małaWielka1987
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez małaWielka1987
-
Drogi hazardzisto by odpowiedzieć na Twoje pytanie muszę znać odpowiedź na parę pytań, które zaraz napiszę. Droga Mamray ona na pewno widzi to jak hazardzista bardzo żałuję tylko, że w tym przypadku to po prostu nie wystarczy. Zbyt dużo przeszła by tak łatwo odpuścić. A teraz zajmę się wspomnianymi pytaniami. Widzę, że Twoja ex wyraźnie określiła zasady "gry". Tak czy siak musisz to przyjąć do wiadomości. Telefon raz w tygodniu jak wygląda w Twoim wykonaniu? O czym z nią rozmawiasz? Powtarzasz jej jakim byłeś idiotą i że jak bardzo ją kochasz itp? Czy raczej zwykła rozmowa o wszystkim i niczym? Obsypujesz ją kwiatami i podarunkami, których nie chce. Odrazu mówię nie rób tego. To tak jakbyś chciał ja przekupić. Prezenty to nie wszystko. Kwiatów już tez pewnie dużo dostała i znając życie zapewne po dostaniu je wyrzucała.... I jeszcze pytanie odnośnie waszego pożycia intymnego, a właściwie jego braku. Z czego to wynikało? Z faktu, że między wami podczas jakiejś wspólnej nocy coś nie wyszło itp? Czy po prostu może oboje jesteście aseksualni i nie macie takich potrzeb, o znam takie osoby. Nie odczuwają takiego pożądania itp. Jeszcze pytanie odnośnie Twojego hobby tudzież uzależnienia od hazardu. Sam do tego doszedłeś, że to Cię uzależniło czy raczej szukałeś jakiejś pomocy w tym temacie? Postaram się obmyślić jakaś strategię, ale z góry mówię, że będzie ciężko. Ale jak się uda to będziesz się musiał pilnować by nie popełnić żadnego błędu, bo wszytsko będzie działało na Twoją niekorzyśc.
-
ten wpis powyżej to oczywiście ja pisałam tylko źle wpisałam swój nick. Pozdrowienia dla wszystkich forumowiczów :)
-
Didusia8 ja mam 24 lata także też nie za wiele, a jednak doszłam do takich a nie innych wniosków, ale minęło już 2,5 roku. Na początku mówiłam, pisałam i robiłam to co Wy. Również się zastanawiałam kto na co zasługiwał itp. Z chęcią też bym z Tobą porozmawiała na gg albo poprzez meile, ale nie bardzo jest jak wysłać numer...
-
Zeberka 100 ktoś mądry kiedyś powiedział mi te słowa: że pierwszej miłości się nigdy nie zapomina i nigdy nie kocha się już tak jak za pierwszym razem. Jesteśmy dojrzalsi a co za tym idzie nasze uczucia tez są dojrzalsze. Wiele osób mówi, że wspomina byłych tych pierwszych partnerów i kto wie co by było gdyby los potoczył się zupełnie inaczej. Ale te osoby mają obecnie swoje połówki, niektórzy żałują, a niektórzy nie. Takie jest życie i nigdy nie będziemy pewni czy nasz wybór to ten właściwy. Więc zastanów się czy kochasz byłego chłopaka czy sentyment i wspomnienia tak na Ciebie działają. I odpowiedz sobie na pytanie czy kochasz obecnego partnera, bo jeżeli jesteś z nim tylko dlatego, że jest tak wygodnie i powiedzmy w miarę poprawnie to w tym tkwisz. Jeżeli go nie kochasz to unieszczęśliwisz i siebie i jego. 4 lata to nie jest mało, zastanawiałaś się co by było gdyby się oświadczył? Ja również tkwię w związku, który zamierzam zakończyć, bo wiem, że nie kocham mojego partnera. Po mojej wielkiej miłości wiem co to znaczy kochać i mimo wszystko chce trafić na kogoś kogo pokocham. Każdy na to zasługuje. W swoim życiu już się wycierpiałam i wylałam dużo łez, czuję się przez to silniejsza i wiem czego chcę. Dawna miłość wraca we wspomnieniach, odczuciach itp, ale trzeba się pogodzić z losem, bo ma inną. Co do reszty to wypowiem się odnośnie wróżek. Coś zawsze w kartach jest. I tak naprawdę czy nam się sprawdzi czy nie decydujemy również my sami. Karty pokazują jedno z rozwiązań, a człowiek jest kowalem własnego życia i różne drogi wybiera. Nie można się tym łudzić, bo mi się np. nie sprawdziło. Nie szukajcie złudnej nadziei (ja tez wtedy szukałam), bo naprawdę nie wiecie co to za uczucie kiedy jednak coś nie wypali, kiedy się okaże, że nie da się nic zrobić. Boli wtedy jeszcze bardziej i intensywniej. A po co? Jeśli ma do was wrócić to wróci, jeśli nie to nie. A co do spotykania się i kontaktowania to uważam to za bezsensowny i desperacki krok. Patrząc z doświadczenia i po moich znajomych wiem, że jak się nie jest razem i jedno zaprasza drugie na sylwestra itp to nie kończy się to na pewno związkiem. Raczej jest to forma spędzenia niezobowiązująco czasu z byłym partnerem, do którego ma się sentyment. Często również wykorzystują opcję do niezobowiązującego seksu co również nie kończy się powrotem. Dlatego uważajcie co robicie, bo później będzie bardziej bolało. Sami dojdziecie to takich wniosków za jakiś czas i przyznacie mi rację! Pozdrawiam wszystkich i życzę szczęścia, ale tego prawdziwego, a nie złudnego.
