basieńka77
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez basieńka77
-
Dziewczyny, u nas po żółtku wyszła na policzkach jakaś delikatna wysypka-i na razie odpuściłam. Z nabiałem też uważam, bo też coś było, i ciągle się jeszcze wstrzymuję...
-
Susełku, ale na pewno? Ja nie jestem na fb u dziewczyn, ani nie dodaję zdjęć mojego synka. Ale jednak dużo skorzystałam z forum, z rad jakie dawały dziewczyny i ogólnie z pogaduch. Nie namawiam, bo to Twoja decyzja, ale szkoda, bo byłaś od ciąży... A teraz tutaj niewiele dziewczyn będzie pisało.
-
Susełku dziękuję bardzo za odpowiedź. Dałąm małemu wczoraj tę kaszę, i nie wiem czy zbieg okoliczności z zębami czy jednak coś z nią nie tak, bo płakał mi bardzo wieczorem. Odczekam kilka dni i spróbuję znowu. No ja właśnie czytałam, że jest bardzo zdrowa i lekkostrawna, dlatego nie rezygnuję:). Susełek, szkoda, że nie dołączysz do priva, bo dopiera wróciłaś do nas.... W każdym razie, będę tu zaglądać:)
-
Szkoda, szkoda...ale będę też zaglądać. A czy któraś z Was dawałą już dzieciaczkom kaszę jaglaną?
-
sierpnioweczki2012@gmail.com miało być...
-
trala wysłałam na sierpnioweczki2012@gmail.co, bo ten co mi podałaś nie chciał się wysłć. Jak nie doszło to daj znać, spróbuję jeszcze raz:). Bardzo Ci dziękuję...
-
Kurczę, dziewczyny szkoda, że znikacie:(. Ja czytam Was sumiennie, często mam zaległości, ale to przez obowiązki domowe i zawodowe. Ale czytam, czasem coś napiszę, zapytam i zawsze otrzymam odpowiedź:). Nie jestem na fb żadnej z Was, i nie mam dostępu do Waszego mailla. Szkoda by było tak zupełnie stracić kontakt z Wami. Często dajecie fajne rady, kiedy dzielicie się swoimi przejściami z dziećmi... Tyle czasu z Wami... Czy i ja mogę do Was dołączyć na privie?
-
Hej mamusie, takiego mam nerwa, że zasnąć nie mogę i prawie się poryczałam w pracy ze złości... Mój mądry szef wymyślił, że mamy z koleżanką na zmiany pracować, w księgowości. Kto to widział księgowość w zmianówce!!!!! I na dodatek w sobotę!!! Nie wystarczy że siedzę od 8 do 16. To teraz będziemmy pracować od 8 do 15 i w sobotę od 8 do 12, a druga zmiana od 9 do 17. Noż szlag mnie trafia, bo cały dzień i tak rozpieprzony, to teraz to już w ogóle!!! Z jednym samochodem w domu. A mąż pracuje do 16 lub 18, i w soboty do 14. Ja nie weim, jak my to poukładamy, żeby było dobrze. Dupa, nie będzie dobrze. A wiecie o co chodzi z tymi zmianami???? Nie o pracę księgową, bo się spokojnie wyrabiamy, tak jak teraz jest. CHodzi o to, żeby odbierać telefon i przełączać!!! Bo ludzie nie potrafią korzystać z centralki i wcisnąć 1,2,lub 3. Normalnie cholera mnie bierze na tego mojego durnego szefa. I żeby jeszcze te telefony dzwoniły nie wiem jak często. A to jest może dwa lub trzy telefony dziennie. Najbardziej wkurzają mnie te soboty, bo przynajmniej dwa dni byłam z Małym w domu, a teraz co? Ale co go to obchodzi. I nawet upić się nie mogę bo karmię!! No to się wyżaliłam. Moje dziecię już od jakichś dwóch miechów przesypia nocki, bez budzenia na jedzenie-jest na piersi. Z tym, że on w dzień je dużo, więc pewnie co mu potrzeba dostaje w ciągu dnia. Uciekam do łóżka, może jak się przytulę do męża to się uspokoje i zasnę... Zdróweczka dla dzieciaczków życzę i spokojnej nocki. Goja przytulam...
-
Kochane, bardzo dziękuję za podjęcie tematu kremu. Basi szczególnie. Zdecyduję się pewnie na filtr 50. I znalazłam jeszcze fajny artykuł http://www.edziecko.pl/pierwszy_rok/1,79408,4216520.html, może się przyda:). Goja ja też mocno ściskam i jestem z Tobą myślami...
