Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Ewqa8

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Ewqa8

  1. Dziękuję Ci, kochana Morelo, za odpowiedź. Są dni, kiedy wydaje mi się, ze już dłużej nie dam rady. Ale bywa i tak, że jestem tak zajęta, że na parę minut zapominam o tym szumiąco-buczącym g...nie w mojej głowie. Wzięłam już pare kilogramów różnych tabletek od psychiatry, głównie na noc, aby móc zasnąć. Ale rano zawsze źle się czułam, byłam rozbita, niedospana i wiecznie rozdrażniona. Doszłam do wniosku, że te tablety mnie dobijają, zamiast powodować odpreżenie, uspokojenie. Owszem na początku, gdy miałam ciągle myśli samobójcze pewnie urotowały mi życie, ale później zaczęłam miec dosyć tego ciągłego "przymulenia" jako efektu ubocznego psychotropów. W styczniu tego roku zachorowałam na ostrą biegunkę, nie przyswajałam żadnych leków przez ok. 2 tygodnie i nagle odkryłam, że jakoś funkcjonuję bez leków psychiatrycznych. O dziwo, mimo osłabienia biegunką czułam się lepiej bez tamtych tabletek. Od tamtej pory nie biorę psychotropów. Mam parę opakowań na wszelki wypadek ostrej podłamki, ale może wytrzymam dalej bez brania. Spotkał nas przeklęty los i musimy sie borykać z czymś takim chyba do końca świata... Trzy tygodnie temu odkryłam to forum, czytam po kolei wszystko od poczatku. To skarbnica wiedzy o szumach, korzystam z wielu porad i nade wszystko cieszę się, ze moge tutaj znaleźć wsparcie. Czuje ze wszystkimi szumiacymi niezwykłą więź. Jaka to ulga, że po tylu latach samotnego cierpienia znalazłam tutaj bratnie dusze. Wiem, że inni mnie rozumieja i jest to absolutnie bezcenne. Z całego serca dziękuję!!!
  2. Powiem szczerze, ze podziwiam tych wszystkich, którzy piszą, że przyzwyczaili się do szumów i że im one nie przeszkadzają. Mnie buczy od czterech lat i ciagle nie mogę sie z tym uporać. Przeszłam leczenie psychiatryczne, przez 3 lata brałam prochy, które nic mi nie pomogły. Od 6 miesięcy nie biore żadnych leków i staram się żyć normalnie, ale czasem wpadam w panikę, że juz do konca życia nie usłyszę ciszy i zgorzknieję do reszty. Byłam wesołą kobietą, a od czsu pojawienia się szumów zaczęłam jakby zanikać... Nic mnie nie cieszy... Może znacie jakieś jeszcze inne sposoby radzenia sobie z tym g...em, oprócz opisanych do tej pory na forum? Z góry dziękuję za pomoc i przepraszam za pesymizm. Pozdrawiam wszystkich Szumisiów
  3. Ewqa8

    Otoskleroza

    Jeszcze dwa słowa na temat Kajetan. Ponieważ jestem otosklerowiczką - weteranką (czyt. trudniejszym przypadkiem) operował mnie prof. Skarżyński. On bierze zawsze trudniejsze przypadki. Oczywiście miałam wyjść, tak, jak wszyscy na drugi dzień po operacji. Gdy jednak powiedziałam profesorowi, że sama się do Kajetan z Łodzi przywiozłam i sama siadam w drodze powrotnej za kierownicą, pozwolił mi zostać dłużej, aż wydobrzeję. W sumie w szpitalu byłam 5 dni. Dodam, ze nie miałam żadnych zawrotów głowy, ucho mnie nie bolało, czułam się dość dobrze. 120 km przejechałam ostrożnie, zupełnie bezproblemowo. Właściwie, to dzisiaj dziwię się, że w ogóle nie odczuwam skutków operacji, 3 tygodnie temu leżałam na stole, a od tamtej pory ucho mnie nawet nie zabolało. Słyszę lepiej, niż przed operacją, ale bez fajerwerków. Chociaż, gdy byłam w lesie nie mogłam się nacieszyć, że ptaki śpiewają z prawej i lewej strony! Ale, żeby nie było zbyt słodko, to musze napisac, że operacja niestety nie pomogła mi na szumy uszne. Tak, jak buczało mi w uszach od 4 lat, tak zostało. Teraz spróbuje walczyć z tym problemem, choć nie mam zbyt wiele nadziei. Pozdrawiam wszystkich bardzo cieplutko!
  4. Ewqa8

