka w nakrętkę od butli. Kwas pewnie, nie?
-
Aż mi wstyd, kiedy czytam Wasze rozmowy o książkach... Nie pamiętam, kiedy przeczytałam coś dla przyjemności i nie związanego z moją pracą zawodową. Wstyd i hańba! Kiedyś pochłaniałam książki tonami. Moja ulubiona to "Paragraf 22" Josepha Hellera. Ogólnie lubię takie "męskie" klimaty. Wojenne, szpiegowskie, podróżnicze, etc.
-
Milena Jak byś kiedyś znalazła taki szerszy schodek do zamontowania, to pamiętaj o koleżance, pliiiiiiz! :)))
-
Kasztanka Ja się trochę zastanawiam, no nie powiem, że martwię, bo to by był grzech chyba... Ale Szymek bardzo skoczył z rozmiarami i z ciężarem od czasu, kiedy tak pałaszuje kaszki i słoiczki. Wcześniej był ciągle pod 50 centylem, a teraz jak se patrzyłam tak na oko to ponad 75 wyskoczył. On chyba waży sporo powyżej 9 kg. Jeszcze jak sporo pije to ok, gorzej jak ma taki dzień, że zajada jak odkurzacz i nie nadaje sobie żadnego picia oprócz piersi wmusić.
-
A Mój Młodzieniec chyba na dobre załapał o co chodzi z tym dynamicznym smoczkiem w butli Lovi i chyba Go nawet to bawi... Efekt jest taki, że wypił po obiadku 80 ml koperku, następnie kolejne 80 ml koperki, a po deserku szarpnął 100 ml maliny z dziką różą. I znowu mam zagwozdkę. Jednego dnia mi nie pije prawie wcale, a drugiego jak Smoczysko! Słuchajcie, wiem, że już ten temat był, ale kończy mi się wypoczynkowy 22 czerwca i lada moment będę pisać o wychowawczy. Jaki musi być dochód na osobę w rodzinie, żeby cokolwiek dostawać "od państwa"? Jak to się załatwia? Myślę, że i tak się nie załapiemy, ale zawsze warto wiedzieć...
-
Ala Co do budy w Magicu - jest bardzo głęboka i duża. Do tego jeszcze ten dodatkowy daszek z przodu. Jak się w końcu pokaże jakiś "kawałek słońca" to Ci odpowiem z czystym sumieniem. Wygląda, że powinno być ok.
-
A mnie się marzy spinakko: makaron penne, szpinak w sosie z serków topionych z ziołami, do tego łosoś wędzony ścięty na suchej patelni i posypka z parmezanu... MNIAM!
-
Monsz pomaga mojemu bratu w przeprowadzce. Mały usnął na magicznym bujadełku. A ja tym ta czasem skoczę i zobaczę, czy się w lodówce światło nie świeci, bo prądu szkoda! ;)))
-
Mnie bardziej o nr 4 chodziło... ze względu na różnicę wzrostu pomiędzy Sylwią Lufą, a mną... No i przepaścią, jeśli chodzi o urodę i zadbanie. ;)))
-
Biedronka He he he! Ja to raczej taki "obrzynek", a nie lufa.
-
Kitka Śmichy śmichami... wiadomo, co robić, jak dziecko nie chce jeść - trzeba zachęcać... Ale co robić jeśli dziecko wydaje się jeść "za dużo"? Ile to jest odpowiednia porcja? Sama już nie wiem. Staram się Szymka obserwować, ale on naprawdę "może zjeść"... Trudno jest odmówić dziecku, jak się leją łzy za pustą miseczką...
-
Klaudia Proszę tutaj o krótki instruktaż wkładania bobasa do nosidła. Najpierw się opinasz nosidełkiem potem wkładasz Basię już na sobie, czy wkładasz Basię w nosidełko, a potem na siebie. Bardzo proszę jak sołtys krowie na miedzy, bo mi nie idzie kompletnie.