-
Ja też kiedyś bardzo chciałam i długo walczyłam. Ale co z tego kiedy on nie chce i buduje życie z inną. Nic na to nie poradzę. On może się kiedyś obudzić i stwierdzić, że źle wybrał. Tylko wtedy może być już na wszystko za późno. Też słyszałam o tym, że los lubi wracać i jest równowaga w przyrodzie. Mimo, że nikomu tego nie życzę to osoba, która nas skrzywdziła również może cierpieć później tak jak my. Ale nigdy nie życzcie tego nikomu, bo może się to obrócić przeciwko nam i sobie możemy to nieszczęście przypisać. Didusia8 ja rozumiem, ze jest Ci ciężko i przeżywasz, ale skup się trochę na sobie. Przestań już płakać, bo to zupełnie nic nie da. Z doświadczenia wiem, że nieutrzymywanie kontaktu jest dużo lepsze i szybciej leczy rany. Nie oglądaj jego zdjęć, bo wiem, że to odrazu powoduje płacz. Niech twoim postanowieniem będzie to co napisałam, a zobaczysz, że będzie lżej z tym żyć. Co prawda nie wiem ile masz lat, ale na pewno jeszcze życie przed tobą czeka otworem. Dziś cierpimy my, a jutro możemy być najszczęśliwszymi osobami na świcie! Ja jestem gotowa na to wszystko: NOWE! :) (dodam, że po prawie 2,5 roku)
-
Tak to już bywa, że powroty mają to do siebie, że wiążą się z dużym ryzykiem. Ciężko jest zaufać temu samemu człowiekowi na nowo. Boimy się tego by sytuacje sprzed lat się powtórzyły. Jednym się udaje i jest dużo lepiej a drugim niestety to nie wychodzi. Nie każdy widzi w sobie potrzebę zmian, a im człowiek starszy tym prawie w ogóle na zmiany nie podatny. Załamana28 ja mimo wszystko uważam, że nie jest dobrze tkwić w tym związku. Skoro Cię uderzył to zapewne nie zawaha się tego zrobić później. Bez względu na to jak małe są dzieci, musisz też pomyśleć o sobie. A co do reszty dziewczyn to uwierzcie mi, że czas leczy rany, wiem to po sobie, sama to przeszłam i wam tez się uda. Ja kiedyś mówiłam i wypisywałam to samo co wy. Każdy ma swój czas i do was przyjdzie ten moment zadumy. Stwierdzicie, że życie jest na tyle krótkie, że nie ma w nim czasu na dąsanie się. Uwierzcie mi, że byli partnerowie nie pochwalą Was za to cierpienie i użalanie się nad sobą. A wręcz przeciwnie. Jest tyle fajnych możliwości w życiu i tylu fajnych facetów, że kiedyś to odkryjecie na nowo. Ale 9-11 miesięcy to chyba jeszcze za wcześnie.
