Ewa1311
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Ewa1311
-
Ola Ja zdaję sobie sprawę z tego, że pielęgnacja takiego filigranowego wcześniaczka jak Twoja Maleńka, to jest kompletnie inna liga niż opieka nad "standardowym" niemowlakiem. Podziwiam Cię i myślę, że jesteś silną i mądrą kobietą, skoro tak dajesz sobie z tym radę... Trzymam kciuki za Antosię i za jej zdrówko. Oby po takim trudnym starcie czekało ją już tylko samo najlepsze w życiu. :))) Jeśli chodzi o mnie - naprawdę nie mam się kogo ani zapytać, ani poradzić, ani tak zwyczajnie po babsku pokwękać i popanikować. Mój Stary jeszcze większy nerwus i panikarz niż ja, więc tylko byśmy się wzajemnie nakręcali... Brak mi takiej jakiejś ogarniętej Baby, która by się naprawdę znała na wychowywaniu dzieci i miała takie rozsądne podejście...
-
Ola Masz rację w tym, co piszesz... Wpędzam się w paranoję, zamiast się cieszyć, że mam zdrowe dziecko. To wszystko dlatego, że jestem naprawdę kompletnie sama z tym wszystkim i nie mam z kim skonfrontować swoich obaw, lęków i pytań. Oprócz Was oczywiście! Nie bardzo mam kontakt z innymi Mamami. Bratowa jest sama bardzo młoda - sporo młodsza ode mnie i raczej też uczy się na błędach. Moja Mama... mhmmmm... ona mi wiele w kwestii pielęgnacji niemowlaka też nie doradzi. Teściowa tak samo. Obydwie bardzo szybko zostawiły dzieci swoim Mamom i wróciły do pracy, a poza tym jednak sporo się zmieniło od "tamtych czasów". Dlatego cieszę się, że chociaż tutaj możemy się spotkać i że zawsze znajdzie się ktoś, kto sprowadzi na ziemię, ale i uspokoi. ;)))
-
A powiedzcie mi taką rzecz: jak śpicie? z dzieckiem? dziecko w łóżeczku? w tym samym pokoju? czym przykrywacie malca do snu? śpiworek? kołderka? gruby kocyk?
-
Royal Szymek urodził się 3280g. W dniu wypisu ważył 3250g. Dzisiaj kończy 2 miesiące i waży około 5200 g. Ale tak, jak pisałam, to niedokładna wartość. W poniedziałek chyba jednak wyślę Ojca po wagę dla noworodków. Jest taka Baby Ono, która potem się nadaje dla dzieci do 50kg - po zmianie przystawki. Ze 200 PLN kosztuje, ale mój spokój jest chyba tego wart... Tym bardziej, że zmęczenie daje mi w kość i chyba hormony coś szaleją, bo mam doła jak rów mariański i ogólnie kiepawo się czuję. Niech już przyjdzie wiosna i wyjrzy słońce! Może wtedy i moja psyche odżyje!
-
Czołem! Sylwia - miód w me serce lejesz! Już mi się Twój lekarz podoba. Absolutnie mnie przekonuje jego diagnoza i teoria. :))) U nas dzisiaj spokój z "nagłym atakiem młota". Coś tylko tak delikatnie pukają i skrobią, ale to pikuś w porównaniu z wczoraj. Ja jestem na etapie obsesji, że Szymek za mało przybiera, że ja mam za mało pokarmu chyba, że może on się nie najada... i tak w kółko... Dlaczego? Bo Szymek jutro kończy 2 miesiące i nie wiem dokładnie, ile waży, bo nie mam wagi noworodkowej tylko zwykłą łazienkową i ważę się raz z nim, raz sama i sobie liczę różnicę. Na tej wychodzi 5300g.
-
Royal Co do spacerów to z pewnością masz rację, ale jak spojrzę, jaki syf jest za oknem to po prostu mi się nie chce. Może w końcu się zmobilizuję w przyszłym tygodniu... W niedzielę Szymek kończy 2 miesiące! Czas najwyższy! Smoka stosujemy od początku i sprawdza się, jeśli chodzi o zaspokojenie odruchu ssania. W przypadku, kiedy po ścianach niesie rycie młota pneumatycznego - już nie za bardzo. Dzisiaj montowali drzwi wejściowe - wiesz jak brzmi kucie i cięcie żelbetonu? Zdecydowanie smok nie da rady na coś takiego. Fachowcy zapewnili Męża, że to już ostatnie takie hałaśliwe roboty, bo wewnątrz już tynki kładą. Jak nie dotrzymają słowa, zbieram manele i się wyprowadzamy do rodziców na wieś, aż na dole ten sajgon się skończy.