    Otoskleroza

    Karebi! Jeżeli zależy Ci na dobrze wykonanej operacji ucha, to omijaj Łódź z daleka. Ja miałam 3 operacje na to samo ucho; dwie pierwsze w Łodzi, trzecią w Kajetanach. Mijają właśnie trzy tygodnie od mojej ostatniej operacji. Profesor Skarżyński powiedział mi osobiście, ze prawdopodobnie miałam zbyt ciasno założoną protezę przy drugiej operacji w Łodzi i dlatego nastapiła dalsza degeneracja pozostałych kosteczek w uchu! W Łodzi operuje tylko jeden, jedyny otochirurg, wiekowy profesor Durko. Najbardziej zdumiewające jest to, że on nikogo nie uczy wykonywac tego rodzaju operacji, nie przygotowuje nowej kadry!!! Zachował całkowity monopol, tylko nie wiem czemu to ma służyć. Gdy on odejdzie, nikt w Łodzi nie będzie umiał operowac otosklerozy. może profesor Durko muśli, że jest wieczny. konkludując; Karebi. wszędzie, tylko nie w Łodzi, szczerze Ci radzę.
  5. Ewqa8

    Otoskleroza

    Kochana Fotko66! Dziękuję Ci bardzo serdecznie za dokładną odpowiedź. Pierwsze badanie pooperacyjne będe miała w Kajetanach w poździerniku i wtedy będę mogła prosic o skierowanie do "Szumiarni". Hmm, może farmakologia pomoże... Mogę brać i kilogram tabletek dziennie, byleby przestało szumieć. Gdyby mi ktos powiedział, ze pomoże stanie na głowie codziennie przez 15 minut, to bym się nauczyła. A może spróbuję szukać pomocy w Łodzi (gdyż tutaj mieszkam), w Instytucie Medycyny Pracy? Podobno oni się tym zajmują, a dowiedziałam się o tym na tym fantastycznym forum. Trzymajcie sie cieplutko, Siostry i Bracia w cierpieniu! Dobrze, że jesteście!
  6. Ewqa8

    Otoskleroza

    Witajcie, Słoneczka! Pocieszyłaś mnie, Fotka 66, że nie trzeba jakichś specjalnych starań, aby dostać skierowanie do tej kliniki. Napisz, proszę, gdzie jest ta klinika. Trzeba miec nadzieje, że Ci pomogą, albo chociaż zainspiruja do szukania odpowiedzi skąd to paskudztwo sie wzięło. Tak, jak tu juz wiele razy zostało napisane: medycyna idzie do przodu, może i nam wkrótce pomogą! Hena, zapomniałam podziekować Ci za wsparcie. Faktycznie na razie nie będę sie nakręcać, że znowu protezka mi wypadnie, tylko cieszyć efektami operacji, bo jednak trochę lepiej słyszę. Ale niestety sam profesor Skarżyński mi powiedział, że protezka może znowu wypaść. No cóż! Co ma być, to będzie. Kein Stress. jak mówią za naszą zachodnią granicą! Życzę wszystkim Otosklerowiczom dobrego tygodnia!
  7. Silviaa, dziękuję Ci za to, co napisałaś o infekcjach! Niby takie proste, ale przez wiele lat mojego szumienia - buczenia nie zaobserwowałam zależności miedzy infekcjami, a szumami. Ty mi to uzmysłowiłaś! Mam pytanie: czy ktoś z Szumisiów odkrył współistnienie chorób zwyrodnieniowych kręgosłupa szyjnego i szumów. Mam wrażenie, że odkąd pogarsza się stan mojego kręgosłupa, to szumi mi coraz bardziej. Czy macie jakies doświadczenie w tym zakresie? Gorąco pozdrawiam
  8. Witam, Kochane Szumowinki! Jak dobrze, że jesteście! Jak dobrze, że jest to forum! Juz nie czuję się taka samotna w swoim cierpieniu. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś ktoś coć tutaj napisze, choć widzę, ze od dłuższego czasu jest cisza. Pam pytanie: czy komuś buczy w głowie? Zawsze to raźniej z kimś dzielić swoją przypadłość. Zaczęłam czytać wpisy od samego początku i zdążyłam się emocjonalnie z Wami zaprzyjaźnić! Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie!
  9. Ewqa8