-
Jejku, i znowu mam duuużo do nadrobienia.... A teraz to tak na szybko. Dziewczyny, jakie kremy kupujecie dla Maluszków na lato? Zastanawiam się nad filtrem 30 czy 50? Bo chcę chronić małego przed promieniowaniem, ale też chcę, żeby "łyknął" na spacerach trochę wit.D. Wiadomo, że nie będę go wystawiać na maksa na słońce, ale na spacerach nie da się iść w cieniu...
-
Basiu dziękuję Ci bardzo za pomoc. Coś wybiorę dla mojego głodomorka:). Mamo Kostka mój Robert jest na piersi, i jedzenie wygląda następująco: około 7 rano pierś, około 10 kaszka mleczno-ryżowa na 150-160 ml wody, około 13 zupka-190- 200 ml, około 16 owoce 130 ml, i jak nie śpi to troszkę dopije moim mlekiem (bo wracam z pracy), około 18-19 pierś i około 22-23 pierś i idzie spać. W między czasie woda z odrobiną soczku-niewiele i chrupki wieczorkiem, które uwielbia. A co do ubierania, to drażni mnie teraz ta pogoda, bo niby ciepło, ale rano jak zawożę Małego do dziadków jest chłodniej. I zawsze się zastanawiam nad tym w co go ubrać, żeby ewentualnie na spacer mogli go rozebrać troszkę.
-
A miałam jeszcze zapytać...czy w każdym lidlu są te warzywa bio? Bo byłam kilka razy, ale może raz znalazłam cytryny. I tyle, a mnie pomału kończy się marchewka od teściowej...
-
Mam czas tylko w weekend, i to też nie zawsze:(. Mój Robert już od jakiegoś czasu przesypia nocki, na szczęście, bo ciężko byłoby mi później funkcjonować w pracy. Ogólnie jest cudowny-je (wszystko co mu dam, ale ja asekuracyjna jestem i nowości daję z opóźnieniem, np. rybkę dopiero dostanie w poniedziałek-na swój 8 miesiąc:) ), bawi się i śpi. Czasem się zastanawiam, że za dużo, ale on sam po prostu zasypia i już. Tylko na ząbki nie możemy się doczekać... Basia polecałaś kiedyś miseczkę tomee tippee. A czy możesz mi napisać jaką ma ona pojemność? Bo oglądałam jakąś miseczkę z baby ono ale ona miała 180 ml, i to troszkę za mało jest, bo Robert czasem zjada ok 200 ml zupki, czy obiadku. Chyba wykorzystam dzisiejsza pogodę, póki co nie pada, i wezmę małego na spacer-ale lało całą noc... Z uwagi na to, że Robert nie lubi leżeć na brzuchu, jeszcze nie raczkuje, ale zaczęłam ostatnio kłaść go na piłce, takiej, na której ćwiczę. I powiem Wam , że chwilę poleży, główkę trzyma, rączki wyprostowane i uśmiech na buzi :). Natomiast prawie już całkiem sam siedzi, co baaaaaardzo mu się podoba. Właśnie na niego popatrzyłam a on uśmiech od ucha do ucha-przez sen. Przezabawny jest. Oj jak ja lubię czytać Wasze posty. Trala po tym co Brajanek przeszedł powiedziałam mężowi, bo to on od zawsze zajmuje się siusiakiem Roberta. My zsuwamy co drugi dzień w kąpieli-tak nam zalecił pediatra. I póki co odpukać jest ok. Kurczę, nie wiem jak mam teraz małego ubierać na spacer, bo w kombinezonie już mu gorąco, a mam taki jakby cieńszy kombinezonik, ale z kolei boje się, czy nie za cienki. Muszę przetestować-ubiorę go pewnie w ten cieńszy, najwyżej jakiś dresik jeszcze założę. Ściskam Was serdecznie i zdróweczka dla Maluszków:))
-
Xara, mój Robert jest właśnie na piersi, tylko do tego jeszcze zupka albo obiadek, owoce i jeden raz dziennie kaszkę-mama mu daje, kiedy ja jestem w pracy, bo łobuz z butelki nie chce pić mleka, więc wyjścia nie było i trzeba było na kaszkę przejść. A mleko dostaje rano-zanim wyjdę do pracy i po powrocie z pracy i na noc-około 22-23, bo on tak późno chodzi spać. Ale właśnie przesypia całą nockę. A ponieważ nie chce pić z butelki, to mu mama soczki z wodą łyżeczką podaje. Kupiliśmy niekapek, ale też nie ciągnie-nie wiem o co chodzi- bo z piersi ciągnie. Wyciągnęłam, mu więc tę uszczelkę w niekapku i tak delikatnie mu mąż daje-bo dużo leci i teraz wypija ok 100 dziennie. Mam nadzieje, że go to nie zniechęci do piersi.