-
Padam... Padam na ryj... Przez ten remont na dole Szymek jest w dzień nie do opanowania. Denerwuje się, dostaje wzdęć, płacze, nie może usnąć - a zwykle po jedzeniu sobie drzemkę ucinał. Jest masakra. Praktycznie większość czasu albo przy cycku albo na rękach. Nie mam kiedy zjeść...
-
Sylwia Wydaje mi się, że nerwy nerwami, problemy problemami, a prolaktyna robi swoje... Wspominałaś chyba kiedyś, że miałaś z tym problem? No to sobie skojarz - poród, produkcja mleka, jeszcze do tego tabletki. Idę o zakład, że prolaktyna Ci skoczyła do niebotycznych poziomów - a wtedy sama chyba wiesz, jak jest z nerwami?
-
Klaudyna Przepraszam. Zagapiłam się. :))) Ja miałam takie wrażenie w piersiach, jak Ty, kiedy Małemu właśnie skakał apetyt w górę i produkcja się przestawiała na więcej i szybciej. :)))
-
Kurna! O tym ODCIĄGANIU DO KLAUDYNY BYŁO NIE DO NATALII! Porąbało mi się!
-
Natalka Schaboszczaka normalnie tradycyjnego w jaju i w mące jadłam, i takiego w bułce tartej i nic Szymkowi nie było. Jedyne, co mu szkodzi to masło i wszystko podsmażane na maśle - czy to marchewka, czy buraczki, etc. Na kanapki też tylko roślinne. Nie jedz samego drobiu, bo w nim w pizdicz sterydów i innego syfu z pasz. Wcale nie jest taki dobry. Jeśli już chcesz dietować, to królik i indyk ewentualnie. Ja tam się królika brzydzę - kotów nie jadam. ;) Ale moja Bratowa 5 miesięcy na królikach i indykach - a efekty są takie, że Mała ma nadwagę i kiepskie wyniki, jak się ostatnio okazało i pediatra kazała, żeby Mama zaczęła w końcu normalnie jeść... Nabiał też chyba Szymkowi nie szkodzi, bo po białym serze, kefirze, zupie mlecznej nic się nie dzieje - tylko tłuszcze typu masło, śmietana, serki ze śmietany do smarowania, i wszystko z chemią typu "dżemik" czyli jogurty owocowe, serki owocowe, etc. Ja tam uważam, że w diecie matki karmiącej najgorsze są cukry, a nie nabiał -jak tylko zjem słodkiego w jakiejkolwiek postaci, to Małego boli brzucho i jest problem z bąkami! Słodycze przetworzone mają sam syf w sobie, a te mniej przetworzone i tak przesładzają mleko i fermentują dziecku w brzuszku - taka moja teoria. Z obserwacji tak mi wychodzi! A Ty się dobrze zastanów Natalka z tym odciąganiem - narobisz sobie problemu. Pamiętaj, że im więcej odciągasz, tym więcej będziesz produkować. Piersi mają taki urok, że się dostosowują do popytu, jaki zgłasza Mały Klient... a Ty je ogłupiasz, bo im sugerujesz, że potrzeba więcej... to będą produkować więcej i więcej... I błędne koło się zrobi.
-
Cześć Dziewczyny! Nie wiem, którą wersję Jedo Bartatiny macie, ale naprawdę ta Alu Plus na aluminiowym stelażu jest leciusieńka! To był najlżejszy wózek w całym salonie! Kurna... Ja tam do pudzianów nie należę, ale daję sobie z nim radę bez przeszkód. Nie śmiejcie się ze mnie, ale nie wiem, jak się sprawdza na mrozach i śniegach, bo jak już wspominałam - jestem głąb kapuściany i jeszcze z Szymkiem na spacerze nie byłam. Póki co wózek służy jako łóżeczko zastępcze w dużym pokoju. Jak Szymek będzie rósł w takim tempie na długość, to nie wiem, czy gondola w ogóle światło dziennie zobaczy. ;) Większość ciuszków 62 jest już za krótka, a 68 są dobre na długość, ale okrutnie "workowate", bo Mój Kawaler taki śledzik szczuplutki a długi jest.
-
Natalia Ja tam wpierdzielam niemal wszystko: był schabowy, była pierś z kurczaka, gulasz delikatny z wieprzowiny, wołowina, pulpety w sosie pomidorowym, rosołki, krupniki, barszcze, kluski leniwe, pierogi ruskie, pyzy z mięsem, a nawet zwykły makaron z serem i skworami się przytrafił... Najgorzej z surówkami, bo pekinka i kapusta odpada. Najwyżej sałata lodowa leci z ziołami jakimiś...
