Ewa1311
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Ewa1311
-
Ja się właśnie nad nosidełkiem zastanawiam, ale te moje "fizjoterapy" znowu się na mnie drą... Oni to w ogóle by chyba do jaskini wrócili i wychowywali dziecko, jak pierwotni ludzie. Leżaczek nie, nosidełko nie, chodziki i skoczki to wynalazki szatana. To się nazywa "zboczenie zawodowe" w czystej postaci.
-
A! Zapomniałam! Miałam podziękować i nie pamiętam komu: http://allegro.pl/grzechotka-kolorowe-kulki-canpol-2-450-i2232113471.html Robi furorę! Codziennie przynajmniej pół godziny na brzuchu musi być z tą grzechotką! Potem oczywiście grzechotka, Synuś i wszystko dookoła pływa w ślinie, ale ileż radości! Do tego kupiłam też: http://allegro.pl/masazer-gryzak-dziaselko-silikonowy-canpol-56-107-i2248930243.html To już mówiłam, że się sprawdza - na leżąco sobie Młody sam trzyma i obraca w buzi. I jeszcze: http://allegro.pl/szczoteczka-do-zebow-z-wypustkami-canpol-56-155-i2232113620.html Pozwala gryźć Mamy palec i robić sobie masaż dziąseł. Czego chcieć więcej...
-
Olka No tak jak napisałam - z P. nie ma sprawy, ale oprócz Niego, to naprawdę nie mam z kim. Mama ostatnio wpadła w odwiedziny - mówię, posiedź z Małym skoczę pod prysznic tylko. A co Ty! A jak się zakrztusi? A jak się rozpłacze? Bez komentarza...
-
Ewelina Ja też się konsultowałam i z pediatrami, i z położnymi, bo Szymek rekordowo to i 10 dni potrafił nie robić. Wszystkie opinie mniej więcej te same: obserwować czy sika, czy puszcza bąki, czy jak już przyjdzie ta kupa to ma normalną konsystencję wygląd i zapach, czy nie ma śluzu, grudek, nie jest pienista albo zielona. Mnie każdy tłumaczył, że dobry pokarm i dobrze się przyswaja - mało resztek zostaje. Z tym zostawianiem, to u mnie realnie jest tak: moi rodzice pracują, z czego Ojciec w takiej branży, że i w godzinach i non stop pod telefonem jak awaria, a Mama się kompletnie do dziecka nie nadaje po prostu - nie umie się zajmować i tyle... Teść nie żyje, Teściowa po 2 operacjach dłoni kolejny miesiąc zwolnienia - odpada. Innej rodziny do ewentualnej pomocy brak. Jedyną osobą może być P., ale jak sama widzisz, jak nie służba, to strzelanie, albo wysadzanie, albo inna taktyka... A jak już normalne dni pracy przyjdą, to po pracy robi większe zakupy typu chemia, trwałe spożywcze etc. i też by chciał troszkę odpocząć.
-
Sylwia Mnie się wydaje, że ta mata na gołe płytki się nie nadaje. Nie z powodu zimna, bo na pewno by dobrze izolowała. Raczej z powodu twardości podłoża. Ona jest tylko lekko pikowana i gdyby dziecku główka opadła na nią - nawet z wysokości podparcia na rękach, to by sobie nabiło guza raczej... Tak mi się wydaje. Ja jednak na dywan ją kładę albo na kanapę. Ja jestem bardzo zadowolona z tej matki, bo ma dużo "ciekawostek" dla maluszka, łatwo ją utrzymać w czystości (pranie), i widzę, że po prostu Szymek na niej polubił bardzo zabawy na brzuchu. Dopiero na tej macie sam chętnie się obraca z pleców na brzuch, wędruje na boku po okręgu, pełza i ogólnie rozwija się ruchowo. Ale na pewno są osoby, które powiedzą, że to marnotrawstwo kasy i że wcale nie jest taka świetna.
