eddafi
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Reputacja
0 Neutral-
Szczerze? tak dokładnie nie pamiętam,ale chyba koło 10 m-ca,roku,choć i wcześniej było juz spokojnie.Czasem tylko,jak coś nie podeszło,to czkawka,,,cofka'',ale juz bez płaczu,bólu brzucha,czy innych historii.A teraz to ma takie fazy-od wilczego apetytu po niejadka,ale ogólnie minęło bezpowrotnie,czego i Wam życzę
-
A! jak nosicie małą w pionie,to musi być oparta na Was,nie tak jak starsze niemowlę pod dupkę,bo faktycznie można nawet usunąć
-
Mamo Oleńki Szczerze C***owiem,że lekarze w niewielkim stopniu są pomocni,chyba że trafisz na takiego,co naprawdę się zna,najlepiej gastrolog,bo pediatrzy to bladego pojęcia nie mają.Ja najwięcej skorzystałam z porad tu na forum,wspólnie wymieniałyśmy się doświadczeniami,czy to z lekami,czy z dietą....U nas szczęśliwie to przeszłość,ale doskonale Cię rozumiem,bo też było momentami okropnie.Twoja jeszcze malutka,na pewno małe porcje i często,no i pionowo obowiązkowo po każdym karmieniu...trzymaj się i pamiętaj,że to na szczęście mija :)
-
Hana...swoje przeszliśmy...kolki,czkawki,ulewania,niespokojny sen,płacz od rana do nocy...i choć czasem wydawało się,że to koniec,powracało ze zdwojoną siłą...Gastrotuss,Gaviscon,Bebilon pepti,Debridat...długo by wymieniać,wszystko to znamy...Z pewnością pomogło spionizowanie ,co w przypadku Igora było dość wcześnie,bo chodził w wieku 10 m-cy,ale również wyjątkowo wczesne gadulstwo,co z kolei pozwoliło,że mógł dokładniej powiedzieć,co mu dolega.Myślę,że około 2 urodzin zaczęło się wyciszać,przeszliśmy na mleko(najpierw Bebiko,potem butelkowe),i coraz więcej nowośc**Plusem na pewno jest też to,że (odpukać!!!)nie choruje,a to pewnie za sprawą starszych braci,bo w sumie od początku miał styczność z różnymi wirusami,katarami,które bractwo zwlekło do domu :) Tak więc,głowa do góry!będzie dobrze!
-
Hejka!Drogie Mamuśki! Oj...długo by opowiadać,dlaczego tak długo milczałam....ogólnie trudny rok,ale chyba z nadzieją na przyszły...ale nie o tym chciałam... A chciałam wszystkim (a w szczególności!!!Dadze:))wszystkiego naj...naj...naj...,ciepła,spokoju,miłości i oczywiście zdrowia dla Was i dzieciaczków,a także spełnienia marzeń...:)
-
3 latka nadal sika w pieluchy! pomocy!!!!!!!
eddafi odpisał na temat w Ciąża, poród, macierzyństwo i wychowanie dzieci
I tu masz rację,nic na siłę,i nie o normy wiekowe chodzi.Po prostu oswajanie z nocnikiem trzeba zacząć w miarę wcześnie dla samego oswojenia a nie dla efektów.gdy się zbytnio zwleka mogą być problemy i dodatkowa presja otoczenia komplikuje jeszcze bardziej.A z ż problemami nat. psych.chodziło mi o to,że skoro dzieci są bystre,wygadane i kumate to tym bardziej nie powinno być problemów,żeby wytłumaczyć.Być może ja trafiłam na podatny grunt,jeśli chodzi o naukę nocnikową,stąd moje sugestie,bo sprawdziły się potrójnie -
3 latka nadal sika w pieluchy! pomocy!!!!!!!