-
Oj demagogia ale masz przejścia...nawet sobie nie wyobrażam siebie w takiej sytuacji. Jak można matce zabrać dziecko i zamknąć jej drzwi przed nosem!!!! Dziewczyny chciałam zapytać, czy Wasze dzieci budzą się w nocy na jedzenie? Bo mój Robert od 2 tygodni pięknie przesypia nocki-właśnie bez jedzenia. Trochę to dla mnie dziwne, że nie chce jeść. Ale z drugiej strony czytałam, że dzieci powinno się oduczać jedzenia w nocy, bo układ trawienny powinien odpocząć. No i przez to jego niejedzenie nocne, i powrót do pracy=rzadszym karmieniem małego wczoraj pierwszy raz od porodu dostałam@. Jak tak będzie co miesiąc, to ja chcę drugą ciążę od razu!!! Chociaż i bez tego chciałabym już drugiego dzidziusia. Ale rozsądek bierze górę. A co do mężów, narzeczonych i partnerów to ja nie mogę narzekać. Pomaga mi bardzo w domu przy sprzątaniu, czasem w kuchni pod moje dyktando przy gotowaniu no i przy Małym oczywiście też. Nie muszę mu mówić, żeby wziął go, albo przebrał... A teraz właśnie idę na obiecany masażyk:)) Dobrej nocki kochane....i zdróweczka dla Maluszków
-
Hej dziewczynki, no ja też się cieszę, że już po świętach. Ja co prawda nie organizuję świąt u siebie, ale robię ćwikłę, i piekę chleb. Czasem też robię paschę i rozwoże to po rodzinie-moim rodzicom i teściom. Od jakiegoś czasu-odkąd jestem z moim mężem-jeszcze jako nie mężem-święta przestały mi się podobać, bo spędzaliśmy je w drodze. Trzeba było tak od jednych do drugich. I wkurzałam się, bo nie mieliśmy czasu, żeby pobyć we dwójkę. A teraz we trójkę:). Ale udało nam się wygospodarować poniedziałkowe popołudnie. Zamknęliśmy się w domu i tak sobie siedzieliśmy, troszkę drzemaliśmy, więc nie było źle:). No a od rana w pracy miałyśmy z koleżanką młyn. Bo przenosimy nasze biuro i trzeba było wszystko sprzątać. Masakra-cały dzień w sprzątaniu. Jestem padnięta, więc idę się w końcu położyć. A chciałam jeszcze napisać, że w Biedronce pieluchy dada od 04.04 będą w promocji. Jak się kupi 2 paczki to płaci sie 50 zł. Wiem, że część z Was je używa-ja też :). Ok, to zmykam się kąpać i spać. Dobrej nocki Wam życzę. Niki- współczuję, nawet nie jeestem w stanie sobie wyobrazić, jak się czułaś. Rodzony ojciec...
-
Demagogia, ja "gotuję" tak,. że mam wcześniej uparowaną dynię i marchewkę i zapasteryzowaną. I tak daję marchewkę, dynie i ugotowanego ziemniaczka. Do tego co drugi dzień mięsko z indyka, gotuję 2 łyżeczki kaszy manny i wszystko blenderuję. Jak jest bardzo gęste to dodaję wody. Zaczęłam dawać też żółtko, ale coś mu wyszło na buźce, więc chwilkę odczekam. I tak mu troszkę różnicuję: dawałam już też ugotowanego buraczka i brokuła:). Ale tak właśnie myślę, żeby mu zacząć gnieść widelcem np. ziemniaczka do zupki. I banana do jabłka:). Kupiłam już żurawinkę i zajadam:). Aaaa, no i pomyliłam dzieciaczki, więc przepraszam.
-
Demagogia, wiem, że powinnam się wybrać, ale niedawno wróciłam do pracy, i nie chcę tak od razu brać wolnego. Dlatego spróbuje na razie sama, a jak nie będzie poprawy, no to już będę musiała:(.