-
Ja nie wiem, co ja z tym laktatorem robię nie tak... już nawet próbowałam przy Szymku ściągać, bo mówią, że jak się na dziecko patrzy to łatwiej leci. Ja mam jakąś blokadę - siknie parę razy i dupa zbita. Jak Młodego przystawię, to czasem nie nadąży połykać! Kumpela miała taki sam laktator i też bez problemu ściągała...
-
Sylwia I po coś mi Cholernico przypomniała o allegro? Oczywiście znowu musiałam kuknąć i jakie są już śliczne rzeczy na lato! Kolorowy zawrót głowy! Ogrodniczki, rampersiki, koszuleczki! Grrrrrrrrrrrr... Muszę opanować szaleństwo, bo znowu będę pakować kartonami na strych do rodziców! Albo szybko trzeba będzie następnego Łobuza zmajstrować! ;)))
-
Sylwia Źle widocznie napisałam. Ja karmię nie "za karę", tylko dlatego, że chcę i lubię. :))) Ale coś za coś. Dlatego w takich przypadkach jak chrzciny mam zgrzyt. Do tej pory nie bolały mnie za bardzo te wszystkie wyrzeczenia i ograniczenia, bo byłam ich świadoma dużo wcześniej i się z nimi pogodziłam. Co to jest pół roku? Chwila. Za pół roku już się nie będzie pamiętać tego, co było trudne i męczące. Pisałam wcześniej - mam laktator (Lovi Senso), ale kompletnie mi nie idzie odciąganie pokarmu. Nie umiem i tyle. Jak przystawiam Szymka to dosłownie czuję, jak "fabryka rusza". Przy próbach odciągania tego efektu w ogóle nie ma. Nie będę się męczyć na siłę z laktatorem. Już tylko chwila do słoiczków została i będzie git. http://allegro.pl/tiny-love-mata-gigant-100-x-150-cm-3gratisy-kurier-i2258834052.html Podpisuję się z prośbą o fajną stronę o rozszerzaniu diety i też proszę o wszelkie porady, nawet te najdrobniejsze. Na co zwrócić uwagę kupując cały "osprzęt" typu łyżeczki, kubeczki, naczynka. Chcę w ogóle pominąć butelkę i płyny zacząć podawać niekapkiem, co Wy na to?
-
Olka Oj nie myśl, że ja taka zaborcza Mama jestem... z przyjemnością korzystam, jak mi się ktoś Szymkiem chce zająć trochę - najlepiej P. albo mój Ojciec. Mam nadzieję, że jak będziemy wprowadzać słoiczki, to P. będzie się uczył razem ze mną i dojdziemy do jednakowej wprawy. A wtedy to już "hameryka". :))) Faktem jest, że takie "zawzięte" karmienie piersią i wyłącznie piersią, nawet bez odciągania, to jest udupienie. Ale ja byłam na to przygotowana i pogodziłam się z faktem, że pierwsze pół roku nie będę "Panią swojego ciała". No i czasu też nie... Jeszcze tylko z 2 tygodnie. Przeżyjemy chrzciny, potem szczepienie i z tydzień po szczepieniu zaczynamy wiosłować łychą! A teraz pozostaje tak, jak radzi Klaudia - zamówić fryzjerkę do domu, a na ciuchy wyskoczyć z P. i z wózkiem. Ja do galerii, a chłopaki na spacer.
-
Ewelina Ja mam aptekę prawie pod blokiem 24h także ten problem odpada. 5 minut i mleko nabyte. Wiem tylko z relacji innych koleżanek, że jak zaczęły dokarmiać, to pociechom się szybko spodobało, laktacja zaczęła zanikać, bo dziecko ssało mniej. Rzecz polega na tym, żeby piersi pobudzać, a nie zastępować. Wiadomo, jak bym zobaczyła, że faktycznie jest głodny albo nie przybiera na wadze - natychmiast tel do pediatry i pewnie MM. A z tą kupą - też tak mieliśmy, u nas to była kwestia jedzenia bananów przeze mnie. Tak samo działa marchewka, soki marchewkowe i słodycze - nie na wszystkie dzieci, ale na niektóre tak. Poza tym - na piersi przerwy do 10 dni są absolutnie normalne, o ile nie ma objawów zaparcia - jest siku, idą bąki solidne i dziecko nie jest szczególnie marudne.
