Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Ewqa8

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Posty napisane przez Ewqa8


  1. Witajcie wszyscy, którzy jesteście... i na dobrą sprawę wszyscy, których tutaj nie ma ( chociaż nie wiem jak niby mieliby to przeczytać. Hmm...) Chwała temu forum!!! Przeczytałam całe! Mam już pewne sukcesy, zdaża mi się na krótko, bo na krótko, ale zapomnieć o szumach. Zawsze coś u mnie w domu "brzęczy" w tle, jakaś muzyczka. Ciężko pracuję nad tym, aby się cały czas czymś zajmować i ZAPOMINAĆ o tym g...nie w mojej głowie. Wzięłam sobie do serca wszystkie mądre rady z tego forum i od pewnego czasu moja dewizą stało sie mało eleganckie, ciągle powtarzane tutaj, nielubiane przez wielu sformułowanie: OLAĆ SZUMY! Nie ma lepszego zdania, ono określa dokładnie to, co wszyscy szumiący powinni zrobić. Poczterech latach cierpień, męki, załamań, myśli samobójczych dotarło do mnie, że nie mam innego wyjścia. Muszę, po prostu muszę zaakceptowac moja sytuację i olać szumy!!! Nie mam złudzeń, ze juz od tej pory będę szczęśliwa, daleko mi do takiej naiwności, ale myślę, że nareszcie zrobiłam pierwszy krok. Pozdrawiam wszyskie Siostry i Braci w cierpieniu!

  2. Dziękuję Ci, kochana Morelo, za odpowiedź. Są dni, kiedy wydaje mi się, ze już dłużej nie dam rady. Ale bywa i tak, że jestem tak zajęta, że na parę minut zapominam o tym szumiąco-buczącym g...nie w mojej głowie. Wzięłam już pare kilogramów różnych tabletek od psychiatry, głównie na noc, aby móc zasnąć. Ale rano zawsze źle się czułam, byłam rozbita, niedospana i wiecznie rozdrażniona. Doszłam do wniosku, że te tablety mnie dobijają, zamiast powodować odpreżenie, uspokojenie. Owszem na początku, gdy miałam ciągle myśli samobójcze pewnie urotowały mi życie, ale później zaczęłam miec dosyć tego ciągłego "przymulenia" jako efektu ubocznego psychotropów. W styczniu tego roku zachorowałam na ostrą biegunkę, nie przyswajałam żadnych leków przez ok. 2 tygodnie i nagle odkryłam, że jakoś funkcjonuję bez leków psychiatrycznych. O dziwo, mimo osłabienia biegunką czułam się lepiej bez tamtych tabletek. Od tamtej pory nie biorę psychotropów. Mam parę opakowań na wszelki wypadek ostrej podłamki, ale może wytrzymam dalej bez brania. Spotkał nas przeklęty los i musimy sie borykać z czymś takim chyba do końca świata... Trzy tygodnie temu odkryłam to forum, czytam po kolei wszystko od poczatku. To skarbnica wiedzy o szumach, korzystam z wielu porad i nade wszystko cieszę się, ze moge tutaj znaleźć wsparcie. Czuje ze wszystkimi szumiacymi niezwykłą więź. Jaka to ulga, że po tylu latach samotnego cierpienia znalazłam tutaj bratnie dusze. Wiem, że inni mnie rozumieja i jest to absolutnie bezcenne. Z całego serca dziękuję!!!

  3. Powiem szczerze, ze podziwiam tych wszystkich, którzy piszą, że przyzwyczaili się do szumów i że im one nie przeszkadzają. Mnie buczy od czterech lat i ciagle nie mogę sie z tym uporać. Przeszłam leczenie psychiatryczne, przez 3 lata brałam prochy, które nic mi nie pomogły. Od 6 miesięcy nie biore żadnych leków i staram się żyć normalnie, ale czasem wpadam w panikę, że juz do konca życia nie usłyszę ciszy i zgorzknieję do reszty. Byłam wesołą kobietą, a od czsu pojawienia się szumów zaczęłam jakby zanikać... Nic mnie nie cieszy... Może znacie jakieś jeszcze inne sposoby radzenia sobie z tym g...em, oprócz opisanych do tej pory na forum? Z góry dziękuję za pomoc i przepraszam za pesymizm. Pozdrawiam wszystkich Szumisiów

  4. Silviaa, dziękuję Ci za to, co napisałaś o infekcjach! Niby takie proste, ale przez wiele lat mojego szumienia - buczenia nie zaobserwowałam zależności miedzy infekcjami, a szumami. Ty mi to uzmysłowiłaś! Mam pytanie: czy ktoś z Szumisiów odkrył współistnienie chorób zwyrodnieniowych kręgosłupa szyjnego i szumów. Mam wrażenie, że odkąd pogarsza się stan mojego kręgosłupa, to szumi mi coraz bardziej. Czy macie jakies doświadczenie w tym zakresie? Gorąco pozdrawiam

  5. Witam, Kochane Szumowinki! Jak dobrze, że jesteście! Jak dobrze, że jest to forum! Juz nie czuję się taka samotna w swoim cierpieniu. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś ktoś coć tutaj napisze, choć widzę, ze od dłuższego czasu jest cisza. Pam pytanie: czy komuś buczy w głowie? Zawsze to raźniej z kimś dzielić swoją przypadłość. Zaczęłam czytać wpisy od samego początku i zdążyłam się emocjonalnie z Wami zaprzyjaźnić! Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie!
×