A ja mam problem z przekonaniem mojej żony do niewypuszczania kota. Mimo że żona nie ma przeciwciał, co sprawdziliśmy niedawno przed rozpoczęciem starań o dziecko.
Z innymi środkami ostrożoności przed toxo nie ma problemu, ale kot zaraz spowoduje rozwód. Żona prezentuje typowe myślenie kociarzy - "wcale nie tak łatwo jest się zarazić od kota" oraz "kot nie jest jedynym źródłem toksoplazmozy".
Co robić? Podpowiadam że dwa oczywiste rozwiązania (rozwieść sie z żoną oraz uśmiercić kota) raczej nie wchodzą w grę...