A więc. Mam 157 cm wzrostu i 51 kg wagi. Trochę za dużo jak dla mnie. Najlepiej czułam się ważąc 46 kg. I do tego dążę najprawdopodobniej. Chyba, że nie będzie mi coś pasowało w moim wyglądzie, ale myślę, że raczej tyle wystarczy.
Tak więc, zamierzam jeść docelowo 5 posiłków dziennie. Ale nie zawsze mój rozkład zajęć i czas pozwala na tak częste jedzenie i jedzenie przyzwoitych rzeczy. Będę robiła co się da. Chciałabym nie jeść słodyczy, choć są sytuacje (typu urodziny i inne święta) że nie wypada odmawiać. Jednak nie zamierzam jeść ich sama z siebie.
Oczywiście dołączę ćwiczenia. Do 7 lutego (bo na razie nie mam czasu nawet na spanie) będę jeździć na rowerku stacjonarnym, spalając 350 kcal dziennie i będę ćwiczyć brzuszki. Po tym czasie dojdzie więcej ćwiczeń na różne partie ciała. Ale ogólnie windę zamieniam na schody, wszędzie chodzę na piechotę, stoję zamiast siedzieć itp itd.
Co do ważenia. Wystarczy mi chudnięcie 1 kg na 20 dni. Nie spodziewam się większego spadku (chyba, że w pierwszym okresie) bo kilogramy lecą mi straszliwie wolno. Znaczy ważę się co 20 dni.
I co najważniejsze: podchodzę do całej sprawy z pełnym optymizmem. Będę przecież wyglądać lepiej. Będę się czuła pewnie i będę z siebie dumna. Już całkiem niedługo. I hołduję zasadzie, że nie ma czegoś takiego jak dieta, ale odpowiednie nawyki żywieniowe. NIE MA rzeczy zakazanych. Są tylko odpowiednie proporcje. Będę tu pisać codziennie jak mi idzie i zapraszam wszystkich, kto tylko ma ochotę popisać!
Dziś nie mogłam jeść jakoś szczególnie zdrowo, bo z okazji niedzieli mam pustą lodówkę i dopiero jutro idę na zakupy.
Ś: serek wiejski, mandarynka
O: łyżka ziemniaków, 2 łyżki marchewki z groszkiem
P: jabłko
K: nie mam już nic w domu, więc zrobię sobie kawę latte (też ma kalorie, dokładnie - 85) i chyba skończę tę część białego serka, która jeszcze w lodówce została, o ile da się to zjeść.
Ćwiczenia: 350 kcal rowerku i brzuszki wieczorem