-
Ależ kafeteria posieczkowała wszystko! Zawrót głowy! Klaudia Też mam ochotę na ładny brązik, ale chyba mogę tylko pomarzyć, bo na takim będzie widać, że niewiele mi tych włosów zostało już. Na ciemnym będzie mi prześwity przy skroniach widać i szerszy przedziałek. Pomyślę, o tej fryzjerce do domu, bo chyba tylko to mnie ratuje. Ja nie odciągnę, bo nigdy tego nie robiłam. Poza tym wiem, jak Szymek się potrafi zakrztusić i wolę, żeby Go P. ani nikt inny nie karmił pod moją nieobecność. Nie jestem pewna, czy by sobie poradzili z takim zakrztuszeniem. Ewelina Cały pikuś ze zwalczaniem kryzysu laktacyjnego polega na tym, żeby nie ulec pokusie dokarmiania, tylko częściej przystawiać. U mnie to raczej paranoja w głowie niż kryzys. Mały wesoły, ciągle chce się bawić, sika dużo, kupy robi, w nocy usypia o 20:30 i budzi się 2:30, 4:30 na jedzenie - także głodny nie jest. Ja muszę opanować nerwy i dojść do siebie, i będzie git. Podejrzewam, że to nakręcanie się chrzcinami tak na mnie działa. Andzia Myślę dokładnie tak samo, jak już będę miała MM w domu, to w końcu "ulegnę pokusie".
-
Ależ kafeteria posieczkowała wszystko! Zawrót głowy! Klaudia Też mam ochotę na ładny brązik, ale chyba mogę tylko pomarzyć, bo na takim będzie widać, że niewiele mi tych włosów zostało już. Na ciemnym będzie mi prześwity przy skroniach widać i szerszy przedziałek. Pomyślę, o tej fryzjerce do domu, bo chyba tylko to mnie ratuje. Ja nie odciągnę, bo nigdy tego nie robiłam. Poza tym wiem, jak Szymek się potrafi zakrztusić i wolę, żeby Go P. ani nikt inny nie karmił pod moją nieobecność. Nie jestem pewna, czy by sobie poradzili z takim zakrztuszeniem. Ewelina Cały pikuś ze zwalczaniem kryzysu laktacyjnego polega na tym, żeby nie ulec pokusie dokarmiania, tylko częściej przystawiać. U mnie to raczej paranoja w głowie niż kryzys. Mały wesoły, ciągle chce się bawić, sika dużo, kupy robi, w nocy usypia o 20:30 i budzi się 2:30, 4:30 na jedzenie - także głodny nie jest. Ja muszę opanować nerwy i dojść do siebie, i będzie git. Podejrzewam, że to nakręcanie się chrzcinami tak na mnie działa. Andzia Myślę dokładnie tak samo, jak już będę miała MM w domu, to w końcu "ulegnę pokusie".
-
Ależ kafeteria posieczkowała wszystko! Zawrót głowy! Klaudia Też mam ochotę na ładny brązik, ale chyba mogę tylko pomarzyć, bo na takim będzie widać, że niewiele mi tych włosów zostało już. Na ciemnym będzie mi prześwity przy skroniach widać i szerszy przedziałek. Pomyślę, o tej fryzjerce do domu, bo chyba tylko to mnie ratuje. Ja nie odciągnę, bo nigdy tego nie robiłam. Poza tym wiem, jak Szymek się potrafi zakrztusić i wolę, żeby Go P. ani nikt inny nie karmił pod moją nieobecność. Nie jestem pewna, czy by sobie poradzili z takim zakrztuszeniem. Ewelina Cały pikuś ze zwalczaniem kryzysu laktacyjnego polega na tym, żeby nie ulec pokusie dokarmiania, tylko częściej przystawiać. U mnie to raczej paranoja w głowie niż kryzys. Mały wesoły, ciągle chce się bawić, sika dużo, kupy robi, w nocy usypia o 20:30 i budzi się 2:30, 4:30 na jedzenie - także głodny nie jest. Ja muszę opanować nerwy i dojść do siebie, i będzie git. Podejrzewam, że to nakręcanie się chrzcinami tak na mnie działa. Andzia Myślę dokładnie tak samo, jak już będę miała MM w domu, to w końcu "ulegnę pokusie".