    Otoskleroza

    Dwa słowa odnośnie szumów: zaobserwowałam, że dużo intensywniej buczy mi w głowie, gdy mam zbyt niskie ciśnienie. Gdy jest ono w normie, buczenie jakby się zmniejsza. Napiszcie, proszę, czy komuś buczy. Bo czytam o szumach, piskach, warkotach etc. Wiem, że różnice są kolosalne, ale może wspólnie wydedukujemy z kimś "buczącym", jakie są przyczyny.
  10. Ewqa8

    Otoskleroza

    Przed drugą (nieudaną) operacją, zastrzyk dostałam z tyłu za uchem. Trzykrotnie! Operację przeprowadzono przez ucho, nie mam żadnych szwów. Tak jak pisałam, przebolałabym te nieszczęsne znieczulenia, bo nie mają one żadnego znaczenia, jeśli widać efekty operacji. A może moja choroba jest na takim etapie, że protezy będą mi wypadały co roku i do końca życia będę musiała przechodzić kolejne operacje... a może nie będzie tak źle. Tak czy inaczej wolę narkozy w Kajetanach niż znieczulenia miejscowe w Łodzi. Pozdro!
  11. Ewqa8

    Otoskleroza

    Witam serdecznie Siostry i Braci w cierpieniu! Odpowiadam na pytania: Pierwsze symptomy otosklerozy wystąpiły u mnie w wieku ok. 17 lat. Przez ok pietnaście lat nic sobie z tego nie robiłam, bo słuch pogarszał mi się bardzo stopniowo. Ale po urodzeniu dziecka (mam jedno) ruszyła lawina. Błyskawicznie słuch mi się pogorszył. Trafiłam w dobre ręce, miałam szczęście do lekarzy. Pierwszą operację stapedotomii miałam w 1995 roku w Łodzi, była to jedna z pierwszych operacji tego typu. Operował mnie dr Bożydar Latkowski. Miałam spokój przez dwanaście lat, także ustąpiły mi świerszczyki, ptaszki i wodospady w uchu. Po tych dwunastu latach protezka usunęła się nie wiadomo z jakiego powodu, raptownie pogorszył mi sie słuch i doszły dodatkowe przykre objawy, takie, jak buczenie, które mnie wykańcza i uczucie, jakbym miała pień w głowie, taka martwa prawa połowa głowy. Zaproponowano mi aparat słuchowy, ale wiedziałam, że aparat poprawi mi słuch, ale nie zniwelujme szumów. Zdecydowałam sie na reoperację Drugą operację stapedotomii miałam w 2008 roku, również wŁodzi. Ale to była masakra!!! Wieźli mnie na stół operacyjny "trzeźwą " jak świnię, nawet bez głupiego jasia, dygotałam ze strachu. Profesor Durko dal mi zastrzyk znieczulający prosto w głowę i zaraz zaczął grzebać mi w uchu. Bolało, jak ch... Dołożył drugi zastrzyk i zaraz trzeci, ale znieczulenie mało działało. To był horror. Równiez po operacji ucho mnie bolało i krwawiło. Wszystko bym jednak wybaczyła, gdyby efekt był długotrwały. Owszem, słyszałam przez pewien czas wyśmienicie, ale po roku wszystko się cofnęło, protezka się usunęła i znowu ogłuchłam. Wzmogło się to przeklęte buczenie i uczucie martwoty w głowie. Obiecałam sobie, że nigdy więcej nie pojawie się w szpitalu im. Barlickiego w Łodzi. Ostrzegam wszystkich przed profesorem Durko i jego synem. Może to i dobrzy lekarze, ale czas profesora się skończył ( zaawansowany wiek!!!), a jego syn nie ma zdolności hirurgicznych- to nie tylko moja skromna opinia! W międzyczasie dowiedziałam się o Kajetanach, ode mnie to tylko 120 km. Zgłosiłam się. Na wizytę czekałam kilka miesięcy na zabieg 10 miesięcy. Operował mnie profesor Skarżyński. Przypuszcza on, że poprzednio protezka założona była za ciasno i to spowodowało dalszą degenerację kostek w uchu. Dodał, ze nie wie co będzie się działo dalej w moim uchu, ale nie ukrywał, że nie jest dobrze. Słyszę teraz lepiej, choć to świeżutka sprawa, przecież opatrunek miałam wyjęty w piątek, ale szumy pozostały, choć obiecywali, że ustąpią! Dlatego zaczełam się zastanawiać, że może szumy są spowodowane nie tylko otosklerozą. Słyszałam, że powodem szumów może być dośc rzadka przypadłość , jaką jest brusizm, czyli momowolne zgrzytanie zębami. Chodzi tu o nadmierne napięcia w obrębie żuchwy. Inna przyczyna to może być niewłasciwe krążenie mózgowe. O zmianach w kregosłupie już pisałam. Stany zapalne w uszach, to wiadomo... Moje buczenie daje mi do wiwatu, ale staram się nie załamywac, tylko szukać wiadomości o przyczynach szumów usznych. Mam obiecane, że, jażeli to buczenie mi nie przejdzie, to dostanę skierowanie do Instytutu Szumów Usznych. Pytasz o moje drugie ucho. Dzięki Bogu jest zdrowe, co traktuje jako los na loterii, bowiem otoskleroza przeważnie lubi oboje uszu. Mogłabym jeszcze dłuuugo pisac, ale idę dokończyć obiad i nakarmić moje dziecko. Pozdrawiam wszystkich oto sklerowiczów i życzę mało szumnego łikendu!
  12. Ewqa8