-
Hmmmmmmm mówisz o tym, że wszystko miałaś zaplanowane. I właśnie to jest błędem. Ja też miałam wszystko zaplanowane i co z tych planów wyszło? Nauczyłam się tego, że wchodząc w jakikolwiek związek trzeba mieć do niego dystans. Planem jest to co będzie za tydzień czy za miesiąc. Nie ma sensu wybiegać za daleko w przyszłość, bo dużo z tego się może nie sprawdzić i co wtedy pozostaję? Rozczarowanie. Ale by mieć takie podejście to trzeba się samemu ze sobą nauczyć żyć. Być sobie sterem i okrętem. A wówczas nawet gdy coś nie wyjdzie to wraca się do swojego starego rytmu i nie trzeba się zastanawiać nad dylematem , że nie spędzę z nim świąt. Przecież każdy ma znajomych, rodzinę, a święta nie kojarzą się tylko z partnerem. Przecież spędzaliśmy wszyscy tak kiedyś święta jak byliśmy młodsi. Z wszystkim można żyć. Pomyślcie sobie, że Wy w święta się zadręczacie a wasze byłe połówki świetnie się wówczas bawią czy to z rodzina, znajomymi czy nawet nową sympatią. Czy myślicie, że oni o nas wtedy myślą? Ale do tego trzeba podejść bardziej z rozsądkiem, a nie sercem.
-
Mamray nie przejmuj się, że następne święta będą bez Niego. Uwierz, że to co jeszcze może Cie w życiu spotkać będzie dużo lepsze niż dotychczas. Bo jeżeli cały czas chodzimy i rozmyślamy o tym co było to automatycznie sami jesteśmy smutni, nieodstępni i przestajemy przyciągać do siebie nowych ludzi. Myśl teraz o wszystkim w kategorii Ja a nie My. Przyjdzie w Twoim życiu taki czas, ze będziesz myśleć i mówić tak jak ja teraz. Tylko musisz przejść przez pewnie etap. A faktycznie mało teraz Panów, którzy by się starali o kobietę, przychodzili z kwiatami... No cóż chyba nie trafiłyśmy na tego jedynego.
-
Ciężko zweryfikować czy Ona to robi z litości czy dlatego, że coś czuje. Moja dobra znajoma zawsze po zakończonych związkach (tych, które sama zakończyła) chce utrzymywać kontakt z byłymi partnerami. I nie robi tego z miłości do nich tylko dlatego, że ma taką naturę i lepiej jest jej żyć w dobrych relacjach po rozstaniach. Niestety jej byli Panowie uważają to za zachętę, że może jednak ona coś jeszcze czuje. A tak naprawdę nie jest, łudzą się. Dlatego Tobie tez radzę iść swoją drogą. Jeżeli będzie chciała to sama Cię znajdzie i nie na dzień czy dwa tylko będzie chciała zostać na dłużej. I przede wszystkim jeżeli przyjdzie do Ciebie i Ci to powie, że chce spróbować od nowa. A takie spotykanie myślę niczemu dobremu nie służy. I nie interpretuj jej zachowania, bo to też nie ma sensu. Też tak robiłam, a potem okazywało się zupełnie inaczej. Najlepiej odciąć się od tematu, ale nie rezygnować ze znajomych i z wyjść. Ja pierwsze co po rozstaniu to bardzo dużo wychodziłam, bo sama ze sobą w domu to się zadręczałam myślami. Trzeba sobie organizować czas tak by nie rozmyślać. Uwierzcie mi, ze szkoda na to czasu. Mówię tak oczywiście po czasie, bo tez sie zadręczałam, rozmyślałam. A teraz pomyślałam ile przez 2 i pół roku można osiągnąć, zrobić i przeżyć. A tego czasu już nikt mi nie zwróci. Czuję sie dojrzalsza po swoich doświadczeniach. I tego Wam życzę!
-
Piszecie, że po 10 miesiącach jeszcze wspominacie. A u mnie minęło 2 lata i 5 miesięcy i nadal nachodzą mnie takie myśli czy tęskni, czy żałuje czy naprawdę jest szczęśliwy. Nie uciekniemy od tego. Szczególnie wtedy gdy ktoś bardzo mocno wszedł w nasze życie. Tak już po prostu my kobiety jesteśmy skonstruowane. Za bardzo przykładamy wagę do spraw, z którymi powinnyśmy się już uporać, bo przywoływanie nic nam nie da. Wspomnienia zawsze zostaną i trzeba tak żyć by tylko te miłe w nas pozostały, a te związane z cierpieniem i smutkiem odeszły w niepamięć. Na pewno każdy z Was jak i ja sama spotkamy w życiu kogoś wyjątkowego, tylko trzeba mu bądź jej pozwolić do nas zawitać. Nie zamykać się na ludzi. Każdy ma swój indywidualny czas by rany się zagoiły. Dusia8 napisała fajne słowa: "zrobiłabym dla niego dużo, ale już nie wszystko". Całkowicie się pod tym podpisuję choć też nigdy bym siebie o to nie podejrzewała. Trzeba też pomyśleć o sobie!