-
Olka Uduszę Cię gołymi rękami za ten objaw zachodzącego słońca! Teraz już i ja na 100% go widzę u swojego Szymka! Normalnie będę czekać aż się obudzi i obserwować, czy prawidłowo wodzi oczami! Dżizas... i tak przez następne 18 lat minimum! Ja schizy totalnej dostanę! Już sobie wmówiłam i będę szukać dziury w całym!
-
Nie chcę wyjść na totalnego prymitywa i wsteczniaka, ale czasem to mi się wydaje, że dzisiaj Ci lekarze szukają we wszystkim choroby, żeby zadbać o klientelę! Kiedyś prawdopodobnie Babcia lub Mama udzieliłaby dokładnie takich samych porad i wytłumaczyła, że wyrośnie, a tak dostaniesz diagnozę "napięcie mięśniowe" i nerw od razu ruszony. Nie chcę nikogo urazić, bo kiedy jest wzmożone to jest, kiedy jest niedorozwój układu pokarmowego to jest, ale teraz dosłownie każda zaciśnięta piącha - już diagnoza i rehabilitacja, każde wzdęcie - diagnoza i tona leków. Zaczyna mnie to wkur... Czasem mam wrażenie, że to wszystko medyczny i farmaceutyczny biznes na naszej naiwności! Przecież Matka zapłaci każde pieniądze dla dobra dziecka, nie?
-
No i wychodzi na to, że ja to jestem złą matką... Bo Szymek też się pręży i stęka, i z wielkim wysiłkiem morduje bąki, i kupsko też go morduje, bo tyle czasu nie ma. A ja oprócz noszenia na rękach, masowania i gadania do Niego, nic więcej nie robię. Zaczęłam się sama zastanawiać, czy mu nie zacząć czegoś dawać, ale... On nie płacze tak kolkowo - Jego tylko czasem "zarzyna" w brzusiu - wtedy ryknie parę minut, wypierdzi i idzie spać. Już sama nie wiem, czy trzeba Mu jakoś farmaceutycznie pomagać, czy nie... Mam chwilę czasu, bo Młody usnął, to Wam tu teraz przykatuję... :)))) Czy jest tu jeszcze jakaś zła macocha, która nie była na spacerku, czy zostałam ostatnia? Czy macie czas, żeby o siebie normalnie zadbać? Ja wyglądam jak kocmołuch i nie wyobrażam sobie, kiedy mam wygospodarować czas na zadbanie o siebie... Musiałabym kosztem jedzenia albo tych kilku godzin snu w ciągu doby, które udaje mi się ukraść. Czy możecie mi podpowiedzieć, jak skutecznie nosić dziecko do odbicia? Coraz rzadziej mi się to udaje. Noszę i noszę, opukuję po pleckach nawet, bujam na ramieniu - i nic. Kładę, podnoszę na drugie ramię, i noszę - i dalej nic... Jeśli chodzi o ciemieniuchę - Szymek nie ma, ale wydaje mi się, że to zasługa regularnego natłuszczania główki Emulsją Emolium po każdym myciu i czapucha na pół godzinki. Buzi mu nie paćkam i widzę, że na brwiach pojawia mu się delikatna ciemieniuszka właśnie. Zacznę smarować Kremem specjalnym Emolium, bo on się do buzi nadaje. Mamy karmiące piersią - podrzućcie mi jakieś wizje obiadowe, bo zostałam kompletnie sama i muszę sobie gotować, na co jak się domyślacie, mam bardzo ograniczony czas...
-
Cześć Dziewczyny! U nas dzisiaj czwarta doba bez kupy - czyli czas na kupę. W praktyce oznacza to dzień marudzenia, noszenia, płakania i ogólnie "jest mi źle". Jak do wieczora nie zrobi kupska, to Windi pójdzie w ruch, bo robi się coraz bardziej marudny. Natalia Mój Szymon też wg mnie ma asymetryczne ułożenie, ale nikt mi na to nie zwrócił uwagi i nic nie zalecił. Wspominałam, że wizyta u ortopedy trwała sekundy... Ale widzieli go też pediatrzy, położne. Nie wiem, czy to taka olewka, czy to ułożenie po prostu jest akceptowalne. Cały czas mi główkę przekręca na prawe ramię i przygina tak uchem do ramienia. Prawą nóżkę też inaczej układa niż lewą, bo mu się często plącze w śpiochach. Weź napisz coś więcej, co Ci lekarz powiedział i zalecił. Można te ćwiczenia znaleźć gdzieś na necie i robić profilaktycznie?