-
Bu ha ha ha... przeczytałam swój poprzedni post i cały czas tylko "mi i mi". Polska język, trudna język! :)))
-
Mój Smok Wawelski nie dostał dzisiaj kaszki na śniadanie, bo zabarłożyliśmy trochę... Odbił sobie przy obiadku. Dałam mu jarzynówkę ze świeżych warzyw bobovity i po skończonym słoiczku znowu był taki żałosny lament do pustej michy, że i mnie, i Mężowi psychika klękła i odgrzaliśmy następny... W międzyczasie poiłam Młodego koperkową - myślałam, że zapomni o głodzie, albo informacja z brzuszka dotrze do mózgu, że najedzony... Eeeeeeeeeee tam! Drugi słoiczek zniknął w równym tempie. Dobrze, że trzeciego mi się nie domaga, bo bym chyba zwątpiła we wszystko! Myślałam, że mi uśnie po obiadku... Naiwna ja! Szaleństwo na macie trwa i nawet razu mi nie ulał. Myślałam, że z takim pełnym brzucholem wszystko mi zarzyga pełzając po pokoju.
-
A tak w ogóle to ślub i wesele były w tych samych miejscach, co nasze 2 lata temu. Taka podróż sentymentalna! Łezka się w oku zakręciła i na mszy w kościele, i podczas imprezy nie raz... :)))
-
Szymek też dalej bezzębny i tak, jak u Was - ślini się, gryzie wszystko, w tym najchętniej własną piąchę, złości się, czasem próbuje nawet dwie piąchy do buzi wepchnąć. Szczególnie wieczorami mu się to nasila. Dopóki nie ma tragedii i wielkich płaczów staram się nie podawać ani czopków ani tych żeli łagodzących, ale jak się objawy nasilą, to coś trzeba będzie dziecku ulżyć... Klaudia - he he he, ja dopiero po dłuższym czasie załapałam, po co te gumki przy trokach od nosidełka! ;))) Rzecz w tym, że ten biodrowy nawet ściśnięty na maksa nie jest w tym miejscu, co powinien, tylko za nisko. Będę małego nie na biodrach, tylko na tyłku z przeproszeniem nosić...
-
Cześć Kobitki! Ja tak na chwilę tylko o tym weselu... Na wstępie załamka, bo ten mój fryzjer-ziomek, którego dopiero co odkryłam wyjeżdża do Brytanii do roboty w zawodzie i raczej na stałe. Buuuuuu! Więc uczes na wesele był raczej pożegnalny! Ślub był na 18:00, wyjechaliśmy o 16:00, zgarnęliśmy Dziadka Nianię po drodze i pojechaliśmy, o 16:30 byliśmy na miejscu, czyli w hotelu. Mieliśmy przepiękny 2 pokojowy apartament z łazienką i garderobą. W jednym pokoju wielkie łoże małżeńskie, a w drugim rozkładana wersalka. Rozlokowaliśmy Młodego, daliśmy deserek, popitka piersią i my ubraliśmy się na imprezę, a Dziadek przejął Szymka. W kościele po pół godzinie zostałam sama, bo Dziadek dzwonił, jak na pożar przynajmniej - P. podjechał te kilkaset metrów do hotelu. Był dramat, bo pielucha przesikana. ;) Przewinął ululał, a potem już poszło gładko. Karmienie przez sen o 21:00, bo już mnie cycuch bolał. Potem karmienie na żądanie Młodzieńca o 2:00, i już później do rana spał... Także Szymek wesela nie odczuł w ogóle właściwie, bo od razu postanowiliśmy, że Go nigdzie nie zabieramy - ani do kościoła, a ni na salę balową... Chociaż siostra Pana Młodego była z 3 miesięcznym dzieciątkiem prawie do północy z wózkiem na sali. Każdy robi jak lubi. Ja i pojadłam, i potańcowałam - popić tylko nie popiłam z wiadomych względów. :))) Z sukienką mam karę za to, że Was nie posłuchałam... Wzięłam niebieską i pół sali też miało szafirowo-niebieskie. Miałam w hotelu zieloną na zmianę, ale mi się nie chciało przebierać. Zadowolona jestem o tyle, że jedyna kasa jaką wydałam, to na uczesanie - resztę "stylizacji" wygrzebałam z czeluści własnej szafy...
-
Szymek robi "dorosłą kupę" tradycyjnie: sztuk raz o godz. 4-5 rano. Hura? Rewelacyjna pobudka dla Mamy. :/