eddafi odpisał na temat w Ciąża, poród, macierzyństwo i wychowanie dzieci
A ja myślę,że największym błędem jest,gdy zaczyna się nocnikowanie,założenie z góry ,że teraz robi się do nocnika i zbytnie zwracanie uwagi na efekty.Nie chcę się zbyt wymądrzać,bo nie w tym rzecz,ale ja swoje dzieciaki sadzałam,jak już dobrze siedziały...ale nie żeby tam zaraz oklskiwać efekty.Sadzałam dla samego siedzenia i dotąd aż się znudziło,a jak czasem zdarzył się sukces,oczywiście był odpowiednio akcentowany,ale bez szczególnej afektacji.I absolutnie bez zmuszania.Najmłodszy ma teraz 1,5 roku,od m-ca woła ,i nawet noce mamy suche.Ale wszystko było w spokoju,bez cudowania,to i efekt murowany.Szczerze mówiąc,nie wyobrażam sobie 3-4 latka w pampersie(no chyba,że jest jakiś problem zdrowotny bądź natury psychcznej -
W kwestii intymnej u dziewczynek się nie wypowiem,u nas (tzn.u moich chłopaków)były problemy z napletkiem... Jeśli chodzi o komunikację,rozwija się dość intensywnie,choć większość słów w gwarze znanej tylko Igorowi:)póki co,jest na etapie echa,ale rozumie,co się do niego mówi i czasem chętnie,czasem mniej wypełnia jakieś polecenia,albo odmawia zupełnie,czyżby już jakieś bunty?o nieee!!!jeszcze mi się średni nie wybuntował! Ha!dopiero dziś doczytałam komentarz na nk:)najpierw zawiesiła mu się ręka nad kasą,ale ostatecznie padło na kieliszek...eee....najstarszy wybrał pismo św.no to młody dla równowagi:P Moje śledztwo w sprawie paskudnej wysypki doprowadziło do słoikowego obiadku:ragout ze szpinakiem,a tam w składzie mleko,no i może szpinak zakwasił?a choroba już wie...
-
To u mnie Igor taki cyrk zrobił ,jak go tylko zważyć chciałam,ale na roczek już ok,chociaż potrafił się rozhisteryzować w sklepie,jak usłyszał pikanie kas...dzieci mają swoje fisie-misie i nie trafisz od czego.Wczoraj za nic nie chciał iść do taty,tak wył,że aż mi się żal chłopiny mego zrobiło... Ale Misia powód miała,przecież ją to na pewno bolało...a jeśli chodzi o samą pielęgnację,aż tak bym nie szalała i nie szorowała na siłe,ew.czymś płukać,bo zrazi się całkiem do szczotek i do mycia w ogóle
-
Hej! Nie sądzę Daga,żeby takie rzeczy działy się z zaniedbania(a już z pewnością nie u Ciebie:))to raczej wynika z tych pieruńskich kwasów,które tak wszystko podrażniają,ale tak czy siak,rzec by się chciało,jak nie urok...ehh... U nas bezowocowo (lub bezowocnie,he,he..)bo coś przedobrzyłam,tylko nie wiem z czym...no i fatalna skóra na udach i pod kolanami czerwono,ale dzięki Bogu noce w miarę spokojne i dni coraz dłuższe i cieplejsze...bo coś młodego energia rozpiera,a w domu nie bardzo wybiegać się może.Lęki też przeszły,choć woli się nie oddalać za bardzo,ale przynajmniej nie ryczy,jak ktoś zagada:)
-
Hej!I znowu w tyle...i choćbym,nie wiem,jak chciała,to niestety nie dam rady na bieżąco czytać,już nie mówiąc o pisaniu:( Ale najpierw serdeczne dzięki za życzonka dla Igora.. Byliśmy na szczepieniu,i ku zaskoczeniu ,bez łez,bez strachu,no może na początku niezbyt pewnie się czuł,ale jak zobaczył dzieci,to zszedł nawet z kolan i z zaciekawieniem się przyglądał:)na badaniu też uśmiechnięty,i przy zastrzyku nie zapłakał,to może będą z niego ludzie:P.Waga stanęła,tzn.od 6 tyg.nic nie przybrał,waży 10.5 kilo,ale myślę,że to przez intensywne chodzenie(na razie tak to sobie tłumaczę i chwilowo nie szukam innych przyczyn) U nas niestety,żeby dostać receptę na Pepti,trzeba mieć zaświadczenie od specjalisty,no więc na wizytę załapaliśmy się (uwaga!)20 czerwca,to normalnie jakieś chore jest!A! i ponoć refluks nie jest wystarczającym powodem do stosowania Pepti...wprawdzie u Igora występuje skaza(nie poparta testami,ale obserwacją )i niestety daje też znać AZS,to tak sobie myślę,że może szybciej dostanę się do alergologa...brak słów... Z innej beczki,Mc-dulka!Jak gotujesz kaszę jaglaną?(ile wody,kaszy,i jak długo?) Daga!Jak dużo zęboli ma Miśka!To pewnie dlatego taka niespokojna,jak wychodzą jedne po drugich... I wszystkim mamom i dzieciaczkom samych serdeczności,niedługo wpadnę,oby do wiosny!Pa!