-
pelepetka Jak Ci zaśnie z brodawką z ustach, to włóż jej pomiędzy dziąsła swój mały palec i delikatnie wyciągnij cycha! Inaczej zawsze będzie przytrzymywać! To odruch... a Ciebie będzie bolało!
-
pelepetka Też tak miałam niedawno. Mnie pomogło chodzenie bez stanika w cieniutkich bawełnianych bluzkach albo koszulkach. Tak mnie bolały, że mnie wszystko inne urażało. Do tego bardzo ciepłe prysznice sobie robiłam na piersi. A same brodawki to możesz sobie Linomagiem pociągnąć, ale mówisz, że nie masz poranionych - może po prostu poocierane? A! I jeszcze nie wolno, żeby Dzidzia spała z brodawką w buzi, bo wtedy śliną ją "trawi". Tak przynajmniej mi mówiono...
-
Asia Źle napisałam - nie w trakcie siusiania stęka, tylko jak się "usiusia". Mój tak robi, że jak ma mokro to właśnie stęka i tak nogami przebiera, i rączkami się po buzi międli. ;) Wiem, że jak stęka w trakcie siusiania, to trzeba obejrzeć, czy siusiak nie czerwony i czy zapalenia dróg moczowych czasem nie ma. ;)))
-
Royal Szymek ma dokładnie tak samo - tak, jak opisałaś. U mnie jest to ewidentnie zależne od tego, co jem i co piję, zanim go nakarmię. Wystarczy, że nie wypiję tej herbatki 4 zioła z rana i wtedy po karmieniu przedpołudniowym jest ten "atak", albo jak zjem zbyt ciężki obiad, lub słodycze jakieś, masło zwyczajne, płatki owsiane na mleku, kawę zbożową - te okoliczności na razie wytypowałam. Też noszę go wtedy do odbicia, robię masaż brzuszka "na kolanach", daję smoka - wszystko, żeby rozbić te gazy i żeby albo je wypierdział albo wybekał. Do tej pory się udaje... Najbardziej pomaga widzę ta herbatka, ale wtedy mam za dużo pokarmu i piersi mnie bolą, że nie wspomnę o tym, że cieknie strugami i grudki się robią w piersiach. Na jedno pomaga, na drugie - aż za bardzo.
-
Sylwia Mam nadzieję, że znajdziecie w końcu jakąś metodę albo specyfik, który pomoże Maleńkiej! Windi już dotarły? To podobno naprawdę dobra pomoc doraźna w odgazowywaniu i odkupkowywaniu w takich sytuacjach. Tak mnie zastanowiło, jak napisałaś, że zazdrościsz, bo u mnie tak wszystko "naturalnie"... Sylwucha, o czym Ty mówisz?! Nie wiesz, jak u mnie to wyglądało? Zatrucie ciążowe, ciśnienie 150/105, poród 15 dni wcześniej, awaryjne CC robione w salce wielkości schowka na szczotki przez przypadkowy skład lekarzy wybudzony z głębokiego snu na dyżurze... Potem ciężka żółtaczka i spadki cukru u Szymka... Do tego bardzo ciężki przypadek współlokatorki z sali i jej chorego Dzidziunia - przez co prawie dostałam na głowę, jak Ty to mówisz... U mnie po prostu początek był na takim hardcorze, że o problemach codziennych teraz nawet mi się nie chce pisać, bo wzdęcie, czy jakaś drobna wysypka to w tej chwili dla mnie pikuś w porównaniu...
-
Dziewczyny... ale czy Wasze pocieszki przy tym płaczą? Jeśli nie, to na jakiej podstawie twierdzicie, że im coś dolega? To normalne, że dziecko czerwienieje stęka i się pręży: jak puszcza bąki, jak siusia... Przynajmniej mnie tak położna przekonywała, że sam wysiłek i naprężanie nie wymaga interwencji. Najwyżej masażu brzusia albo ponoszenia na ramieniu, żeby wycisnąć gazy...
-
Kajaczki Spokojnie możesz kupić na necie, ale znajdź aptekę internetową. Taką, która jest zarejestrowaną autentyczną firmą, ma NIP i REGON, no i bardzo dużą liczbę opinii.
-
Ania Ja bym tam chemii nie dawała. Skoro nie ma krzyku rozpaczy, skoro go jakoś dramatycznie nic nie boli, to po co mu rozleniwiać układ pokarmowy? Uważasz, że faktycznie potrzebuje wspomagania? Wiadomo, Twój Dzidziuś, Twoja decyzja - ja bym nie dawała. Daję Szymkowi tylko Delicol, bo to suplement bez recepty i to pół dawki przewidzianej w ulotce - tak pro forma. Kończę to opakowanie i nie kupujemy następnego.