-
Kochan Basiu baaaaardzo CI dziękuję. Postaram się dziś wyrwać z pracy do sklepu, to zakupię żurawinkę. No właśnie czytałam o urosepcie i o tym prenatalu uro care. Podejdę do apteki i popytam. A nie mówiłam, że na Was zawsze mogę liczyć. CHociaż mało się udzielam, to zawsze uzyskam od Was pomoc. Może dzisiaj w pracy troszkę uda mi się nadrobić, bo koleżanki nie ma, więc mam kompa dla siebie, a tak to się wymieniamy. A wiecie czym się ostatnio zaczęłam lekko martwić? Otóż mój Robert pięknie je zupki i deserki. Sama mu je przygotowuje. I ile bym mu nie dała, tyle zje. Oczywiście lepiej więcej niż mniej. Ostatnio mama mi mówiła, że jak go zostawiliśmy rano, dodam najedzony moim mlekiem, i jak zobaczył miseczkę z kaszka mojej siostry, to tak się do nie ciągnął, fikał nóżkami i rączkami i jeszcze pokrzykiwał, że mu babcia zrobiła jego kaszkę i zjadł całą miseczkę. Oprócz tego zupka-ok 200 ml, i deserek-cały słoiczek taki z hippa-nie wiem ile tam jest, pakuje mu tam jabłko, banana, czasem śliwkę i kaszę manną. I tak się zastanawiam, czy ja mu czasem nie rozpycham żołądka. Bo jak tak czytam, że Wasze dzieciaczki jedzą po pół albo mniej słoiczka, to sama już nie wiem.. Z jednej strony się cieszę bardzo, że ma apetyt, a z drugiej strony tak mnie to troszkę zastanawia właśnie. A dodam, że Robert nie wygląda na grubaska. Niestety nie wiem ile waży. Czytałam, że chyba Kasiuli synek też je takie większe ilości. Jak to nie Kasiuli, to przepraszam za pomyłkę.
-
Cześć dziewczynki...ja jak zwykle muszę nadrobić. Już chyba nigdy nie będę z Wami na bieżąco-praca, po małego do rodziców, czekamy na tatusia do 18 i do domku. A tam karmienie, gotowanie obiadu na drugi dzień, gotowanie zupki dla maluszka i przygotowanie deserku na drugi dzień do dziadków. A gdzie jeszcze prasowanie, pranie i te inne codzienne sprawy. Niech przyjdzie wiosna!!!!!!!!!!!!!!. Ostatnio Mały podłapał katarek ale już sobie z nim poradziliśmy-dziękuję wszystkim dziewczynom, które odpowiedziały na moją prośbę z kroplami nasivin. A teraz ja mam chyba zapalenie pęcherza moczowego. Pierwszy raz tak mam, więc na 100% nie jestem pewna. Na początku myślałam, że to okres,pierwszy po porodzie, więc może dlatego taki inny, ale później stwierdziła, że raczej nie. Ból czuję właśnie jak na okres dół brzucha i krzyży, odrobiną krwi w moczu, no ale pod koniec siusiania odczuwam mocny ból. No i ciągle latam do toalety. Zastanawiam się tylko, gdzie się mogłam tak załatwić i wychodzi na to, że toaleta w pracy-bo mamy remont i grzejniki prawie nie grzeją !!!! MASAKRA. I tu mam pytanie do Was-zawsze pomagacie. Co mogę zażywać przy karmieniu piersią-czytałam, że można furagin, ale różne opinie słyszałam. Może któaś z Was miała z tym do czynienia? Buziaki
-
Basia dzięki za szybką odpowiedź:). Fajnie, że znowu jesteś na forum, bo ostatnio jak czytałam, to rzadko się udzielałaś. Ale widzę, że troszkę bliżej wiosny i jesteś. Super, bo fantastycznie się Ciebie czyta, a do tego odpisujesz każdej mamie:). Buziaki
-