    Otoskleroza

    Witam wszystkich bardzo serdecznie! Po raz pierwszy odwiedziłam ten temat po wyjściu ze szpitala w Kajetanach, gdzie poddałam się trzeciemu już zabiegowi stapedotomii prawego ucha. Zaczęłam czytać od pierwszej strony; po kilkudziesięciu stronach przeskoczyłam do strony ostatniej i zauważyłam, że główny wątek pozostaje niezmienny: poddać się operacji czy nie? To ustawiczny dylemat chorych na otosklerozę. Byłabym szczęśliwa, gdyby mój wpis pomógł komukolwiek podjąć właściwą decyzję. Dziś w Kajetanach miałam wyjmowaną tamponadę i po raz trzeci w życiu czuję się jak nowo narodzona. Wrócił mi słuch w prawym, operowanym, uchu. Muszę zaznaczyć, że każda kolejna operacja ratuje mój słuch tylko częściowo, ponieważ od kiedy choruję (od ok. 17-go roku życia), słuch stale mi się pogarsza. Gdybym jednak miała poddać się raz jeszcze tym wszystkim operacjom, nie wahałabym się ani chwili. I teraz najważniejsze, co chcę Wam przekazać, to suma moich doświadczeń. Otóż otoskleroza to NIE TYLKO postępująca utrata słuchu (spowodowana degeneracją kostek w uchu, aż do ślimaka), ale i - to, co najtrudniejsze do zniesienia - szumy uszne. Zastąpienie strzemiączka protezką nie tylko ratuje słuch; zatrzymuje także postęp otosklerozy i niweluje szumy uszne. Dlatego zawsze wszystkim otosklerotykom będę radzić z całego serca: róbcie operację! Jeżeli jedna się nie powiedzie, róbcie następną - aż do skutku. Jeszcze dwa słowa nt. szumów. Borykam się z nimi od wielu lat; na początku słyszałam świerszczyki, ptaszki, wodospady. Teraz, od czterech lat, buczy mi w głowie. Gdy protezy funkcjonowały właściwie i nie wypadały, szumów prawie nie doświadczałam; gdy proteza (nie wiedzieć czemu) wypadała, pojawiały się nowe rodzaje szumów. Dlatego właśnie jestem już po trzeciej operacji. A ponieważ ostatnia dopiero co się odbyła, wciąż czekam na wyciszenie tego, co mam w głowie - bo słuch mi się poprawił. Czytając ten temat, a także ten o szumach usznych ( http://f.kafeteria.pl/temat.php?id_p=3898358&start=0 ), dochodzę do pewnych wniosków, które zapewne są Wam dobrze znane - otóż szumy uszne występują nie tylko w otosklerozie. Mogą być także skutkiem zmian zwyrodnieniowych kręgosłupa szyjnego, przemęczenia, a nade wszystko stresu. I jeżeli po tej operacji nie ustąpi buczenie, zacznę bardzo poważnie zastanawiać się, co może być jego źródłem. Mam poważne podejrzenia odnośnie stresu. Jeżeli ktoś ma do mnie - jako do "weteranki" - jakiekolwiek pytania, chętnie na nie odpowiem. Jeszcze jedna bardzo ważna rzecz: nie gódźcie się na propozycję założenia aparatu słuchowego! Póki to możliwe, wybierajcie stapedotomię! Pozdrawiam, do miłego!
×