-
Tak sobie właśnie przeczytałam wypowiedzi cri i hmmmmmmmm i dochodzę do wniosku, że te nasze wszystkie historie niby są takie same, bo dotyczą tego samego tematu, ale tak naprawdę są zupełnie inne. Inne okoliczności, inne motywy, różne podejście każdej ze stron i tak naprawdę ciężko to zweryfikować siedząc przed kompem i czytając każdą historię osobno. Powiem Wam, że ja mam dopiero niecałe 25 lat, nie posiadam jeszcze kartoteki ze wspólnie spędzonych lat w małżeństwie, bo takowego jeszcze nie było, (co nie znaczy, że nie mam swojej przyszłości) i nie dzieliły mnie tysiące kilometrów od ukochanego, a mimo to chyba nie było mi dane spędzić z Nim życia. Chociaż oboje byliśmy na miejscu. On wybrał inną drogę. I ja chce czy nie chce muszę się z tym pogodzić. Założyłam sobie konto na kafeterii tylko dlatego, że wierzyłam w to mocno, że jak poczytam, że innym się udało to mi też się uda wrócić. Sama się tym nakręcałam. Rzeczywistość okazała się brutalniejsza. Ale mimo to fajnie było opisać też swoją historię i podzielić się własnymi spostrzeżeniami, doświadczeniami. A wracając do cri i hmmmmmm to powiem Wam, że zawsze warto wierzyć i spróbować jeżeli faktycznie istnieje ku temu przesłanka i okoliczności są sprzyjające, ale trzeba mieć zdrowy umiar i funkcjonować tak by ta wiara nie przysłoniła Wam życia. Ja wiem, że zaczynam nowy etap życia i czekam na coś jeszcze fajniejszego co powali mnie z nóg. I wierzę w to, że to co najlepsze jeszcze przede mną. Nie mam czasu na to by ciągle odwracać się wstecz i ciągle analizować błędów, których możliwe, że w ogóle nie popełniłam. Życie jest na to za krótkie. Nie należy stać w miejscu i się zatracać. Bycie samemu ze sobą również może być interesujące, a szczególnie gdy się na siłę nikogo nowego nie szuka. A czy On kiedyś będzie chciał wrócić i stwierdzi, że popełnił błąd? Tego nie wiem. Możliwe. Ale możliwe też, że będzie już zdecydowanie za późno na skruchę. Także trzymajcie się wszyscy! Wiem, że jest ciężko i będzie..., ale to minie. Zawsze mija! Tak jak po burzy wstaje słońce :)
-
Przeczytałam wszystkie wasze wpisy. Ja po pierwszym tygodniu, miesiącu i myślę pół roku to sobie miejsca znaleźć nie mogłam. Też się zastanawiałam kiedy to minie, kiedy przejdzie... Potem minęły 2 lata owszem bolało od czasu do czasu, szczególnie gdy go widziałam. Zawsze miałam cień szansy, że jeszcze do mnie wróci. Dopiero po jego niedawnym ślubie spojrzałam na to wszystko dojrzalej i bardziej realnie. Uwierzcie mi, że lepiej się nie zadręczać. Przechodziłam przez to wszystko. Każda sytuacja jest inna. Niektórym na tym forum udało się wrócić do siebie i stworzyć udane związki a innym nie. Nie ma co porównywać i czekać na coś co może nie nastąpić. Ja czekałam, a nawet sobie nie wyobrażacie jak to wtedy boli gdy on wybiera jednak kogoś innego do swojej drogi życia. Wiem, że jest ciężko i nie obiecuję, że wszystko przejdzie z dnia na dzień. Czasami potrzeba dużo czasu. Ale nie pokazujcie mu, że tak bardzo rozpaczacie. Pokażcie, że potraficie żyć, uśmiechać się i fajnie wyglądać. Nie traćcie czasu. Mówię to z doświadczenia własnego. A co ma być do będzie. Głowa do góry!