-
Hej!Hej!biję się w pierś,jako zaniedbywaczka straszliwa! No cóż...samo życie...gdyby tylko zmartwieniem moim był Igorowy refluks,to by było pół biedy...ale niestety...może i wapniak już ze mnie,ale trafić za dzisiejszą młodzieżą,to nie lada sztuka!Jak nie pogonisz,nie dopilnujesz,nie przypomnisz po 100 razy,to inaczej wszystko w łeb bierze...ehh...Jak wspominam swoje szkolne lata,to rodzice tylko na wywiadówki chodzili,ale żeby lekcji pilnowali,czy sprawdzali?to była moja działka,za którą odpowiadałam,a jak coś się zawaliło,to ponosiło się konsekwencje i brało byka za rogi,a teraz?albo ramionami wzrusza i głupio pyta jeden z drugim,a co to moja wina,że zapomniałem,nie wziąłem,nie napisałem?itp...no żesz,kuźwa,a czyja?Sorki...za tę nierefluksową wycieczkę,ale tak mi się wylało... Zmartwieniem nr 2 jest jeszcze to,że od lipca zostaję bez pracy,bo niestety w dobie wszechobecnego kryzysu,kultura to ostatnia rzecz,na którą wydawane są pieniądze.I w związku z tym moje miejsce pracy,jakim jest właśnie centrum kultury zostaje zlikwidowane...i szczerze mówiąc,aż boję się pomyśleć,co to będzie,bo teraz nie jest łatwo(moja pensja wystarczała akurat na spłatę cholernego kredytu)a co dopiero bez tego... Ale,póki co jakoś się żyje...Wczoraj świętowaliśmy roczek:),jutro na szczepienie:(no i leci...kapcie znalazłam,może nie szczyt marzeń,ale ok,chyba renbut,albo coś w podobie...no,jak wielkość stopy to zapowiedź przyszłego wzrostu,to rzeczywiście chyba olbrzym mi rośnie:D I jeszcze się pochwalę:Pzupełnie przypadkiem udało mi się Igora przekonać,że kupkę można do nocnika zrobić...ale żeby było śmieszniej,mówi papu,a nie kupa,czym rozbawia mnie do łez:)
-
No i ja znowu trzy dni za pułkiem...ehh...i ferie i urlop i dupa blada!na 5 dni urlopu,przez 3 dni musiałam wpadać do pracy:(a i w domu to też żaden rarytas,jak tyle w nim narodu...czasami,jak oglądam rodzinka pl,to mam wrażenie,że ten serial powstał na kanwie mojego życia,teksty wypisz,wymaluj... A wracając na właściwe tory...myślę,że skórne problemy (jestem pewna!)nasilają się przez mróz i bardzo suche powietrze w domu(u nas wszyscy skażeni dermatologicznie,więc wszyscy się drapiemy,skóry czerwone,łuszczące...brr!) Pisałyście też o pieluchach,a próbowałyście biedronkowych?bo uważam,że są naprawdę fajne,i mięciutkie i chłonne,i nie uczulają U nas na tapecie chrupki kukurydziane,i pies podążający za młodym krok w krok,boki można zrywać:D A z kapciami też mam problem,bo takich jak szukam,to nigdzie nie ma,a te befado wydają mi się strasznie sztywne,więc biega w skarpetkach(rozm.stopy22-23)
-
He,he..wielkolud:)zębów ma 6,4 na górze i dwa na dole...to może i idą następne,ale zajrzeć nie da,bestia! Na spacery nie wychodzimy w ten mróz,bo wydaje mi się,że zbyt ostre powietrze może bardziej zaszkodzić niż pomóc,a na hartowanie można wybrać łagodniejszą porę:)no i skoro ja marznę,jak pies(choć ubrana solidnie)to i dziecku też chyba niezbyt komfortowo.Ale widzę mamy spacerujące i wyrzutów nie mam ,że swoje trzymam w ciepełku:)jak mrozy zelżeją,na pewno wyjdziemy.A póki co,wietrzymy mieszkanie,żeby się nie zakisić
-
To fajnie,że się trzymasz:)bo to bardzo ważne!z pewnością nieraz dopadną Cię chwile zwątpienia,ale na szczęście to stan przejściowy,bo i refluks to taka huśtawka,raz lepiej,raz gorzej,grunt,że do ogarnięcia:)