Jejuuuuu...mam 15 stron do nadrobienia!!!!!!!!!!!!!!!! Nie wiem, kiedy to zrobię. Od ubiegłego piątku wróciłam do pracy i stąd te zaległości. Mały jest u moich rodziców, więc po pracy jadę do nich autobusem, i jak jest ładnie to wracamy na nogach do domu-ok 1 godziny, a jak jest nieładnie, to czekamy na tausia-kończy o 18 co drugi tydzień, więc wtedy w domu jestem około 19. I już nie mam czasu zaglądać do neta... Mój Robert wczoraj skończył 7 miesięcy:). Zacznę mu dawać żółteczko. A dziś ugotujemy zupkę buraczkową ( tak się nazywa a nie barszczyk:) ). Kochane, wiem, że część z Was radziła sobie z katarkiem u maluszków. Mój Robert nie ma ewidentnego kataru, ale jak je i jak leży coś mu "furczy" w nosku. Aspiratorem nie wyciągnę, więc jest gdzieś daleko to coś. Pisałyście o nasivinie-jest skuteczny i który podawałyście soft czy zwykły 0,01% ? Pomóżcie, bo nie chcę, żeby się to przerodziło w coś poważniejszego. Ściskam i postaram się nadrobić, bo tęsknię za Wami. Dużo zdróweczka dla dzieciaczków :)))
-
Wivi ja chodziłam na zajęcia fitness, nie na siłownie. To był głównie step - w ciąży bez stepu, i zajęcia z choreografią:). Uwielbiam. Natomiast siłownia i i rowery to nie dla mnie, bo się tam nudzę. Miałam raz wejściówkę darmową na rowery i po 10 minutach patrzyłam już na zegarek. Ja lubię myśleć, np. na choreografii kiedy tylko wyłączę myślenie zaraz wypadam z rytmu. Więc myśleć trzeba:)). Ja mam szczęście, bo mnie Robert wysysa, i ważę mniej niż przed ciążą, na wygląd też nie narzekam. A bardzo się tego bałam jako nawiedzona fitnessówka:)). Przede mną 4 ostatnie dni w domu- w piątek wracam do pracy. Czuję, że będzie ciężko. Bardzo ciężko. Uwielbiam spędzać czas z synkiem. Ta sytuacja też mnie trochę zaskoczyła, bo jestem, a może raczej byłam, pracoholiczką. Przed ciążą nawet na urlop niechętnie chodziłam. W ciąży też myślałąm, że wezmę podstawowy macierzyński i wrócę, no ale jak już pojawił się Robert, to od razu napisałam wniosek o dodatkowy macierzyński 4 tygodnie, no a później jak mnie wysłali na 26 dni zaległego urlopu to prawie pod niebiosa skakałam z radości. Teraz rozumiem co znaczy stwierdzenie, że dziecko zmienia cały świat:)...
-
Ita, ja co prawda dopiero zaczęłam treningi z Chodakowską, ale to jest tak, że skalpel trwa np. 42 minuty (przynajmniej ja taki mam). Ona tam mówi, że minimum, to 3 razy w tygodniu, a najlepiej codziennie. A jak już się opanuje skalpel, to następny krok-szok trening chyba. I wtedy myślę, że będę tak na zmianę z kilerem. Tak ja przynajmniej będę robić. Ewa przed tym treningiem ma przedmowę, więc może tam coś więcej mówi-nie wiem bo przewinęłam :). Mój Robert dzisiaj po raz pierwszy dostanie borówki do jabłuszka i bananka-od teściowej dostałam zamrożone, tylko jak robiłam blenderem, to zostały małe kawałeczki łupek, więc przecierałam przez drobne sitko, żeby mu się gdzieś to nie przykleiło. Mój synek dzisiaj jakiś strasznie marudny jest-obstawiam zęby...
-
Cześć Kochane...miałam już się kąpać i spać, a tak Was czytam i przypomniało mi się, że kiedyś miałam pytać. Czy Wy po posiłkach stałych myjecie dzieciaczkom buziolki w środku? Bo ja sobie o tym przypominam, ale niestety po fakcie, jak już śpi albo na spacerze jesteśmy:). Póki co to mamy tylko zupkę raz dziennie, owocki i kaszkę na noc. Ale niestety moja skleroza pozostała po porodzie. Dzisiaj i ja dołączam do fitness klubu Ewy CHodakowskiej. Myślałam, że będzie gorzej, ale całkiem fajne mi się ćwiczyło. Tylko, że ja od 10 lat regularnie chodziłam do fitness klubu, nawet w ciąży do 7 miesiąca ćwiczyłam. Po porodzie w grudniu i w styczniu wykupiłam karnet. Później odpuściłam i bo miałam wrócić do pracy . No i w ogóle stwierdziłam, że teraz-8 marca- kiedy wrócę do pracy nie będę chodzić na fitness, bo szkoda mi będzie czasu. Wolę go spędzić z Małym. A taki skalpel w domu- fajna rzecz. Znowu poczuję się jak kiedyś-uzależniona od fitnessu:))). Życzę zdrówka dzieciaczkom, gratuluję ząbków-my ciągle czekamy- i spokojnej nocki:))