-
Przeczytałam wszystkie wasze wpisy. Ja po pierwszym tygodniu, miesiącu i myślę pół roku to sobie miejsca znaleźć nie mogłam. Też się zastanawiałam kiedy to minie, kiedy przejdzie... Potem minęły 2 lata owszem bolało od czasu do czasu, szczególnie gdy go widziałam. Zawsze miałam cień szansy, że jeszcze do mnie wróci. Dopiero po jego niedawnym ślubie spojrzałam na to wszystko dojrzalej i bardziej realnie. Uwierzcie mi, że lepiej się nie zadręczać. Przechodziłam przez to wszystko. Każda sytuacja jest inna. Niektórym na tym forum udało się wrócić do siebie i stworzyć udane związki a innym nie. Nie ma co porównywać i czekać na coś co może nie nastąpić. Ja czekałam, a nawet sobie nie wyobrażacie jak to wtedy boli gdy on wybiera jednak kogoś innego do swojej drogi życia. Wiem, że jest ciężko i nie obiecuję, że wszystko przejdzie z dnia na dzień. Czasami potrzeba dużo czasu. Ale nie pokazujcie mu, że tak bardzo rozpaczacie. Pokażcie, że potraficie żyć, uśmiechać się i fajnie wyglądać. Nie traćcie czasu. Mówię to z doświadczenia własnego. A co ma być do będzie. Głowa do góry!
-
Posłuchaj, jeśli przeczytałaś choć część wypowiedzi z tego wątku to zapewne i przeczytałaś moją historię. Ja czekałam 2 lata i wierzyłam, że będzie chciał wrócić. Jednak tak się nie stało, w ten weekend bierze ślub z inną. I tak naprawdę dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że on jest z kimś innym i z kimś innym układa sobie życie. Teraz kolej na mnie, może kiedy mój były sam stwierdzi, że dokonał złego wyboru. Jeżeli Twój były będzie chciał do Ciebie wrócić to na pewno sam się o to postara. Uwierz mi, że nie ma sensu marnować czasu na użalanie się nad sobą, a piszę Ci to z własnego doświadczenia. Wiem, że to boli i będzie bolało, bo myślałam tak jak Ty, że to ten jedyny i z nim chce tworzyć przyszłość. Jednak tak się nie okazało, a ja zmarnowałam 2 cenne lata na rozmyślaniu o tym czy nie wróci. Trzeba żyć dalej, a jeśli jest Tobie przeznaczony to wróci. Tylko nie rób już żadnych głupstw i nie nękaj do smsami, wiadomościami. Daj mu pomyśleć, zastanowić się nad tym wszystkim. Mi dopiero ślub byłego otworzył oczy. Jak to mówią tego kwiata jest pół świata. Nie każdemu udaje się wrócić do poprzedniego związku, czego przykładem niestety jestem ja.
-
Zgadzam sie z tym, że kobiety również potrafią z premedytacją zdradzać, znam taki przypadek. Kobieta szczesliwa ze swoim mężem, oboje dobra praca i fajne mozliwości, a mimo to ona zdradza i to regularnie i jeszcze wykorzystuej do tego znajomych by ją kryli, bo jak twierdzi kocha caly czas męża i chce z nim być... Ot taki paradoks. Dla niej te przypadkowe relacje z innymi facetami to chyba jakas forma dowartościowania sie, albo mąż nie potrafi odpowiednio o nią zadbac w lóżku... Cieżko oceniac... Wiele związków również rozpada się gdzie wogole zadnej zdrady nie było... i tak naprawde niewiadomo co myśleć... czy juz sie wszytsko wypaliło czy nie walczyło sie do końca by to przetrwało... wiele pytan i wiele bez odpowiedzi...
-
Ciekawa jestem czy jeszcze Vavis albo Landryyneczka tu jeszcze zagladają..?
-
Może ktoś jeszcze się wypowie? Może Ktos z tych osób co zaczęły ten wątek w 2007 roku. Jak oceniacie swoje decyzję z perspektywy czasu?