-
U nas też jakaś porashka po świętach się dzieje. Szału nie ma. Z jedzeniem się poprzestawiało, np. dzisiaj 4:30 jedzenie, potem stękanie i kupa 6:00, 6:45 jedzenie, noszenie, odbicie i zaraz kolejne jedzenie - dopiero teraz usnął. Z pokarmem lipa. Walczymy z kryzysem. Dziecko marudne, Mama zestresowana. Oczywiście wytłumaczenie na wszystko mam jedno: bo jest głodny.Na logikę na pewno nie jest to prawdą, bo pokarm leci i buzia pełna, sika dużo, kupska robi i apatyczny zdecydowanie nie jest. Często nam się zdarza jak u Ciebie, Andzia - takie dojadanie w dzień. Zje, potem poszaleje na macie albo z Mamą i znowu by jadł. U nas to już chyba czas będzie na jakieś słoiczki chyba. Natalka młodsza o miesiąc, to pewnie jeszcze nie. Okresu nadal brak, ale zaczynają mnie w nocy bardzo boleć jajniki i dół brzucha. Chyba owulacja była, więc i okres się pojawi. Stresuje mnie perspektywa chrzcin. Nie mam żadnego ciucha dla siebie, na głowie katastrofa, a teraz na pewno się nie oddalę od Młodego przy kryzysie, jak się karmimy "na wariata".
-
Sylwia On tak prędko jej wyciągać nie będzie, bo jak już taka przygnieciona, to ją można elegancko poogryzać - a to dopiero jest frajda!
-
Myślałam, że Szymek już wcześniej się ślinił "na maksa", ale się pomyliłam... teraz już ślini się dosłownie, jak wściekły buldog! Rękami non stop matacuje w buzi, bez przerwy coś tam pcha, stęka, wścieka się, złości... Też mi się już parę razy dość ostro zakrztusił śliną. Niestety - Babcia to widziała, więc zostawianie Szymka z nią mam z głowy, bo "ona się boi". A wcześniej była taka szpecjalistka od wszystkiego! ;))) Jeśli chodzi o obroty, od paru dni walczy zawzięcie z fikaniem z pleców na brzuch. Wszystko fajnie, tylko co zrobić z tą ręką od spodu. No i ta cholerna głowa taka ciężka! ;))) Trenuje też głos! Piska! Krzyka! Wrzeszczy! Zawodzi... Szczególnie, jak ma dobry humor i jest najedzony.
-
http://allegro.pl/krzeselko-do-karmienia-chicco-polly-magic-bonusy-i2238885304.html A to?
-
Sylwia No zajebisty ten fotelik, ale o prezent za 1500 PLN nie śmiemy prosić... To dość zamożni ludzie, ale nie do tego stopnia "rozdawni". :))) http://allegro.pl/krzeselko-fotelik-lezaczek-fresco-loft-bloom-i2246329401.html
-
Proszę mnie nie dobijać tutaj świątecznymi klimatami... :((( Jutro przesiedzę całą dobę sama z Szymkiem. W niedzielę Paweł wróci i będzie spał do jakiejś 12-13. Zanim się zbierzemy do moich rodziców będzie 15:00 - godzinkę dwie i trzeba będzie wracać! Arrrghhhhhhhhhhhh!
-
Dziewczyny! Potrzebuję szybkiej konkretnej podpowiedzi! Mamy sobie wybrać fotelik do karmienia na prezent dla Szymka od kuzynostwa z Wawy. Jaka firma? Jaki model? Pliiiiiiz? Ja już szukam, ale może macie jakie pewniaki?