-
do BoBHH tez mi Ciebie szkoda... ja jestem zdania, ze los lubi wracac i jeszcze sie Jej odwdzięczy za to jak Ciebie potraktowała... Niby zawsze byłam zdania, że co Cię nie zabije to napewno wzmocni i chyba dalej tak mysle :) do cosmogirl fajnie, że Wam sie udalo, tez bym sobie takiego rozwiazania życzyla... i mysle, że Nas tez by wszystko juz zbliżało i klotnie i wszytskie dobre chwilę, bo z im innym mam byc jak nie z Nim ... :}
-
tak sobie myśle, że pewnie juz nikt do tego tematu nie zagląda... :(
-
Witam wszystkich!!! Przeczytalam wszytskie wypowiedzi z 6 stron. Można by rzecz, że moja histora również się nadaje do tego wątku z tą różnicą, ze On jeszcze nie chce wrócić... Ale zaczne od początku, byliśmy ze sobą 3,5 roku. Było cudownie. I potem nagle ni z gruchy, ni z pietruchy zostawił mnie bez podania przyczyny a po miesiącu znalazł sobie inną... Od tego czasu minęło juz dwa lata, On nadal z nią jest a nawet mieszkają razem. Ja przez ten czas długo sie podnosilam zresztą ja Wy wszytskie, przeplakane noce, wróżki itp. Ale jakos dalam sobie z tym radę. Przez ten okres tworzylam 3 związki z czego w jednym jestem dalej, ale juz wiem, ze to napewno znowu nie to czego szukam..I nikomu po 3,5 letnim zwiazku nie powiedzialam "KOCHAM CIE" bo ciągle wraca On, że tylko Jego tak naprawdę kocham... Bardzo bym chciala żeby do mnie wrócił ... domyslam sie, ze nie będzie łatwo, ale teraz mielibyśmy inne spojrzenie na wszytsko. Myslę, że ja bardzo sie przez ten czas zmienilam i myśle, że potrzebowalam tej przerwy by zrozumiec jak bardzo Go kocham i jak bardzo jest dla mnie ważny... Ja juz wiem, że zakończe obecny związek, a czy On to zrobi tego nie wiem, bo w zasadzie od tych 2 lat nie mamy kontaktu ze sobą... A teraz pytanie do Was, jak to u Was przebiegało, jak do tego dochodzilo, że pojawial sie znowu kontakt, co inicjowało powrót...? Troszke juz mnie to męczy wszytsko, śni mi sie po nocach, ciągle mam wrazenie ze z tamta nie jest szczesliwy... Albo doradźcie jak zapomniec, bo boje sie, ze juz nigdy nikogo tak nie pokocham...
-
Witam wszystkich!!! Przeczytalam wszytskie wypowiedzi z 6 stron. Można by rzecz, że moja histora również się nadaje do tego wątku z tą różnicą, ze On jeszcze nie chce wrócić... Ale zaczne od początku, byliśmy ze sobą 3,5 roku. Było cudownie. I potem nagle ni z gruchy, ni z pietruchy zostawił mnie bez podania przyczyny a po miesiącu znalazł sobie inną... Od tego czasu minęło juz dwa lata, On nadal z nią jest a nawet mieszkają razem. Ja przez ten czas długo sie podnosilam zresztą ja Wy wszytskie, przeplakane noce, wróżki itp. Ale jakos dalam sobie z tym radę. Przez ten okres tworzylam 3 związki z czego w jednym jestem dalej, ale juz wiem, ze to napewno znowu nie to czego szukam..I nikomu po 3,5 letnim zwiazku nie powiedzialam "KOCHAM CIE" bo ciągle wraca On, że tylko Jego tak naprawdę kocham... Bardzo bym chciala żeby do mnie wrócił ... domyslam sie, ze nie będzie łatwo, ale teraz mielibyśmy inne spojrzenie na wszytsko. Myslę, że ja bardzo sie przez ten czas zmienilam i myśle, że potrzebowalam tej przerwy by zrozumiec jak bardzo Go kocham i jak bardzo jest dla mnie ważny... Ja juz wiem, że zakończe obecny związek, a czy On to zrobi tego nie wiem, bo w zasadzie od tych 2 lat nie mamy kontaktu ze sobą... A teraz pytanie do Was, jak to u Was przebiegało, jak do tego dochodzilo, że pojawial sie znowu kontakt, co inicjowało powrót...? Troszke juz mnie to męczy wszytsko, śni mi sie po nocach, ciągle mam wrazenie ze z tamta nie jest szczesliwy... Albo doradźcie jak zapomniec, bo boje sie, ze juz nigdy nikogo tak nie pokocham...