-
A już tak całkiem "na dobitkę" - Młody wczoraj wykąpany i nakarmiony o 20:30. Liczyłam na spokojną noc, a tu 22:30 karmienie, 2:30 karmienie 5:00 karmienie 7:00 karmienie. No cieszę się, że dziecko ma apetyt, ale jestem wypruta! Snuję się w szlafroku. Zjadłam jakąś bułę. Nastawiłam pranie. P. pojechał zrobić nam zakupy "na święta". I też "sama radość", że Wielką Sobotę będę siedzieć jak tłuk sama z Szymuchem, bo szanowna Mamunia moja rozkręciła remont pokoju gościnnego i zrobiła to tak sprytnie, że nie ma u nich gdzie przenocować z dzieckiem... Wydawało jej się, że teraz meble, czy spanie to się jedzie i bierze na przyczepkę i jest? Nie wierzyła, że tyle się czeka... No szlag mnie nagły trafia dziewczyny! Szczerze!
-
Royal Jestem! Racja z tym co napisałaś o zwiedzaniu. A poza tym - w końcu Tata wrócił do domu i musieliśmy się trochę rodzinnie zintegrować. Aż mi czasem P. szkoda, bo jak tak przez parę dni zapierdziela, że prawie z Małym nie ma kontaktu, to potem jest zaskoczony, bo nie poznaje własnego dziecka. Szymek teraz z dnia na dzień zmienia swoje zwyczaje, zachowania, odgłosy, miny, upodobania - jak się z Nim nie jest non stop to czasem się trudno połapać. Teraz np. robi poranne koncerty - ćwiczy głos. Nie chodzi o płacz absolutnie. Poznaje swoje możliwości wokalne - piszczy, jęczy, zawody, śmieje się i wydaje się sam być zadziwiony tym, że tak potrafi... A jak jeszcze ktoś reaguje! Pełna satysfakcja! Olka Pewnie żadne to dla Ciebie pocieszenie, ale ja teraz też znowu mam gorszy czas na milion wątpliwości i pytań: czy Szymek nie jest ZA CHUDY? czy nie powinnam już rozszerzać diety? jeśli rozszerzać to jak - z tego kolejny milion pytań? co z tym naczyniakiem, bo widzę, że zaczynają się na nim takie białe plamki pojawiać i już chyba nie rośnie? czy Szymka rumiane poliki to skaza, czy po prostu efekt ślinienia się i objaw zdrowia? czy nie ma za bardzo wystających żeber? może ta witamina mu się źle przyswaja albo za mało jej połyka? itd. itp. A do tego te zbliżające się chrzciny, które naprawdę mnie stresują. Włosy mam w opłakanym stanie. Ciucha żadnego nie mam na tą okazję. Wstyd się przyznać, ale w ogóle większość ciuchów i butów mam jeszcze w pudłach od czasów mojej przeprowadzki 2 dni przed porodem... Albo wrzucone jak leci przez P. do szaf i szuflad... Nie wiem - chyba coś jest w powietrzu "na nie"... ;)))
-
Olka Nie dołkuj! Myśl pozytywnie. Sama wiesz, że zaraz Młoda Twój kiepski nastrój wychwyci. I tak jesteście mile morskie do przodu w stosunku do tego, jak mogło być niefajnie. Antośka będzie kompletnie zdrową, śliczną i inteligentną kobietą! Lekarze muszą być ostrożni i nie mogą obiecywać złotych gór, żeby nie stracić wiarygodności. To taka strategia - przygotować na wersję pesymistyczną, żeby potem było zaskoczenie na plus, a nie rozczarowanie, że miało być lepiej. Myślę, że pomijając wszystkie fachowe konsultacje, sama najlepiej znasz swoje dziecko i widzisz, czujesz i wiesz, że jest dobrze.
-
Malinóweczka Podrzuć jeszcze parę kapelutków. ;))) Naprawdę fajnie by pasował taki jakiś prosty a elegancki. Może typu "toczek"? ;)))
-
http://allegro.pl/estelia-opaska-rozyczki-chrzest-komunia-piorka-i2240053162.html http://allegro.pl/obaibi-body-z-kolnierzykiem-1-m-c-cc172-e-i2233277647.html Te mi się najbardziej podobają! :)))